Polska nie jest innowacyjna

Badana w poszczególnych grupach wskaźników pozycja Polski w dziedzinie innowacyjności jest bardzo słaba. Tylko trzy wskaźniki na 25 były powyżej średniej dla EU-27. Szczególnie dramatyczna jest sytuacja w obszarze kreacji wiedzy i własności intelektualnej, gdzie żaden ze wskaźników nie sytuuje Polski powyżej średniej. Polska była sklasyfikowana na podstawie Summary Innovation Index (SII) na 23 miejscu wśród 27 krajów UE.
Polska nie jest innowacyjna

Prof. Tadeusz Baczko jest współtwórcą Centrum Analiz Społeczno- Ekonomicznych (CASE).

Międzynarodowa pozycja Polski w dziedzinie innowacyjności badana na podstawie danych makroekonomicznych jest słaba. Sytuacja wygląda lepiej, gdy analizujemy dane na poziomie przedsiębiorstw.

Polska jest oceniana pod względem innowacyjności przez rozmaite rankingi międzynarodowe. Jest to możliwe dzięki uruchomieniu przez GUS i systematycznej realizacji w Polsce badań statystycznych w ramach Community Innovation Surveys (CIS). Bardzo duże znaczenie miały  również pionierskie prace naukowe zespołu z Zakładu Badań Statystyczno-Ekonomicznych GUS i PAN, prowadzone pod kierunkiem zmarłego niedawno profesora Leszka Zienkowskiego.

Są dwie podstawowe formuły oceny innowacyjności na poziomie makroekonomicznym. Można poziom innowacyjności określać na podstawie pojedynczych wskaźników badań CIS, takich jak nakłady na badania i na rozwój (czyli skrótowo i hasłowo na B+R), a także udziału tych nakładów w całości Produktu Krajowego Brutto. Istotne są wskaźniki dotyczące własności intelektualnej, liczby patentów na milion mieszkańców i szereg innych. Można badać np. pozycję jakiegoś kraju w danej kategorii za pomocą wybranych wskaźników. Uzyskuje się w ten sposób obraz wielowymiarowy, pozwalający na porównywania międzynarodowe.

Rosnące zainteresowanie polityków problematyką badań rozwoju i innowacji, wynikające z kluczowego znaczenia tego obszaru dla wzrostu i rozwoju, oraz rosnąca złożoność objętych tą problematyką zjawisk, spowodowały zainteresowanie poszukiwaniami ocen syntetycznych, dokonywanych na podstawie tzw. zintegrowanego wskaźnika innowacyjności. Szczególne znaczenie mają dla Polski badania w ramach European Innovation Scoreboard. Ten wskaźnik obejmuje kraje europejskie, ale także Japonię i USA, wpisując się w ten sposób w całą ideę Strategii Lizbońskiej poprawienia pozycji Europy w rankingach innowacyjności. Chodzi o to, by móc ocenić dystans dzielący Europę od tych dwóch ostatnich krajów.

Podstawą wyznaczania zintegrowanego indeksu innowacyjności jest 25 wskaźników statystycznych podzielonych na pięć grup – lokomotywy innowacyjności, kreacja wiedzy, innowacje i przedsiębiorczość, wdrożenia i własność intelektualna. Dobre wprowadzenie do zrozumienia i oceny sytuacji Polski stanowi tekst przygotowany przez panią profesor Urszulę Płowiec do wydanej ostatnio przez Instytut Nauk Ekonomicznych PAN czwartej edycji „Raportu o innowacyjności gospodarki w 2008 r.”.

Trzeba przyznać, że badana w poszczególnych grupach wskaźników pozycja Polski w dziedzinie innowacyjności jest bardzo słaba. Tylko trzy wskaźniki na 25 były powyżej średniej dla EU-27. Szczególnie dramatyczna jest sytuacja w obszarze kreacji wiedzy i własności intelektualnej, gdzie żaden ze wskaźników nie sytuuje Polski powyżej średniej.

Polska była sklasyfikowana na podstawie Summary Innovation Index (SII) na 23 miejscu wśród 27 krajów UE. Kraje podzielone są obecnie według tego wskaźnika na cztery grupy. Do pierwszej, liderów innowacji, weszły Dania, Finlandia, Niemcy, Izrael, Japonia, Szwecja, Szwajcaria, Wlk. Brytania i Stany Zjednoczone.

