Absurdy prawa podatkowego USA pomagają zarobić innym
Wlistopadzie 2009 r. eBay ogłosił, że sprzedaje większościowy pakiet akcji Skype’a grupie inwestorów pod wodzą funduszu Silver Lake. W tej transakcji Skype’a wyceniony był na 2,75 mld dolarów. W ciągu półtora roku wartość Skype niemal podwoiła się, a zaledwie kilka tygodni później wzrosła o dalsze ponad 3 mld dolarów.
(CC BY Enter The Story)
Biznes
Finanse publiczne
Pulpit
Debata
Absurdy prawa podatkowego USA pomagają zarobić innym
W listopadzie 2009 r. eBay ogłosił, że sprzedaje większościowy pakiet akcji Skype’a grupie inwestorów pod wodzą funduszu Silver Lake. W tej transakcji Skype’a wyceniony był na 2,75 mld dolarów. W ciągu półtora roku wartość Skype niemal podwoiła się, a zaledwie kilka tygodni później wzrosła o dalsze ponad 3 mld dolarów.
Estońscy założyciele Skype’a, Niklas Zennstrom i Janus Friis zachowali po pierwszej transakcji 14 proc. udziałów. Silver Lake, którego członkami są tacy inwestorzy jak Andreessen Horowitz czy Kanadyjski Fundusz Ubezpieczeń Społecznych objęli 56 proc. a eBay zatrzymał 30 proc. Półtora roku później, w kwietniu 2011 r., w obowiązkowym raporcie rocznym, Skype podał, że ocenia swoją wartość na około 5,1 mld dolarów. Miesiąc później, Microsoft kupił Skype’a za 8,5 mld dolarów i były spory czy Steve Ballmer nie przepłacił.
Prosta arytmetyka pokazuje, że nie. „Premia”, jaką Microsoft zapłacił właścicielom Skype’a, mniej więcej odpowiadała kwocie, jaką koncern z Richmond musiałby zapłacić amerykańskiemu rządowi, gdyby chciał sprowadzić te pieniądze do kraju. Gdyby Microsoft przelał 8,5 mld dolarów do Stanów Zjednoczonych, musiałby zapłacić 35 proc. podatek CIT, mniej więcej 3 mld dolarów.
W ten sposób, jeśli chodzi o Microsoft, cena „netto” za Skype’a wyniosła 5,5 mld dolarów. Jednakże, pozostałe 3 mld zamiast trafić do amerykańskiego budżetu w większości trafiło do prywatnych inwestorów, Kanadyjskiego Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i akcjonariuszy eBaya. Powinni podziękować Kongresowi za ten deszcz gotówki.
Potencjalne dochody budżetowe nie zmieniałyby się w zyski inwestorów gdyby stopy podatków od zysków przedsiębiorstw nie były na poziomie 35 proc., co skłania amerykańskie korporacje aby trzymać swoje pieniądze w obcych jurysdykcjach, gdzie podatki są znacznie niższe.
Amerykańskie firmy, które działają na całym świecie trzymają gotówką za granicą bo nie płacą amerykańskich podatków dochodowych w przypadku gdy osiągają zyski: płacą je dopiero wtedy, gdy zyski są transferowane do Stanów Zjednoczonych.
Choć niektórzy emeryci I akcjonariusze korzystają dzięki temu, że system podatkowy funkcjonuje w ten właśnie sposób (bo wiele funduszy emerytalnych ma w swoich portfelach firmy private equity), zyskaliby znacznie więcej gdyby nie istniały fiskalne zachęty aby strukturyzować transakcje w opisany powyżej sposób. Więcej firm szło by po kapitał na giełdę a finansiści w branży private equity nie mieliby możliwości aby zarobić parę mld dolarów na szybkiej sprzedaży firmy.
Aby dobić targu takiego jak w przypadku Skype’a, nabywca musiał zgromadzić pieniądze poza Stanami Zjednoczonymi, a firmy nabywane musiały mieć zachętę aby zarejestrować się także poza granicami USA.
Szacuje się, że za granicami jest 600 mld dolarów amerykańskich firm, głównie technologicznych I farmaceutycznych. W tej sytuacji udane start-upy wolą nie wchodzić na giełdę w Stanach Zjednoczonych, tylko raczej zarejestrować się również za granicą i czekać, aż pojawi się fundusz private equity, aby kupić jej udziały. Jeśli jeszcze opatentują swoje wynalazki i zastrzegą prawa autorskie w Holandii, czy Luksemburgu, transakcja zakupu lub sprzedaży tego przedsiębiorstwa będzie nisko opodatkowana.
I tak właśnie firmy robią: Skype został zarejestrowany w Luksemburgu, kraju w którym nie ma w ogóle podatku dochodowego od przedsiębiorstw. Międzynarodowy oddział Google jest zlokalizowany w Irlandii, gdzie CIT wynosi 12,5 proc., ale Google nie płaci nawet tak niskiej stawki za 12,5 mld dolarów swoich rocznych dochodów.
Pieniądze z Google Ireland płyną do Google Netherlands Holdings, a zarejestrowane w Irlandii podmioty nie płacą podatku od pieniędzy płynących do firmy zarejestrowanej w innym kraju Unii Europejskiej. Po tym wolnym od podatku objeździe przez Holandię, pieniądze kończą na Bermudach.
Dlaczego pieniądze zahaczają o Holandię. Po części dlatego, że w tym kraju istnieją niespotykane gdzie indziej formy osobowości prawej, które pozwalają firmom nie płacić podatków. Stichting to forma osobowości prawnej, z której korzysta większość organizacji non-profit w Holandii, ale firmom komercyjnym udaje się otrzymać taki sam status podmiotu zwolnionego od podatku. Najbardziej znaną z nich jest IKEA. Szwedzki gigant, tak samo jak Google, koniec końców płaci 3 proc. podatku.
Warto zobaczyć jak to się dzieje, bo dzięki temu można odkryć jakie możliwości ma Waszyngton, jeśli chce aby amerykańskie firmy mogły konkurować na całym świecie i jednocześnie nie dopuścić, do deszczu łatwych pieniędzy dla menedżerów firm private equity.
Spółka-matka IKEI to Ingka Holding, holenderska firma, która w całości jest własnością Stichting Ingka, któremu w 1982 Ingvar Kamprad, założyciel firmy, darował wszystkie swoje akcje. Ta organizacja non-profit ma w statucie działanie na rzecz „innowacji w dziedzinie designu wnętrz i architektury”.
Pieniądze tego podmiotu są przelewane to Stichting IKEA Foundation, która może wykorzystać je „do długoterminowych inwestycji dla zbudowania rezerwy dla grupy IKEA, na wypadek gdyby w przyszłości potrzebowała kapitału”
To jeszcze nie koniec opowieści o strukturze prawnej koncernu IKEA. Inter IKEA Systems, inna prywatna spółka holenderska, która nie jest częścią grupy Ingka Holding, ma prawa własności do znaku towarowego i „idei” szwedzkiego koncernu. Właścicielem tego holenderskiego podmiotu jest Inter IKEA Holding, spółka prawa luksemburskiego. Jej właścicielem jest inna firma w Antylach Holenderskich, która z kolei jest zarządzana przez trust zarejestrowany w Curacao. W ten sposób IKEA, płaci około 3 proc. podatku dochodowego.
Teraz wracamy do sprawy Skype’a. Fundusz Siver Lake, który był właścicielem jego akcji, był zarejestrowany na Kajmanach, a eBay posiadał Skype’a przez eBay International AG zlokalizowany w Bernie w Szwajcarii. Tak długo jak stawki CIT-u w Stanach Zjednoczonych są na poziomie 35 proc., podczas gdy reszta świata działa na dużo niższych, należy spodziewać się, że:
1.Rejestrowanie firm w krajach nisko opodatkowanych będzie trwało;
2.600 miliardów dolarów, które amerykańskie firmy trzymają za granicą, nie powróci do kraju;
3.Młode amerykańskie firmy z branży technologii i takie które posiadają patenty będą rejestrowały się za granicą i nie będą zainteresowane wchodzeniem na giełdę w Stanach.
Wszystkie powyższe czynniki zmniejszają liczbę ofert publicznych, co ogranicza wartość inwestycji dostępnych większości Amerykanów. Jeśli do tego dodać zwiększone obciążenia regulacyjne nałożone w ostatnich latach i bardzo niskie stopy procentowe, nie można się dziwić, że private equity i venture capital były tymi inwestycjami, które w ciągu ostatnich 20 lat, pozwalały zarobić zdecydowanie więcej niż jakakolwiek inna grupa aktywów. Jednak korzyści z nich odniosła relatywnie nieliczna grupa ludzi.
