Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Gospodarka w Chinach poczeka na reformy aż prezydent umocni władzę

Przed planowanym za kilka miesięcy zjazdem chińskiej partii nadrzędnym celem jej przywódcy i państwa Xi Jinpinga jest jeszcze większe skupienie władzy. W czasie zjazdu zmieni się pięciu z siedmiu kluczowych decydentów – prezydent chce mieć nowych do swojej dyspozycji. Reformy muszą zaczekać.
Gospodarka w Chinach poczeka na reformy aż prezydent umocni władzę

Gmach Wielkiej Hali Ludowej w Pekinie, gdzie odbędzie się XIX Zjazd KPCh. (fot. A. Kalinowski)

Prezydent Chin Xi Jinping już jest postrzegany jako najpotężniejszy lider od czasów Deng Xiaopinga. Dąży on jednak do jeszcze większej koncentracji władzy. To jego nadrzędny cel przed planowanym w drugiej połowie roku XIX Zjazdem Komunistycznej Partii Chin. Zjazd może okazać się dla niego i jego koncepcji reform – zwłaszcza ekonomicznych – kluczowy, bowiem w siedmioosobowym Komitecie Stałym Biura Politycznego KPCh – gremium faktycznie rządzącym Chinami – nastąpi wymiana aż pięciu członków (formalnie odchodzą na emeryturę – wiek graniczny to 68 lat). Z dotychczasowego składu Komitetu zostanie sam Xi Jinping (szef partii, Przewodniczący ChRL, Przewodniczący Centralnej Komisji Wojskowej) i premier Li Keqiang.

Do Komitetu Stałego, wejdą osoby według kryterium starszeństwa, które minimum jedną kadencję były członkami 25 osobowego Biura Politycznego KC. O obsadę zwalnianych miejsc już toczy się batalia. Dwa są „zarezerwowane” dla potencjalnych przyszłych następców Xi Jinpinga i Li Keqianga. Największe szanse mają względnie młodzi (urodzeni w latach 60. XX w.) Hu Chunhua i Sun Zhengcai, którzy mogą pochwalić się sukcesami z czasów piastowania partyjnych czy gubernatorskich stanowisk. Proces oddolnego wybierania delegatów do poziomu ogólnokrajowego na partyjny szczyt, w którym weźmie udział 2 tys. delegatów, także już trwa.

Opcji obsadzenia zwalnianych w Komitecie Stałym pięciu miejsc jest kilka, ale nie wszystkie warianty mogą okazać się korzystne dla obecnego przywódcy Chin oraz jego pomysłów na reformy. W KPCh, a zwłaszcza w Stałym Komitecie obowiązuje reguła przywództwa kolektywnego, zaś indywidualistyczne zapędy Xi nie wszystkim się w partii spodobały.

Dlatego, by przeforsować zmiany, Xi będzie musiał układać się z pozostałymi członkami głównego ośrodka decyzyjnego Chin.

Nie jest wykluczone, że skład Stałego Komitetu zostanie zmniejszony z obecnych siedmiu osób do pięciu, by szefowi partii i państwa łatwiej było przeforsować swą politykę i przekonać do niej pozostałych. Obecny przywódca Chin dąży do tego, by zwolnione miejsca w Komitecie obsadzić ludźmi, którzy go poprą i nie reprezentują niechętnych mu w partii frakcji. Sam Xi Jinping zgodnie z niepisaną regułą ustąpi ze wszystkich dotychczasowych stanowisk za 5 lat, bowiem w 2022 r. przekroczy wiek emerytalny.

Ostatnie 4 lata to czas umacniania władzy przez obecnego przywódcę, zaś zakrojona na bezprecedensową skalę kampania antykorupcyjna, która od kilku lat przetacza się przez Chiny, uderzyła nawet w ludzi dotąd w aparacie władzy nietykalnych. Komentatorzy są zgodni, że służy ona nie tylko wykorzenieniu korupcji, ale także (a może zwłaszcza) zwalczaniu i osłabieniu konkurencyjnych wobec Xi partyjnych odłamów. Amerykański ośrodek analityczny Stratfor nazwał rzecz po imieniu:

”To jest eliminacja przeciwników politycznych przed zjazdem partii w 2017 r.”

Sypią się, więc wysokie wyroki – dożywocia, a nawet kary śmierci także dla ludzi wysoko postawionych – tyle, że najwyżsi rangą towarzysze raczej głowy nie tracą (wyroki są najczęściej zawieszane) i trzymani są w areszcie domowym albo zsyłani są na odległą prowincję, by tam dożyć starości we względnie komfortowych warunkach. Wyjątki czasem dotyczą tych, którzy najbardziej zagrażają monopolowi władzy Xi Jinpinga i oprócz oskarżeń o łapownictwo udowodniono im np. tworzenie „frakcji politycznej”, co w KPCh bywa traktowane na równi ze zdradą.

Bank of America Merrill Lynch oszacował, że zwalczanie korupcji kosztuje Chiny 0,6 proc. rocznego PKB, bo odbija się negatywnie na aktywności ekonomicznej.

