Aby rolnik chciał być przedsiębiorcą trzeba obniżyć koszty zmiany jego statusu

Rolnik płaci niski podatek rolny, nie płaci podatku od nieruchomości, ani dochodowego. Składki ubezpieczeniowa i zdrowotna są symboliczne. Obciążenia rolnika, który chciałby założyć firmę drastycznie rosną, to blokuje próby działalności poza rolnictwem, potrzebne są zmiany – mówi Jarosław Neneman, współautor "Koncepcji reformy systemu ubezpieczeń społecznych rolników".
Aby rolnik chciał być przedsiębiorcą trzeba obniżyć koszty zmiany jego statusu

Jarosław Neneman fot. PAP

Obserwator Finansowy: Kto zlecił opracowanie reformy KRUS?

Jarosław Neneman: Koncepcja reformy systemu ubezpieczeń społecznych rolników została opracowana w ramach Forum Inicjatyw Rozwojowych Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej. Jest to niezależna fundacja, która powstała przed ponad 20 laty. Robi różne projekty, dotyczące wsi. Pojawił się pomysł, by się przyjrzeć KRUS-owi, na temat którego są skrajne opinie – od całkowitej aprobaty sytuacji obecnej do postulatów likwidacji tej instytucji. Prawda leży pośrodku, no, może bliżej którejś strony.

Czy reforma KRUS i podatku rolnego mogą być rozpatrywane osobno?

Mogą, choć są to zagadnienia, które raczej powinny być ze sobą powiązane. Reforma KRUS, którą proponujemy nie zakłada wprowadzenia w gospodarstwach rolnych pełnej rachunkowości. Posługujemy się kategorią przychodu zrozumiałą dla rolników i łatwo policzalną. Od kiedy w rolnictwie obowiązuje uproszczony podatek VAT, rolnicy mają faktury za sprzedawane produkty, więc przychód daje się łatwo policzyć. Jeśli jednak dochód rolniczy podlegałby opodatkowaniu to podstawą naliczania składki powinien być raczej dochód.

Czy celem proponowanej reformy są oszczędności budżetowe, czyli w perspektywie obniżenie dotacji  do KRUS?

Patrzenie na system ubezpieczeń społecznych rolników wyłącznie przez pryzmat pieniędzy, które można zaoszczędzić jest wielkim błędem. Po przyjęciu naszej propozycji stopniowo pojawią się i oszczędności, ale głównym celem jest obniżenie bariery wyjścia z rolnictwa. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak ta bariera jest wysoka. Rolnik płaci podatek rolny o śmiesznie niskiej stawce, który pełni funkcję podatku majątkowego. Podatku dochodowego nie ma. Nie płaci podatku od budynków i innych nieruchomości rolnych. Składka ubezpieczeniowa jest symboliczna, składki zdrowotnej przez długi czas nie było. Wprowadzono ją na skutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, ale dla rolników jest niska.

Załóżmy, że rolnik sprzedaje ziemię, pozostaje w swoim domu na wsi i rejestruje firmę. Musi zapłacić podatek od budynku mieszkalnego i budynków gospodarczych, ZUS, podatek dochodowy, wyższą składkę na NFZ. Jego obciążenia na rzecz gminy, budżetu, ZUS, NFZ dramatycznie rosną. I to zniechęca, czy wręcz uniemożliwia poszukiwanie dochodów poza rolnictwem. Trzeba budować taki system podatków i opłat, by zachęcać, a nie zniechęcać do odpływu z rolnictwa. Mamy tam niewykorzystany lub źle wykorzystany rezerwuar siły roboczej.

Ale ten „rezerwuar” już jest wykorzystywany. Zarejestrowani jako rolnicy pracują w usługach, budownictwie, transporcie.

Legalnie im się to nie opłaca.

Oczywiście, ale pracują w szarej strefie.

Zgodzimy się, że szara strefa jest dla gospodarki zjawiskiem niekorzystnym. Nie tylko dlatego, że nie partycypuje, tak jak inne firmy w finansowaniu państwa, ale przede wszystkim stanowi dla legalnych firm nieuczciwą konkurencję. Trzeba ludziom pozwolić legalnie zarabiać pieniądze, a nie spychać do szarej strefy.

Czy to się w ogóle da zrobić? Problemem nie są wysokie bariery wyjścia z rolnictwa, lecz rozbudowane przywileje, z których korzysta rolnictwo. Dopóki się ich nie ograniczy, przejście z rolnictwa do legalnie funkcjonujących firm poza rolniczych zawsze będzie nieopłacalne.

Trzeba stopniowo wyrównywać poziom obciążeń w rolnictwie i w sektorach pozarolniczych. To nie może być terapia szokowa, ale proces rozłożony na lata.

Rolnicy twierdzą, że podatki i składki, które płacą to maksimum na co ich stać, że tak naprawdę mają dochody bliskie zera. To samo twierdzą politycy, dla których wieś jest bazą. Czy w takiej sytuacji reformy są w ogóle możliwe?

