Jak utrzymać ożywienie gospodarki USA

Ameryka traci impet, ponieważ wygasa siła pakietu stymulacyjnego. Hamulcem stały się także kłopoty Europy, wywołane zapaścią w Grecji. Wszystko to zwiększa ryzyko kolejnej recesji, jednak fundamentalne perspektywy nie zmieniły się w widocznym stopniu. Bardziej optymistyczne prognozy na następny rok odzwierciedlają strukturalną siłę amerykańskiej gospodarki - pisze Mark Zandi, ekonomista związany z administracją Baracka Obamy.
Jak utrzymać ożywienie gospodarki USA

(c) PAP Mark Zandi

Spowolnienie amerykańskiej gospodarki widać gołym okiem. Handel detaliczny, mieszkalnictwo, produkcja i – co najistotniejsze – rynek pracy – osłabły w ostatnich tygodniach. W drugiej połowie 2009 roku PKB wzrósł o 4 proc. rok do roku, w pierwszej połowie tego roku już tylko o niecałe 3 proc., a prognozy na drugą połowę wynoszą około 2,5 proc. Jest to poniżej potencjału gospodarki i oczekuje się, że bezrobocie znowu osiągnie poziom dwucyfrowy. Przy tak wysokim bezrobociu i coraz większym zagubieniu decydentów ryzyka dla ożywienia znowu się nasilają. Szanse na drugie dno recesji w ciągu najbliższych sześciu do dwunastu miesięcy są znacznie mniejsze niż 50 proc., ale i tak są niepokojąco wysokie.

Bodźce wygasają

Wygasanie pakietu stymulacyjnego, koniec procesu odnawiania zapasów przez producentów i skutki europejskiego kryzysu zadłużenia spowalniają wzrost. Decydenci fiskalni wdrożyli gigantyczny pakiet stymulacyjny podczas recesji. Od czeków z ulgami podatkowymi, które rozesłano wiosną 2008 roku, przez ustawę o ożywieniu, po niedawne ulgi podatkowe dla tworzących nowe miejsca pracy w gospodarkę wpompowano ponad bilion dolarów. Jest to suma równa 7 proc. PKB i ponad dwa razy większa od dostarczonej podczas bardzo poważnego kryzysu na początku lat osiemdziesiątych.

Pakiet przyczynił się do zakończenia recesji i uruchomił ożywienie – nie ma przypadku w tym, że zaczęło się ono rok temu, kiedy ustawa o ożywieniu zapewniała największe korzyści – ale jego działanie pobudzające zaczyna wygasać. Głównym miernikiem tego działania są wahania wydatków budżetowych. W pierwszym kwartale ustawa o ożywieniu nie spowodowała większych zmian tego wskaźnika, ale w drugim kwartale poszybował on do poziomu 80 mld USD, a w trzecim kwartale gospodarka weszła w fazę ożywienia.

Odchylenie wydatków budżetowych od średniej pójdzie ostro w dół w bieżącym kwartale, a za rok zbliży się do zera. Aby zapobiec skutkom tego procesu dla gospodarki, decydenci wprowadzają różne mniejsze bodźce stymulacyjne, takie jak przedłużenie ulgi od podatku od nieruchomości, podwyższenie limitu kredytu spełniającego ustawowe kryteria czy obcięcie niektórych podatków płaconych przez przedsiębiorców. Dołożono również ulgę podatkową dla firm, które przed końcem roku zatrudnią bezrobotnego. Decydenci wzdragają się przed dodatkowymi działaniami, a bez nich polityka fiskalna w czwartym kwartale zacznie trochę, a na początku przyszłego roku poważnie hamować wzrost.

Ożywienie osłabia również wygasanie procesu odbudowywania zapasów. W minionym roku producenci znacznie zwiększyli produkcję i zatrudnienie, aby zwiększyć potężnie uszczuplone podczas recesji zapasy. Chociaż produkcja przemysłowa znajduje się znacznie poniżej szczytowego poziomu sprzed recesji, dogoniła już popyt, a nawet przegoniła, ponieważ w ostatnich miesiącach zapasy przyrastają. Perspektywy dla producentów pozostają dobre w świetle wciąż bardzo niskiego poziomu aktywności i potencjału znacznego wzrostu eksportu, ale turbodoładowany wzrost wynikający z odbudowy zapasów właśnie się kończy. Proces ten dołożył w ubiegły roku niecały punkt procentowy do PKB, a w nadchodzącym roku jego wpływ na dochód prawdopodobnie będzie zerowy.

Europejski kryzys zadłużenia stał się nieoczekiwanym ciężarem. Europejscy decydenci robią postępy w jego zwalczaniu, ale rynki pozostają niespokojne i już zostały wyrządzone poważne szkody. Rentowności i spready na credit default swaps dla większości europejskiego długu publicznego i bankowego są bardzo duże, a procentowe spadki indeksów giełdowych w stosunku do poprzednich rekordów mierzy się liczbami dwucyfrowymi. Prognozuje się, że gospodarka strefy euro będzie w przyszłym roku pogrążona w stagnacji, ponieważ nasilą się problemy z kredytem i cięcia fiskalne. Gospodarka amerykańska odczuje skutki słabszego eksportu do Europy, a w jeszcze większym stopniu konsekwencje niższych cen akcji. Zbiorowe nastroje, zwłaszcza w dużych przedsiębiorstwach i zamożniejszych gospodarstwach domowych, wydają się zharmonizowane z ruchami kursów akcji.

