Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Nowa strefa pokaże, co w Chinach już wolno, a czego jeszcze nie

Pekin będzie musiał zaryzykować, jeśli faktycznie chce bardziej otworzyć kraj na świat, przyciągnąć więcej kapitału i inwestycji, bo Chiny nie są już tak atrakcyjne jak kilka lat temu. Testem jest nowa strefa wolnego handlu w Szanghaju.
Nowa strefa pokaże, co w Chinach już wolno, a czego jeszcze nie

Pudong, dzielnica Szanghaju, gdzie uruchomino strefę wolnego handlu. (Fot.A.Kaliński)

Szanghaj zawsze sprawiał wrażenie najbardziej „kapitalistycznego” i kosmopolitycznego miasta Chin. Było to częściowo zasługą jego odmiennej atmosfery i architektury, bowiem całe dzielnice miasta na przełomie XIX i XX wznosiły w zachodnim stylu kolonizujące wówczas Państwo Środka mocarstwa. To w Szanghaju są najwyższe w Chinach drapacze chmur, zarobki i ceny mieszkań.

Miasto ma teraz okazję stać się jeszcze bogatsze i wytyczyć nowy kierunek rozwoju kraju. W nowoczesnej dzielnicy Pudong ruszyła zajmująca 29 km kw. strefa wolnego handlu (SWH). Nie jest to jednak strefa, jakich w Chinach wiele (wydzielonych stref gospodarczo-przemysłowych jest w Państwie Środka 255). To „strefa wszystkich stref” i, co podkreślają chińskie media, najważniejsze przedsięwzięcie ekonomiczne od powstania w 1980 r. w pobliskim Shenzhen specjalnej strefy ekonomicznej, która zapoczątkowała chiński cud gospodarczy.

Jeśli szanghajski eksperyment się powiedzie, to będzie stopniowo wdrażany w całym kraju, a przynajmniej w jego najbardziej rozwiniętych regionach, gdzie istnieją ku temu warunki. Uruchomienie SWH w Szanghaju ma również kontekst polityczny, bo –  jak twierdzą dobrze poinformowani – na szczytach chińskich władz były duże opory przed jej powstaniem i w ostateczne przeforsowanie pomysłu musiał angażować się osobiście premier Li Keqiang.

Trudno powiedzieć, ile w tym prawdy, bowiem chińska polityka jest wciąż „zabetonowana” i często jesteśmy zdani wyłącznie na pogłoski, domniemania i przecieki, zwłaszcza do mediów hongkońskich i tajwańskich. Także w mediach Chin kontynentalnych wielokrotnie akcentowano przy tej okazji „najwyższy poziom determinacji decydentów”, by nadać nowy impuls reformom finansowym i podjąć w tym kierunku konkretne kroki.

Inwestycje kontrolowane

Strefa będzie więc rodzajem testu i odpowiedzią na pytanie: Czy liberalizacja stóp procentowych i swobodny przepływ kapitału – dwa główne filary szanghajskiego eksperymentu – rzeczywiście przyniosą takie profity, jak się oczekuje i czy nie wymkną się spod kontroli?

Obawy dotyczą przede wszystkim dużego i nieregulowanego przepływu kapitału za pośrednictwem SWH. Postuluje się więc jego kontrolę i zatwierdzanie największych operacji przez rząd w Pekinie. Poluzowanie kontroli kapitału na początku działania strefy ma więc być ograniczone, a wymienialność juana reglamentowana, aby zapobiec jego wypływowi z SWH.

>>czytaj też: Chińczycy zwiększają zagraniczne inwestycje

Profesor Xu Bin, ekspert od finansów w China International Europe Business School przypomina o chińskim przysłowiu, iż człowiek musi wspiąć się na górę, choć wie, że czeka tam na niego tygrys. Owym tygrysem dla prof. Xu są zagraniczni inwestorzy i finansowi spekulanci pragnący wejść na chiński rynek. Jak zauważa, przepływ środków finansowych nie jest ograniczony przez wyrysowane na ziemi granice, jak to się dzieje w przypadku dóbr fizycznych. Dlatego twierdzi, że „potencjalny wpływ strefy może sięgać poza jej granice geograficzne”. Obawia się również tego, że inwestorzy zagraniczni bez skrupułów wykorzystają różnice między luźniejszymi regulacjami finansowymi w szanghajskiej enklawie a resztą kraju.

