Autor: Krzysztof Bień

Departament Analiz Ekonomicznych NBP.

Najlepiej być zdrowym i pracowitym

Na każde sto osób w krajach OECD w wieku produkcyjnym w 2015 roku 28 było już w wieku emerytalnym. W 2050 roku ich liczba wzrośnie do 53. Emerytów przybędzie, a ich sytuacja materialna bardziej się zróżnicuje. Szczęście będą mieli ci, którym udało się całe życie pracować i dobrze zarabiać.
Najlepiej być zdrowym i pracowitym

(CC0 pixabay/nattanan23)

Procesy demograficzne są długotrwałe. Podobnie rzecz się ma z konsekwencjami przyjmowanych rozwiązań zabezpieczenia emerytalnego. Dlatego z wieloletniej perspektywy można z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidywać, jak będą się kształtować przyszłe proporcje nie tylko liczby osób pracujących i niepracujących, ale także relacje osiąganych dochodów z pracy i ze świadczeń.

Z opublikowanego właśnie przez OECD raportu Preventing Ageing Unequally wynika, że w relacjach tych należy spodziewać się jeszcze większych dysproporcji niż obecnie. W starzejących się społeczeństwach najbardziej rozwiniętych krajów świata szczególnie trudna będzie sytuacja dzisiejszego młodego pokolenia. Z powodu kryzysu i spowolnienia gospodarczego, a w konsekwencji późniejszego wchodzenia na rynek pracy i częstszego niż we wcześniejszych pokoleniach bezrobocia młodsi nie odłożą dość kapitału na przyszłość i ich emerytury będą niskie.

Ile rąk do pieczenia chleba

W ciągu ostatnich 35 lat (od 1980 do 2015 roku) wśród państw OECD najbardziej zestarzało się społeczeństwo japońskie. Liczba osób w wieku 65+ przypadająca na każde 100 osób w wieku zdolnym do pracy wzrosła aż o 32 i dochodzi już do 50. Szybko starzały się także społeczeństwa Finlandii, Grecji, Włoch i Portugalii.

Na przeciwnym biegunie są społeczeństwa Meksyku i Turcji, gdzie na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada kilkanaście zaledwie osób w wieku emerytalnym. W ciągu ostatnich 35 lat proporcje te właściwie się nie zmieniły. W Irlandii, Luksemburgu, Norwegii i Słowacji liczba osób w wieku emerytalnym jest wprawdzie większa (powyżej 20 osób), ale sytuacja demograficzna jest tam stabilna i proporcje emerytów i osób w wieku produkcyjnym nie uległy od 1980 roku większym zmianom.

Sytuacja Polski na tym tle nie zapowiada się dobrze. W 2015 roku, podobnie jak 35 lat wcześniej, relacja liczby osób w wieku emerytalnym do liczby osób w wieku produkcyjnym była nadal lepsza (z punktu widzenia finansów publicznych) niż średnia w OECD. Za kolejnych 35 lat na każde 100 osób w wieku zdolnym do pracy będzie w Polsce ponad 60 osób w wieku emerytalnym. Średnia w OECD będzie wówczas wynosić ok. 50. Polskie społeczeństwo, obok koreańskiego, portugalskiego, hiszpańskiego, greckiego i włoskiego, będzie w najbliższych kilku dziesięcioleciach należeć do jednego z najszybciej starzejących się wśród najbardziej rozwiniętych krajów świata.

Perspektywa ta wynika nie tylko z wchodzenia w wiek emerytalny pokolenia wyżu demograficznego z lat 50. ubiegłego wieku. Równie istotną przyczyną – co jest charakterystyczne dla większości krajów rozwiniętych – jest wydłużający się czas życia, a więc i czas spędzany na emeryturze. Pomiędzy rokiem 1980 a 2015 wzrósł on w krajach OECD o 7,2 lat. Są przypadki krajów, w których wzrost ten nie był tak wielki (w Rosji np. tylko o 2,4 lata, a w RPA nastąpił nawet spadek o 1,3 roku), ale są też przykłady imponującej poprawy. W Indiach na przykład spodziewana długość życia wzrosła w ciągu ostatnich 35 lat aż o 20,5 lat, a w Brazylii – o 11,3 lat.

Co stracone, to przepadło

Długość życia wzrasta, ale w parze z tym nie idzie czas pracy. Nie dotyczy to jedynie wyznaczania oficjalnej granicy wieku emerytalnego. Chodzi o czas realnie przepracowany. Po wybuchu kryzysu finansowego przed blisko 10 już laty znacznie pogorszyły się perspektywy utrzymania stabilnej pracy i płacy. Ma to bezpośredni wpływ na wielkość kumulowanych środków, które są podstawą przyszłych i na dodatek dłużej wypłacanych emerytur. Sytuacja ta dotyka zwłaszcza dzisiejszych młodych. Pokolenie, które później wchodzi na rynek pracy, częściej pracę traci i zarabia mniej niż rodzice.

