O trudnościach wewnętrznej dewaluacji

Irlandia, Hiszpania i Włochy teoretycznie mogą dzięki wewnętrznej dewaluacji osiągnąć takie koszty pracy jak w Niemczech. Polepszenie konkurencyjności będzie za to skrajnie trudne w Grecji i Portugalii – to główny wniosek z najnowszego raportu Open Europe.
O trudnościach wewnętrznej dewaluacji

(CC BY-NC-ND EnvironmentBlog)

Wewnętrzna dewaluacja – te słowa padają bardzo często w dyskusjach o tym, jak uratować kraje południa strefy euro. Obniżka płac, świadczeń, a w efekcie cen to zdaniem wielu ekonomistów jedyna możliwość odzyskania konkurencyjności przez kraje, które z powodu obecności w unii walutowej nie mogą przeprowadzić dewaluacji zewnętrznej, tzn. obniżyć wartości swojej waluty w stosunku do walut partnerów handlowych.

Często wymienia się w tym kontekście przykłady krajów bałtyckich, które zamiast zrywać powiązanie swoich walut z euro wybrały drogę drastycznych cięć i oszczędności. Kosztowało to tamtejsze społeczeństwa bardzo wiele, ale pozwoliło w końcu odzyskać wzrost gospodarczy.

Autor raportu – Raoul Ruparel, szef badań gospodarczych w Open Europe, zwraca jednak uwagę, że o ile kraje bałtyckie straciły w tym procesie dostosowywania dwa-trzy lata wzrostu, o tyle 20 proc. zmniejszenie portugalskiej gospodarki cofa ten kraj o 17 lat – do poziomów PKB z 1995 roku. To jest skala politycznego wyzwania przed jakimi stoją rządy krajów południa strefy euro.

Co gorsza sama dewaluacja wewnętrzna to za mało. Konkluzja raportu jest bowiem taka, że nawet gdyby jakimś cudem wszystkie gospodarki tzw. krajów PIIGS odzyskały konkurencyjność, to w dalszym ciągu „strefa euro będzie musiała znaleźć sposoby rozwiązania problemów takich jak jednolita polityka monetarna dla wszystkich jej członków, schorowany system bankowy i brak spójności politycznej i fiskalnej”

Raport do pobrania ze strony Open Europe

Oprac. map/OF

(CC BY-NC-ND EnvironmentBlog)

Artykuły powiązane

Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu

Kategoria: Analizy
Na mapie Europy widać podział na Zachód z euro w obiegu i środkowo-wschodnie peryferia z własnymi walutami. O ile nie zdarzy się w świecie coś nie do wyobrażenia, euro sięgnie jednak w końcu Bugu, choć niewykluczone, że wcześniej dopłynie do Dniepru.
Niech dopłynie wreszcie euro do Bugu