Mniej oszczędzamy i mniej pożyczamy

Realnie nasze dochody przestały rosnąć, dlatego coraz mniej odkładamy na lokatach i przestajemy się nadmiernie zadłużać. W tym roku wyjątkowo przygotowaliśmy święta nie za kredyt, ale z oszczędności – wynika z danych NBP o podaży pieniądza w grudniu 2009 r.

Rozmowa z Andrzejem Matusiakiem, naczelnikiem Wydziału Statystyki Pieniężnej i Bankowej NBP

W grudniu ubiegłego roku podaż pieniądza wzrosła o 3 proc. w porównaniu z listopadem. To dobry wynik. Czemu zawdzięczamy ten wzrost?

Grudzień jest okresem specyficznym, charakteryzuje się większą dynamiką podaży pieniądza niż pozostałe miesiące. Silniejszy wzrost wynika z tego, że w grudniu dokonywane są dodatkowe wypłaty na rzecz pracowników – trzynastki i inne premie. Przedsiębiorstwa, które mogą sobie na to pozwolić, starają się wypłacać nagrody jeszcze w grudniu, aby ułatwić zatrudnionym pokrycie świątecznych wydatków. To zjawisko pośrednio widać także w wielkości środków deponowanych przez gospodarstwa domowe w sektorze bankowym. W liczbach bezwzględnych wzrost depozytów wyniósł ponad 12 mld złotych w skali miesiąca, to o 3,4 proc. więcej niż w listopadzie.

Ale już patrząc rok do roku, depozyty gospodarstw domowych wzrosły w sumie o 15 proc.

Teoretycznie wygląda to na duży wzrost. Ale roczne tempo przyrostu depozytów gospodarstw domowych spada i jest to tendencja obserwowana od wielu miesięcy. Dane te wskazują, że przychody pracowników i dodatkowe wypłaty związane z wypracowanymi środkami rosną wolniej niż w 2008 roku. Potwierdza to spadająca dynamika wzrostu płac w gospodarce, którą publikuje GUS. Realnie płace w ogóle przestały rosnąć.

W ujęciu miesięcznym szybciej od wkładów gospodarstw domowych rosły depozyty przedsiębiorstw – w sumie o 7 proc. Skąd tak duża różnica?

Przyrost depozytów na rachunkach przedsiębiorstw na koniec roku też jest zjawiskiem sezonowym. Firmy starają się uzyskać czytelny i jednoznaczny obraz swojej działalności w momencie sporządzania bilansu. W grudniu zamykany jest rok obrachunkowy i w związku z tym firmy spłacają zobowiązania i ściągają należności, aby wyczyścić bilans. Wynik grudniowy różni się znacząco od innych miesięcy również dlatego, że banki na koniec roku czyszczą stany swoich kont technicznych. W toku normalnej pracy upływa jakiś czas między pobraniem pieniędzy z rachunku nadawcy przelewu a wpłynięciem ich na konto odbiorcy – w branżowym slangu są to „pieniądze w drodze”. Na koniec roku banki rozksięgowują środki z kont technicznych na konta odbiorców przelewów i z tego powodu suma depozytów na koniec grudnia jest większa niż w innych miesiącach.

W opublikowanej statystyce uwagę zwraca również poziom kredytów dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. W przypadku gospodarstw domowych dynamika wzrostu jest niska, a w przypadku przedsiębiorstw odnotowaliśmy bezwzględny spadek.

Tempo przyrostu kredytów dla gospodarstw domowych jest dodatnie – r/r wynosi niemal 12 proc., ale cały czas się obniża. W grudniu w porównaniu z listopadem wzrost wyniósł zaledwie 0,7 proc. Do tej pory Polacy w ostatnim miesiącu roku zadłużali się zdecydowanie chętniej, co było związane ze znacznym wzrostem wydatków w tym okresie.

Zadłużenie przedsiębiorstw spadło, ale to częściowo ma charakter sezonowy. Wynika z czyszczenia bilansów na koniec roku, kiedy firmy zmniejszają swoje zobowiązania do maksimum.

Nie do końca się zgodzę, bo kredyty dla przedsiębiorstw spadły nie tylko w ujęciu miesięcznym, ale i rocznym – o 3,5 proc. Czy przypadkiem nie świadczy to o tym, że banki nadal nie chcą finansować firm? 

Oprócz efektu grudnia, o którym właśnie wspomniałem, zmniejszanie się poziomu kredytów dla przedsiębiorstw wynika z ogólnej sytuacji gospodarczej, która nie sprzyja inwestowaniu. Z drugiej strony również polskie banki od zaostrzenia kryzysu w czwartym kwartale 2008 roku mają problemy z pozyskiwaniem środków. Stąd od wielu miesięcy obserwujemy tendencję spadkową w kredytach dla firm i w grudniu 2009 r. została ona utrzymana.

Czy sądzi Pan, że w najbliższych miesiącach sytuacja może się poprawić?

Niestety, raczej nie. Z prognoz wynika, że bezrobocie może nadal rosnąć, co będzie wpływać na wyhamowanie wzrostu płac, a to z kolei na spadek dynamiki przyrostu depozytów i kredytów. Brak popytu ze strony klientów indywidualnych odbije się z kolei na kondycji przedsiębiorstw. Myślę, że wyraźną poprawę sytuacji zobaczymy dopiero wówczas, gdy ze strony zagranicy wzrośnie zapotrzebowanie na nasze produkty i usługi, czyli wyraźnie odbije eksport.

Rozmawiali: BT, KN


Tagi


Artykuły powiązane

Obawy o finanse a krańcowa skłonność do konsumpcji

Kategoria: Trendy gospodarcze
Wyniki prowadzonego w czasie pandemii badania, pokazują, że brytyjskie gospodarstwa domowe, obawiające się o swoją przyszłość finansową - w przypadku jednorazowej korzystnej zmiany dochodu -  zamierzają jednak wydać na konsumpcję więcej niż pozostałe.
Obawy o finanse a krańcowa skłonność do konsumpcji