Zmiany te powodują, że zagrożenie życiem w biedzie w coraz większym stopniu przenosi się z najstarszego pokolenia (z wysokimi, wypracowanymi wcześniej emeryturami) na pokolenie dopiero wchodzące w dorosłe życie i próbujące podjąć bądź utrzymać się w pierwszej pracy. Z szacunków OECD wynika, że w 2013 roku biedą zagrożone było 13,9 proc. populacji w wieku od 18 do 25 lat życia i 14,4 proc. w wieku powyżej 75 lat. W coraz większej jednak liczbie krajów, w tym także w Polsce, bieda w większym stopniu zagraża młodszemu niż starszemu pokoleniu. W największym stopniu dotyczy to społeczeństw Holandii, Norwegii, Danii i Finlandii.

Istnieje duże ryzyko, że wynikające z gorszych warunków pracy i płacy różnice w osiąganych dochodach powielą się za kilkanaście, kilkadziesiąt lat – czego obawiają się eksperci OECD – w dysproporcjach wypłat z systemu emerytalnego. Dysproporcje będą tym większe, im silniej systemy emerytalne poszczególnych krajów oparte są na zasadzie, że „im więcej zbiorę, tym więcej otrzymam”, czyli – zdefiniowanej składki, a nie zdefiniowanego świadczenia. Już dziś można przewidywać, że w takich krajach jak Turcja, Łotwa, Węgry, Finlandia, Włochy, Polska, Hiszpania, Portugalia, Szwecja, Niemcy i Francja sama konstrukcja systemów emerytalnych będzie powodować, że 85 proc. nierówności w płacach będzie przenosić się na nierówności w wypłatach emerytalnych.

Raport OECD obrazuje różnice w wysokości wypłat w poszczególnych krajach, posługując się przykładem, w którym porównano, o ile będą niższe przyszłe świadczenia emerytalne osoby wchodzącej na rynek pracy w wieku 25 lat i z 10-letnim okresem braku zatrudnienia niż osoby, która zaczęła pracę w wieku 20 lat i miała szczęście jej nie tracić aż do osiągnięcia wieku emerytalnego.

Przyszła emerytura będzie w takim przypadku (średnio w krajach OECD) niższa o 22 proc. W wielu krajach, m.in. w Japonii, na Węgrzech, w Grecji, Chile, Turcji, Meksyku, Izraelu i w Polsce, przyszłe świadczenie będzie w takich warunkach o ponad 30 proc. niższe. We Francji i Australii krótsza historia pracy zmniejszy świadczenie tylko o ok. 10 proc. W Irlandii, Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii nie będzie różnic w wypłatach, ale trzeba dodać, że mowa tu o podstawowych świadczeniach, bo podstawą emerytury są w tych krajach raczej dodatkowe dobrowolne zabezpieczenia.

Kiedy na emeryturę

Z powodu kryzysu i spowolnienia gospodarczego w ostatnich latach w wielu krajach będą wzrastały różnice w świadczeniach emerytalnych. Będą one na tyle duże, że eksperci OECD obawiają się wzrostu w przyszłości współczynnika Giniego w wielu krajach (świadczy on o poziomie równości dochodów w społeczeństwie), co grozi wzrostem napięć społecznych. Czy można coś zrobić, aby ich uniknąć?

Standardowa rada w odpowiedzi na dłuższy czas życia brzmi: trzeba wydłużyć czas pracy, czyli opóźnić moment przechodzenia na emeryturę. W największym uproszczeniu – zwiększy się wtedy czas zbierania składek, a skróci czas pobierania emerytury. Dlatego w większości krajów podnoszony jest oficjalny wiek emerytalny. Nie da się ukryć, że Polska jest tu wyjątkiem. W rzeczywistości jednak – na co zwracają uwagę eksperci OECD – problem jest bardziej złożony. Warto bardziej zagłębić się w strukturę wykształcenia i zdrowia osób znajdujących się u progu wieku emerytalnego.

Z badań OECD jednoznacznie wynika związek wykształcenia, zdrowia, osiąganych zarobków, wieku faktycznego przechodzenia na emeryturę, a w konsekwencji wysokości przyszłych emerytur. Przyszłe nierówności zaczynają się kumulować już we wczesnym wieku, zależne są bowiem od poziomu uzyskanego wykształcenia. Przeciętny 25-latek z dyplomem wyższej uczelni może liczyć na życie o prawie 8 lat dłuższe niż jego rówieśnik z wykształceniem jedynie podstawowym. W przypadku kobiet różnica jest nieco mniejsza i wynosi 4,6 lat.

Zróżnicowany czas życia wynika z różnic w stanie zdrowia osób z wyższym i niskim wykształceniem. Wyżej wykształceni cieszą się lepszym zdrowiem, co z finansowego punktu widzenia oznacza, że kumulują więcej środków na swoje przyszłe emerytury. Zły stan zdrowia zmniejsza zarobki przeciętnie o 17 proc. w przypadku osób z wyższym wykształceniem i aż o 33 proc. w przypadku osób najsłabiej wyedukowanych. W przypadku kobiet jest to – odpowiednio – o 13 i o 18 proc. mniej.

