Popyt krajowy poprawił nastroje

Polski przemysł ma się dobrze – tak przynajmniej sądzą menedżerowie przedsiębiorstw pytani o nastroje w lipcu. Indeks PMI dla Polski nieoczekiwanie wzrósł, co jest zjawiskiem wyjątkowym na tle innych krajów Unii Europejskiej. Prawdopodobnie to zasługa silnego popytu wewnętrznego.
Popyt krajowy poprawił nastroje

(CC BY-SA Tommytoolhire)

Indeks obliczany przez Markit Economics wzrósł w lipcu do 52,9 pkt. Po słabych danych za czerwiec (spadek indeksu do 51,2 pkt) ekonomiści spodziewali się raczej spadku PMI do około 50 pkt – czyli granicy oddzielającej ożywienie od recesji w sektorze.

Polski PMI rośnie, bo właściciele firm zanotowali w lipcu wzrost ogólnej liczby zamówień. Odpowiadają za to najprawdopodobniej krajowi kontrahenci, gdyż indeks zamówień w eksporcie spadał, co nie powinno dziwić: aktywność gospodarcza w Europie, a zwłaszcza w Niemczech wyraźnie maleje. PMI dla strefy euro spadł w lipcu do 50,4 pkt z 52 pkt w czerwcu ocierając się w ten sposób o granicę oddzielającą wzrost od recesji w sektorze (50 pkt) i plasując na poziomie najniższym od dwóch lat.

Według Murata Ulgena, głównego ekonomisty HSBC do spraw Europy Środkowej i Afryki Subsaharyjskiej, wyniki polskiego PMI w lipcu to dobry znak.

– Obecne osłabienie wskaźników PMI w wielu krajach powoduje, że wraca kwestia dłuższego spowolnienia światowej gospodarki. Jednak w przypadku Polski umocnienie wskaźników dotyczących przyszłej sytuacji, takich jak Wskaźnik Zatrudnienia i Wskaźnik Nowych Zamówień stanowi powód do optymizmu – cytuje Ulgena jego bank w oficjalnym komunikacie. HSBC zastrzega się jednak, że są to dane za jeden tylko miesiąc, więc optymizm może być przedwczesny.

Zdaniem polskich ekonomistów dane zebrane przez Markit wskazują na uspokojenie nastrojów w polskim przemyśle po czerwcowym wstrząsie. Analitycy nie spodziewają się jednak dużego przyspieszenia wzrostu produkcji przemysłowej: w czerwcu jej dynamika wyniosła zaledwie 2 proc. rok do roku. W kolejnych miesiącach mało prawdopodobne jest, żeby przekroczyła 10 proc.

Urszula Kryńska, Bank Millennium

Wzrost PMI w lipcu to dla nas duże zaskoczenie. Spodziewaliśmy się spadku indeksu, głownie dlatego, że pogorszyły się nastroje w całej Europie, zwłaszcza w strefie euro. A powiązanie naszej gospodarki ze strefą jest duże. Tymczasem indeks PMI dla Polski wzrósł. Wygląda na to, że zdecydowały o tym czynniki krajowe, bo wskaźnik nowych zamówień eksportowych nadal był poniżej 50 pkt. Widać, że popyt wewnętrzny przyczynił się do poprawy nastrojów.

Taki wynik pozwala przypuszczać, że pomimo ewidentnego spowolnienia u partnerów handlowych druga połowa roku powinna w Polsce jeszcze wyglądać dobrze. Jest dobra sytuacja na rynku pracy, utrzymuje się duża aktywność w inwestycjach infrastrukturalnych. Ale nasz kraj nie jest samotną wyspą i jeśli na świecie będzie działo się naprawdę źle, to przełoży się to też na sytuację w polskiej gospodarce. Na razie mamy bufor w postaci popytu krajowego. On zadziałał w czasie pierwszego uderzenia kryzysu i zapewne zadziała też teraz. Produkcja w kolejnych miesiącach powinna więc nadal rosnąć. Niemniej jednak szanse na to, że będzie to wzrost powyżej 10 proc. są niewielkie. Między innymi przez wysoką bazę z ubiegłego roku, w 2010 r. przemysł radził sobie bardzo dobrze i odbudowywał swoją pozycję po silnym spowolnieniu w 2009 roku.. Wysoka baza to jeden z powodów naszej prognozy wzrostu produkcji w lipcu o 4,3 proc.

Tomasz Kaczor, Bank Gospodarstwa Krajowego

Dla mnie bardziej zaskakujący od wzrostu PMI w lipcu był jego czerwcowy spadek. To wtedy przedsiębiorcy zareagowali zbyt gwałtownie. Pogarszanie się trendu było widoczne od pewnego czasu, ale ten proces nie odbywał się aż tak gwałtownie, żeby groziło to szybkim wpadnięciem w recesję. W tym sensie spadek PMI w czerwcu do 51,2 pkt był przesadzoną reakcją. Choć częściowo można to zrozumieć: po raz pierwszy od dłuższego czasu spadły zamówienia eksportowe. Poza tym medialny szum wokół tego, co się działo w Grecji i pozostałych krajach peryferiów strefy euro oraz napięcia w USA wpłynęły na odczyty. Teraz przyszedł czas na chłodniejszą analizę. Zamówienia eksportowe w lipcu znów spadły – ale przedsiębiorcy już się oswoili z tym faktem. I nie traktują tego jak zapowiedzi końca świata.

Gospodarka spowalnia, wypada się przyzwyczaić do tego, że produkcja nie będzie już rosła w drugim półroczu w dwucyfrowym tempie, tylko raczej bliżej zera niż 10 proc. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby w trakcie drugiego półrocza pojawiły się takie miesiące, gdzie produkcja spadnie w skali roku za sprawą efektu wysokiej bazy. Nie należy jednak sądzić, że dzieje coś bardzo złego w polskim przemyśle. Świadczy o tym choćby fakt, że przedsiębiorstwa nadal chętniej zatrudniają pracowników, niż zwalniają, co można wyczytać choćby z komentarza dotyczącego PMI. A to dobry znak, bo ci którzy spodziewają się spadku popytu nie zwiększają raczej swoich mocy wytwórczych. Tym bardziej, że obecny spadek w eksporcie jest chyba głębszy niż to wynikałoby z fundamentów ekonomicznych. Nabywcy naszych produktów za granicą też chyba trochę przereagowali, czekając na to, co się stanie w Europie i USA.

(CC BY-SA Tommytoolhire)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (02–06.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (11-15.04.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (19–22.04.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce