Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Strefy gospodarcze w Chinach – eksperyment bez końca

Władze w Pekinie upatrują w strefach gospodarczych szansy na skokowe unowocześnienie gospodarki, ominięcie zachodniego embarga na technologie, na zdobycie doświadczenia w uwolnieniu juana. Dzięki strefom przejście od gospodarki opartej na przemyśle ciężkim, do opartej na wiedzy ma być szybsze i mniej kosztowne.
Strefy gospodarcze w Chinach - eksperyment bez końca

Makieta nowej strefy gospodarczej w Chengdu (Fot. A.Kaliński)

To nie przypadek, że niedawne, czerwcowe forum magazynu „Fortune”, słynącego z publikowania co roku listy 500 najlepszych firm świata, zorganizowano w stolicy Syczuanu – w Chengdu. Działa tu, bowiem jedna z bardziej okazałych i nowoczesnych stref gospodarczych, którą władze Chin chciały pokazać światu.

W Chinach funkcjonują obecnie 254 wydzielone strefy gospodarcze. Te najbardziej znane, to specjalne strefy ekonomiczne (SSE), w których zapoczątkowano w latach 80. XX w. chińskie reformy. Skupiają się, przede wszystkim na branży high-tech, biomedycznej, przemyśle precyzyjnym, logistyce, outsourcingu usług, inwestycjach krajowych i zagranicznych, usługach finansowych oraz handlu wolnocłowym.

Siła w różnorodności

Strefy różnią się zarówno charakterem, obszarem jak i obowiązującymi w nich regułami prawnymi. Wiele wciąż stanowi pole eksperymentów ekonomicznych. Zasadniczo można wyróżnić w Państwie Środka 10 typów zorganizowanych obszarów ekonomicznych. Ale sporo ma jednak charakter mieszany. Powstają często przez „pączkowanie”. Np. wokół strefy nowych technologii, powstaje strefa badawcza, do których dołącza finansowa – wspierająca obie poprzednie.

Największe strefy, jak wspomniana w Chengdu, stanowią kompletny i samowystarczalny byt gospodarczo-społeczny. Rządzą się lokalnymi prawami, ponieważ Pekin scedował władzę nad strefami miastom, powiatom lub prowincjom, które je utworzyły.

Wolne obszary gospodarcze często powstają od podstaw. Obecnie, preferencje w ich organizowaniu mają zachodnie rejony Chin (Shaanxi, Gansu, Qinghai, Syczuan, Yunnan) i te słabiej rozwinięte jak Mongolia Wewnętrzna czy Xinjiang.

Li Shiqing, ekspert z Centrum Badań nad Rozwojem przy Akademii Nauk Społecznych w Syczuanie i autor raportu o strefach, postrzega ich tworzenie, jako motor regionalnego rozwoju. Pozwala on Chinom zrównoważyć gospodarkę i przenieść jej ciężar z regionów nadmorskich, które już nie generują tak dużego wzrostu jak dotąd, w głąb kraju.

Wśród miast zasługujące obecnie w Chinach na szczególną uwagę przedsiębiorców wymienia obok Chengdu także Chongqing, Xi’an, Kunming i Guiyang. Częściowo dzięki działającym tu już od lat strefom, gospodarka zachodniej części Państwa Środka wciąż może pochwalić się 10 proc. tempem wzrostu.

Władze liczą, że nowe strefy będą przyciągać młode talenty, zagranicznych fachowców, ale też własnych specjalistów, którzy kiedyś wyjechali na Zachód. Wabikiem mają być przede wszystkim doskonałe warunki pracy (czasem darmowe albo dofinansowywane mieszkania) i wyższe niż gdzie indziej zarobki.

>>zobacz video: Specjalne strefy od teraz pod specjalnym nadzorem

Oazy przyszłości

Np. strefa w Chengdu, to, w zasadzie, odrębne paromilionowe miasto – dzielnica na obrzeżach starej metropolii. Posiada kompletnie nową infrastrukturę, w tym energetyczną opartą na odnawialnych źródłach energii, budynki wyróżniają się nowoczesną architekturą, transport publiczny jest ekologiczny, nie brakuje galerii handlowych i zaplecza sportowo-rekreacyjnego. Wręcz ucieleśnia marzenia włodarzy kraju – przekonanych, że w przyszłości całe Chiny tak właśnie będą wyglądały.

Chengdu, które do niedawna uchodziło za miasto nieco prowincjonalne, dzięki strefie udało się już przyciągnąć 238 firm z listy Fortune 500 (Chiny mają na tej liście swoje 73 giganty – najwięcej po Stanach Zjednoczonych – 132).