Rolników można podzielić na trzy grupy. Małe, niskotowarowe gospodarstwa, które pieniędzy nie mają i mieć nie będą. Gospodarstwa średnie, kilkunastohektarowe, gdzie są już jakieś pieniądze, aspiracje, inwestycje. I są gospodarstwa wielkie, które już teraz płacą wyższą składkę ubezpieczeniową, choć nie przekłada się ona na wyższe emerytury, które będą mieli w przyszłości. Pytanie – czy jest sens utrzymywać kilkanaście procent siły roboczej w bardzo niewydajnych małych gospodarstwach. Starsi rolnicy pewnie tam już muszą pozostać, ale warto się zastanowić nad ograniczeniami dla młodych ludzi wchodzenia do tego sektora. Na 2-3 hektarowym gospodarstwie kariery nie zrobią. Przejdą na państwowy garnuszek.

Przejdą w tym sensie, że państwo obejmie ich opieką socjalną, ale wydaje mi się, że większość z nich ma lub będzie miała dochody spoza rolnictwa. Na ogół nierejestrowane.

Oczywiście. Nie należy ich traktować jak przestępców. Oni chcą tylko godnie żyć i należy im to umożliwić.

W jaki sposób?

Mówimy o ubezpieczeniach emerytalnych, bo tego dotyczy nasze opracowanie. Starajmy się likwidować bariery, związane z ubezpieczeniami dla części rolników – tej, która będzie osiągała wyższe dochody i chce osiągać dochody nie tylko z rolnictwa. Zmiany, które proponujemy, nie dotyczą gospodarstw małych, ani tych największych. Tych pierwszych nie stać na opłaty większe, a gospodarstwa największe powinny rozliczać się w taki sposób, jak przedsiębiorcy. Nasza propozycja jest adresowana przede wszystkim do grupy średniej.

Oferta jest następująca: zapłacisz trochę więcej pieniędzy, a będziesz miał za to wyższe świadczenia. Docelowo system emerytalny dla najbogatszych rolników powinien być samofinansujący, a dla pozostałych wsparcie z budżetu powinno być niższe niż obecnie. Aby przejść z jednego systemu do drugiego trzeba stopniowo nieco więcej płacić, a wzrost świadczeń będzie nieproporcjonalnie mały. Ale zaletą tego rozwiązania byłoby to, że zmiany następowałyby stopniowo. Nie byłoby przeskoku.

Proponujemy małe kroczki.  Dziś, gdy rolnik chce zarobić legalnie poza rolnictwem musi zawiesić ubezpieczenie w KRUS. Według naszych propozycji mógłby zarobić więcej i tak długo jak ponad 50 proc. jego przychodów pochodzi z rolnictwa pozostawałby KRUS. Od tych dodatkowo zarobionych pieniędzy zapłaciłby nieco wyższą składkę, która w części wędrowałaby na jego indywidualne konto.

W KRUS, czy w ZUS?

Tak naprawdę to nie ma znaczenia, więc tej kwestii nie rozstrzygamy. Ważne są rozwiązania systemowe, do których trzeba dostosować zmiany instytucjonalne. Konto będzie wirtualne, ale rolnik będzie wiedział, że narastają na nim oszczędności, z których będzie finansowana w przyszłości jego emerytura. Konto zasilane byłoby składką płaconą od przychodów wyższych niż pewien poziom minimalny, pochodzących zarówno z rolnictwa, jak i spoza rolnictwa.

Sądzi pan, że rolnicy uznają, że propozycja: wyższa składka za wyższą emeryturę jest dla nich korzystna?

Trudno powiedzieć. Mam wrażenie, że w tej chwili przeważa myślenie o emeryturach, jako o świadczeniach należnych, które gwarantuje państwo. Skoro jednak zreformowaliśmy  system emerytalny poza rolnictwem, przyjmując zasadę zdefiniowanej składki, nie ma uzasadnienia, by duża grupa ludzi miała system działający zupełnie inaczej.

Czy politycy są zainteresowani waszym projektem?

Na razie tego nie zauważam. KRUS wcześniej czy później będzie zreformowany, bo Polski nie stać na takie marnotrawstwo zasobów, ale chyba nie dokona się tego w tej kadencji Sejmu. Niestety polityka rządzi się swoimi prawami i racjonalność ekonomiczna często przegrywa ze słupkami w sondażach.

Rozmawiał Witold Gadomski

Jarosław Neneman – doktor nauk ekonomicznych, wykładowca Uczelni Łazarskiego i Uniwersytetu Łódzkiego. W latach 2004 – 2005 i w 2006 r. był wiceministrem finansów, od 2010 r. jest doradcą społecznym prezydenta RP.

OF

Jarosław Neneman fot. PAP

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Obawy o finanse a krańcowa skłonność do konsumpcji

Kategoria: Trendy gospodarcze
Wyniki prowadzonego w czasie pandemii badania, pokazują, że brytyjskie gospodarstwa domowe, obawiające się o swoją przyszłość finansową - w przypadku jednorazowej korzystnej zmiany dochodu -  zamierzają jednak wydać na konsumpcję więcej niż pozostałe.
Obawy o finanse a krańcowa skłonność do konsumpcji

Cyfrowe rezerwy na polu i w zagrodzie

Kategoria: Ekologia
Aby uchronić świat od głodu, produkcja rolna powinna wzrosnąć w najbliższych 30 latach aż o 70 proc. Utrata w handlu surowców rolnych z Ukrainy i Rosji skalę potrzeb jeszcze potęguje. Przyszłe rolnictwo to wydajniejsze technologie, zgodne jednak z ideą ochrony klimatu.
Cyfrowe rezerwy na polu i w zagrodzie