Autor: Kenneth Rogoff

Profesor ekonomii i polityki publicznej na Uniwersytecie Harvarda, publicysta Project Syndicate

Malthus, Marks i nowoczesny wzrost

Podstawowy dogmat nowoczesnego społeczeństwa stanowi obietnica, że każde pokolenie będzie się miało lepiej niż poprzednie. Większość gospodarek rozwiniętych w zasadzie spełnia tę obietnicę - pomimo wojen i kryzysów finansowych w ostatnich pokoleniach odnotowano wzrost poziomu życia.
Malthus, Marks i nowoczesny wzrost

Kenneth Rogoff

Trwałą poprawę warunków życia zaczęła również odczuwać ogromna większość ludzi w krajach rozwijających się, co sprawia, że gwałtownie nasilają się ich oczekiwania wobec przyszłego wzrostu. Czy jednak przyszłe pokolenia, zwłaszcza te z krajów rozwiniętych, są w stanie zrealizować te oczekiwania? Choć prawdopodobna odpowiedź brzmi „tak”, to ryzyko niepowodzenia wydaje się większe niż jeszcze parę dziesiątków lat temu.

Jak dotąd bowiem całkowicie błędne okazały wszystkie formułowane w epoce nowoczesnej prognozy – od Malthusa po Marksa – według których los ludzkości miał się pogorszyć. Postęp techniczny odniósł tryumf nad barierami wzrostu. Okresowe zmiany układu równowagi politycznej – czasem następujące pokojowo, a czasem nie – sprawiły, że na tym postępie skorzystała ogromna większość ludzi, choć niektórzy znacznie bardziej od innych.

W efekcie obawy Malthusa przed masowym głodem nie sprawdziły się w okresie pokoju w żadnym kraju o gospodarce kapitalistycznej. A choć w ostatnich latach nastąpił żenujący spadek udziału dochodów z pracy w dochodach ogółem, to w perspektywie długookresowej ich poziom nadal stoi w sprzeczności z przewidywaniami Marksa, iż kapitalizm okaże się ustrojem, który doprowadza pracowników do nędzy. Na całym świecie warunki życia ciągle się poprawiają.

Poprzednie osiągnięcia w sferze wzrostu nie gwarantują jednak, ze podobna w zasadzie jego trajektoria utrzyma się przez całe obecne stulecie. Jeśli nawet pominąć możliwe zaburzenia geopolityczne, to i tak trzeba zmierzyć się z olbrzymimi wyzwaniami, wynikającymi w większości ze słabych rozwiązań w dziedzinie polityki czy jej dysfunkcji.

Pierwszy zestaw tych problemów obejmuje obciążone zadawnionymi urazami czynniki zewnętrzne, których czołowym przykładem jest degradacja środowiska naturalnego. Gdy prawa własności nie są dokładnie określone – a tak jest w przypadku powietrza i wody – musi wkroczyć państwo i zapewnić odpowiednie przepisy. Nie zazdroszczę przyszłym pokoleniom, że będą musiały się zająć możliwymi konsekwencjami globalnego ocieplenia oraz niedostatku świeżej wody.

Drugi zestaw problemów dotyczy potrzeby zagwarantowania, że system gospodarczy jest postrzegany jako zasadniczo uczciwy, gdyż to właśnie stanowi klucz do jego politycznej trwałości. Takich odczuć nie można już uważać za pewnik, gdyż wzajemne się przenikające oddziaływanie rozwoju techniki oraz globalizacji spowodowało narastanie w poszczególnych krajach nierówności dochodowych i majątkowych, choć jednocześnie różnice między krajami pod tym względem zmalały.

Nasze społeczeństwa jak dotąd bardzo sprawnie dostosowują się do zakłócających ich spokój nowości technicznych: jednak tempo zachodzących w ostatnich dekadach zmian powoduje ogromne napięcia, znajdujące odbicie w rekordowych nierównościach dochodowych w poszczególnych krajach. Różnice między najzamożniejszymi a resztą sięgają przy tym rekordowych niemal poziomów. Nierówności mogą doprowadzić do skorumpowania i sparaliżowania systemu politycznego kraju – a wraz z tym także i do paraliżu wzrostu gospodarczego.