Centralna Komisja ds. Dyscypliny Partyjnej, wewnątrzpartyjna instytucja tropiąca korupcję wśród chińskich notabli (wytropiła 17 skorumpowanych urzędników nawet we własnych szeregach), podała, że w ciągu ostatnich 4 lat skazano na „lekkie i ciężkie” kary 1,2 mln osób i odzyskano majątek wartości 8,6 mld juanów (1,2 mld dol.). Jak podaje ukazujący się po angielsku partyjny dziennik „China Daily”, w 2016 r. około 410 tys. urzędników, w tym 76 w randze ministra lub wyższej, zostało pociągniętych do odpowiedzialności.

Paradoksalnie zachodni eksperci uważają, że walce z korupcją towarzyszą wymierne gospodarcze straty. Bank of America Merrill Lynch oszacował, że zwalczanie korupcji kosztuje Chiny 0,6 proc. rocznego PKB, ponieważ odbija się negatywnie na aktywności ekonomicznej, której zawsze towarzyszyły w Państwie Środka łapówki, zwiększa ryzyko inwestycyjne i działa paraliżująco na podejmowanie decyzji przez urzędników, których nękają nieustanne kontrole.

Radykalnych posunięć wspierających rozwój gospodarczy na pewno jednak w tym roku nie będzie. Prezydent Xi Jinpinga przed tegorocznym zjazdem będzie ograniczał do minimum jakiekolwiek wstrząsy gospodarcze. Zapowiedziane wszem i wobec radykalne reformy rynkowe i oczekiwana restrukturyzacja państwowych przedsiębiorstw zostały złożone na ołtarzu polityki. Pekin ani myśli zmniejszać teraz publicznych inwestycji, co deklarował wcześniej, czy zaprzestać wspierania rozwoju kredytem. Kontynuuje zadłużanie nierentownych molochów, dając niejako zgodę na to samo samorządom, nad którymi od lat wisi bańka zadłużeniowa. Opór przeciwko rynkowym posunięciom jest w partyjnych elitach bardzo silny; wzrósł jeszcze, gdy znacząco zwolnił wzrost gospodarczy Chin.

Liberałowie działający w ramach chińskiego systemu zarzucają Xi wstrzymanie niezbędnych zmian, bez których Chiny grzęzną w pułapce średniego rozwoju, natomiast tzw. twardogłowi uważają wprost przeciwnie – że Xi zbyt szybko ogłosił prorynkowe otwarcie. Lider państwa stara się, więc teraz umiejętne kluczyć, co potwierdzają częste sprzeczne jego wypowiedzi. Zdaniem analityków to świadectwo, że jego pozycja w partii nie jest tak silna jak mogłoby się wydawać.

Wystąpienia Xi Jinpinga, a także premiera Li Keqianga, są takie, jacy są słuchacze, do których akurat się zwracają. Raz zapewniają solennie, że Chiny nie zawrócą z drogi otwarcia i prorynkowych reform, by kolejnym razem mówić jak twardogłowi konserwatyści, co zauważył ostatnio „The Economist”. W artykule „Dwie twarze pana Xi, Prezydent Chin mówi jak reformator, ale rzeczywistość jest zupełnie inna”, pada pytanie, czy Xi jest despotą czy też sfrustrowanym reformatorem, bo jego język raz jest reformatorski i prorynkowy, innym razem zabarwiony nacjonalizmem oraz ostrzeżeniami przed „infiltracją Chin przez zachodnie myślenie i kulturę”.

„The Economist” tłumaczy, że przywódca ChRL faktycznie dąży do reform, przynajmniej w gospodarce, lecz czuje, że musi jednocześnie iść na ustępstwa wobec twardogłowych w partii, bo gdy je próbuje zainicjować od razu jest napiętnowany przez konserwatystów.

Na podstawie tego, co dzieje się ostatnio w Chinach można odnieść wrażenie, że to jednak konserwatyści, pomimo czystek, są teraz górą. Działania Pekinu idą bowiem wyraźnie w stronę przykręcania śruby. „The Economist” zwraca uwagę, że tzw. twardogłowi odzyskali kontrolę nad sytuacją, czego dowodem jest np. zamknięcie popularnych forów internetowych, gdzie toczyła się dość otwarta jak na chińskie realia debata na temat koniecznych zmian. Znikają nawet umiarkowane opinie, a cały lokalny internet został poddany totalnej cenzurze. Nastąpiło to za wiedzą i przyzwoleniem samego Xi, który obawiał się powstania fermentu w partii, co zwłaszcza w roku partyjnego szczytu byłoby niewskazane.

Zachodni komentatorzy pocieszają, że Xi Jinping wcale nie odpuścił koniecznych reform gospodarczych i systemowych. Na razie stosuje politykę kija i marchewki. Antykorupcyjna kampania to kij, marchewką jest zapewnienie, że władza nie posunie się zbyt daleko w reformatorskich zapędach i nie zboczy z drogi socjalizmu o chińskiej specyfice, który tak naprawdę od dawna jest już kapitalizmem o chińskiej specyfice.

Gmach Wielkiej Hali Ludowej w Pekinie, gdzie odbędzie się XIX Zjazd KPCh. (fot. A. Kalinowski)

Tagi