Kontrolę nad przepływem kapitału w Strefie zaleca też Zhao Xiaoju z rządowego think tanku Shanghai Institute of International Finace Center (SIIFC), a wiceszef centrum badawczego szanghajskiej strefy Chen Bo mówi wprost, że „finansowa reforma (w strefie – red.) musi być procesem odgórnym, podporządkowanym polityce”.

Opublikowano już tzw. negatywną listę sektorów i obszarów objętych ograniczeniami dla zagranicznych inwestycji w SWH. Reguluje je 190 specjalnych przepisów. Zakaz dotyczy m.in. niektórych kategorii usług internetowych (e-commerce, kafejki internetowe), organizowania loterii i gier losowych, badania opinii publicznej, szeroko pojętej działalności informacyjnej oraz prowadzenia działalności ubezpieczeniowej. Lista negatywna ma być co dwa lata weryfikowana, a liczba dziedzin zakazanych dla obcych inwestorów stopniowo zmniejszana.

Zastępca dyrektora zarządzającego strefą komitetu Dai Haibo obiecał, że uzyskanie wymaganych koncesji i zezwoleń na dozwoloną w niej działalność zajmie kilka dni, a nie miesięcy, jak to zazwyczaj bywa. Do tego w wielu wypadkach nie będą już potrzebne żadne zezwolenia, a jedynie rejestracja i poinformowanie właściwych organów, zwłaszcza podatkowych, o rozpoczęciu działalności. Słowem: co nie będzie zakazane (objęte listą negatywną), będzie w strefie dozwolone.

Finanse to nie wszystko

Pojawiły się głosy, że koncentrowanie się w debacie o SWH – zanim jeszcze na dobre ruszyła – wyłącznie na sprawach finansowych sprawia wrażenie, że w eksperymencie tylko o nie chodzi.

Główny ekonomista na Chiny w JP Morgan Zhu Haibin podkreśla, że reformy w strefie należy traktować pakietowo i przypomina, że obejmują one również liberalizację handlu, inwestycji i zarządzania administracyjnego. Finanse, choć skupiają główną uwagę rynku, to tylko jeden z elementów większej całości, choć zdaje on sobie sprawę, że to głównie w tej dziedzinie Szanghaj „będzie gromadził doświadczenia dla ogólnokrajowej reformy finansowej oraz forsowania internacjonalizacji juana”, a „w dłuższej perspektywie strefa ma się stać centrum bankowości typu offshore w kontynentalnych Chinach”.

Zhu Haibin akcentuje znaczenie wspomnianej listy negatywnej, a więc zasady, iż to, co niezakazane, jest dozwolone. Tę zmianę określa, jako „drastyczną” w chińskich realiach, bo łamiącą obecny monopol władzy organów administracji nad działalnością gospodarczą. Jego zdaniem „redefiniuje to granice pomiędzy rynkiem a rządem” i „może skutecznie zwiększyć zaufanie inwestorów”. Zauważa, że sektora finansowego nie da się „zmienić w ciągu nocy” i będzie to proces rozłożony w czasie. Dlatego studzi nadzieje na szybkie uwolnienie stóp procentowych, w tym szczególnie depozytów.

Wolna tylko z nazwy

Pojawiły się jednak obawy, że ograniczenia i restrykcje, których wprowadzenia już na samym początku domaga się wielu rządowych ekspertów i doradców, kłócą się zasadniczo z ideą leżącą u podstaw szanghajskiego eksperymentu. Niektórzy chińscy ekonomiści pytają, czy aby szanghajska strefa wolnego handlu nie będzie wolna jedynie z nazwy?

Plotką okazały się np. wcześniejsze informacje, że w strefie dostępne będą usługi tak popularnych na świecie serwisów internetowych, jak twitter czy facebook, dotąd blokowane w Chinach.

Na razie ostro, bo o 20-30 proc., poszły w górę ceny nieruchomości w pobliżu atrefy, choć w Szanghaju i tak należą one do najwyższych w kraju.

OF

Pudong, dzielnica Szanghaju, gdzie uruchomino strefę wolnego handlu. (Fot.A.Kaliński)

Otwarta licencja


Tagi