Na początku badań zakwalifikowano Polskę do grupy krajów, którym się ziemia usuwa spod nóg, które są na szarym końcu, niemal bez szans na poprawę. Ale później, gdy do tego europejskiego scoreboardu doszły Bułgaria i Rumunia, okazało się jednak, że nasza pozycja nie jest wcale najgorsza. Zwłaszcza jeśli brać pod uwagę dynamikę wskaźnika zintegrowanego, która pokazuje nie tylko pozycję danego kraju względem innych, ale także to, czy zbliża się on, czy oddala od czołówki. Pod względem dynamiki Polska – wraz z m.in. takimi krajami, jak Czechy, Grecja, Portugalia czy Słowenia – zakwalifikowana została przez European Innovation Scoreboard do grupy krajów goniących (catching up) za liderami, naśladowcami i krajami umiarkowanie innowacyjnymi.

Ten pościg jeszcze sporo czasu nam zajmie, bo dystans jest naprawdę duży, a kwestia jego pokonania ma w dużej mierze charakter strukturalny. Z badań OECD wynika bowiem, że wskaźniki związane z wiedzą, z innowacyjnością są wszędzie na świecie silnie skorelowane z poziomem dobrobytu. Ta korelacja zachodzi w obie strony. Trudno jest skokowo zwiększyć nakłady na B+R bez większej zamożności, a zarazem trudno jest tę zamożność osiągnąć bez zwiększenia nakładów na wiedzę. Warto jednak odnotować, że jest grupa krajów – jak Finlandia, Irlandia czy Płd. Korea –  którym udała się sztuka dokonania takiego znaczącego skokowego postępu i które w ciągu 10-15 lat osiągnęły pod tym względem poziom krajów najwyżej rozwiniętych.

Przy tym wszystkim należy pamiętać, że mówiąc o innowacyjności poszczególnych krajów, posługujemy się tak naprawdę swego rodzaju skrótem myślowym. Bo przecież to nie kraje czy regiony są innowacyjne, tylko firmy i ludzie. To rozumowanie stoi u podstaw badań, jakie z grupą współpracowników prowadzimy na temat polskiej innowacyjności od ponad już pięciu lat. Miary używane do badania innowacyjności poszczególnych krajów pokazują raczej warunki, w jakich funkcjonują firmy i ludzie – to, jaki jest poziom szkolnictwa, jak wysokie są nakłady państwa, w jakim stopniu regulacje i rozwiązania instytucjonalne sprzyjają innowacyjności i inwestycjom przedsiębiorstw w badania i rozwój, jaki jest poziom spójności polityki proinnowacyjnej.

Natomiast można postawić  tezę, że obok tych warunków zewnętrznych, określających poziom i możliwości innowacyjności gospodarczej, są jeszcze takie potencjały, które tkwią właśnie w ludziach, w firmach i w instytucjach je otaczających. Nie przypadkiem jedną z istotnych miar makroekonomicznych, jakich się używa w tym kontekście, jest uwzględnienie nakładów przedsiębiorstw na badania i rozwój – tego, jak te nakłady odnoszą się do wielkości Produktu Krajowego Brutto danego kraju i jaki jest ich udział w całości nakładów na B+R.

Faktem jest, że te wskaźniki w Polsce w okresie tych pięciu lat, od kiedy je badamy, w zasadzie nie drgnęły. Udział ogólny nakładów na B+R w PKB wciąż utrzymuje się na poziomie 0,57 proc. Tymczasem w krajach wysokorozwiniętych nakłady poniesione na B+R przekraczają 3 proc. PKB (w Szwajcarii czy Japonii), a nawet są niewiele niższe niż 4 proc. (w krajach skandynawskich). To jest wstrząsająco duża różnica! I niestety – mimo coraz większej ilości środków, jakie napływają na ten cel do Polski –  skala tego wyzwania jest nadal nieobecna w szerokiej debacie publicznej.

Tymczasem rośnie udział  nakładów na B+R także w krajach rozwijających się. To jest istotne nowe zjawisko pokazujące, w którą stronę rozwija się  świat. Można nie do końca wierzyć statystykom Chin, ale faktem jest, że ten kraj w stosunkowo krótkim czasie dokonał ogromnego skoku, jeśli chodzi o nakłady na B+R i dziś podaje, że dochodzą one już do 1,5 proc. PKB.

