Afryka i genetyka mogą przyczynić się do stabilizacji cen żywności

Susza w prowincji Heilongjiang, spichlerzu Chin, kolejny raz uświadomiła, że geograficzna koncentracja produkcji niesie potencjalne korzyści, ale też ryzyko w razie nagłych zdarzeń zakłócających działanie centrów produkcji. Dzięki większemu rozproszeniu produkcji rolnej globalny rynek byłby w mniejszym stopniu narażony na szoki podażowe i huśtawkę cen żywności. Można to osiągnąć wykorzystując tereny w Afryce oraz Ameryce.
Afryka i genetyka mogą przyczynić się do stabilizacji cen żywności

Wielu ekspertów uważa, że 60 proc. ziemi nadającej się pod uprawy, a jeszcze nie zagospodarowanej, znajduje się właśnie w Afryce. (CC By-NC-ND CIFOR)

O suszy w prowincji Heilongjiang położonej na północnym wschodzie Chin i jej konsekwencjach donosi w raporcie ośrodek analityczny Stratfor. Według autorów analizy opady ostatniej zimy były najmniejsze od 45 lat. Wprawdzie powierzchnia upraw zniszczonych bezpośrednio w wyniku suszy to zaledwie 400 ha, ale ryzyko pożarów lasów w prowincji stwarza ogromne zagrożenie dla dużych obszarów rolnych.

Większa koncentracja – większe ryzyko

Heilongjiang ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa żywnościowego Chin od połowy poprzedniej dekady, kiedy w wyniku strategicznych decyzji rządu, została przekształcona w gigantyczne gospodarstwo rolne. Zanim prowincja stała się spichlerzem Chin tamtejsze rolnictwo było zdominowane przez małe rodzinne gospodarstwa. Ich łączna produkcja nie wystarczała jednak do osiągnięcia celu wytyczonego przez władze chińskie, jakim jest zaspokojenie 95 proc. popytu na żywność produkcją krajową.

Gruntowna modernizacja sektora rolniczego w Heilongjiang, podobnie jak inne przedsięwzięcia w Chinach, realizowane w wyniku postanowień rządu centralnego, imponuje rozmachem. Utworzona w 1998 roku firma Beidahuang Nongken Group zarządza obecnie 104 gospodarstwami o łącznej powierzchni 2,9 mln hektarów (to powierzchnia porównywalna z obszarem całego województwa wielkopolskiego). Wartość jej aktywów jest szacowana na 50 mld juanów (blisko 25 mld zł). Plan rewitalizacji regionu Pekin ogłosił w 2006 r.

Jednym z celów była rozbudowa infrastruktury transportowej. Wśród wielu różnych inwestycji zakładano budowę 5000 km autostrad i dróg ekspresowych oraz 90 tys. km dróg regionalnych. Efektem tych inwestycji jest szybki wzrost produkcji rolnej prowincji. W 2007 roku gospodarstwa z Heilongjiang wyprodukowały 34,5 mln ton zbóż, a trzy lata później o prawie dwie trzecie więcej –55,7 mln ton.

Autorzy raportu oceniają, że obecnie ponad jedna czwarta uprawianej w Chinach pszenicy jarej pochodzi z Heilongjiang. Jeszcze większy, bo wynoszący 30 proc., jest jej udział w krajowej produkcji soi. Stamtąd pochodzi też 12 proc. chińskiej kukurydzy.

Koncentracja produkcji w jednym regionie przyniosła efekty w postaci wzrostu efektywności chińskiego rolnictwa, ale jednocześnie spowodowała, że w razie wystąpienia niekorzystnych zjawisk klimatycznych powodujących spadek produkcji w tej jednej prowincji, negatywne skutki będą o wiele bardziej dotkliwe niż w tradycyjnym modelu chińskim z wieloma rozproszonymi gospodarstwami. Chiny nadal stoją więc przed wyzwaniem zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego i stabilizacji cen na rynku rolnym.

Przypadek prowincji Heilongjiang zmusza do refleksji nie tylko władze Chin, gdyż problem koncentracji produkcji artykułów rolnych i jej potencjalnych negatywnych konsekwencji dotyczy całego świata, a w interesie wszystkich nabywców żywności leży zmniejszenie ryzyka globalnych szoków podażowych wywoływanych suszami, czy innymi zjawiskami klimatycznymi, ale także społecznymi.

Gorzka cena czekolady

Najświeższym przykładem tego, jak wydarzenia społeczno-polityczne nawet w jednym kraju mogą wpływać na globalne rynki rolne jest kakao, którego największym światowym producentem jest Wybrzeże Kości Słoniowej. Tamtejsze plantacje zaspokajają ponad 30 proc. globalnego popytu. Gdy pod koniec 2010 roku doszło do sporów o sukcesję prezydencką i wstrzymania eksportu z tego kraju, cena kakao na światowych rynkach poszybowała do poziomu najwyższego od przeszło 30 lat i w marcu następnego roku przekroczyła 3800 dolarów za tonę.

Kakao nie jest podstawowym produktem rolnym, a konsekwencją zaburzeń w jego produkcji i sprzedaży co najwyżej jest coraz droższa czekolada. Znacznie poważniejsze konsekwencje może wywołać nawet jednosezonowy spadek produkcji i wzrost cen tak podstawowych artykułów jak cukier, pszenica, kukurydza, ryż i soja. Drożejąca kukurydza, czy ryż powodują, że gwałtownie pogarsza się kondycja najbiedniejszych konsumentów i rośnie ryzyko buntów społecznych. Produkcja wszystkich podstawowych artykułów rolnych jest obecnie skoncentrowana w niewielkiej grupie państw, dlatego każde zakłócenie produkcji na relatywnie niewielkim obszarze rodzi problemy dla całego globu.

Według danych FAO (Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa) blisko 60 proc. globalnej produkcji kukurydzy skupione jest w Chinach i Stanach Zjednoczonych. Argentyna, Brazylia i Stany Zjednoczone wytwarzają ponad 80 proc. produkowanej na całym świecie soi. Blisko 43 proc. globalnej produkcji trzciny cukrowej, będącej głównym źródłem cukru, pochodzi z Brazylii. Produkcja ryżu skupiona jest głównie w Chinach, Indiach i Indonezji. Prawie 60 proc. światowej produkcji przypada na te trzy kraje. Ponad połowa światowej uprawy pszenicy pochodzi z pięciu państw – Chin, Indii, Stanów Zjednoczonych, Rosji i Francji.

(www.obserwatorfinansowy.pl/opr. DG/CC By-Dag Endresen)

(www.obserwatorfinansowy.pl/opr. DG/CC By-Dag Endresen)

Ryzyko gwałtownych skoków cen byłoby z pewnością znacznie mniejsze gdyby globalna produkcja rolna była bardziej rozproszona. Istnieje co najmniej kilka komplementarnych wobec siebie rozwiązań, które mogą to zagrożenie zredukować.

(opr. DG/ www.obserwatorfinansowy.pl)

(opr. DG/ www.obserwatorfinansowy.pl)

Proste rezerwy

Nadal istnieją zasoby ziem nadających się pod uprawę, które nie są wykorzystywane. Tereny te znajdują się głównie w Ameryce Południowej oraz Afryce. Ich wykorzystanie jest w tej chwili utrudnione lub niemożliwe z różnych powodów. Ziemie nadające się pod uprawę w Ameryce Południowej, znajdujące się głównie na pograniczu Argentyny, Brazylii i Paragwaju, nie są wykorzystywane z powodu braku infrastruktury umożliwiającej transport środków produkcji i produktów rolnych. Dynamiczny rozwój Brazylii w ostatnich latach pozwala przypuszczać, że infrastruktura na tych terenach będzie stopniowo rozbudowywana co przyczyni się do zagospodarowania nowych terenów. Znaczący wpływ na rozwój terenów rolniczych w Ameryce Południowej będą też miały relacje Brazylii z sąsiadami – Argentyną i Paragwajem, gdyż to przez te kraje przebiegają najbardziej dogodne tereny do transportu produktów w kierunku wybrzeża atlantyckiego i dalej w świat.

Niewykorzystany potencjał Afryki

Brak infrastruktury to – obok braku stabilności społeczno-politycznej – również bariera uniemożliwiająca wykorzystanie gruntów pod uprawę w Afryce. Afryka to kontynent, w którym toczy się najwięcej konfliktów zbrojnych na świecie. Ponadto rządy wielu państw, nawet jeśli mają formalną legitymację demokratyczną do sprawowania władzy, często nie dają nadziei na stabilne warunki gospodarowania, których rolnictwo – choćby ze względu na okres wegetacji roślin – potrzebuje w znacznie większym stopniu niż inne sektory gospodarki.

Klinicznym przykładem zjawisk politycznych degradujących lokalne rolnictwo jest Zimbabwe, w którym biali właściciele gospodarstw rolnych zostali wywłaszczeni, po czym nastąpił gwałtowny spadek produkcji rolnej tego kraju Jego najważniejszym produktem rolnym jest trzcina cukrowa, której obecna produkcja wynosząca nieco ponad 3 mln ton jest o ponad jedną czwartą mniejsza niż 10 lat temu. Jeszcze większy był spadek produkcji kukurydzy. W 2000 roku wynosiła ona 2,1 mln ton, a dziesięć lat później była o ponad 40 proc. mniejsza.

Nowy ład społeczny i stabilność w Afryce poprawiłyby byt mieszkańców kontynentu, a dzięki wykorzystaniu jego zasobów przyczyniłyby się do stabilizacji globalnych rynków. Niestety jak dotąd nikt nie znalazł skutecznej recepty na wydobycie Afryki z chaosu. Dziesiątki lat kształcenia i prób kształtowania elit afrykańskich przez dawne potęgi kolonialne, a także Stany Zjednoczone i były Związek Radziecki z dzisiejszej perspektywy należy uznać za gigantyczną porażkę.

Mimo problemów trapiących Afrykę, od lat w jej potencjał rolniczy nieustająco wierzy Kanayo Nwanze, pochodzący z Nigerii prezes Międzynarodowego Funduszu Rozwoju Rolnictwa (International Fund for Agricultural Development). Wielokrotnie powtarzał, że 60 proc. ziemi nadającej się pod uprawy, a jeszcze nie zagospodarowanej, znajduje się właśnie w Afryce. Rolnictwo może według niego być jednym z najważniejszych źródeł dochodu kontynentu.

– Afryka może i powinna wyżywić cały świat – to stwierdzenie także padało w wielu wystąpieniach Kanayo Nwanze.

Obecnie produkcja podstawowych produktów rolnych (pszenica, kukurydza, ryż, soja i trzcina cukrowa) w przeliczeniu na mieszkańca stanowi tylko niewielką część średniej światowej. Najlepiej pod tym względem wygląda produkcja kukurydzy. W Afryce jej produkcja wynosi niespełna 63 kg na mieszkańca rocznie, podczas gdy średnia globalna to przeszło 122 kg rocznie na jednego mieszkańca świata. Generalnie udział Afryki w produkcji żadnego z podstawowych artykułów rolnych nie jest większy niż 8 proc., podczas gdy populacja Afryki stanowi 14 proc. ludności świata.

Ratunek w genetyce

Profesor Jadwiga Seremak-Bulge, kierownik zakładu badań rynkowych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, podkreśla, że wykorzystanie nowych terenów pod uprawę powinno przyczynić się do większej stabilności rynków światowych, to jednak może nie wystarczyć do zaspokojenia światowego popytu na żywność w perspektywie długoterminowej, dlatego niezbędne jest poszukiwanie także innych rozwiązań.

Według niej intensyfikacja produkcji na terenach, na których już teraz rolnictwo jest wysoko rozwinięte z nie jest optymalnym rozwiązaniem, gdyż koszty uzyskiwania kolejnych kilogramów z hektara bardzo dynamicznie rosną, a znacznie większe efekty ze środków inwestowanych w intensyfikację upraw w Europie można uzyskać angażując te same środki w produkcję rolną w innych regionach świata.

Potencjalnym rozwiązaniem jest wykorzystanie rolnicze terenów, które do tej pory były uznawane za nie nadające się do uprawy ze względu na niedobór wody, czy niekorzystne warunki temperaturowe. Do ich zagospodarowania niezbędne jest stworzenie nowych odmian roślin, odpornych na długotrwałe susze, czy skoki temperatury. Prace nad nimi są prowadzone przez genetyków głównie ze Stanów Zjednoczonych i Australii. Profesor Andrzej Anioł z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin uważa, że dalszych badań nie powstrzymają protesty przeciwników żywności genetycznie modyfikowanej.

– Człowiek od tysięcy lat poprzez selekcję roślin przyczyniał się do modyfikacji genetycznej roślin wykorzystywanych w rolnictwie, przy czym metody, które stosował do niedawna były bardzo prymitywne. Genetyka na dzisiejszym poziomie pozwala konstruować – to chyba najwłaściwsze słowo – rośliny o pożądanych cechach – mówi Andrzej Anioł.

Profesor dodaje, że wysiłki genetyków skupiają się na wyhodowaniu roślin odpornych na susze, a w fazę testów wchodzi stworzona przez naukowców australijskich odmiana pszenicy, która może znieść długotrwały brak wody.

– Badania genetyczne nad nowymi roślinami prowadzą też prawdopodobnie Chińczycy. Możemy się tego domyślać na podstawie ich publikacji, ale jakie są efekty tych prac sami Chińczycy nie zdradzają – dodaje Andrzej Anioł.

Zielone pustynie

Kolejnym krokiem do zagospodarowania rolniczego terenów ubogich w wodę może być odsalanie wody morskiej i nawadnianie nią pól uprawnych na terenach pustynnych. Wprawdzie energochłonność istniejących dziś instalacji powoduje, że zastosowanie takiego rozwiązania na wielką skalę jest nieopłacalne, ale mimo to wydatki na rozwój nowych technologii szybko rosną.

Według szacunków firmy analitycznej Pike Research, badającej czyste technologie, globalne wydatki na odsalanie wody morskiej w 2010 roku wyniosły 8,3 mld dol., a w 2016 roku będą one dwukrotnie wyższe. Eksperci firmy przewidują, że skumulowane wydatki w okresie 2010-2016 mogą wynieść 87,8 mld dol. Liderami w stosowaniu takich technologii będą państwa Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, ale także Stany Zjednoczone i Chiny.

Analitycy Pike Research przewidują, że w 2016 roku łączna wydajność wszystkich instalacji odsalających wodę na świecie może wynieść 126 mln metrów sześciennych na dobę, to jest o około 50 mln metrów sześciennych więcej niż w 2010 roku.

(www.obserwatorfinansowy.pl/opr. DG/CC By-NC-SA keepps)

(www.obserwatorfinansowy.pl/opr. DG/CC By-NC-SA keepps)

Postęp badań naukowych i rozwój nowych technologii w połączeniu ze stabilizacją społeczną Afryki (co nie jest łatwym zadaniem), mogłyby po raz kolejny uchronić świat przed maltuzjańską pułapką wieszczoną od ponad 200 lat, która zakłada, że wzrost liczebności ludzkości doprowadzi do klęski głodu na całym świecie. Wziąwszy pod uwagę, że alternatywą jest drożejąca w nieskończoność żywność i wybuchające z tego powodu rewolucje kierunek działania wydaje się oczywisty. Nie można jednak zapominać, że ludzkość, stając w przeszłości przed równie klarownymi dylematami, nie raz popadała w zbiorowy amok.

Wielu ekspertów uważa, że 60 proc. ziemi nadającej się pod uprawy, a jeszcze nie zagospodarowanej, znajduje się właśnie w Afryce. (CC By-NC-ND CIFOR)
(www.obserwatorfinansowy.pl/opr. DG/CC By-Dag Endresen)
Najwięksi-światowi-producenci-podstawowych-artykułów-rolnych CC by Dag Endresen
(opr. DG/ www.obserwatorfinansowy.pl)
Dynamika-cen-żywności
(www.obserwatorfinansowy.pl/opr. DG/CC By-NC-SA keepps)
Cukier-buraczany CC BY-NC-SA by keepps

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa

Kategoria: Sektor niefinansowy
Jeśli ograniczymy produkcję zbóż w Europie, chroniąc środowisko, to ktoś będzie musiał tę produkcję przejąć. Prawdopodobnie będą to kraje Ameryki Południowej, gdzie presja na ochronę środowiska naturalnego jest o wiele mniejsza – mówi dr Jakub Olipra, starszy ekonomista w Credit Agricole Bank Polska.
Żywności nie zabraknie, ale będzie jeszcze droższa