Ropa naftowa droga już nie będzie

Nowe techniki łupkowych i konwencjonalnych złóż sprawiły, że olbrzymie spadki cen ropy utrzymają się. Nawet przy cenie 50 dol. za baryłkę światowi producenci nie przestaną inwestować w rozwój, aby nie zostać w tyle za innowacjami, które pojawiają się przede wszystkim w USA.
Ropa naftowa droga już nie będzie

Szyb wiertniczy w Luizjanie w USA (CC BY-NC 2.0 joshuadelaughter)

Dzięki temu w 2035 r. światowa produkcja ropy zwiększy się o dodatkowe 40 mln baryłek dziennie. Nadwyżka ta zrewolucjonizuje politykę energetyczną, działania na rzecz ochrony środowiska oraz światową geopolitykę.

W ostatnim czterdziestoleciu zmiany cen ropy były naprawdę spektakularne. Wyrażone w pieniądzu o niezmiennej wartości od lat 1970-1972 do lat 2011-2013 cena ropy wzrosła prawie o 900 proc. (zob. UNCTAD, UNCTAD Stat, 2015 r.; UNSTATS, National Accounts Main Aggregates Database, 2015 r.).

Gdy weźmiemy pod uwagę inne wyczerpywalne towary masowe okazuje się, że w tym samym okresie wskaźnik cen metali i surowców mineralnych wzrósł zaledwie o 68 proc. w ujęciu realnym.

W naszym przeświadczeniu to nie gospodarcze, lecz polityczne czynniki spowodowały nieodpowiedni wzrost zdolności produkcyjnych w początkowych segmentach łańcucha podaży, a to w największym stopniu wpłynęło na długotrwały wzrost cen. Tzw. klątwa surowcowa (zwana też paradoksem bogactwa), której przejawem są krajowe i międzynarodowe konflikty z powodu renty surowcowej osiąganej dzięki ropie, to zapewne najważniejsza z przyczyn tego niezwykłego w całej historii wzrostu cen. Spadek cen ropy w ostatnim okresie prawdopodobnie będzie jednak trwały wskutek zwiększenia produkcji. Omówiliśmy te tendencje szerzej w naszej nowej publikacji (R.F. Aguilera, M. Radetzki, The Price of Oil, Cambridge University Press 2016).

Rewolucje w eksploatacji złóż łupkowych i konwencjonalnych

Rewolucja w dziedzinie wydobycia ropy łupkowej, zapoczątkowana niecałe 10 lat temu (wykorzystano innowacyjne technologie odwiertów poziomych i szczelinowania hydraulicznego) sprawiła, że długotrwały spadek produkcji ropy w USA zmienił się w jej wzrost, który od 2008 r. do 2014 r. wyniósł 73 proc. (EIA, Annual Energy Outlook, Energy Information Administration, Washington 2015). Produkcja ropy łupkowej staje się konkurencyjna, gdy cena wynosi 50 dol. za baryłkę. Niezwykle wysoki wzrost produktywności w tej stosunkowo młodej branży pozwala sądzić, że eksploatacja złóż ropy łupkowej okaże się jeszcze bardziej konkurencyjna.

Stany Zjednoczone przewodzą tej łupkowej rewolucji z wielu powodów. Należą do nich długotrwała eksploatacja na wielką skalę złóż konwencjonalnych, dobrze rozwinięta infrastruktura, duża liczba odważnych małych firm zajmujących się eksploracją złóż i produkcją, przychylne nastawienie społeczeństwa wobec branży oraz bodziec motywujący właścicieli terenów, którzy liczą, że posiadają złoża.

Ponadto większość problemów środowiskowych związanych z eksploatacją złóż łupkowych prawdopodobnie uda się z powodzeniem rozwiązać, gdy dojrzeje raczkująca branża „Dzikiego Zachodu” oraz zostaną wprowadzone i zaostrzone przepisy odnoszące się do ochrony środowiska.

Stany Zjednoczone nie mają wyjątkowo dużych złóż ropy łupkowej. Z bardzo niepełnego zestawienia światowych złóż wynika, że do USA należy najwyżej 17 proc. światowych zasobów, które występują w wielu regionach globu. Ponieważ rozwiązania techniczne wykorzystywane do eksploatacji złóż łupkowych w większości nie są zastrzeżone, a kraje produkujące tę ropę osiągają wiele korzyści, nieuchronnie rewolucja rozprzestrzeni się poza USA.

