Autor: Martin Feldstein

Był profesorem ekonomii na Harvardzie, publicystą Project Syndicate.

Ameryka zmierza ku szybszemu wzrostowi

Po przezwyciężeniu przez gospodarkę USA wpływu okropnej pogody, jaka panowała w pierwszych miesiącach roku, produkcja zmierza ku solidnemu poziomowi tempa wzrostu. Dane wskazują też, że następuje znaczne zwiększenie konsumpcji.
Ameryka zmierza ku szybszemu wzrostowi

W grudniu zeszłego roku uważałem za możliwe, że tempo wzrostu PKB w Stanach Zjednoczonych, przez poprzednie cztery lata wynoszące zaledwie 2 proc. w ujęciu rocznym, zwiększy się w 2014 roku do 3 proc., co w efekcie oznaczać będzie podwojenie tempa wzrostu PKB per capita. Obecnie wydaje się, że po przezwyciężeniu przez gospodarkę USA wpływu okropnej pogody, jaka panowała w pierwszych miesiącach roku, produkcja zmierza ku solidnemu poziomowi tempa wzrostu.

Najważniejszą siłą napędową szybszego w tym roku wzrostu PKB jest przyrost majątku gospodarstw domowych w 2013 roku — łącznie o 10 bilionów dolarów. Według Rezerwy Federalnej składa się na to przyrost wartości mieszkań (o 2 bln do.) a także akcji, posiadanych przedsiębiorstw nie-giełdowych oraz innych aktywów finansowych netto (o 8 bln dol.). Ten wzrost zamożności — i wynikające z tego zwiększenie wydatków konsumpcyjnych — to efekt dokładnie zgodny z zamierzeniami Fed: tak to zresztą tłumaczył były jego szef, Ben Bernanke, gdy uruchamiał zakrojony na wielką skalę program zakupu aktywów (łagodzenie ilościowe).

Poprzednie doświadczenia sugerują, że każde 100 dol. przyrostu zamożności gospodarstwa domowego prowadzi do stopniowego zwiększania poziomu wydatków konsumpcyjnych —w sumie rosną one o około 4 dol. Można z tego wnioskować, że te 10 bln dol. przyrostu zamożności zaowocuje zwiększeniem wydatków konsumpcyjnych o jakieś 400 mld dol., czyli o około 2,5 proc. PKB. Nawet jeśli w 2014 roku nastąpi tylko połowa tego przyrostu, i tak wystarczy to do zwiększenia całkowitego tempa wzrostu PKB o 0,5 punktu procentowego.

Dane wskazują, że to znaczne zwiększenie konsumpcji już następuje. Od czwartego kwartału 2013 r. do pierwszego kwartału tego roku realne indywidualne wydatki na konsumpcję rosły w tempie 3 proc. W pierwszym kwartale miesięczny przyrost realnych wydatków konsumpcyjnych przyspieszył z 0,1 proc. w styczniu do 0,4 proc. w lutym i 0,7 proc. w marcu. Był on zatem szybszy od następującego w tym samym okresie przyrostu realnych dochodów indywidualnych do dyspozycji (o 0,3 proc. miesięcznie), co podkreśla znacznie zamożności jako siły sprawczej wydatków.

Kolejnym wskaźnikiem roli zamożności jako czynnika napędzającego wyższe wydatki konsumpcyjne jest zmniejszenie stopy oszczędności gospodarstw domowych. W porównaniu z dochodem do dyspozycji gospodarstw domowych ich łączne oszczędności zmalały z około 6 proc. w 2011 i 2012 roku do oszczędności do zaledwie 3,8 w ostatnim kwartale.

Ten wzrost zamożności wpłynął także na liczbę rozpoczynanych inwestycji mieszkaniowych. Gdy zapowiedziane przez Fed wycofanie się ze złagodzenia ilościowego spowodowało wzrost oprocentowania kredytów mieszkaniowych, liczba —i wartość — rozpoczynanych inwestycji mieszkaniowych zmalała. Ten trend się jednak odwrócił: w kwietniu liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto, była o 26 proc. większa niż rok wcześniej.

Wyższe wydatki konsumpcyjne oraz przyrost inwestycji mieszkaniowych spowodowały wyraźne zwiększenia zapotrzebowania na pracę, czego efektem był kwietniowy przyrost zatrudnienia, który wyniósł 288 tys., czyli sporo więcej niż średnio (niespełna 200 tys. mieięcznie) na początku tego roku. Jeśli ten przyrost zatrudnienia się utrzyma, będzie to prowadzić do zwiększenia dochodów gospodarstw domowych i ich wydatków.

Korzystny efekt zwiększenia zamożności gospodarstw domowych wzmacnia w tym roku poprawa sytuacji budżetu. W 2013 roku gospodarkę krępowały podwyżki podatków, cięcia wydatków narzucone przez proces ich ograniczania, okresowe zawieszenie działalności instytucji rządowych oraz obawy, że osiągnięcie pułapu zadłużenie wymusi dalsze cięcia wydatków rządowych.

Dzięki osiągniętemu w Kongresie dwuletniemu porozumieniu budżetowemu w latach 2014 -2015 gospodarka nie będzie już więc odczuwać ujemnych skutków wstrząsów budżetowych, choć na dłuższą metę wciąż grozi jej wzrost deficytu i zadłużenia publicznego.

W następnych dwóch latach z najważniejszym dla gospodarki wyzwaniem będzie się zmagał Fed, który musi zapanować nad presją inflacyjną, jaka może się pojawić w momencie, gdy na lepszy stan gospodarki banki komercyjne zareagują zwiększeniem pożyczek dla firm oraz gospodarstw domowych. Banki komercyjne dysponują ogromną płynnością w formie dodatkowych rezerw w banku centralnym, co sprawia, że nasilająca inflację akcja pożyczkowa może stanowić znaczne zagrożenie.

Banki zadowala obecnie deponowanie tych funduszy w Fed (gdzie mogą na nich zarobić ledwie 0,25 proc.), bo nie ponoszą ryzyka, mają pełna płynność i nie muszą się martwić o spełnianie wymogów kapitałowych. Rozwiązanie alternatywne stanowiłoby dla nich udzielanie pożyczek komercyjnych przy stosunkowo niskim oprocentowaniu — ale wtedy płynność jest mniejsza, ryzyko większe i trzeba zapewnić sobie kapitał.

Nadejdzie jednak pora, kiedy banki zechcą wykorzystać swoje dodatkowe rezerwy do zwiększenia bardziej zyskownych pożyczek. Fed będzie musiał wtedy podnieść oprocentowanie zdeponowanych w banku centralnym nadwyżkowych rezerw — po to, żeby ograniczyć możliwość wykorzystywania ich przez banki komercyjne do tworzenia dodatkowej akcji pożyczkowej i dodatkowych depozytów.

Osiągnięcie pod tym względem równowagi będzie trudne. Jeśli podwyżka stopy procentowej będzie za mała, banki wykorzystają większą cześć rezerw do wsparcia akcji pożyczkowej, co będzie prowadzić do wyższej inflacji. Jeśli ta podwyżka będzie za duża, aktywność gospodarki ulegnie ograniczeniu, a jej wzrost mógłby zaniknąć.

Obecna sytuacja odbiega od tradycyjnego scenariusza, w którym Fed kontroluje wykorzystywanie rezerw przez banki za pomocą korekt stopy funduszy federalnych (według której banki wzajemnie pożyczają sobie swoje rezerwy). Zasadnicza różnica polega na tym, że obecnie to Fed musi płacić odsetki od prawie 2,5 biliona zdeponowanych w nim przez banki nadwyżkowych rezerw.

Gospodarka USA znajduje się dziś na korzystnej ścieżce ekspansji. Utrzymanie jej na tej ścieżce będzie przez cały rok głównym wyzwaniem dla Fed.

© Project Syndicate, 2014

www.project-syndicate.org

 

 

 


Tagi


Artykuły powiązane

Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją

Kategoria: Analizy
Aktualna inflacja w USA pozostaje blisko poziomów z okresu czarnej dekady bankowości centralnej, czyli lat siedemdziesiątych. Czy odpowiedzialnością za wysoką inflację z tamtych czasów możemy obarczyć szoki podażowe?
Jak Stany Zjednoczone radziły sobie wcześniej z wysoką inflacją

Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP

Kategoria: Analizy
Na koniec 2021 r. rezerwy dewizowe NBP osiągnęły równowartość 166 mld dol., wzrastając sześciokrotnie w stosunku do poziomu z 2000 r. i niemal dwukrotnie w ciągu ostatniej dekady. W rankingu krajów dysponujących największymi rezerwami dewizowymi Polska plasuje się na wysokiej 20. pozycji.
Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP