Amerykańskim stanom nie grozi bankructwo w greckim stylu

Zadłużenie przynajmniej pięciu amerykańskich stanów, w tym Teksasu i Kalifornii, może sugerować iż ich gospodarki znalazły się w takiej sytuacji, jak niektóre kraje UE - twierdzą niektórzy ekonomiści. Te oceny wydają się jednak zbyt ostre. Zarządcy stanów mają do dyspozycji większą gamę rozwiązań niż rządy Grecji czy Irlandii. Gospodarki Unii i te zza Atlantyku łączy jednak podobny problem.
Amerykańskim stanom nie grozi bankructwo w greckim stylu

Kalifornia w okresie rządów popularnego aktora stała się jednym ze stanów w najgorszej sytuacji finansowej. (CC BY-NC-ND Steve Rhodes)

Niemal trzydzieści lat temu Austriacki ekonomista Ludwig von Mises stwierdził, że zdrowa gospodarka opiera się na trzech filarach: wolnym rynku, uczciwym pieniądzu i własności prywatnej. Część ekonomistów prognozując przyszłość czterech najbardziej zadłużonych amerykańskich stanów: Kalifornii, Illinois, New Jersey i stanu Nowy Jork, wskazuje iż przynajmniej dwa wymienione przez Misesa filary leżą w gruzach.

Finansowa zapaść

W efekcie ich deficyt budżetowy w 2011 r. przekroczy 7 proc. PKB. Jednak jeśli najnowsze ustalenie Jerrego Browna, gubernatora Kalifornii, iż deficyt stanowy wynosi 9,6 mld dol., a nie – jak prognozował Congressional Budget Office – 25 mld, to liderem kłopotów może być Teksas – do tej pory nie uwzględniany jeszcze powszechnie w statystykach. Recesja dotknęła tak poważnie ten stan, iż prognozy deficytu wahają się od 10 mld do 27 mld. Według ekonomistów z Economic Enterprise Institute Teksas, podobnie jak trzy pierwsze stany, po raz pierwszy od załamania gospodarczego w 2008 r. będzie musiał poradzić sobie z dziurą budżetową wielkości ponad 10 mld dol.

Czy jednak niezrównoważone budżety stanowe sprawiają iż grożą im takie kłopoty, jak Grecji albo przynajmniej Irlandii lub Hiszpanii? Zwolennicy takiego poglądu wskazują na podobieństwa Unii Europejskiej i amerykańskiej unii: wspólna waluta i prawo finansowe. Przywołują też ryzyka systemowe, takie jak np. uzależnienie fortun od sytuacji na giełdach Wall Street czy londyńskiej, jako element zagrażający obu uniom. Ich zdaniem bankructwo jest nieuchronne.

Bankructwo pożądane, ale nieziszczalne

Część ekonomistów twierdzi, że właśnie bankructwo wraz z zawieszeniem władz stanowych odpowiedzialnych za decyzje gospodarcze oraz praw i przywilejów przysługujących związkom zawodowym byłoby najlepszym rozwiązaniem. Jednak to nie jest realne. Na przeszkodzie stoi federalne prawo podatkowe. W przeciwieństwie do zarządców miast, gubernatorzy nie mogą ubiegać się o prawo do bankructwa w sądzie stanowym. A według ekonomistów, byłych doradców gospodarczych Białego Domu: prof. Normana Baileya i prof. Bruce’a Bartletta, wszelkie zmiany prawa federalnego spotkałyby się z zarzutem ograniczenia niezależności stanów.

W przeciwieństwie do władz Grecji władze zagrożonych stanów dokonują niezbędnych cięć budżetowych. Ze względu na szczególnie trudną sytuację polityczną część gubernatorów decyduje się na uchwalenie budżetu nawet przy sprzeciwie związków zawodowych. Barwy partyjne nie mają znaczenia. Zarówno Demokraci jak i Republikanie usiłują wprowadzić oszczędności. Dzieje się tak w New Jersey, Newym Jorku, Florydzie, Teksasie, Massachusetts.

Według ekonomistów Heidi Shierholz i Kathryn Ann Edwards z Economic Policy Institute, autorzy budżetów stanowych kierują się logiką gubernatora Wisconsin Scotta Walkera, który w swoim projekcie zmniejszył podatki dla małych przedsiębiorstw i wprowadził zachętę dla osób lokujących swoje środki na koncie ubezpieczenia zdrowotnego. Walker zmierzył się też z największym, 46 – proc. wydatkiem budżetowym, jaki stanowią koszty utrzymania sektora publicznego.

Sektor publiczny trzeba odchudzić

Redukcje kosztów w sektorze publicznym są kluczem do uzyskania równowagi fiskalnej wszystkich zagrożonych stanów. Gubernatorom pozostaje redukcja deficytu poprzez cięcia.

Oszczędności budżetu Kalifornii: o 1,1 mld czyli o ok. 10 proc. zmniejszą się wydatki na sektor publiczny, w tym także na edukację i organy przymusu (np. policję, straż graniczną). O blisko 20 proc. spadną wydatki na bezrobotnych. Obecnie rząd stanowy wydaje codziennie 80 mln na ubezpieczenie dla bezrobotnych. W ciągu roku to jest 30 mld dolarów. W Kalifornii zasiłek pobiera 2,1 mln osób, a prawie 47 proc. z nich pozostaje bez pracy dłużej niż pół roku.

Z poglądem iż cięcia budżetowe są konieczne w zadłużonych stanach nie zgadza się dr Mark Zandi z Moody Analytics.