Trzeci problem to starzejące się społeczeństwa, czyli kwestia, która stanowi ogromne wyzwanie nawet dla najlepiej zaprojektowanych systemów politycznych. Jak będą przydzielane środki na opiekę nad starszymi, zwłaszcza w wolno rozwijających się gospodarkach, gdzie ewidentnie nie da się utrzymać obecnych publicznych systemów emerytalnych i programów opieki zdrowotnej nad osobami w podeszłym wieku? Narastające zadłużenie publiczne na pewno spowoduje nasilenie tego problemu, gdyż od przyszłych pokoleń będzie się żądać zarówno obsługi naszych długów, jak i opłacania naszych emerytur.

Czwarta, ostatnia grupa wyzwań dotyczy kwestii, wynikających z konieczności wprowadzenia przez rządy całego zestawu przepisów, regulujących gwałtowne przemiany techniczne, przy czym nie wszystkie państwa mają kwalifikacje i zasoby, żeby zrobić to skutecznie. A wiedzieliśmy już, do czego mogą doprowadzić słabe regulacje podlegających gwałtownym przemianom rynków finansowych. Podobne niedociągnięcia występują na wielu innych rynkach.

Czołowy przykład stanowi tu podaż żywności – dziedzina, w której dzięki nowym technologiom powstają coraz bardziej przetworzone i w coraz w większym stopniu zmodyfikowane genetycznie produkty spożywcze; uczeni dopiero zaczynają je oceniać. Na razie wiadomo tylko tyle, że w wielu krajach otyłość dziecięca stała się już epidemią, której towarzyszy alarmujący wzrost zachorowań na cukrzycę typu 2 oraz na chorobę wieńcową, co sugeruje, że mocno i negatywnie odbije się to na oczekiwanym trwaniu życia przyszłych pokoleń.

Te problemy zdrowotne zostały udokumentowane w wielu ważnych badaniach, także tych prowadzonych przez Kelly’ego Brownella, Davida LudwigaWaltera Willeta. Dotychczasowa interwencja państwa – głównie w formie lepszej edukacji – okazała się na ogół nieskuteczna. Samodestrukcyjne uzależnienie od żywności przetworzonej (co ekonomiści określiliby jako „internalizację”) może doprowadzić do obniżenia jakości życia osób tym dotkniętych, a w końcu się także stać dla społeczeństwa tzw. czynnikiem zewnętrznym, jak wyższe koszty opieki zdrowotnej. I znów jest to samo: milo nasilającego się chóru obaw ze strony badaczy „rynki polityczne” sprawiają wrażenie zamrożonych.

Wszystkie te problemy dadzą się rozwiązać, przynajmniej na krótką czy średnią metę. Globalny podatek węglowy złagodziłby zagrożenia klimatyczne, zmniejszając jednocześnie ciążące na rządach długi. Rozwiązanie kwestii nierówności wymaga większej redystrybucji za pomocą krajowych systemów podatkowych, co powinno być połączone z ulepszeniem programów edukacji dorosłych, tak by mogli oni w pełni posługiwać się nowymi technologiami. Ujemne skutki malejącego przyrostu naturalnego można złagodzić za pomocą rozluźnienia przepisów dotyczących migracji międzynarodowych oraz zachęcania kobiet i ludzi starych do wejścia na rynek pracy bądź pozostania na nim. Otwarte – i to szeroko – pozostaje jednak pytanie, ile czasu potrzeba rządom na wprowadzenie tych rozwiązań.

Gospodarki kapitalistyczne okazują się szczególnie skuteczne – przynajmniej w długim okresie – jeśli idzie o umożliwienie rosnącej konsumpcji dóbr prywatnych. W zakresie dóbr publicznych – takich jak edukacja, ochrona środowiska, opieka zdrowotna oraz równość szans – ich osiągnięcia nie są już tak imponujące, przy czym wygląda na to, że w miarę dojrzewania gospodarek kapitalistycznych rosną w nich polityczne opory wobec prób zmiany tej sytuacji.

Czy każde z przyszłych pokoleń będzie się nadal cieszyć życiem lepszej jakości, niż mieli jego bezpośredni poprzednicy? W przypadku krajów rozwijających się, które nie osiągnęły jeszcze pewnego poziomu technicznego, odpowiedź prawie na pewno brzmi: tak. W odniesieniu do krajów rozwiniętych odpowiedź też powinna brzmieć: tak, jednak czekające je wyzwania są naprawdę ogromne.

© Project Syndicate, 2014

www.project-syndicate.org

 

Kenneth Rogoff

Tagi