Ponieważ działania Rezerwy Federalnej mające na celu zwiększenie akcji kredytowej – skup derywatów hipotecznych celem wsparcia rynku nieruchomości jest formą polityki fiskalnej – spotykają się z głośną krytyką, bank centralny raczej nie będzie miał ochoty i politycznej możliwości rozszerzyć zakresu skupowanych papierów wartościowych. Zresztą nawet gdyby decydenci znaleźli w sobie wolę polityczną, nie dysponują zbyt wieloma opcjami. Oczekuje się, że Fed utrzyma politykę zerowych stóp procentowych przez wiele miesięcy 2011 roku, a gdyby ożywienie zaczęło kuleć, bank centralny powróciłby do obniżania długookresowych stóp procentowych. Działania te mogą jednak nie przynieść istotnych skutków. Odsetki od kredytów hipotecznych ze stałą stopą już teraz są bliskie historycznie najniższego poziomu, a mimo to popyt na domy jest słaby, nawet jeśli uwzględnimy fakt, że niedawno wygasła ulga mieszkaniowa.

Rzeczywistość polityczna

Również Kongresowi i administracji Baracka Obamy kończą się opcje. Zaczynają się polityczne manewry roku wyborczego, toteż politycy mają nawet kłopoty z uzgodnieniem przedłużenia nadzwyczajnych zasiłków dla bezrobotnych i zwiększenia pomocy dla samorządów stanowych i lokalnych, czyli dwóch najbardziej oczywistych sposobów wspierania gospodarki w najbliższych miesiącach. Tezy, że niektórzy bezrobotni korzystają z hojnego zasiłku, bo nie chce im się pracować, a władze samorządowe muszą zwiększyć efektywność swoich działań, nie są wyssane z palca, ale kładzie się na nie nadmierny nacisk.

Na jedno wolne miejsce pracy przypada ponad czterech bezrobotnych – w dobrze funkcjonującej gospodarce stosunek ten powinien być bliższy jedności – co sugeruje, że większość odbiorców zasiłku nie może znaleźć pracy. Z kolei wzrost zatrudnienia w samorządach stanowych i lokalnych od ponad dekady jest proporcjonalny do wzrostu liczby ludności, a  zatem nie mamy do czynienia z aż takim rozdęciem administracji publicznej, tym bardziej że wzrost liczby ludności jest większy od przeciętnej w grupach, które w większym stopniu korzystają z usług publicznych.

Głosy, że dodatkowe działania stymulacyjne niezrekompensowane cięciami wydatków lub podwyżkami podatków jeszcze bardziej zwiększą potężne ciężary fiskalne, są rozsądne, ale ograniczania deficytu fiskalnego nie należy zaczynać w tym ani w przyszłym roju, lecz dopiero kiedy gospodarka tak się rozpędzi, że będzie w stanie to przełknąć. W świetle bezpośrednich zagrożeń dla ożywienia – i fiskalnej katastrofy, którą pociągnęłaby za sobą kolejna recesja – spłacana na bieżąco polityka stymulacyjna raczej nie jest w tym momencie wskazana. Jednakże w obecnym klimacie politycznym osiągalna jest tylko niewielka dodatkowa pomoc dla bezrobotnych oraz samorządów stanowych i lokalnych.

Perspektywy niewiele się zmieniły

Prawdopodobieństwo drugiego dna recesji w krótkim okresie wzrosło z jednej piątej wiosną do jednej czwartej, przy założeniu, że Kongres i administracja Obamy przedłużą nadzwyczajne zasiłki dla bezrobotnych do końca roku oraz dodatkowo wspomogą samorządy stanowe i lokalne, jak również że uchylą większość podwyżek podatków przewidzianych od początku 2011 roku.

Obecne spowolnienie wzrostu zostało już w większości uwzględnione w rachubach, toteż perspektywy dotyczące PKB, miejsc pracy i zatrudnienia w 2010 roku nie zmieniły się w odczuwalnym stopniu. Według prognoz PKB wzrośnie w tym roku o niecałe 3 proc., liczba miejsc pracy średnio o 125 tys. miesięcznie, a stopa bezrobocia znowu przekroczy na koniec roku poziom 10 proc.

Perspektywy na 2011-2012 również pozostają znacznie bardziej optymistyczne. PKB wzrośnie odpowiednio o 4 i 5 proc. przy silniejszym wzroście liczby miejsc pracy i spadającym bezrobociu, ale prognoza ta oparta jest na całym szeregu założeń: europejski kryzys zadłużenia zostanie w dużym stopniu skutecznie rozwiązany tego lata, co ustabilizuje rynki finansowe, ceny nieruchomości niewiele spadną w najbliższych miesiącach, a gospodarki wschodzące nadal będą się szybko rozwijały. Kolejnym warunkiem jest przedstawienie w przyszłym roku przez decydentów wiarygodnej długookresowej perspektywy fiskalnej.

Politycy nie będą w stanie całkowicie rozwiązać problemów fiskalnych Ameryki, ale powinni przekonać globalnych inwestorów, że Stany Zjednoczone wypełnią swoje zobowiązania. Stopy procentowe znacząco wzrosną w 2011-2012, ale nie zaszkodzi to ekspansji gospodarki.
Wiele rzeczy musi zadziałać, żeby pozytywne perspektywy się zrealizowały, ale należy pamiętać, że w tej fazie ożywienia jego trwałość często budzi wątpliwości. Obecny cykl koniunkturalny pod wieloma oczywistymi względami różni się od innych, ale jedna rzecz pozostaje niezmienna: strukturalne atuty naszej gospodarki w końcu zwyciężą.

Mark Zandi to wpływowy w kręgach administracji USA ekonomista, którego prace wywierają duży wpływ na Christinę Romer i Jareda Bernsteina, głównych doradców ekonomicznych Baracka Obamy. Zandi jest też współzałożycielem cenionego w Stanach Zjednoczonych portalu economy.com i głównym ekonomistą Moody’s Analytics.

(c) PAP Mark Zandi

Tagi