Autor: Adam Gwiazda

ekonomista i politolog, prof. zwyczajny

PKB – ułomny wskaźnik sukcesów gospodarczych

Stosowany obecnie wskaźnik PKB nie oddaje faktycznego „stanu zdrowia” gospodarki oraz niektórych, ważnych aspektów jakości życia ludności danego kraju. Nie udało się jednak jak dotąd opracować lepszego miernika.
PKB – ułomny wskaźnik sukcesów gospodarczych

Produkt krajowy brutto (PKB) jest powszechnie używaną przez ekonomistów i polityków miarą produkcji. Określa on, z grubsza, całkowitą wartość pieniężną tego, co zostało w danym kraju wyprodukowane w określonym czasie, najczęściej w ciągu roku lub w kwartale danego roku. Zawiera więc wartość rynkową zarówno towarów jak i usług, które zostały wyprodukowane i sprzedane w danym okresie. W praktyce PKB obejmuje zarówno wydatki ludności danego kraju na konsumpcję ( wydatki gospodarstw domowych na zakup towarów i usług), wydatki rządu ( na tzw. konsumpcję zbiorową, infrastrukturę, spłatę zadłużenia, obronę, itp.), eksport netto (wartość eksportu danego kraju minus wartość importu) oraz wartość dóbr kapitałowych danego kraju.

Nie zawiera w sobie jednak wartości wielu usług zarówno tych tradycyjnych (prac domowych, sprzątania, gotowania, opieki nad dziećmi i starszymi krewnymi), jak i nowoczesnych, świadczonych nieodpłatnie przez internet (Google, Wikipedii, You Tube, itp.).

Słowo brutto oznacza także, że wskaźnik PKB zawiera w sobie wartość dóbr kapitałowych zużytych na wyprodukowanie finalnych towarów i usług. Po odjęciu od PKB zużycia maszyn otrzymamy produkt krajowy netto (PKN). Tym ostatnim wskaźnikiem rzadziej posługują się politycy oraz niektórzy ekonomiści, chociaż PKN dokładniej określa to, co zostało wyprodukowane w gospodarce. Ekonomiści wskazują jednak na fakt, że nie ma jednej, powszechnie akceptowanej metody szacowania amortyzacji (zużycia maszyn), co uniemożliwia również precyzyjne oszacowanie wartości PKN. W praktyce więc ekonomiści i politycy częściej posługują się wskaźnikiem PKB aniżeli PKN. Ten pierwszy w krótkim okresie dokładniej opisuje poziom aktywności gospodarczej w danym kraju, natomiast PKN lepiej oddaje siłę danej gospodarki w dłuższym okresie.

Od samego początku posługiwania się wskaźnikiem PKB ekonomiści wyraźnie podkreślali, że wskaźnik ten jest miarą aktywności gospodarczej, a nie ekonomicznego i społecznego dobrobytu. Nie można więc utożsamiać wzrostu PKB z analogicznym wzrostem dobrobytu ludności danego kraju. Posługiwanie się wskaźnikiem PKB umożliwia jednak uzyskanie odpowiedzi na następujące pytania: jak szybko rozwija się dana gospodarka ? Jak wydawane są pieniądze na towary i usługi? Jaki odsetek wzrostu produkcji wynika z inflacji? Jaką część wytworzonego dochodu narodowego przeznacza się w danym okresie na konsumpcję i inwestycje?

PKB nie wynalazł Simon Kuznets

Wbrew wielu opiniom wyrażanym w różnych publikacjach fachowych i popularno-naukowych wskaźnika PKB nie wynalazł białoruski ekonomista Simon Kuznets, który po rewolucji październikowej osiedlił się i pracował w USA. Ekonomista ten w latach 1930-tych i 1940-tych prowadził intensywne badania nad wzrostem gospodarczym oraz strukturą i podziałem dochodu narodowego. W 1971 roku otrzymał Nagrodę Nobla za badania nad miernikiem PNB i jego wykorzystaniem w długookresowych badaniach wzrostu gospodarczego. W swoich licznych publikacjach przedstawił kilka metod i wskaźników pomiaru wartości wyprodukowanych w danym kraju w określonym czasie towarów i usług (także tych, które nie miały cen rynkowych).

