Autor: Andrzej Godlewski

Specjalizuje się w problematyce gospodarki niemieckiej.

Niemieckie firmy obawiają się przyszłości

Niemieckie firmy osiągają dobre wyniki, ale roku 2017 nie widzą w różowych barwach. Najwięcej obaw mają koncerny samochodowe – wynika z badań Instytutu Niemieckiej Gospodarki w Kolonii. Głównym powodem lęków jest rosnący protekcjonizm. Najlepsze nastroje panują w branży budowlanej.
Niemieckie firmy obawiają się przyszłości

Michael Hüther, dyrektor Instytutu Niemieckiej Gospodarki w Kolonii (CC BY-ND 2.0 Institut der deutschen Wirtschaft Köln)

Spośród 48 reprezentatywnych organizacji branżowych, które uczestniczyły w badaniu Instytutu Niemieckiej Gospodarki (IW) w Kolonii, tylko 15 ocenia obecną sytuację gospodarczą jako lepszą niż rok wcześniej. Poza wspomnianym już szeroko pojętym sektorem budowlanym poprawę swojej sytuacji w ostatnim roku zauważają m.in. firmy z branży spożywczej, metalowej, maszynowej, hotelarskiej i spedycyjnej. Ogólna sytuacja biznesowa jest gorsza niż rok wcześniej w ocenie przedsiębiorstw z dziewięciu branż, w tym szczególnie górnictwa, banków i zakładów ubezpieczeniowych.

Mimo że większość niemieckich firm spodziewa się w 2017 r. wzrostu produkcji, to tylko trzy z 48 badanych stowarzyszeń branżowych oczekują „istotnie wyższego” wzrostu. Tymi największymi optymistami gospodarczymi w Niemczech są przedsiębiorstwa budowlane, zakłady rzemieślnicze oraz przemysł ceramiczny. O tym, że optymizm wśród niemieckich przedsiębiorców jest bardzo ograniczony, świadczy to, że tylko 18 z 48 organizacji branżowych oczekuje zwiększenie inwestycji w ich sektorach, a jeszcze mniej (tylko 15) spodziewa się wzrostu zatrudnienia.

„Międzynarodowe wydarzenia ostatniego roku przyczyniły się do zwiększenia niepewności w gospodarce, w tym w Niemczech. Mówiąc obrazowo, jest to tak, jakby ktoś sypał piasek w tryby, ale nie był w stanie zablokować funkcjonowania systemu. Obecna dynamika gospodarcza nie jest szczególnie duża, a prognoza wzrostu niemieckiego PKB na 2017 r. wynosi 1,25 proc. To oznacza, że tankowiec będzie płynął z podobną prędkością, co w poprzednich latach” – komentuje wyniki badań Michael Hüther, dyrektor Instytutu Niemieckiej Gospodarki (IW) w Kolonii.

Kto się boi, że będzie gorzej

Hüthera i innych ekonomistów zaskoczyły negatywne nastroje w niemieckich koncernach samochodowych. Mimo skandalu związanego z fałszowaniem wyników emisji spalin w autach Volkswagena niemieckie fabryki odnotowały w 2016 r. dobre wyniki eksportowe, także przy sprzedaży szczególnie dochodowych samochodów klasy premium. Wbrew tym rezultatom koncerny spodziewają się, że nadchodzący rok będzie gorszy, i już planują zmniejszenie produkcji.

Dość pesymistycznie swoją najbliższą przyszłość widzą niemieckie instytucje finansowe, co z kolei nie jest już żadnym zaskoczeniem. Zarówno wielkie banki, jak i kasy oszczędnościowe oraz banki spółdzielcze narzekają na rekordowe niskie stopy procentowe w strefie euro, które uniemożliwiają im osiąganie odpowiednich zysków. Znajdują się one również pod presją rosnących kosztów dostosowania do nowych regulacji w sektorze. Dodatkowo wzrost konkurencji ze stron firm oferujących usługi bankowości elektronicznej sprawia, że w 2017 r. zapewne znowu zmniejszy się sieć placówek kas oszczędności i banków spółdzielczych, a tym samym i zatrudnienie w tych instytucjach w Niemczech. W podobnym tonie swoje najbliższe perspektywy opisują koncerny ubezpieczeniowe.

Nowy rok będzie zapewne również trudny dla niemieckich firm związanych z górnictwem i opartą na węglu produkcją energii. Już teraz spodziewają się one zmniejszenia wydobycia węgla brunatnego o kolejne 5 proc., co związane jest z rządowym programem ochrony klimatu. Oznacza to m.in. dalsze zmniejszanie produkcji energii elektrycznej wytwarzanej z węgla, co w perspektywie najbliższych czterech lat spowoduje zmniejszenie wydobycia węgla brunatnego w Niemczech o 15 proc. Firmy z tej branży wprost żalą się na antywęglowe działania polityków i agresywny lobbing organizacji ekologicznych, co powoduje coraz większą niepewność dotyczącą regulacji w tym sektorze i wymusza zamykanie nawet rentownych elektrowni węglowych. W konsekwencji branża spodziewa się likwidacji paru tysięcy miejsc pracy.

W podobnie minorowym nastroju w rok 2017 wkraczają firmy zajmujące się przetwórstwem tworzyw sztucznych i odpadami komunalnymi. Te ostatnie źródło swoich kłopotów upatrują w działaniach polityków, a dokładniej w coraz wiekszej konkurencji wobec spółek samorządowych i państwowych, które ze względu na swój właścicielski status mogą korzystają z coraz szerszych przywilejów przy przetargach w sektorze publicznym.

Gdzie patrzą z nadzieją w przyszłość

Uczucie German Angst, czyli – jak mówią Amerykanie – typowo niemieckiego lęku, nie jest dominujące w niemieckiej gospodarce. Częściej widoczne jest przekonanie, że rok 2017 nie będzie gorszy od poprzedniego. Bez obaw, ale i bez wielkich nadziei na ten rok patrzą m.in. firmy z branży chemicznej. Z jednej strony rok 2016 umożliwił im osiągnięcie dobrych wyników, z drugiej jednak zmagają się one z coraz trudniejszym otoczeniem międzynarodowym. Szczególnie skarżą się na skutki wywołane referendum w sprawie Brexitu oraz na przedłużające się trudności gospodarcze Rosji, Brazylii i częściowo Chin. Także niepewności wynikające z prezydentury Donalda Trumpa oraz europejskiej polityki klimatyczno-energetycznej sprawiają, że niemieckie firmy chemiczne prawdopodobnie ograniczą inwestycje w 2017 r.

Więcej szans niż zagrożeń w najbliższych miesiącach widzą przede wszystkim przedsiębiorstwa budowlane, które już otrzymały dodatkowe zamówienia i zapowiadają zwiększenie zatrudnienia nawet o 10 proc. Te wzrosty w budownictwie dotyczą także firm produkujących materiały budowlane, co ma związek z rosnącym zapotrzebowaniem na nowe mieszkania w Niemczech oraz większym zakresem inwestycji sektora publicznego w tej dziedzinie.

Również pozytywnie swoją najbliższą przyszłość widzi sektor spożywczy, który w 2016 r. dzięki eksportowi zwiększył swoje obroty o kilka miliardów euro (nie ma jeszcze ostatecznych danych). To jedna z najważniejszych branż niemieckiego przemysłu, zatrudniająca prawie 570 tys. pracowników. Większych zysków w tym roku spodziewają się m.in. również hotelarze, właściciele restauracji, agencje reklamowe oraz pośrednicy nieruchomości.

„Dynamika inwestycji w Niemczech nie jest duża. Zapewne wzrosną inwestycje w sektorze bankowym, ale równocześnie zmniejszy się tam zatrudnienie, a perspektywy pozostaną negatywne. Więcej zamierzają inwestować firmy informatyczne i reklamowe, ale ich wpływ na całą gospodarkę jest zbyt mały, by doprowadziło to do zwiększonego wzrostu. Istotne i pozytywne znaczenie w tym kontekście mają plany coraz większych inwestycji w sektorze budowlanym. Generalnie jednak niewystarczający poziom inwestycji pozostanie także w 2017 r. piętą achillesową niemieckiej gospodarki” – komentuje prognozy na ten rok Michael Hüther.