Te „pokazowe” strefy imponują skalą i rozmachem. Można do nich bez problemu wjechać, choć już dostanie się na teren konkretnego parku przemysłowego wymaga, często, specjalnej przepustki. Jednak wiele istniejących stref ogranicza się w Chinach do paru ulic w mieście, starych, pofabrycznych lub portowych terenów, czy kilku hal produkcyjnych pobudowanych na przedmieściach.

Ciekawostką jest, że quazi strefy próbowano też tworzyć na terenach wiejskich. Najsłynniejszą z nich jest Huaxi – chińska wieś XXI w. – niedaleko Szanghaju (nazywana najbogatszą wsią świata). Ale to wydanie jednostkowe, gdyż gospodarczego eksperymentu z Huaxi nie udało się powtórzyć nigdzie indziej.

Specjalne strefy mają w zamierzeniu chińskich władz przyciągać inwestycje w branżach najnowocześniejszych i przyszłościowych. Zachętą są ulgi finansowe (podatkowe), celne i różne przywileje w postaci tzw. pakietów inwestycyjnych – zwłaszcza dla sektora MSP.

W tej dziedzinie prym wiodą parki technologiczne, których jest w Chinach już ponad 60. To one przeżywają obecnie największy boom, ponieważ władze chcą za wszelką cenę zmodernizować gospodarkę, a do tego niezbędne są zaawansowane technologie, obłożone przez Zachód embargiem na eksport do Państwa Środka.

Na własnych prawach

Poszczególne strefy działają na zasadach prawnych zbliżonych do obowiązujących w Specjalnych Strefach Ekonomicznych, stanowiąc często ich integralną część. Ale nie ma jednolitych, dla całych Chin, ram prawnych, które obowiązywałyby w wydzielonych obszarach gospodarczych.

Szczegółowe przepisy zależą od lokalnych warunków, istniejącej na miejscu kadry czy konkretnych potrzeb miasta, powiatu albo prowincji. To ich władze określają zakres ulg i przywilejów obejmujących inwestorów w danej strefie.

Administratorzy strefy i ich zarządy (zasiadają w nich często przedstawiciele lokalnych władz) mają bardzo szerokie kompetencje. Mogą sami stanowić przepisy regulujące działalność inwestycyjną oraz decydować o kwestiach bytowych i socjalnych. To oni faktycznie wydają pozwolenie, kogo do strefy wpuścić, a kogo nie. Kryteriów bywa wiele, ale podstawowym jest – wysoka wartość dodana tego, co w strefie będzie powstawać.

Władze lokalne i centralne konsekwentnie wpompowują w strefy miliardy dolarów. Sama tylko modernizacja strefy Sanmenxia, średniej jak na chińskie realia, która powstała już w 1992 r., pochłonie obecnie prawie 0,5 mld dol. Jednak władze liczą, że pieniądze te prędko się zwrócą.

Pekin upatruje w strefach gospodarczych szansy na skokowe unowocześnienie gospodarki. Wierzy, iż tak jak kilkadziesiąt lat temu udało się szybko i z powodzeniem przeskoczyć od koszarowego komunizmu do „socjalizmu o chińskiej specyfice”, czyli de facto gospodarczego kapitalizmu z wiadomymi ograniczeniami, tak teraz dzięki strefom uda się przejść od gospodarki opartej w dużym stopniu na przemyśle ciężkim, do gospodarki opartej na wiedzy – choć przemysł wciąż będzie ważny.

Plany działania danej strefy opracowywane są góra na 10 lat, co związane jest z uchwalanymi w Chinach co 5 lat centralnymi planami rozwoju. Zmiana priorytetów w planie centralnym może więc oznaczać dalsze być, albo nie być dla strefy. Równie szybko, jak powstała może zniknąć lub zostać przebranżowiona. W Chinach pod tym względem nie ma sentymentów. Liczy się praktyka i przydatność.

Jednak strefy nastawione na nowe technologie i branże mają przed sobą pewną i stabilną przyszłość. I właśnie takich obszarów, jak również tych eksperymentujących z uwolnieniem chińskiego juana (co zgodnie z przewidywaniami nastąpi w 2020 r.), będzie w Chinach przybywać.

OF

Makieta nowej strefy gospodarczej w Chengdu (Fot. A.Kaliński)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Długi marsz Chin na pozycję numer 1

Kategoria: Trendy gospodarcze
Profesor Bogdan Góralczyk, jeden z najwnikliwszych znawców Chin w Polsce, podejmuje kolejny raz temat Państwa Środka. W tomie „Nowy Długi Marsz” autor opisuje, jak chińskie władze dążą do odzyskania pozycji największego mocarstwa na świecie.
Długi marsz Chin na pozycję numer 1