RPP niespodziewanie podniosła stopy

Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła stopy procentowe o 25 pkt bazowych, bo jej członków  niepokoi fakt, że rosną nie tylko ceny żywności i paliw, ale także innych dóbr i usług. Większość ekonomistów nie spodziewała się takiej decyzji. Analitycy mówią o nadszarpniętej wiarygodności RPP.
RPP niespodziewanie podniosła stopy

(CC BY covilha)

Decyzja rady była dla rynku dużym zaskoczeniem, co widać było choćby w kursie złotego. W ciągu kilku minut euro potaniało o prawie 3 grosze. Złoty nie był tak mocny od trzech miesięcy. Analitycy nie spodziewali się podwyżki m.in. po wypowiedziach prezesa NBP Marka Belki, który wskazywał na zewnętrzne źródła wzrostu inflacji. Oczekiwania na wzrost stóp osłabły jednak głownie dlatego, że NBP podpisał z Ministerstwem Finansów porozumienie, zgodnie z którym MF miał wymieniać euro pozyskiwane z Unii Europejskiej na rynku walutowym. Jednym z efektów tej operacji miało być umocnienie złotego, które zmniejszyłoby presję na wzrost cen towarów z importu.

Według dealerów walutowych MF od pierwszych dni maja przeprowadzał wymianę, co już umocniło złotego i osłabiło negatywny wpływ na kurs naszej waluty ostatnich zawirowań związanych z kolejną odsłoną kryzysu greckiego.

Prezes NBP Marek Belka mówił jednak po majowym posiedzeniu rady, że rynek źle zinterpretował intencje porozumienia z MF. Jego zdaniem nie należy sądzić, że wymiana euro na rynku zmienia preferencje w polityce stóp procentowych. Jego zdaniem głównym celem było osłabienie narastania nadpłynności w sektorze bankowym i łatwiejsza kontrola stopy Polonia (czyli średniej stawki depozytów overnight składanych na rynku międzybankowych).

– Decyzja o podwyżce stóp może mieć wpływ na umocnienie złotego. Nadal jednak RPP kieruje się w swojej polityce celem inflacyjnym, a nie kursowym – mówił prezes Belka.

Samą majową podwyżkę prezes NBP uzasadniał wzrostem cen.

– Ważnym czynnikiem skłaniającym do podjęcia takiej decyzji był fakt, że obok rosnących cen żywności i energii obserwowaliśmy wzrost też innych dóbr i usług. Taki pogląd był ważny dla większości rady. Nie ukrywam, że dla mnie to też istotny argument – mówił szef NBP.

Jego zdaniem rynek nie powinien czuć się zaskoczony podwyżką.

– O ile wiem o swoich preferencjach co do stóp w ostatnim miesiącu wypowiadała się mniejszość rady. Część wypowiadających się mówiła, że nie widzi potrzeby szybkich podwyżek, inni byli odmiennego zdania. Wyciąganie na tej podstawie wniosku, że większość RPP opowiada się za brakiem podwyżki jest nietrafne – powiedział Marek Belka.

Tomasz Kaczor, Bank Gospodarstwa Krajowego

Ta decyzja jest i dobra i zła. Dobra z makroekonomicznego punktu widzenia. Głównym argumentem za podwyżką była wysoka inflacja. Sądzimy, że w kwietniu mogła wzrosnąć do 4,5 proc. z 4,3 proc. w marcu. Poza tym nadal są wysokie oczekiwania inflacyjne, co może oznaczać, że prędzej czy później konsumenci będą chcieli mieć coś z zysków przedsiębiorstw, w których pracują. Innymi słowy zażądają podwyżek. Kilka wydarzeń – jak choćby te ostatnie w KGHM Polska Miedź – na to wskazują. Na dodatek w otoczeniu Polski też mamy sygnały o narastającej inflacji, choćby w Niemczech, gdzie wskaźnik był wyższy od oczekiwanego. Dlatego ta podwyżka tłumaczy się fundamentalnie.

Jednak to zła decyzja, jeśli weźmiemy pod uwagę wiarygodność RPP. Rynek już nie będzie wiedział, jak traktować sygnały z rady. Przed posiedzeniem wskazywały one na to, że podwyżki nie będzie – i taki był konsensus rynkowy. Widać, że związek między tym, co mówią członkowie rady, a tym, co robią jest dosyć luźny. Mamy wrażenie nagłego zwrotu w polityce pieniężnej, komunikacja RPP z rynkiem nie wygląda najlepiej. Wiarygodność została nadszarpnięta, a szkoda, bo to jeden z fundamentów skutecznej polityki pieniężnej.

Być może podwyżka to efekt zmiany zdania jednej osoby w radzie, bo wcześniej wydawało się, że głosy rozkładają się po równo. Być może prezes Marek Belka został tym razem przegłosowany. Dowiemy się tego z publikacji wyników głosowań – ale dopiero za kilka tygodni.

Nie sądzę jednak, żeby podwyżka w maju oznaczała zwiększenie skali zacieśnienia pieniężnego. To raczej tylko przyspieszenie w cyklu. My nie zmieniamy naszego scenariusza na ten rok, nadal uważamy, że w tym roku w sumie będziemy mieli cztery podwyżki. Trzy z nich już nastąpiły, do ostatniej dojdzie zapewne w drugiej połowie roku.

Piotr Kalisz, Citi Handlowy

Sam fakt, że stopy rosną nie jest zaskakujący. To moment, w jakim zdecydowano się podwyższyć stopy zaskoczył rynek. Wcześniejsze komentarze, zwłaszcza prezesa Marka Belki, który ma największy wpływ na decyzje RPP wskazywały, ze do tej podwyżki nie dojdzie. Zaskoczenie jest tym większe, że NBP zawarł z Ministerstwem Finansów porozumienie na wymianę przez MF euro przez rynek. Uzasadniając to porozumienie sugerowano, że instytucje w ten sposób kupują czas, bo dzięki tej operacji złoty się umocni i nie będzie presji na szybki wzrost stóp.

Podwyżka w maju to być może próba zatarcia złego wrażenia po opóźnieniu z rozpoczęciem całego cyklu podwyżek. Być może część członków RPP uznała, że zaskakując rynek pokaże, że RPP jest zdeterminowana być walczyć z inflacją.

Skutki tej decyzji są widoczne na rynku. Wyższe stopy powodują umocnienie złotego. Być może też taka była intencja części rady, choć nie sądzę, żeby RPP ustaliła sobie jakiś cel kursu złotego. Aprecjacja naszej waluty może osłabić presję inflacyjną. Bezpośredni wpływ podwyżkę na inflacji jest znikomy i następuje z dużym opóźnieniem.

Nie sądzę, by łączna skala podwyżek miała wzrosnąć. Mieliśmy na razie jedną podwyżkę szybciej, niż oczekiwano, trudno powiedzieć, czy to coś zmienia w cyklu. Według nas docelowy poziom stopy referencyjnej to 5 proc.

Notował Marek Chądzyński

(CC BY covilha)

Otwarta licencja


Tagi