Natomiast, jeśli chodzi o ten drugi wskaźnik, który pokazuje poziom dystansu, jaki nas dzieli od świata, czyli o udział nakładów na B+R przedsiębiorstw w całości nakładów poniesionych na ten cel, to Polska jest jednym z nielicznych krajów na świecie, przynajmniej w grupie krajów uprzemysłowionych, gdzie nakłady państwowe na badania są wyższe niż nakłady przedsiębiorstw (inwestycje firm na B+R to 0,18 proc. PKB, a nakłady publiczne 0,39 proc. PKB).  W niemal wszystkich krajach rozwiniętych jest bowiem odwrotnie – więcej inwestują w badania firmy niż państwo.  Przykładem może być Szwecja, gdzie inwestycje przedsiębiorstw w B+R wynoszą 2,92 proc. PKB, przy wydatkach państwa  0,92 proc. PKB.

To swego rodzaju paradoks, że w kraju, który ma oczywiste problemy budżetowe, państwo łoży więcej na badania niż przedsiębiorstwa. I to wszystko przy ogólnym bardzo niskim poziomie nakładów na cele rozwojowe-badawcze, o czym świadczy te 0,57 proc. PKB. A z tych państwowych nakładów w każdym kraju duża część idzie na nauki podstawowe.  To znaczy, że wątek aplikacji nowoczesnych rozwiązań do procesu produkcyjnego nie jest naszą silną stroną. Dużym wyzwaniem jest też struktura nakładów firm na innowacyjność – nakłady na inwestycje w środki trwałe ciągle dominują tu nad nakładami na B+R.

Jednak to szczególnie ważne w polskich warunkach wyzwanie – jak zwiększyć udział przedsiębiorstw w inwestycjach badawczo-rozwojowych – jest wyzwaniem międzynarodowym. Żeby obserwować to zjawisko, konieczne jest także badanie tego, jak wyglądają inwestycje na ten cel w firmach. Pojawiają się różnego rodzaju rankingi czy scoreboardy, zbudowane na mikrodanych. W naszych badaniach dystansu innowacyjnego uwzględniamy też ich wyniki. Na seminarium „Co powinna obejmować Strategia Innowacyjności dla Polski”, zorganizowanym przez Instytut Nauk Ekonomicznych PAN i  Sieć Naukową MSN 14 grudnia 2009 r. w Pałacu Staszica w Warszawie, przedstawiliśmy najnowszy scoreboard największych inwestorów w badania i w rozwój w Europie i na świecie z danymi z 2008 r.

Wskazywaliśmy na ograniczone możliwości oceny skali inwestycji przedsiębiorstw w badania i rozwój w Polsce. Trudność oceny polega między innymi  na tym, że bardzo wiele koncernów międzynarodowych nie publikuje informacji o swoich nakładach poniesionych w poszczególnych krajach, tylko podaje sumę zbiorczą. A za tym już statystyka nie nadąża. Choć z danych makroekonomicznych wynika, że Unia Europejska nie osiągnęła szczególnie dużego postępu, jeśli chodzi o realizację sformułowanych w Strategii Lizbońskiej celów rozwoju innowacyjności, to jednak firmy europejskie – takie jak np. Nokia czy SAP – potrafiły w tym czasie dokonać znacznego skoku. To pokazuje, że firmy działające w skali globalnej są w stanie przegonić wskaźniki makroekonomiczne macierzystych krajów.

Wracając do naszych badań  innowacyjności w Polsce – jeśli obraz uzyskany na podstawie danych makroekonomicznych nie jest zbyt optymistyczny, to już znacznie lepiej sytuacja wygląda od strony mikroekonomicznej, gdy analizujemy dane na poziomie przedsiębiorstw, zebrane ze źródeł publicznie dostępnych i kwestionariuszy przesyłanych nam dla celów ocen innowacyjności poszczególnych firm. Rośnie liczba firm angażujących się w innowacyjne projekty. Istnieje grupa firm – mikro, małych i średnich, które od podstaw budują struktury innowacyjne. Część z nich inwestuje w badania, sięga aktywnie po środki publiczne, także z UE, prowadzi własne laboratoria, buduje struktury naukowo-produkcyjne i usługowe, tworzy platformy komunikacji z ośrodkami badawczymi i akademickimi, a wreszcie posiada długookresowe strategie i osiąga znaczne sukcesy w skali międzynarodowej.