Jeśli Waszyngton chce powstrzymać redystrybucję bogactwa od szerokich rzesz podatników do garstki graczy na rynkach finansowych, nie obejdzie się bez drastycznej reformy prawa podatkowego. Może to zabrzmieć paradoksalnie, ale w obecnej debacie politycznej, która skupia się na redukcji zadłużenia (podczas gdy potrzebny jest wzrost i kreacja kapitału) właściwym rozwiązaniem jest drastyczna obniżka pewnych podatków z jednoczesną eliminacją wielu luk.
Jeśli amerykańskiemu rządowi udałoby się również zapewnić stabilność dolara, inwestycje w derywaty stałyby się znacznie mniej atrakcyjne. To nie tylko zmniejszyłoby rozmiary sektora finansowego, ale również popyt na usługi prawnicze i księgowe. W tej sytuacji nastąpiłby bardzo pożądany odpływ matematyków i statystyków oraz menedżerów do innych branż gospodarki. Przyszłość właśnie przechodzącego na emeryturę powojennego wyżu demograficznego również zaczęłaby wyglądać lepiej.
Reuven Brenner
Autor jest profesorem zarządzania na Uniwersytecie McGill w Montrealu. Artykuł ukazał się w Forbesie pt.: “Co zrobić z długami? Lepiej zapytać obywateli”. Nawiązuje do książek autora: „Options for Countries Wanting a Divorce” (1995) oraz „Force of Finance” (2002).
Artykuł po raz pierwszy ukazał się w Forbesie.
Estońscy założyciele Skype’a, Niklas Zennstrom i Janus Friis zachowali po pierwszej transakcji 14 proc. udziałów. Silver Lake, którego członkami są tacy inwestorzy jak Andreessen Horowitz czy Kanadyjski Fundusz Ubezpieczeń Społecznych objęli 56 proc. a eBay zatrzymał 30 proc. Półtora roku później, w kwietniu 2011 r., w obowiązkowym raporcie rocznym, Skype podał, że ocenia swoją wartość na około 5,1 mld dolarów. Miesiąc później, Microsoft kupił Skype’a za 8,5 mld dolarów i były spory czy Steve Ballmer nie przepłacił.
Prosta arytmetyka pokazuje, że nie. „Premia”, jaką Microsoft zapłacił właścicielom Skype’a, mniej więcej odpowiadała kwocie, jaką koncern z Richmond musiałby zapłacić amerykańskiemu rządowi, gdyby chciał sprowadzić te pieniądze do kraju. Gdyby Microsoft przelał 8,5 mld dolarów do Stanów Zjednoczonych, musiałby zapłacić 35 proc. podatek CIT, mniej więcej 3 mld dolarów.
W ten sposób, jeśli chodzi o Microsoft, cena „netto” za Skype’a wyniosła 5,5 mld dolarów. Jednakże, pozostałe 3 mld zamiast trafić do amerykańskiego budżetu w większości trafiło do prywatnych inwestorów, Kanadyjskiego Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i akcjonariuszy eBaya. Powinni podziękować Kongresowi za ten deszcz gotówki.
Potencjalne dochody budżetowe nie zmieniałyby się w zyski inwestorów gdyby stopy podatków od zysków przedsiębiorstw nie były na poziomie 35 proc., co skłania amerykańskie korporacje aby trzymać swoje pieniądze w obcych jurysdykcjach, gdzie podatki są znacznie niższe.
Amerykańskie firmy, które działają na całym świecie trzymają gotówką za granicą bo nie płacą amerykańskich podatków dochodowych w przypadku gdy osiągają zyski: płacą je dopiero wtedy, gdy zyski są transferowane do Stanów Zjednoczonych.
Choć niektórzy emeryci I akcjonariusze korzystają dzięki temu, że system podatkowy funkcjonuje w ten właśnie sposób (bo wiele funduszy emerytalnych ma w swoich portfelach firmy private equity), zyskaliby znacznie więcej gdyby nie istniały fiskalne zachęty aby strukturyzować transakcje w opisany powyżej sposób. Więcej firm szło by po kapitał na giełdę a finansiści w branży private equity nie mieliby możliwości aby zarobić parę mld dolarów na szybkiej sprzedaży firmy.
Aby dobić targu takiego jak w przypadku Skype’a, nabywca musiał zgromadzić pieniądze poza Stanami Zjednoczonymi, a firmy nabywane musiały mieć zachętę aby zarejestrować się także poza granicami USA.
Szacuje się, że za granicami jest 600 mld dolarów amerykańskich firm, głównie technologicznych I farmaceutycznych. W tej sytuacji udane start-upy wolą nie wchodzić na giełdę w Stanach Zjednoczonych, tylko raczej zarejestrować się również za granicą i czekać, aż pojawi się fundusz private equity, aby kupić jej udziały. Jeśli jeszcze opatentują swoje wynalazki i zastrzegą prawa autorskie w Holandii, czy Luksemburgu, transakcja zakupu lub sprzedaży tego przedsiębiorstwa będzie nisko opodatkowana.
I tak właśnie firmy robią: Skype został zarejestrowany w Luksemburgu, kraju w którym nie ma w ogóle podatku dochodowego od przedsiębiorstw. Międzynarodowy oddział Google jest zlokalizowany w Irlandii, gdzie CIT wynosi 12,5 proc., ale Google nie płaci nawet tak niskiej stawki za 12,5 mld dolarów swoich rocznych dochodów.
Pieniądze z Google Ireland płyną do Google Netherlands Holdings, a zarejestrowane w Irlandii podmioty nie płacą podatku od pieniędzy płynących do firmy zarejestrowanej w innym kraju Unii Europejskiej. Po tym wolnym od podatku objeździe przez Holandię, pieniądze kończą na Bermudach.
Dlaczego pieniądze zahaczają o Holandię. Po części dlatego, że w tym kraju istnieją niespotykane gdzie indziej formy osobowości prawej, które pozwalają firmom nie płacić podatków. Stichting to forma osobowości prawnej, z której korzysta większość organizacji non-profit w Holandii, ale firmom komercyjnym udaje się otrzymać taki sam status podmiotu zwolnionego od podatku. Najbardziej znaną z nich jest IKEA. Szwedzki gigant, tak samo jak Google, koniec końców płaci 3 proc. podatku.
Warto zobaczyć jak to się dzieje, bo dzięki temu można odkryć jakie możliwości ma Waszyngton, jeśli chce aby amerykańskie firmy mogły konkurować na całym świecie i jednocześnie nie dopuścić, do deszczu łatwych pieniędzy dla menedżerów firm private equity.
Spółka-matka IKEI to Ingka Holding, holenderska firma, która w całości jest własnością Stichting Ingka, któremu w 1982 Ingvar Kamprad, założyciel firmy, darował wszystkie swoje akcje. Ta organizacja non-profit ma w statucie działanie na rzecz „innowacji w dziedzinie designu wnętrz i architektury”.
Pieniądze tego podmiotu są przelewane to Stichting IKEA Foundation, która może wykorzystać je „do długoterminowych inwestycji dla zbudowania rezerwy dla grupy IKEA, na wypadek gdyby w przyszłości potrzebowała kapitału”
To jeszcze nie koniec opowieści o strukturze prawnej koncernu IKEA. Inter IKEA Systems, inna prywatna spółka holenderska, która nie jest częścią grupy Ingka Holding, ma prawa własności do znaku towarowego i „idei” szwedzkiego koncernu. Właścicielem tego holenderskiego podmiotu jest Inter IKEA Holding, spółka prawa luksemburskiego. Jej właścicielem jest inna firma w Antylach Holenderskich, która z kolei jest zarządzana przez trust zarejestrowany w Curacao. W ten sposób IKEA, płaci około 3 proc. podatku dochodowego.
