Dostępność zasobów zależy od decyzji polityków

Ceny surowców mierzone indeksem stworzonym przez ekspertów McKinsey Global Institute są w tym roku ponad dwu i półkrotnie wyższe niż na początku wieku. Podaż surowców nie nadąża za popytem. Politycy mogą jednak ocenić potencjalne korzyści płynące z wzrostu produktywności zasobów i przyjąć właściwe priorytety w dysponowaniu środkami publicznymi – ocenia Fraser Thompson, współautor raportu o surowcach McKinseya.
Dostępność zasobów zależy od decyzji polityków

(fot. archiwum rozmówcy)

Obserwator Finansowy rozmawia ze współautorem raportu „Rewolucja w zasobach: jak zaspokoić światowe zapotrzebowanie na energię, surowce, żywność i wodę”: Jaki był główny cel przyświecający autorom raportu?

Fraser Thompson: Po raz pierwszy zastosowaliśmy zintegrowane podejście do wielu zasobów od energii, poprzez stal, żywność po wodę analizując ich podaż, popyt i produktywność, uwzględniając też wzajemne powiązania między nimi. Szacowaliśmy ich potencjał i według mojej wiedzy nie tylko dla nas było to pierwsze tak kompleksowe podejście do zagadnień zasobów. Dotąd nie postąpił w ten sposób przed nami jeszcze nikt. Dzięki tej pracy politycy mogą ocenić potencjalne korzyści płynące z wzrostu produktywności zasobów i przyjąć właściwe priorytety w dysponowaniu środkami publicznymi. Dla większości potencjalnych odbiorców tego raportu kluczowym pytaniem nie jest, czy podejmować jakieś działania związane z wykorzystaniem zasobów, ale jakie kroki podejmować. W sytuacji, gdy politycy zmuszeni są do wyboru jednego rozwiązania kosztem innego możemy im zaproponować podejście, ułatwiające podjęcie optymalnej decyzji.

Jaki jest kluczowy wniosek wynikający z analizy?

To fakt, że istnieją fundamentalne podstawy do zwiększenia produktywności zasobów. Wierzymy, że tak jak XX wiek był wiekiem rosnącej wzrostu wydajności pracy, tak wiek XXI ma potencjał by być erą produktywności zasobów.

Czy podejmowanie prób przewidywania przyszłości w okresie tak poważnych niepewności jak obecne ma sens?

Tych niepewności jest rzeczywiście wiele, ale te opisane w naszym raporcie są związane z krajami rozwiniętymi w znacznie mniejszym stopniu niż można byłoby się spodziewać. Analizowany w raporcie rosnący popyt jest generowany nie przez kraje rozwinięte (ich możliwości wzrostu są ograniczone z powodu poziomu zadłużenia), lecz przez kraje rozwijające się, z których będzie pochodzić rzesza nowych konsumentów z klasy średniej licząca do 3 mld osób. Kluczową niepewnością, która ma decydujący wpływ na przyszły popyt jest tempo rozwoju tychże państw rozwijających się, a w szczególności Chin i Indii

Czy sądzi pan, że niskie ceny zasobów w ostatnim dwudziestoleciu minionego wieku mogły mieć decydujący wpływ na dzisiejszą pozycję Chin – zindustrializowanego państwa, będącego produkcyjnym zapleczem świata?

Niskie ceny zasobów prawdopodobnie przyczyniły się do dzisiejszego sukcesu Chin. Ale nie jestem przekonany, żebyśmy mogli wskazać ten czynnik jako jedyny, który spowodował transformację gospodarczą Chin.

Wśród ekonomistów są również tacy, którzy uważają, że okres szybkiego rozwoju gospodarczego Chin zakończy się buntem społecznym i załamaniem. Czy sądzi pan, że taki scenariusz jest możliwy?

Nie chciałbym spekulować na ten temat. To co na pewno mogę powiedzieć, to że chińskie władze są w pełni świadome stojących przed tym krajem wyzwań związanych z zasobami i jest to na pewno czynnik motywujący rządzących do stałego podnoszenia efektywności zasobów.

Zmiany klimatu są ujęte w raporcie jako jeden z czynników skłaniających do inwestowania w technologie oszczędzające zasoby. Trudno dziś chyba jednak jednoznacznie stwierdzić jaka jest przyczyna globalnego ocieplenia. Czy mimo tego takie technologie, w szczególności prowadzące do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla, powinny być forsowane?

Większość dowodów naukowych wskazuje, że globalne ocieplenie jest faktem i jest związane z działalnością człowieka. Pomijając zagadnienia związane ze zmianą klimatu forsowanie technologii zwiększających produktywność zasobów ma sens z wielu różnych powodów – zmniejsza obawy o dostępność zasobów przyszłości, przyczynia się do ograniczenia ich cen i zwiększa możliwości rozwoju sektora prywatnego. Około 70 proc. spośród zidentyfikowanych rozwiązań podnoszących produktywność zasobów ma rentowność przekraczającą 10 proc.

W historii XX wieku wybuchy wojen światowych były poprzedzone okresami znaczących wzrostów cen zasobów. Czy patrząc na ceny surowców groźba globalnego konfliktu zbrojnego jest obecnie realnym zagrożeniem?

W raporcie zaznaczyliśmy, że wysokie ceny żywności mogą być katalizatorem obecnych niepokojów społecznych, a widoczne napięcia geopolityczne mogą być wywołane spowodowane przez zasoby – czego przykładem mogą być choćby dyskusje na temat metali ziem rzadkich. W raporcie nie prowadzimy jednak spekulacji na temat tego, czy wysokie ceny zasobów mogą prowadzić do konfliktu zbrojnego.

Czy sądzi pan, że opisany w raporcie scenariusz najbliższego dwudziestolecia, zakładający zastosowanie technologii ograniczających emisję dwutlenku węgla do 35 mld ton rocznie, jest realistyczny?

Niewątpliwie jest to wariant najtrudniejszy do zrealizowania choćby z uwagi na wymóg wprowadzenia powszechnych opłat za emisję dwutlenku węgla, trudny do wdrożenia z przyczyn politycznych. Z drugiej strony, bez względu na kwestie klimatyczne, możliwości jakie daje ten wariant, a mianowicie zmniejszenie obaw o zabezpieczenie dostępu do zasobów, w szczególności surowców energetycznych, może skłaniać kraje do aktywnego działania w celu osiągnięcia wiodącej pozycji w sektorze nowych technologii energetycznych.

Rozmawiał Artur Burak

(fot. archiwum rozmówcy)

Otwarta licencja


Tagi