Bariery i zagrożenia

Zdaniem Michaela Hüthera nowym zagrożeniem dla niemieckiej i europejskiej gospodarki jest rosnący protekcjonizm, który może oznaczać nowe bariery dla wolnego handlu. Mogą zostać one wprowadzone przez administrację prezydenta Donalda Trumpa, a także Rosję, Chiny i Turcję. W związku z tym – w ocenie Hüthera – Unia Europejska musi pozostać orędownikiem wolnego handlu i z tych zasad nie może w żadnej mierze ustąpić podczas negocjacji w sprawie Brexit.

Już teraz widać, że ewentualne dodatkowe bariery ograniczające przepływ towarów mogą bardzo negatywnie wpłynąć na uzależnioną od eksportu gospodarkę niemiecką. Według najnowszych analiz Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) samo referendum w sprawie Brexit spowodowało zmniejszenie sprzedaży niemieckich towarów w Wielkiej Brytanii. W trzecim kwartale 2016 r. niemiecki eksport do Zjednoczonego Królestwa zmniejszył się o 5,5 proc., podczas gdy w poprzednich sześciu miesiącach był stabilny z tendencją do lekkiego wzrostu (0,4 proc.). To znaczący cios, tym bardziej że w tym samym czasie niemieckie firmy zwiększyły sprzedaż do innych krajów UE (o 3 proc.). Ta sytuacja źle wróży szczególnie niemieckim producentom maszyn i urządzeń przemysłowych, którzy już teraz muszą zmniejszać eksport do Wielkiej Brytanii z powodu ograniczania inwestycji w tym kraju. Jeśli miałoby ostatecznie dojść do Brexitu, straty niemieckich eksporterów zapewne odpowiednio wzrosną.

Trudności z szybszym rozwojem gospodarki Niemiec dobrze ilustrują przypadki największych niemieckich koncernów, które do tej pory symbolizowały ekonomiczną potęgę tego kraju. Te z branży finansowej, czyli m.in. Deutsche Bank i Allianz, już od dłuższego czasu nie mogą sobie poradzić z wyzwaniami strukturalnymi.

„Spółkom energetycznym E.On i RWE brakuje solidnego modelu biznesowego po tym, jak rząd federalny zdecydował o szybkiej rezygnacji z energetyki atomowej. Na producentach samochodów ciąży niepewność związana z rozwojem pojazdów elektrycznych i narasta pytanie, czy nie doszliśmy do punktu przełomowego w tej branży. Wydaje się więc, że wielkie niemieckie firmy notowane w giełdowym indeksie DAX nie urosną znacząco w 2017 r.” – prognozował niedawno Christian Exner, analityk giełdowy w rozmowie z magazynem gospodarczym Wirtschaftswoche.

W tym kontekście jest paradoksem, że w sukurs niemieckiej gospodarce mogą przyjść uchodźcy. W 2016 r. niemieckie władze wydały na wsparcie uchodźców około 20 mld euro. Gros tych środków obciąża samorządy regionalne, które – na co się masowo żalą – tylko w części uzyskują odpowiednie zwroty z kasy federalnej. Równocześnie te publiczne wydatki w znacznej części trafiają do niemieckich firm i pracobiorców.

„Państwowe wydatki na rzecz uciekinierów zwiększyły w 2016 r. PKB Niemiec o 0,3 proc.” – szacował Marcel Fratzscher, prezes Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW) w Berlinie, w niedawnym wywiadzie dla dziennika „Rheinische Post”.

Zdaniem Fratzschera w dłuższym terminie integracja uchodźców może przynieść Niemcom nawet dodatkowe 0,7 proc. PKB rocznie, a obecne wydatki na ten cel są „małym programem ożywienia koniunktury gospodarczej” w Niemczech. Trudno powiedzieć, czy jego szacunki ostatecznie się sprawdzą. Z pewnością te publiczne wydatki są szczególnie korzystne dla przedsiębiorców działających w sektorze budownictwa i nieruchomości, którzy w świetnych nastrojach zakończyli 2016 r. i z tak dużym optymizmem patrzą w najbliższą przyszłość.

Michael Hüther, dyrektor Instytutu Niemieckiej Gospodarki w Kolonii (CC BY-ND 2.0 Institut der deutschen Wirtschaft Köln)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pandemia przyspieszyła transformację cyfrową, która stała się integralną częścią społeczeństwa oraz przetrwania europejskich i amerykańskich firm. Unia Europejska pozostaje jednak w tyle za Stanami Zjednoczonymi pod względem cyfryzacji przedsiębiorstw.
Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19