Posiadając 17 proc. światowych zasobów ropy łupkowej, Stany Zjednoczone w ciągu 10 lat zwiększyły produkcję prawie o 4 mln baryłek dziennie. Oceniliśmy perspektywy wydobycia ropy łupkowej poza USA w 2035 r., dochodząc do wniosku, że w pozostałych regionach świata złoża ropy łupkowej będą eksploatowane z takim samym powodzeniem, z jakim zrobiono to w USA w pierwszym dziesięcioleciu tej rewolucji. Załóżmy więc, że reszta świata będzie wydobywać ropę łupkową w latach 2015-2035 z tym powodzeniem, z którym odbywało się to w USA w latach 2004-2014. Wówczas w 2035 r. produkcja w pozostałych krajach świata wyniesie 20 mln baryłek dziennie. To wzrost podobny do zwiększenia całej produkcji ropy na świecie w poprzednim dwudziestoleciu.

Osiągnięcia w dziedzinie odwiertów poziomych i szczelinowania można również wykorzystywać do eksploatacji konwencjonalnych złóż. W kilku miejscach w USA i innych krajach już się to robi. Zmiany te nazywamy „rewolucją w sektorze ropy konwencjonalnej”. Zakładamy także, że w pozostałych częściach świata może przynieść korzyści zastosowanie metod wydobycia ropy ze złóż łupkowych do eksploatacji złóż tradycyjnych, podobnie jak zapewniło to konwencjonalnej branży naftowej w USA. Dałoby to kolejne 20 mln baryłek dziennie w 2035 r.

Zwiększenie produkcji ropy mocno wpłynie na ceny. Nie dopuści do tego, aby wzrosły one w stosunku do obecnego poziomu (53 dol. za baryłkę mieszanki Brent w 2015 r.), albo spowoduje ich spadek do tego poziomu, jeżeli w bliskiej przyszłości. Szacujemy, że w 2035 r. cena ropy będzie wynosiła ok. 60 dol. za baryłkę, ale jest coraz bardziej prawdopodobne, że zejdzie do 40 dol. Wpłynie to na gospodarkę, politykę, dyplomację i strategię wojskową.

Wnioski dotyczące makroekonomii, środowiska naturalnego i polityki

Rozprzestrzenianie się na świecie rewolucji produkcyjnych w wydobyciu ropy oraz przewidywane przez nas za 20 lat niskie ceny przyniosą korzyści zarówno branży naftowej, jak i światowej gospodarce. Firmy z powodzeniem eksploatujące złoża łupkowe i tradycyjne mogą osiągnąć korzyści podobne do tych, jakie obserwowano w USA w ostatnich latach.

W krajach produkujących ropę, które nie zrównoważą skutków spadku cen poprzez zwiększenie wydobycia, zmaleją przychody budżetowe. Z drugiej strony, konkludujemy, przy spadku cen konsekwencje klątwy surowcowej będą mniejsze. Jeśli chodzi o politykę klimatyczną, te dwie rewolucje dotyczące ropy zwiększą i przedłużą zależność całego świata od paliw kopalnych, co będzie miało pewne konsekwencje.

Doświadczenia amerykańskie dowodzą jednocześnie, że przez zwiększenie wydobycia gazu ziemnego oraz spadek cen tego paliwa będziemy zużywali mniej węgla do produkcji energii elektrycznej, a to oznacza zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. Większe sumy jednak będą pochłaniały prace badawcze nad paliwami odnawialnymi, przez co konieczne staną się dodatkowe dotacje.

Trudno przewidzieć, jak zmienią się polityczne stosunki międzynarodowe. Wzrost i geograficzna dywersyfikacja podaży nie tylko wywoła spadek cen albo powstrzyma ich wzrost. Pobudzi jednocześnie konkurencję między dostawcami i utrudni producentom wykorzystywanie przychodów ze sprzedaży źródeł energii do celów politycznych.

Dlatego uważamy, że importerzy mniej się będą angażować się w interwencje polityczne i kontrolowanie ropy. Wielu zakwestionuje sensowność dyplomatycznej i militarnej obecności USA na Bliskim Wschodzie, gdyż zmaleje zależność Ameryki od ropy z tego regionu.

Roberto F. Aguilera jest współpracownikiem zespołu badawczego Uniwersytetu Curtina w Perth (Australia) i wspólnikiem w kanadyjskiej spółce Servipetrol.

Marian Radetzki jest profesorem ekonomii wykładającym na Uniwersytecie Technicznym Luleå (Szwecja).

Artykuł po raz pierwszy ukazał się w VoxEU.org (tam dostępna jest pełna bibliografia) i można go przeczytać tutaj. Tłumaczenie i publikacja za zgodą wydawcy.

Szyb wiertniczy w Luizjanie w USA (CC BY-NC 2.0 joshuadelaughter)

Tagi


Artykuły powiązane

Co z tą ropą?

Kategoria: Analizy
Po ataku Rosji na Ukrainę cena ropy naftowej przebiła barierę 100 dolarów za baryłkę po raz pierwszy od 2014 r. Obecny wzrost cen powodują przede wszystkim czynniki podażowe.
Co z tą ropą?