Dzięki lepszemu zdrowiu osoby wyżej wykształcone na ogół dłużej pracują. W 2015 roku pracował tylko co drugi mężczyzna z podstawowym wykształceniem z kraju należącego do OECD w wieku od 55 do 64 lat (dokładnie 51 proc. w tej grupie wiekowej i z tym poziomem edukacji). W przypadku mężczyzn ze średnim wykształceniem wskaźnik dochodził do 63 proc., a w przypadku najwyżej wykształconych – aż do 75 proc. W przypadku kobiet w tym samym wieku wskaźniki te były niższe – pracowało 36 proc. posiadających najniższe wykształcenie, 51 proc. – średnie i 65 proc. posiadających uczelniany dyplom. W Polsce wskaźniki te są jeszcze niższe.

Zmiana wieku emerytalnego co innego w tej sytuacji oznacza dla różnych grup społecznych. Osoby wyżej wykształcone, cieszące się lepszym zdrowiem, pomimo osiągnięcia wieku emerytalnego na ogół wolą nadal pracować, choćby po to, aby zebrać więcej środków na emeryturę. Jest tak zwłaszcza w krajach, w których wysokość świadczeń silnie zależy od wcześniejszego poziomu wynagrodzenia, nawet wówczas gdy proporcje między nimi – tak jak np. w naszym kraju – są niekorzystne. Zawsze lepiej trochę więcej uzbierać. Osoby niżej wykształcone nie tylko łatwiej tracą pracę, ale są także częściej w gorszej kondycji zdrowotnej i choćby dlatego wolą mieć możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę.

Opóźnianie wieku emerytalnego może w tej sytuacji prowadzić do pogłębiania różnic społecznych, różnicując sytuację przyszłych emerytów. Z drugiej jednak strony trudno odmawiać możliwości dalszej pracy osobom wprawdzie starszym, ale nadal zdrowym, zwłaszcza gdy ich praca jest wciąż potrzebna, a dalsze zatrudnienie poprawia sytuację materialną już na emeryturze.

Najpierw trzeba wiedzieć

W polityce społecznej nie ma prostych odpowiedzi. Raport OECD daje jednak kilka istotnych podpowiedzi. Za kluczowe eksperci uznają przeciwdziałanie nierównościom, zanim się one pojawią i skumulują. Dlatego na czele politycznej agendy władz powinno być wczesne interweniowanie i wyrównywanie szans edukacyjnych i w opiece zdrowotnej już w wieku dziecięcym i szkolnym. Dalej – niezwykle ważne jest zapewnianie dobrego, szybkiego startu na rynku pracy, co zależy od jakości kształcenia i możliwości podejmowania praktyki zawodowej. Równie istotna jest prewencja zdrowotna, zapobieganie chorobom i kształtowanie dobrych nawyków zdrowotnych, adresowane w szczególności do środowisk biedniejszych i do społecznych grup większego ryzyka.

W przypadku osób w dorosłym już wieku szczególnie ważne są – w ocenie OECD – przeciwdziałanie długotrwałemu bezrobociu, nauka nowych zawodów i umiejętności, dostęp do kształcenia ustawicznego, zwłaszcza dla osób o niskich kwalifikacjach zawodowych. W przypadku osób znajdujących się bliżej końca kariery zawodowej ważne jest tworzenie warunków i regulacji dla skróconego czasu pracy, likwidacja barier w środowiskach pracy.

Równie istotne jest tworzenie modeli i systemów czy też schematów finansowych skutecznie zachęcających do dobrowolnego wydłużania okresu pracy i gromadzenia dodatkowych oszczędności emerytalnych. Zadaniem władz powinno być tu też zadbanie o wyższy poziom edukacji finansowej społeczeństwa. Nierówność bierze się bowiem w dużej mierze z nieświadomości ekonomicznej tych, których ona dotyka.

(CC0 pixabay/nattanan23)

Tagi


Artykuły powiązane

Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków

Kategoria: Oko na gospodarkę
Wysoka inflacja to w dużej mierze cena za wyjście gospodarki światowej z kryzysu wywołanego pandemią i wojną w Ukrainie. Nawet w najbardziej rozwiniętych krajach świata wzrost cen zbliża się już do 10 proc. w skali rocznej. Kosztem jest także wzrost długów, a inną realną konsekwencją – wzrost podatków.
Wzrost cen i płac wróży także wzrost podatków

Najważniejsze wyzwania gospodarcze przyszłości

Kategoria: Trendy gospodarcze
Globalne wyzwania związane ze zmianami klimatycznymi, nierównościami i zmianami demograficznymi są w wielu przypadkach bardzo kosztowne i społecznie niepopularne.
Najważniejsze wyzwania gospodarcze przyszłości