Jest też duża grupa bardzo innowacyjnych firm, które nie potrafią przebić się  ze swoimi innowacyjnym projektami przez liczne bariery – szczególnie finansowe. Badania Instytutu wskazują, że firmy mają duże oczekiwania w stosunku do otoczenia instytucjonalnego i instrumentów polityki proinnowacyjnej. Zauważają liczne niedogodności, bariery biurokratyczne oraz znaczne koszty związane z przygotowaniem projektów. Towarzyszy temu odczucie, że alokacja funduszy publicznych i prywatnych nie jest zorientowana na zindywidualizowane potrzeby najbardziej innowacyjnych firm. Polityka proinnowacyjna jest postrzegana jako niespójna i niezdolna do uwzględnienia dynamiki dokonujących się przemian.

Szczególnie jest to wyraźne, gdy obserwujemy niezdolność wykorzystania mechanizmów mnożnikowych, wynikających z wykorzystania działań dużych koncernów w tym obszarze. Polska stała się swoistym zagłębiem tzw. BPO, czyli Business Process Outsourcing. Wśród rozmaitych centrów usługowych najbardziej elitarną grupą są centra badawczo-rozwojowe. Takie centra w Polsce istnieją, ale ich działanie, a zwłaszcza to, jakie nakłady ponoszą,  nie jest do końca rozpoznane. Podobnie nie wszystkie wydatki na ten cel są odpowiednio ewidencjonowane – zwłaszcza w małych i średnich przedsiębiorstwach. Ale nie tylko tam – z naszych  badań wynika np., że prawie co czwarta spółka na GPW inwestuje w badania,  brak jednak na ten temat danych kosztowych, można do tego dojść jedynie przez analizę bilansów.

Są w Polsce liczące się firmy – w tym także banki –  które inwestują w badania i rozwój. Jednak żeby nie wpaść w zbytni optymizm, warto porównać nakłady poniesione na ten cel z tymi, jakie ponosi światowy potentat w dziedzinie B+R, czyli Toyota. Japoński koncern przeznacza na ten cel ok. 7 mld USD rocznie. Nasi liderzy – BRE Bank, Bioton, Telekomunikacja Polska,  Netia, Asseco Poland i Orlen – wydają do ok. 80 mln złotych. Jednak badania Instytutu wskazują na niekompletność europejskiego rankingu największych inwestorów w B+R w Polsce. Centra badawcze takich koncernów, jak ABB, Fiat, GSK, IBM czy Siemens, odgrywają i będą odgrywać coraz większą rolę w gospodarce naszego kraju.

Gospodarka Polski z tegorocznym dodatnim wzrostem gospodarczym jest liderem wśród krajów europejskich. Mamy jednak dużo większy potencjał rozwoju. Warunkiem istotnego postępu jest strategia innowacyjności oparta na diagnozie uwzględniającej nowe dynamiczne zjawiska i przejawy konkurencyjności międzynarodowej. Ważnymi jej elementami powinno być usuwanie barier, budowanie opartej na międzynarodowych standardach polityki informacyjnej, działania na rzecz innowacji w sektorze publicznym oraz wzrostu spójności polityki.

Ma to szczególne znaczenie w perspektywie wejścia Polski do strefy euro. Kwestia, jak ukształtuje się konkurencyjność polskich firm w tym okresie, należy do największych niewiadomych. Trudne będzie świadome prowadzenie polityki sprzyjającej efektywności alokacyjnej bez informacji o poziomie innowacyjności, potencjałach wzrostu i konkurencyjności firm.

Tadeusz Baczko (ur. 1948) – pracownik naukowy Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk, profesor Wyższej Szkoły Informatyki Stosowanej i Zarządzania w Warszawie. Koordynator Sieci Naukowej MSN –„Ocena wpływu działalności badawczo-rozwojowej(B+R) i innowacji na rozwój społeczno-gospodarczy”. Współautor „Listy 500 najbardziej innowacyjnych polskich przedsiębiorstw”, twórca i redaktor naukowy corocznych „Raportów o innowacyjności gospodarki Polski”. Współtwórca Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych (CASE).

Prof. Tadeusz Baczko jest współtwórcą Centrum Analiz Społeczno- Ekonomicznych (CASE).

Tagi


Artykuły powiązane

Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pandemia przyspieszyła transformację cyfrową, która stała się integralną częścią społeczeństwa oraz przetrwania europejskich i amerykańskich firm. Unia Europejska pozostaje jednak w tyle za Stanami Zjednoczonymi pod względem cyfryzacji przedsiębiorstw.
Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19