Teraz wracamy do sprawy Skype’a. Fundusz Siver Lake, który był właścicielem jego akcji, był zarejestrowany na Kajmanach, a eBay posiadał Skype’a przez eBay International AG zlokalizowany w Bernie w Szwajcarii. Tak długo jak stawki CIT-u w Stanach Zjednoczonych są na poziomie 35 proc., podczas gdy reszta świata działa na dużo niższych, należy spodziewać się, że:
1.Rejestrowanie firm w krajach nisko opodatkowanych będzie trwało;
2.600 miliardów dolarów, które amerykańskie firmy trzymają za granicą, nie powróci do kraju;
3.Młode amerykańskie firmy z branży technologii i takie które posiadają patenty będą rejestrowały się za granicą i nie będą zainteresowane wchodzeniem na giełdę w Stanach.
Wszystkie powyższe czynniki zmniejszają liczbę ofert publicznych, co ogranicza wartość inwestycji dostępnych większości Amerykanów. Jeśli do tego dodać zwiększone obciążenia regulacyjne nałożone w ostatnich latach i bardzo niskie stopy procentowe, nie można się dziwić, że private equity i venture capital były tymi inwestycjami, które w ciągu ostatnich 20 lat, pozwalały zarobić zdecydowanie więcej niż jakakolwiek inna grupa aktywów. Jednak korzyści z nich odniosła relatywnie nieliczna grupa ludzi.
Jeśli Waszyngton chce powstrzymać redystrybucję bogactwa od szerokich rzesz podatników do garstki graczy na rynkach finansowych, nie obejdzie się bez drastycznej reformy prawa podatkowego. Może to zabrzmieć paradoksalnie, ale w obecnej debacie politycznej, która skupia się na redukcji zadłużenia (podczas gdy potrzebny jest wzrost i kreacja kapitału) właściwym rozwiązaniem jest drastyczna obniżka pewnych podatków z jednoczesną eliminacją wielu luk.
Jeśli amerykańskiemu rządowi udałoby się również zapewnić stabilność dolara, inwestycje w derywaty stałyby się znacznie mniej atrakcyjne. To nie tylko zmniejszyłoby rozmiary sektora finansowego, ale również popyt na usługi prawnicze i księgowe. W tej sytuacji nastąpiłby bardzo pożądany odpływ matematyków i statystyków oraz menedżerów do innych branż gospodarki. Przyszłość właśnie przechodzącego na emeryturę powojennego wyżu demograficznego również zaczęłaby wyglądać lepiej.
Autor jest profesorem zarządzania na Uniwersytecie McGill w Montrealu. Artykuł ukazał się w Forbesie pt.: “Co zrobić z długami? Lepiej zapytać obywateli”. Nawiązuje do książek autora: „Options for Countries Wanting a Divorce” (1995) oraz „Force of Finance” (2002).
Kiedyś królowało hasło „chciwość jest dobra”; teraz w modzie jest jego pozorne przeciwieństwo: „życzliwość jest dobra”. Pozorne, bo w istocie wcale nie są to rzeczy sprzeczne.
ChatGPT zapoczątkował nowy etap automatyzacji. W nadchodzących latach generatywna sztuczna inteligencja może doprowadzić do głębokich zmian na rynku pracy oraz znacząco przyspieszyć wzrost gospodarczy.
Droga energia, slowbalizacja, brak rąk do pracy, nadmierna biurokracja, wieloletnie zaniedbania inwestycyjne oraz opóźnienia technologiczne spętały potencjał rozwojowy Niemiec. Gospodarka przechodzi przez polikryzys– spowodowany wieloma czynnikami – na który nie ma prostej odpowiedzi w postaci np. pakietu koniunkturalnego lub jednej, porządnej reformy. RFN potrzebuje w istocie polireformy – dziesiątków drobnych korekt, które jednak jako całość określą na nowo równowagę między rynkiem a państwem.
Ceny konsumpcyjne rosły w Stanach Zjednoczonych w tempie 3,5 proc., co stawia pod dużym znakiem zapytania perspektywę cięcia stóp procentowych za Oceanem. Odczyt inflacji CPI za marzec 2024 r. w USA był nieznacznie wyższy od rynkowego konsensusu i postawił Komitet Otwartego Rynku w niełatwym położeniu.
Oczekiwaniom inflacyjnym gospodarstw domowych zazwyczaj nie poświęca się zbytniej uwagi przy monitorowaniu i prognozowaniu inflacji, częściowo dlatego, że wykazano, iż mediana ich oczekiwań ma mniejszą moc predykcyjną niż oczekiwania innych podmiotów. Niniejszy artykuł ma na celu dowieść, że zmiany w rozkładzie oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych są istotne dla prognozowania inflacji w najbliższym czasie i oferują dodatkowe informacje w porównaniu z miernikami rynkowymi i oczekiwaniami prognostów. Sugeruje to, że oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych powinny odgrywać większą rolę w monitorowaniu inflacji, a w konsekwencji w kształtowaniu polityki pieniężnej.
