Tania ropa bardziej światu zaszkodzi niż pomoże

Jeszcze sześć lat temu eksperci i analitycy poważnie rozważali, co się stanie, jeśli wkrótce wyczerpią się światowe rezerwy ropy. Rosnący popyt wywindował ceny surowca. Gdy wreszcie zaczęły spadać nikt nie zastanawiał się nad ryzykiem płynącym z tego trendu. Dziś trzeba uczciwie powiedzieć, że koszty mogą być większe niż korzyści.
Tania ropa bardziej światu zaszkodzi niż pomoże

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Kiedy w drugiej połowie 2014 roku cena ropy w krótkim czasie spadła o połowę wywołało to euforię w rozwiniętych gospodarczo krajach świata zachodniego. Znany z poprzednich cyklów mechanizm miał spowodować, że niższe ceny paliw automatycznie zwiększą realne dochody gospodarstw domowych, co przełoży się na wyższy popyt konsumpcyjny, będący dodatkowym czynnikiem wspierającym wzrost gospodarczy. Czego nikt wówczas nie przewidział, to, że w 2015 roku ceny ropy będą kontynuować trend spadkowy – o kolejne ponad 40 proc. w porównaniu do 2014 roku. Umożliwia to nam dzisiaj tankować diesla poniżej 4 zł za litr.

Są trzy podstawowe przyczyny niespodziewanego spadku cen ropy: większa podaż, mniejszy popyt i postęp technologiczny.

Jeśli chodzi o stronę podażową cena ropy spada zawsze wtedy, kiedy kartel naftowy OPEC nie spełnia swojego podstawowego zadania: regulatora kwot wydobycia przez swoich członków. Głównym rozgrywającym jest Arabia Saudyjska, posiadająca największe w świecie rezerwy łatwo, a przez to tanio wydobywanej ropy. Może ona dzięki temu w dowolnym kierunku wpływać na podaż wydobycia. Saudyjczycy zmienili swoją strategię i mimo spadających cen ropy zwiększają stałe swoje wydobycie. W ten sposób starają się nie dopuścić do sytuacji, w której ich konkurenci jak USA, Iran i inni zwiększaliby swoje udziały rynkowe. Saudyjczycy stosowali podobną strategię na początku lat 90. by zahamować wzrost znaczenia nowego gracza na rynku, jakim była wtedy Wenezuela. W efekcie cena baryłki ropy spadła wówczas z 40 do 20 dolarów za baryłkę.

Jeśli chodzi o stronę popytową na rynek ropy jak również ceny innych surowców pierwszorzędny wpływ miało przede wszystkim silne pogorszenie koniunktury w Chinach i innych szybko dotąd rozwijających się gospodarkach azjatyckich i południowoamerykańskich. To głównie te kraje kreowały w ostatnich 15 latach popyt na ropę. Sytuacja dzisiaj przypomina zatem tą z końca lat 90., kiedy cena baryłki ropy spadła do 10 dol., głównie na skutek recesji tygrysów azjatyckich, spowodowanej kryzysem walutowym 1997 r.

Również postęp technologiczny miał w ostatnich latach przemożny wpływ na zwiększoną produkcję ropy. Ceny przekraczające 100 dol. za baryłkę przyciągnęły inwestorów, którzy finansowali rozwój nowych technologii wydobywczych. Wskutek tego przy takim poziomie cen zaczęły być zagospodarowywane zasoby, których wydobycie wcześniej nie było uzasadnione ekonomicznie, jak piaski roponośne w Kanadzie, gaz łupkowy wydobywany metodą frackingu w USA czy położone na dużej głębokości złoża w Zatoce Meksykańskiej. Dzięki boomowi wywołanemu skutecznym zastosowaniem technologii frackingu największy dotychczas importer ropy na świecie – Stany Zjednoczone – został jej największym producentem i zapewnił sobie samowystarczalność surowcową.

Te trzy wspomniane czynniki skutecznie zbijają cenę ropy na światowych rynkach. Dla konsumentów jest to oczywiście dobra wiadomość, ale już niekoniecznie dla gospodarki światowej. Kiedyś tania ropa może stać się bardziej przekleństwem niż dobrodziejstwem, gdyż szkody mogą okazać się większe niż korzyści.

Na uzasadnienie tej tezy widzę co najmniej trzy powody.

Po pierwsze istnieje pole do dalszego spadku cen ropy wobec braku zgody ograniczeń kwotowych jej wydobycia w ramach samego OPEC i pogrążania się w chaosie tej organizacji. Oznacza to jednak, że kraje w dużej mierze uzależnione od wydobycia ropy – od Angoli po bogaty Kuwejt – będą skonfrontowane z dużymi problemami finansowymi wobec rosnących deficytów budżetowych i finansów publicznych. Nawet Arabia Saudyjska posiadająca potężne rezerwy walutowe, ale również gigantyczny deficyt budżetowy oscylujący wokół 20 proc. PKB nie może czuć się bezpiecznie. Wenezuela jest z kolei już technicznym bankrutem, który nadal zmaga się z kryzysem politycznym, gdyż proces odsuwania od władzy lewackich populistów dopiero się rozpoczął.

Popyt wszystkich tych krajów na produkty przetworzone, dobra konsumpcyjne czy obiekty infrastrukturalne przy nadal spadających cenach ropy załamie się, co osłabi możliwości eksportowe dostawców z wysoko rozwiniętych krajów uprzemysłowionych, w tym też eksporterów polskich. Długa faza niskich cen ropy to nieuniknione bankructwa państw zagrażające stabilności gospodarki światowej.

Po drugie: wydobycie ropy w USA nie będzie ograniczone do poziomu uzasadnionego ekonomicznie. Wprawdzie niewielu producentów ropy wydobywanej technologią frackingu jest w stanie osiągnąć pozytywną rentowność przy cenach poniżej 50 dol. za baryłkę, ale w większości średniej wielkości firmy powstałe w czasie boomu łupkowego są z reguły bardzo zadłużone. Pomimo braku rentowności produkują dalej by spłacać przynajmniej odsetki od zaciągniętego długu i w ten sposób odłożyć decyzję o upadłości. Premie za ryzyko na rynku obligacji o wysokim oprocentowaniu (high yield bonds) bardzo w ostatnich miesiącach w USA wzrosły. Potencjalna fala masowych bankructw firm frackingowych może nadwyrężyć zaufanie do rynków finansowych i być przyczyną ich destabilizacji.

Po trzecie wreszcie tania ropa może podminować sens walki ze zmianami klimatycznymi. Jeśli wiele krajów przemysłowych rozważa walkę z emisjami gazów cieplarnianych w transporcie drogowym, to – przy niskich cenach paliw konwencjonalnych – wymagać to będzie gigantycznych subwencji bądź istotnego podwyższenia akcyzy paliwowej, by kierowcy byli skłonni przechodzić na auta o napędzie alternatywnym.

Błogosławieństwo taniej ropy dla konsumentów może łatwo okazać się przekleństwem dla światowej koniunktury.

Autor jest ekonomistą, ekspertem Klubu Jagiellońskiego. W przeszłości m.in. pełnił funkcję prezesa zarządu WestLB Bank Polska, a później Polskiego Banku Przedsiębiorczości.

 

(infografika Dariusz Gąszczyk)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Co z tą ropą?

Kategoria: Analizy
Po ataku Rosji na Ukrainę cena ropy naftowej przebiła barierę 100 dolarów za baryłkę po raz pierwszy od 2014 r. Obecny wzrost cen powodują przede wszystkim czynniki podażowe.
Co z tą ropą?