Kuznets wniósł duży wkład do pomiaru PKB i opracowania innych wskaźników aktywności gospodarczej. Nie był jednak pierwszym ekonomistą, który starał się obliczyć wartość wytworzonego w danym kraju dochodu narodowego. Można tu wskazać na żyjącego w XVII wieku Williama Pettyego czy żyjącego w XVIII wieku Antoine Lavoisiera. Ten ostatni znany jest o wiele bardziej jako twórca nowoczesnej chemii. Lavoisier był jednak pierwszym na świecie, który zastosował metody statystyczne do obliczenia dochodu narodowego Francji, niezbędnego przy obliczeniu podatków.

Wzrost PKB a jakość życia

Po II wojnie światowej nowe, międzynarodowe instytucje finansowe takie jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) i Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju – będący obecnie częścią Banku Światowego, zaczęły się posługiwać wskaźnikiem PKB jako miarą postępu ekonomicznego lub mówiąc inaczej sukcesów gospodarczych poszczególnych krajów. Obie te instytucje uważnie śledzą zmiany w tempie i rozmiarach PKB wszystkich krajów świata i wykorzystują te dane w podejmowaniu decyzji jakiemu krajowi i na jaki projekt warto lub nie warto udzielić pożyczki. Publikowane co roku raporty Banku Światowego, w których podawane są szczegółowe dane makroekonomiczne, w tym dotyczące dynamiki PKB, wskazują na stałe zmniejszanie się ubóstwa w analizowanych krajach.

Nie zawsze jednak takie analizy odzwierciedlają rzeczywistość i jakość życia w poszczególnych krajach, nie tylko rozwijających się. Posługiwanie się w omawianym kontekście wskaźnikiem tempa wzrostu PKB przypomina często mierzenie wzrostu zużycia energii w wielorodzinnym budynku mieszkalnym, gdzie wzrost zużycia prądu wcale nie musi i zwykle nie oznacza lepszej jakości życia mieszkańców tego budynku. Wyższe opłaty za zużywany prąd wcale nie prowadzą do poprawy jakości życia. Mniej środków finansowych zostaje bowiem na zakup innych, poprawiających jakość życia towarów i usług.

Właśnie z tego powodu, że PKB mierzy tylko transakcje pieniężne związane z produkcją towarów i usług, to wskaźnik ten „opisuje” niekompletny stan systemu, w ramach którego funkcjonuje gospodarka. Nie ujmuje on wielu kluczowych aspektów jakości życia i często zniekształca obraz stanu zdrowia danej gospodarki i poziomu życia ludności danego kraju. Trudno sobie wyobrazić jak PKB mógłby zmierzyć jakość opieki zdrowotnej lub dostępność do ośrodków opieki społecznej dla osób niepełnosprawnych.

PKB a nierówności dochodowe

Istotną „wadą” PKB per capita jest to, że wskaźnik ten nie pokazuje istniejących nierówności dochodowych pomiędzy poszczególnymi grupami ludności danego kraju. PKB per capita wcale nie jest najlepszą miarą poziomu życia ludności w danym kraju. Zwykle mierzony jest przez dochód narodowy brutto (lub ekwiwalent produkcji, PNB) w przeliczeniu na jednego mieszkańca danego kraju. PKB per capita mierzy jednak tylko dochód przeciętny. Nie odzwierciedla różnic między jednostkami i grupami ludzi. A są one w poszczególnych krajach często bardzo duże.

Wskaźnik ten nie uwzględnia więc istniejącej w większości krajów świata wysoce nierównej dystrybucji dochodu, która negatywnie wpływa na jakość życia mieszkańców i sprzyja wzrostowi przestępczości, spadkowi wydajności pracy oraz zmniejszaniu inwestycji. Jeśli bowiem wzrost gospodarczy dotyczy głównie najbogatszych ludzi w danym kraju, to nawet wyższe opodatkowanie ich dochodów nie doprowadzi do zwiększenia dobrobytu większości, niezamożnych mieszkańców ani też do wzrostu inwestycji i zatrudnienia. Wydatki najbogatszych ludzi na konsumpcję różnią się bowiem od analogicznych wydatków mniej zamożnych ludzi i mają o wiele mniej korzystny wpływ na rozwój gospodarczy.

Przykładem może być sytuacja w mało znanym kraju, Gwinei Równikowej, w której w 1996 roku odkryto bardzo duże złoża ropy naftowej. Kraj ten w połowie lat 1990-tych był 30-ty na liście najbiedniejszych krajów świata z PKB per capita w wysokości tylko 371 dolarów. Od 2010 roku Gwinea Równikowa stała się najbogatszym krajem w Afryce z PKB per capita w wysokości 20 703 dolarów, a tempo wzrostu tego wskaźnika wynosiło w latach 1995-2010 ponad 18,5 procenta czyli dwukrotnie więcej niż w Chinach, gdzie tempo wzrostu PKB per capita wyniosło w tym czasie „tylko” 9,1 procenta rocznie.

W tym okresie i latach późniejszych głośno było tylko o „cudzie gospodarczym” w Chinach, a nie w Gwinei Równikowej. Wynikało to z wielu przyczyn, także z dużego znaczenia Państwa Środka zamieszkałego przez 1,4 mld ludzi w gospodarce światowej, ale przede wszystkim z tego, że Chiny potrafiły i nadal potrafią generować wzrost gospodarczy dzięki zwiększeniu i usprawnieniu swoich zdolności wytwórczych. A niewielka Gwinea Równikowa licząca w 2016 roku zaledwie 1,221 mln mieszkańców, osiągnęła spektakularne powiększenie produkcji tylko dzięki zwiększeniu wydobycia ropy naftowej (poza ropą kraj ten nie potrafi wytwarzać innych towarów na eksport) i to w dodatku nie własnymi siłami. Eksploatacją bogatych zasobów ropy naftowej zajęły się bowiem firmy amerykańskie. Największe dochody z tego tytułu przypadły nie tylko tym firmom, lecz głównie rządzącym w tym kraju elitom politycznym i wąskiej grupie nowobogackich przedsiębiorców. Według danych Banku Światowego z 2016 roku Gwinea Równikowa zajmowała

43 miejsce na świecie pod względem wysokości PKB per capita w ujęciu nominalnym czyli po przeliczeniu wytworzonego PKB w wysokości 10,18 mld dolarów przez 1,221 mln mieszkańców tego kraju. System dystrybucji dochodów w tym kraju jest wyjątkowo niesprawiedliwy i tylko nieliczni skorzystali i nadal korzystają z boomu naftowego. Potwierdzają to dane ONZ-etowskiego Human Development Index, według którego Gwinea Równikowa zajmowała w 2016 roku 135 miejsce na świecie. Według tego samego źródła połowa ludności tego kraju nie ma dostępu do czystej wody pitnej, a aż 20 procent nowo narodzonych dzieci nie dożywa 5-go roku życia. Trudno odkryć tego rodzaju informacje o faktycznej jakości życia w powszechnie stosowanym wskaźniku PKB per capita. Wskaźnik ten pokazuje tylko, że Gwinea Równikowa „awansowała” do grona 43 najbogatszych krajów świata. Nic nie mówi o faktycznej sytuacji, żyjącej w biedzie większości mieszkańców tego kraju, z których tylko bardzo niewielka część ( ok.3 proc.) korzysta w pełni z „bogactwa naftowego”.

Niezastąpiony i powszechnie stosowany

W ostatnich kilkunastu latach pojawiły się propozycje nowych, alternatywnych wskaźników mierzenia „owoców” wzrostu gospodarczego i dobrobytu ludności. Jednocześnie spora część, jeśli nawet nie większość, ekonomistów nie wyobraża sobie rezygnacji z posługiwania się wskaźnikiem PKB. Jedną z największych obrończyń PKB jest brytyjska ekonomistka Diane Coyle, która w 2014 roku opublikowała „Zwięzłą tylko nie tkliwą historię PKB” (GDP: A Brief but Affectionate History, ). Jest to bardzo interesująca próba obrony PKB jako użytecznego narzędzia umożliwiającego zrozumienie funkcjonowania gospodarki pod warunkiem, że poznamy lepiej także ograniczenia tego wskaźnika.

Autorka ta podkreśla fakt, że PKB jest wymyśloną jednostką (wskaźnikiem) służącą do obliczenia wartości wytwarzanych dóbr i usług, a niekoniecznie do oceny sukcesów gospodarczych danego kraju. W praktyce jednak poszczególne kraje oceniane są najczęściej na podstawie wartości i tempa wzrostu PKB. A rządy, które nie potrafią zapewnić odpowiednio wysokiego tempa wzrostu PKB szybko upadają i na ich miejscu pojawiają się nowi politycy, którzy obiecują przyśpieszenie tempa wzrostu gospodarczego, a rzadziej radykalną poprawę poziomu życia wszystkich mieszkańców danego kraju czy też przestawienie gospodarki na tory zrównoważonego rozwoju.

Coyle trafnie zauważa, że nie ma takiej jednostki jak PKB, którą samą w sobie mogliby mierzyć i analizować ekonomiści. Jest to bowiem sztuczny konstrukt, abstrakcja która dodaje wartość różnych rzeczy od gwoździ do szczoteczek do zębów, od traktorów, butów, usług fryzjerskich, konsultacyjnych, oczyszczania ulic miast, naucznia jogi i miliona innych usług i produktów. Dlatego też ludzie, którzy mierzą PKB wcale nie są zaangażowani w jakieś naukowe przedsięwzięcie, które prowadziłoby do odkrycia nowej masy góry czy nowej długości ziemi.

Raczej są zaangażowani w obliczanie wartości milionów różnorodnych produktów i usług, których często „poprawnie” nie można oszacować i porównać ze sobą bez „uruchomienia wyobraźni”.

Samo bowiem mechaniczne zmierzenie wszystkiego, co jest produkowane nie jest wcale łatwym zadaniem, co znakomicie zilustrował południowokoreański ekonomista Ha-Joon Chang w swoim podręczniku,pt. Ekonomia. Instrukcja obsługi (Economics. The User,s Guide, 2015). Podał on przykład wyceny wartości bochenka chleba. Jeśli przy mierzeniu jego wartości wyliczymy także wartość mąki i drożdży zużytych do jego wyprodukowania, to liczymy jego wartość podwójnie. Każdą produkcję mierzy się jednak według wartości dodanej czyli w przypadku chleba od jego wartości trzeba odjąć wartość półproduktów wytworzonych np. przez młynarza.

Chleb jest stosunkowo prostym produktem. O wiele trudniejsze jest zmierzenie wartości dodanej w przypadku samochodu czy iphona, których wytwarzanie oparte jest o dostawy wielu podzespołów i części, często z wielu różnych krajów świata.

Spory problem sprawia także poprawne ujęcie w PKB wartości różnorodnych usług. Jest to tym większy problem, że w wielu krajach sektor usług partycypuje już w dwóch trzecich w tworzeniu dochodu narodowego brutto. Statystycy od dawna nie mają problemów ze zmierzeniem i porównywaniem wartości rzeczy „dotykalnych”, takich jak buty, koszule, cegły czy samochody. Duże trudności sprawia im jednak zmierzenie wartości „rzeczy niedotykalnych”, takich jak projektowanie ogrodów, ułatwianie przez firmy konsultingowe zawierania kontraktów, sporządzanie różnego rodzaju ekspertyz, itp. Nie potrafią też porównać wartości produktu finalnego (czy też efektu pracy) chirurga z Brazylii, mechanika z Niemiec czy maklera z Tajwanu.

Innymi ograniczeniami PKB, na które zwróciła w swojej monografii uwagę Diana Coyle jest to, że wskaźnik ten nie bardzo sobie radzi z wyceną jednego z obecnie najważniejszych „składników” współczesnych gospodarek, jakim są innowacje. Przykładem może być zakup komputera, który posiada czterokrotnie wyższą wydolność i pamięć niż ten, który za tę samą cenę kupiliśmy rok temu. Kupując nowego, bardziej wydajnego laptopa za tę samą cenę co starszy i mniej technologicznie zaawansowany komputer zwiększamy tym samym swój dochód. Nie znajduje to jednak odzwierciedlenia w PKB per capita.

Poleganie przez ekonomistów i polityków na PKB jako mierniku stanu zdrowia gospodarek i sukcesów gospodarczych nie umożliwia kompleksowej oceny tego stanu ani przede wszystkim jakości życia ludności danego kraju. Tezą dyskusyjną jest jednak czy negatywnie wpływa to na standardy życiowe mieszkańców większości krajów świata. Ocena tych standardów zależy także w pewnym stopniu od przyjętej w poszczególnych krajach czy też przez różne organizacje i instytucje międzynarodowe metodologii obliczania PKB per capita w ujęciu PPP. Różnice w tej metodologii wynikają między innymi z przyjętego założenia, że w każdym kraju konsumuje się taki sam koszyk dóbr i usług i że wszystkie towary konsumpcyjne sprzedawane są w każdym kraju według cen rynkowych, a nie czasami regulowanych przez państwo.

Nie ulega wątpliwości, że każdy pojedynczy, mniej lub bardziej syntetyczny wskaźnik, taki jak PKB może dostarczyć tylko ograniczonych informacji odnośnie stanu zdrowia danej gospodarki i jakości życia obywateli danego kraju. Zdaje sobie z tego sprawę wielu ekonomistów oraz nieliczni politycy. Jednym z nich jest były prezydent Francji Nicolas Sarkozy, który dziesięć lat temu zlecił panelowi wybitnych ekonomistów na czele z Josephem Stiglitzem i Amartyą Senem opracowanie lepszej metodologii wyliczania PKB lub alternatywnego do niego wskaźnika umożliwiającego zmierzenia „naszego życia”. W raporcie sporządzonym przez tych ekonomistów, pt. Mismeasuring Our Lives: Why GDP Doesen,t Add Up (Błędne mierzenie naszego życia: dlaczego PKB nie wystarcza) wskazali oni nie tylko na omówione wyżej ułomności wskaźnika PKB, lecz przede wszystkim na poważne implikacje dla decydentów wynikające z odczytywania informacji zawartych w tym wskaźniku. Ostrzegli polityków przed zbytnim poleganiem na PKB, na podstawie którego mogą podejmować całkowicie błędne decyzje na przykład o nadmiernej rozbudowie sektora bankowego przy jednoczesnym ignorowaniu bardziej „podstawowych rzeczy”, takich jak rozwój edukacji i sektora usług medycznych. Kiedy bowiem posługujemy się złymi miarami, to zwykle robimy także złe rzeczy.

Konkluzja tego raportu nie jest więc odkrywcza. Jej autorom nie udało się w ciągu kilku miesięcy opracować także alternatywnego w stosunku do PKB wskaźnika oceny jakości życia i sukcesów gospodarczych. W grze nadal więc pozostaje wskaźnik PKB per capita, który w sposób niedoskonały mierzy sukcesy gospodarcze i jakość naszego życia. Dostarcza on politykom i innym decydentom zniekształconych informacji o standardzie życie obywateli danego kraju. Konfrontując swoją sytuację materialną z publikowanymi danymi o wysokości PKB per capita, obywatele często czują się oszukiwani przez polityków. Podważa to ich zaufanie nie tylko do sprawujących w danym okresie władzę polityków, lecz i do funkcjonującego w większości krajów świata systemu demokracji liberalnej.


Tagi