– Recesja już się skończyła, ale gospodarka nie przyspieszy dopóki przedsiębiorcy nie zaczną przyjmować do pracy. Ten rynek stanowi najpoważniejszy problem. Nie rozwiąże się go tylko przez zaciskanie pasa – mówi Zandi.

Zdaniem dr Zandi istnieją dwa rozwiązania: podniesienie podatku od dochodów indywidualnych i cięcia podatkowe dla przedsiębiorstw. W 2010 r. dochody budżetowe Kalifornii zmniejszyły się o 14 proc. Według Moody Analytics w najbliższej dekadzie spadną jeszcze nawet o 11 proc. W pozostałych stanach spadek sięgnie 6 proc. W efekcie instrumenty podatków stanowych staną się mniej skuteczne. Na razie władze Kalifornii zarządziły, iż przedsiębiorstwa 70 proc. podatków z 2011 roku muszą zapłacić już do 15 czerwca tego roku.

Ukryty dług, odkryty problem

Prócz zaksięgowanego zadłużenia ma jeszcze Kalifornia dług ukryty, niedeklarowany: pełna wartość deficytu funduszu emerytalnego (który wynosi 37 proc. PKB gospodarki stanowej), a także wpływ (trudny do oszacowania) deficytu fedaralnego na gospodarkę Kalifornii. Wartość bezwzględna deficytu funduszu emerytalnego to 454 mld dol. W rankingu stanów z największą liczbą mieszkańców, to największe zadłużenie. Na drugim miejscu znajduje się Nowy Jork z deficytem 284 mld, a zaraz za nim Illinois – 208 mld. Jednak jeśli weźmie się pod uwagę stosunek zadłużenia funduszu emerytalnego do deklarowanego zadłużenia stanu, to najwyższy jest on dla stanu Nevada – 787 proc., a najniższy dla Massachusets – 84 proc.

– Emerytury sektora publicznego we wszystkich stanach są w znaczny sposób niedofinansowane, co może stać się przyczyną kolejnego kryzysu – ostrzega dr Andrew Biggs z American Enterprise Institute.

Ale, jak przekonuje, będzie trudno z nim walczyć, ponieważ autorzy budżetów nie są zainteresowani ujawnieniem prawdziwego stanu finansowego tych funduszy.

– Szacunki naszych ekonomistów wymagają dokładnych obliczeń – dodaje Andrew Biggs.

Jednak analitycy Goldman Sachs w swoim raporcie z kwietnia 2011 r. zaprzeczają iż załamanie funduszy emerytalnych mogłoby postawić niektóre stany w sytuacji Grecji lub Irlandii. Według nich jedynie obligacje o wartości całkowitej 5 mld dol. nie zostaną spłacone. Zostały wyemitowane, aby pokryć koszty nowych sieci kanalizacji i dróg na osiedlach, które zostały przejęte przez banki wskutek kryzysu rynku nieruchomości. W kwestii funduszy emerytalnych stany mają prawo współpracować zgodnie z zasadami federalistów (dochodzi do niej bardzo rzadko ze względu na skomplikowane przepisy). W wypadku kryzysu regulacje zostaną zmienione – twierdzą analitycy Goldman Sachs – tak, by np. stan Kalifornia mógł uzyskać pożyczkę od stanu Floryda.

Według prof. Bartletta najważniejszy jest jednak fakt iż mimo zadłużenia Stany Zjednoczone w przeciwieństwie do państw europejskich są nadal najsilniejszą gospodarką.

Odwrót od państwa opiekuńczego

Przypuszczalnie jednak decydujący głos będą mieć inwestorzy. Według analizy porównawczej Wall Street Journal z 17 maja w pierwszym kwartale tego roku wzrósł popyt na obligacje stanów Illinois, New Jersey i Kalifornia w stosunku do analogicznego okresu w 2010 r. Dlaczego? Doświadczony analityk Wall Street i ekonomista, dr Michael Panzner, wymienia trzy powody: niechęć rządów stanowych do wykupu, reforma finansów publicznych i ułatwienia dla przedsiębiorców. To wyraźny znak iż stany odwracają się od modelu państwa opiekuńczego. Na Starym Kontynencie bardzo trudno znaleźć taki trend.

– Niestety, wydaje się, że Grecja liczy na utrzymanie obecnego status quo jeśli chodzi o wielkość sektora publicznego, a także na pomoc z zewnątrz – mówi Michael Panzner.

Jednak 22 stany stoją wciąż przed najpoważniejszym zmaganiem – to redukcja dwucyfrowego realnego bezrobocia (wszystkie osoby pozostające bez pracy oraz utrzymujące się z zatrudnienia sezonowego i w niepełnym wymiarze godzin). Prognozy Economic Policy Institute wskazują, że bezrobocie będzie jeszcze rosnąć do 2013 r. Niemal taką samą opinię wyraziła większość Amerykanów w ostatnim sondażu na temat kondycji finansowej budżetów stanowych, przeprowadzonym na przełomie kwietnia i maja przez ośrodek badań Rasmussen i TV Fox Business. 73 proc. badanych uważa, że stopa zatrudnienia zwiększy się do poziomu sprzed kryzysu dopiero w 2014 r. W Grecji stopa bezrobocia między styczniem a lutym 2011 r. wzrosło z 15 proc., do 15,9 proc. Dane greckiego ośrodka badań wskazują na rosnący pesymizm wśród Greków, a prognozy specjalistów UE mówią o niebezpieczeństwie podwojenia się liczby bezrobotnych już w przyszłym roku.

Kalifornia w okresie rządów popularnego aktora stała się jednym ze stanów w najgorszej sytuacji finansowej. (CC BY-NC-ND Steve Rhodes)

Otwarta licencja


Tagi