W niedawnych badaniach zasugerowano, że wynagrodzenia poniżej prawnie ustalonej płacy minimalnej są zaskakująco powszechnym zjawiskiem. W niniejszym artykule omówiono tzw. „kradzież płac” w Stanach Zjednoczonych oraz jej wpływ na wzrost wynagrodzeń, który mógłby być udziałem pracowników.
Najnowsze wydanie „Obserwatora Finansowego” ukazuje nam wizje przyszłości bliskiej i dalekiej. W tym numerze, najlepsi eksperci postarają się odpowiedzieć na kilka kluczowych pytań, dotyczących sztucznej inteligencji i tego jak generatywna AI wpłynie na bankowość, edukację oraz inne dziedziny naszego życia.
Nieefektywność nadzoru prowadzi do występowania nieprawidłowości i nadużyć na rynku funduszy inwestycyjnych w Polsce – taką sensacyjną tezę stawiają autorzy monografii „Nieprawidłowości i nadużycia na rynku funduszy inwestycyjnych”.
Budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego wzmocniłaby znacznie pozycję Polski w europejskiej gospodarce – stwierdził w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym" dr Andreas Wittmer, dyrektor zarządzający Centrum Badań Lotniczych na Uniwersytecie w St. Gallen.
Sztuczna inteligencja powoli zmienia sposób działania banków i instytucji finansowych. Pomaga im zredukować ciężar biurokracji, ale także podejmować szybsze decyzje oraz utrzymywać efektywny kontakt z klientami. A będzie jeszcze lepiej. W perspektywie czeka kilkunastoprocentowy wzrost EBITDA.
Dywersyfikacja metod płatności, rozumiana jako poszerzanie dostępnej ich gamy, zwiększa wybór płatników i odbiorców płatności, stymuluje konkurencję na rynku i innowacyjność dostawców usług płatniczych, redukuje ryzyko, ponieważ uniezależnia rynek płatności od jednego, potencjalnie dominującego systemu płatności. Podobnie ma się sprawa z formami pieniądza, które się uzupełniają a jednocześnie konkurują i substytuują wzajemnie.
Współczesne problemy prawne Unii Europejskiej, sztuczna inteligencja w bankowości oraz polityka pieniężna były tematami grudniowego zjazdu na podyplomowych studiach MBA organizowanych w ramach drugiej edycji projektu „Akademia NBP”.
Portal ekonomiczny NBP „Obserwator Finansowy” ponownie znalazł się w czołówce najbardziej opiniotwórczych mediów w kategorii „Media ekonomiczne i biznesowe”, wyprzedzając m.in. „Parkiet”. Wzrost cytowalności treści publikowanych na łamach serwisu wzrósł w kwietniu w odniesieniu do marca 2023 r. o 37 proc.
Sytuacja gospodarcza w Polsce na tle innych krajów przedstawia się korzystnie. Warto zauważyć, że w szybkim tempie nadrabiamy dystans dzielący Polskę od poziomu życia w wybranych państwach europejskich. W ciągu ostatnich czterech lat dynamika wzrostu PKB plasowała Polskę powyżej innych krajów europejskich, zarówno strefy euro, w tym Niemiec i Francji, jak i krajów Unii Europejskiej z własną walutą, np. Czech.
Większość polskich przedsiębiorców odczuła skutki wojny w Ukrainie, choć jej wpływ oceniają w zróżnicowany sposób – wynika z badania przeprowadzonego przez Polski Instytut Ekonomiczny.
W styczniu 2020 roku Wielka Brytania formalnie opuściła Unię Europejską. Oczekiwane korzyści z brexitu, poza odzyskaniem suwerenności w zakresie kształtowania prawa i zewnętrznych relacji gospodarczych, jednak się nie zmaterializowały. Widoczny jest natomiast spadek wydajności i konkurencyjności brytyjskiej gospodarki, co wpływa także na kondycję rynku pracy.