Ceny rosną, konsumenci wybierają supermarkety

Mimo słabego wzrostu zatrudnienia i ciągle niskiej dynamiki płac sprzedaż detaliczna ma się nieźle. W maju wzrosła o 13,8 proc. w skali roku. W dużym stopniu to jednak „zasługa” wyższych cen, które powodują zmianę nawyków konsumenckich.
Ceny rosną, konsumenci wybierają supermarkety

Sprzedaż ciągle rośnie, w maju była wyższa o 10 proc. w skali roku. (CC BY-NC-ND SpAvAAi)

Wysoka dynamika sprzedaży dotyczy tzw. cen bieżących, które w maju były przecież wyższe (średnio) o 5 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku. Sprzedaż nie rośnie już tak szybko, gdy do wyliczeń przyjąć ceny stałe – według danych GUS roczny wzrost sprzedaży w takim przypadku wynosi 8,5 proc., a w niektórych kategoriach, jak żywność, sprzedaż spadła o 1,6 proc.

Spadek sprzedaży żywności nie oznacza jednak, że jemy mniej. Te dane to jedno z potwierdzeń hipotezy, że Polacy zmieniają swoje zakupowe nawyki. Coraz częściej zamiast małych osiedlowych sklepów spożywczych czy bazarów wybierają duże supermarkety. Ma to dwa skutki. Po pierwsze, ujawnił się popyt, który do tej pory był ukryty. GUS nie ewidencjonuje sprzedaży w sklepach zatrudniających mniej niż 9 osób. Stąd prawdopodobnie duży wzrost sprzedaży w tzw. sklepach niewyspecjalizowanych, np. w supermarketach. W maju wyniósł on 33 proc. w cenach bieżących i prawie 31 proc. w cenach stałych.

Drugi skutek zmian zwyczajów konsumpcyjnych to spadek obrotów w wyspecjalizowanych sklepach spożywczych. W cenach bieżących sprzedaż żywności wzrosła co prawda o 5,9 proc, ale w cenach stałych spadła o 1,6 proc.

– Gdy mamy wysoki wzrost cen, jak w przypadku żywności, klienci rezygnują z zakupów w sklepach droższych i na bazarach, gdzie jakość towaru jest lepsza ale też ceny są wyższe – mówi Adam Czerniak, ekonomista Invest Banku.

To nie jedyny przykład wpływu wysokich cen na konsumpcję. Według Dariusza Winka, głównego ekonomisty BGŻ, wysoka sprzedaż detaliczna w niektórych kategoriach może być konsumencką ucieczką do przodu: klienci podejmują decyzje o zakupach dóbr, zwłaszcza tzw. trwałego użytku, jak samochody czy meble, bo spodziewają się dalszego wzrostu cen i spadku siły nabywczej swoich dochodów.

W maju sprzedaż samochodów wzrosła o 10 proc. w skali roku. Widać, że klienci salonów nie wystraszyli się zmian w podatku VAT, niekorzystnych dla nabywców pojazdów z tzw. kratką. O ile krótko po wprowadzeniu nowych zasad sprzedaż aut w styczniu spadła, o tyle w kolejnych miesiącach systematycznie rośnie.

Inna hipoteza, jaką przytacza Adam Czerniak, to złudzenie wyższych dochodów, jakiemu ulegają konsumenci. Płace nominalnie rosną – w maju było to 4,1 proc. w skali roku. Ten wzrost skłania konsumentów do zakupów. Rzecz w tym, że realna dynamika wynagrodzeń jest ujemna, pensje rosną wolniej, niż inflacja.

– W efekcie maleją oszczędności gospodarstw domowych – mówi ekonomista.

Według danych NBP na koniec maja wartość depozytów gospodarstw domowych wyniosła 432,6 mld zł. To o prawie 2 mld zł mniej, niż na koniec kwietnia.

Ekonomistów dane nie zaskoczyły, spodziewali się wyhamowania tempa wzrostu sprzedaży detalicznej ze względów statystycznych. W kwietniu sprzedaż rosła aż o 18,6 proc., bo baza z poprzedniego roku była niska ze względu na żałobę po katastrofie smoleńskiej. W maju ten efekt już nie zadziałał.

Większość ekspertów uważa, że mimo wolniejszego tempa wzrostu sprzedaży perspektywy dla konsumpcji prywatnej są dobre. Kaja Retkiewicz-Wijtiwiak, ekonomistka z Banku BPH sądzi, że tempo wzrostu konsumpcji w drugim kwartale może być podobne do odnotowanego w pierwszym. Wówczas spożycie indywidualne wzrosło o 3,9 proc. rok do roku. Dla analityków Banku Millennium wsparciem dla prognoz konsumpcji są też dane z rynku pracy. Według GUS bezrobocie w maju spadło do 12,2 proc. z 12,6  proc. w kwietniu. Ekonomiści Millennium uważają, że wzrost konsumpcji będzie się utrzymywać na stabilnym poziomie, ale na duże przyspieszenie wydatków konsumentów nie ma co liczyć.

Analitycy w swoich komentarzach zwracają jednocześnie uwagę na duże wyhamowanie sprzedaży mebli i sprzętu RTV-AGD. W maju jej wartość wzrosła o zaledwie 3,8 proc. Miesiąc wcześniej było to blisko 18 proc.

– Na tym etapie nie jest możliwe stwierdzenie, czy jest to efekt jednorazowy, czy początek wypłaszczenia trendu, co miałoby negatywne konsekwencje dla konsumpcji prywatnej, jako że spożycie dóbr trwałych jest istotnym wskaźnikiem wyprzedzającym – napisali w swoim raporcie eksperci BRE Banku. Ich zdaniem najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest utrzymywanie się dynamiki sprzedaży na poziomie 10-14 proc. w kolejnych miesiącach. Zagrożeniem dla tej prognozy mogą być jednak wysokie ceny.

Według Adama Czerniaka po informacjach o sprzedaży można wysnuć wniosek, że mimo wszystko popyt konsumpcyjny nadal jest mocny. Ekonomista zwraca jednak uwagę na rozdźwięk między dynamiką samej sprzedaży, a wielkością konsumpcji.

– Dane o sprzedaży są wskaźnikiem tego, co się dzieje z popytem konsumpcyjnym, ale ostatnio te dane są wyraźnie lepsze od całej dynamiki konsumpcji. Tu mamy grubo ponad 10-proc. wzrost, a konsumpcja rośnie w tempie około 4 proc. – mówi.

Sprzedaż ciągle rośnie, w maju była wyższa o 10 proc. w skali roku. (CC BY-NC-ND SpAvAAi)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (19–22.04.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce