(Fot. PAP)
ASEAN Economic Community (AEC) powstaje w południowo – wschodniej Azji. To jedna z najszybciej rozwijających się obecnie na świecie inicjatyw integracji gospodarczej. Wykluwała się kilkadziesiąt lat, odkąd w 1967 r. powstał ASEAN, czyli Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej.
Nowy wspólny rynek stworzy 10 państw ASEAN: Birma, Brunei, Filipiny, Kambodża, Indonezja, Laos, Malezja, Singapur, Tajlandia, Wietnam. Będzie liczył ok. 630 mln konsumentów (20 proc. więcej niż Unia Europejska). Gospodarki krajów członkowskich, choć bardzo zróżnicowane pod względem potencjału ekonomicznego w ostatniej dekadzie rozwijały się w średnim tempie rocznym 6 proc. PKB. Trzeba jednak pamiętać, że nie tylko zamożne państwa, jak Singapur czy Malezja, stanowią o rosnącej sile regionu, ale również wciąż biedne, lecz szybko rosnące gospodarki państw, jak Laos czy Wietnam. Są one rezerwuarem taniej siły roboczej i przyciągają coraz więcej światowych firm, które przenoszą do nich produkcję rezygnując z coraz droższego rynku pracy w Chinach.
– Chcemy, aby Polska stała się hubem dla handlu między Europą Środkową a państwami ASEAN, a nawet bramą do UE – zadeklarował wicepremier Mateusz Morawiecki podczas konferencji gospodarczej Polska – ASEAN i zapewnił, że rozwijanie współpracy z państwami stowarzyszenia, będzie należało do priorytetów rządu. >>zobacz
Na razie to tylko polityczna, choć ważna deklaracja. W Polsce ASEAN jest dziś słabo znany, nieco lekceważony, co wynika z braku wiedzy o nim. Nasze obroty handlowe z państwami stowarzyszenia wyglądają słabo – w 2014 r. wyniosły zaledwie 7 mld dol. Do tego odnotowujemy w nich wyraźny deficyt.
Nasz eksport to 1,6 mld dol., import nieco ponad 5 mld. Polska jest dopiero 59. partnerem handlowym ASEAN (handel z naszym krajem stanowi zaledwie 0,1 całkowitej wymiany handlowej państw tej organizacji). Jeśli popatrzymy na strukturę tego handlu, to też wygląda ona mało ambitnie z naszej stronie. Sprzedajemy głównie surowce, trochę żywności – czyli towary nisko przetworzone. Sprowadzamy elektronikę i maszyny transportowe.
Polscy przedsiębiorcy niewiele wiedzą o potencjale obszaru ASEAN. Wzajemne relacje utrudnia geograficzny dystans, zróżnicowanie ekonomiczne i etniczne tamtego regionu, brak jednolitych przepisów i odmienne systemy finansowe. Tych barier nie była w stanie zniwelować pokusa w postaci wielkiego i rosnącego szybko rynku (obszar ASEAN to trzeci rynek Azji po Chinach i Indiach).
– Teraz ma być lepiej i prościej – zapewnia Lim Hong Hin – Zastępca Sekretarza Generalnego ASEAN ds. Wspólnoty Gospodarczej.
Jest on przekonany, że znoszenie dotychczasowych barier, zerowe taryfy celne na obrót niemal wszystkimi towarami w ramach wspólnoty a także liberalizacja restrykcji dotyczących zatrudnienia i zakładania firm – sprawią, że gospodarka państw ASEAN przyśpieszy.
Państwa stowarzyszenia przyciągają obecnie więcej inwestycji zagranicznych niż Chiny. Co może zachęcić polskie firmy do wchodzenia na ten obszar gospodarczy?
– Jeśli wasza firma wprowadza swój produkt dajmy na to na rynek Indonezji, spełni tamtejsze standardy i otrzyma stosowne certyfikaty będą one także ważne także na pozostałych rynkach ASEAN – mówi Lim Hong Hin.
To samo – zaznacza – odnosi się do sektora usług. Zarejestrowanie działalności w jednym kraju od przyszłego roku automatycznie rozszerzy ją na pozostałe rynki nowej wspólnoty.
– Nasze kraje mogą być także bramą dla polskich firm, jeśli chodzi o takie rynki, jak Chiny, Korea Płd czy Indie, z którymi ASEAN ma podpisane umowy o wolnym handlu – dodaje Lim Hong Hin.
Lim Hong Him podkreśla znaczenie szybkiego wzrostu popytu na dobra konsumpcyjne i wzrostu klasy średniej. Prawie 1/3 populacji państw wspólnoty stanowią ludzie poniżej 30 roku życia. OECD prognozuje, że dzięki konsumpcji wewnętrznej i rozszerzaniu się klasy średniej do 2018 r. kraje ASEAN będą rosły w tempie 5,5 proc. rocznie.
UE jest dziś największym inwestorem w państwach ASEAN (przed Japonią) oraz jego trzecim partnerem handlowym. Przełom nastąpił w 2006 r., kiedy to Komisja Europejska uczyniła wyraźny zwrot w tamtym kierunku wskazując ASEAN, jako rynek priorytetowy i kluczowego partnera gospodarczego dla UE. Polska, niestety, tym szlakiem nie podążyła. Trzeba – bo warto – nadgonić stracony czas.
Przedstawiciele ASEAN mówią, na rozwoju których sektorów zależy im najbardziej, to: budownictwo, tzw. zielone technologii, branża IT, branża farmaceutyczna, przemysł spożywczy, przetwórstwo żywności, handel, logistyka i turystyka.
W zamożniejszych państwach ASEAN (podobnie, jak w Chinach) lawinowo rośnie popularność turystyki wyjazdowej.
Choć stworzenie wspólnego rynku przez państwa ASEAN uczyni ten region świata bardziej atrakcyjnym i otwartym, eksperci think tanku Centrum Stosunków Międzynarodowych – studzą nadmierne oczekiwania. Ich zdaniem szybkiego przełomu w relacjach gospodarczych nie będzie. W analizie zatytułowanej „ASEAN buduje wspólny rynek” twierdzą, że bezpośrednia sprzedaż z Polski na razie pozostanie bez zmian ze względu na różnice w dostępie do rynków i braku uzgodnienia kwestii procedur oraz uznawalności certyfikatów.
Przytoczona wcześniej deklaracja Lim Hong Hina pozwala wierzyć, że wkrótce proceduralne bariery znikną. Czy tak się dzieje przekonają się polscy przedsiębiorcy, dla których rząd chce wkrótce zorganizować wielką misję gospodarczą.