Autor: Mirosław Ciesielski

Wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów

Bezmięsna rewolucja nie tylko na talerzu

Za 30 lat na Ziemi będzie 10 mld ludzi. To wymaga bardzo dużego wzrostu podaży żywności, któremu tradycyjna produkcja mięsa już nie podoła. Świat coraz poważniej myśli więc o alternatywach.
Bezmięsna rewolucja nie tylko na talerzu

To przede wszystkim szybko rosnąca klasa średnia będzie determinować popyt na mięso i jego produkty. W 2009 roku jej populacja wynosiła 1,8 miliarda, w 2020 roku osiągnie 3,2 mld, a za dziesięć lat może liczyć prawie 5 mld osób. Bogacenie się społeczeństwa chińskiego spowodowało wzrost konsumpcji mięsa z 20 kg per capita w 1991 roku do 55 kg obecnie. W roku 2030 średnia klasa w Azji będzie odpowiadała za 59 proc. światowej konsumpcji.

Produkcja mięsa jest bardzo nieefektywna, zważywszy, że prawie 50 proc. światowych zbiorów zbóż czy soi przeznaczana jest na produkcję pasz. Bezpośrednia konsumpcja roślin uprawnych to zaledwie 37 proc. uzyskiwanych zbiorów. Jak podaje FAO (Food and Agriculture Organization of the United Nations) do otrzymania jednego kilograma żywej wagi wołowiny potrzeba aż siedmiu kilogramów ziarna, a w przypadku trzody chlewnej czterech kilogramów. Jeśli ma to być mięso wołowe gotowe do spożycia to potrzebne jest aż 25 kg ziarna i nawet 15 tys. litrów wody.

Z punktu widzenia dostarczanych kalorii produkcję mięsa można uznać za marnotrawstwo, bo zwiększa liczbę dostępnych kalorii zaledwie o 7 proc. Co więcej, mięso w krajach rozwiniętych konsumowane jest w nadmiarze – między 200 a 250 g dziennie, podczas gdy rekomendacje żywieniowe ONZ mówią o 80-90 gramach. Można więc powiedzieć, że bez produkcji mięsa można wykarmić z upraw roślin prawie dwa razy większą populację ludzi niż obecnie.

Bez produkcji mięsa można wykarmić z upraw roślin prawie dwa razy większą populację niż obecnie

Produkcja mięsa to też znaczne szkody dla środowiska. Około 30 proc. ziemi jest związane z produkcją mięsną. Tymczasem globalny areał ziemi kurczy się wskutek zmian klimatycznych i urbanizacji. W roku 1970 na jednego mieszkańca świata przypadało średnio 0,38 ha, w połowie obecnego wieku będzie to tylko 0,15 hektara. Rolnictwo zużywa aż 70 proc. dostępnych źródeł wody (poza deszczówką). Intensyfikacja upraw powoli osiąga swoje granice, choć zastosowanie technologii cyfrowych może zmniejszyć zużycie pasz w hodowli zwierząt o około 10 proc. Rośnie natomiast odporność chwastów na środki chemiczne, a stosowane antybiotyki w hodowli powodują odporność na nie coraz większych populacji ludzkich. Warto zauważyć, że 80 proc. antybiotyków „konsumuje” inwentarz żywy (dane z USA). W dodatku jego hodowla odpowiada za 18 proc. emitowanych gazów cieplarnianych – to więcej niż transport morski, lotniczy i lądowy razem wzięte.

Produkcja mięsa to ogromny biznes należący do globalnego łańcucha produkcji żywności o równowartości 10 proc. światowego PKB. W rozwiniętym rolnictwie pracuje 30 mln osób, które w 2018 roku wyprodukowały paszę o wartości około 600 mld dolarów w 2018 roku. Wg firmy konsultingowej ATKearney (link) wartość całego rynku mięsa wyniosła w przybliżeniu bilion dolarów. To ponad 50 mld zabijanych zwierząt lądowych rocznie, co przekłada się na 327 mln ton mięsa.

Największymi producentami są amerykańskie firmy Hormel Foods i Tyson oraz brazylijski JBS, a w ciągu kilku ubiegłych lat rynek uległ szybkiej konsolidacji. Jednak nawet potentaci dostrzegają zmiany postaw konsumenckich i wprowadzają na sklepowe półki alternatywy w postaci roślinnych burgerów, parówek czy nuggetów. To nie tylko troska o własny wizerunek, ale również próba wpisania się w nowe trendy i budowa nowych gałęzi biznesu.

Globalni gracze przemysłu mięsnego, tacy jak Cargill, oraz firmy farmaceutyczne jak np. Merck są kluczowymi inwestorami start-upów rozwijających mięsne alternatywy. Inwestują w nie także tuzy technologiczne: Bill Gates, Richard Branson, czy założyciel Google Sergey Brin. Inwestycje venture capital w ten sektor wyniosły w 2018 roku 900 mln dolarów, a największa firma tego sektora, notowana na amerykańskiej giełdzie, Beyond Meat w połowie stycznia warta była 7,2 mld dolarów, czyli prawie pięć razy więcej niż w momencie wejścia na giełdę w maju 2019 roku.

Tradycyjne mięso ma coraz więcej alternatyw. Wegańskie substytuty istnieją od kilku lat i są wytwarzane na bazie tofu, seitanu otrzymywanego przez wypłukiwanie skrobi z mąki pszennej, grzybów i owoców chlebowca (jackfruit). Nie zawierają jajek, żelatyny czy mleka. To jednak wciąż rynek mocno niszowy, podobnie jak ten, gdzie produkty roślinne „wzbogaca się” mięsnymi dodatkami.

Rozwija się natomiast segment bazujący na owadach. Coraz więcej firm sprzedaje smażone chrząszcze czy świerszcze jako wkłady do hamburgerów lub owadzie klopsiki. To znacznie tańsza metoda pozyskiwania białka niż w przypadku mięsa. Mąka ze świerszczy jest cennym suplementem diety i zapotrzebowanie na nią szybko rośnie. Wartość rynku mączek z owadów wyniosła około 140 mln dol. w 2019 roku i popyt rósł będzie w tempie 45 proc. średniorocznie w ciągu najbliższych pięciu lat. Barclays podaje, że cała wartość rynku żywności opartej na owadach osiągnie 8 mld dolarów w 2030 roku. Za tego typu dietą, którą docenia również FAO, przemawia także znacznie mniejszy ślad węglowy. Hodowla owadów generuje 100 razy mniej gazów cieplarnianych niż bydła. Największe szanse żywności bazującej na owadach są w Azji, gdzie 2 mld ludzi włącza ją do swojej diety. Na innych kontynentach jest jednak dużo większa bariera kulturowa.

Dotychczas największe uznanie na rynkach rozwiniętych zyskują technologicznie zaawansowane, roślinne substytuty mięsa z użyciem hemoglobiny i substancji wiążących pozyskiwanych poprzez fermentację wybranych roślin. W 2018 roku całkowita wartość tego rynku wynosiła 4,6 mld dol., z prognozą 20-30 proc., średniorocznych wzrostów w kolejnych latach. Kluczowym reprezentantem jest wspomniana firma Beyond Meat, która oferuje swoje produkty w sieciach spożywczych, a do menu śniadaniowego Dunkin’ Donuts wprowadziła roślinne parówki. Z kolei wyceniany na 5 mld dol. Impossible Foods współpracuje z restauracjami typu fast-food, gdzie raczyć się można bezmięsnymi hamburgerami, jak Impossible Whopper w sieci Burger King. Innymi firmami działającymi na rynku roślinnych substytutów mięsa jest amerykański Just i francuski Feed. Mięso wegańskie za pięć lat może mieć 10 proc. udział w globalnym rynku, a w roku 2040 osiągnąć aż 25 proc.

Mięso wegańskie za pięć lat może mieć 10 proc. udział w globalnym rynku, w 2040 r. aż 25 proc.

Jednak to nie roślinne zamienniki, a hodowane laboratoryjnie mięso może dokonać największej rewolucji na rynku. To o tyle paradoksalne, że na razie nie ma go w komercyjnej dystrybucji. Mięso hodowane, zwane też czystym, syntetycznym albo komórkowym, to spełnienie wizji Winstona Churchilla, który w roku 1931 stwierdził, że absurdem jest hodowanie całego kurczaka, z którego zjada się jedynie jego piersi czy udka. Proces produkcji takiego mięsa zaczyna się od pozyskania komórek od żywych zwierząt. Teoretycznie jedna komórka może być bazą do produkcji nieograniczonej ilości mięsa. Do tego potrzebne jest serum zawierające składniki odżywcze w postaci cukrów, aminokwasów i krwi zwierzęcej. Mięso hodowane jest w bioreaktorach, a rezultatem jest identyczny produkt, taki jak ten pozyskiwany z hodowanych zwierząt. Największy do tej pory bioreaktor, czyli specjalna kadź do produkcji tkanek o pojemności 25 tys. litrów, powstała przy udziale dr. Marka Posta w holenderskim start-upie Mosa Meat. Bazując na tym pomyśle japoński założyciel start-upu Integriculture Yuki Hanyu wyposażył grupę studentów w mini bioreaktory w celu hodowania mięsa w warunkach domowych (link).

Z kolei start-up Memphis Meat jest w stanie na bazie samoreprodukujących się komórek wyhodować konkretne gatunki mięsa, wraz z towarzyszącym mu tłuszczem. W roku 2016 uzyskali w ten sposób klopsy, a rok później mięso z kurczaka i kaczki. Izraelski SuperMeat pracuje natomiast nad technologią hodowli mięsa z kurczaka w sklepach i restauracjach, a być może również w prywatnych domach. Z izraelskimi firmami współpracują Chińczycy zainteresowani importem takich produktów. Zaletą tak hodowanego mięsa jest odporność na wiele chorób nękających zwierzęta, jak choćby ptasia grypa czy choroba wściekłych krów oraz brak konieczności stosowania antybiotyków. Istotny jest też wpływ na środowisko. Yaakow Nahmias, profesor Hebrew University w Jerozolimie i dyrektor naukowy Future Meat Technologies twierdzi, że na etapie masowej produkcji mięsa komórkowego zużycie zasobów w postaci areału ziemi spadnie o 99 proc. a emisja gazów cieplarnianych nawet o 80 proc. Gwałtownie też zmniejszy się zużycie wody.

Największym problemem może być cena. W fazie laboratoryjnej, sześć lat temu, kilogram syntetycznego mięsa kosztował prawie 300 tysięcy dolarów. W zeszłym roku było to już nieco ponad 100 dolarów, jak podała izraelska firma Aleph Farms. Chcąc wejść z produktem do sieci handlowych trzeba cenę obniżyć do obecnych poziomów cen mięsa w sklepach. Future Food twierdzi, że 10 dolarów za funt mięsa na steka jest do osiągnięcia. To więcej niż za tradycyjne mięso, ale wegańskie burgery są trzy razy droższe od standardowych i znajdują rzesze nabywców. Komórkowe mięso z pewnością zainteresuje konsumentów. Pół tony mięsa komórkowego (waga krowy) będzie można wyhodować w ciągu 14 dni, używając bioreaktora wielkości dużej lodówki. Dla porównania ubojowy wiek bydła to 12-18 miesięcy.

Czy to wszystko może być realne przekonamy się w ciągu dwóch lat, bo taki horyzont uruchomienia masowej produkcji podaje Biotech Food. Oznaczałoby to rewolucję nie tylko w menu. Głębokiej restrukturyzacji uległby cały łańcuch wartości branży mięsnej, nastąpiłby spadek produkcji pasz, uboju i przetwórstwa mięsa. Być może poza specjalistycznymi firmami produkującymi bioreaktory i składniki żywnościowe uaktywniłyby się grupy prosumentów hodujących mięso na własne potrzeby. W roku 2040 ponad jedną trzecią konsumpcji mięsa stanowić mogłyby jego syntetyczne substytuty. To przyniosłoby transformację rolnictwa i gospodarki żywnościowej, tym bardziej, że podobne zmiany mogą czekać produkcję jaj i mleka oraz hodowlę ryb. Przyszłość w dużej mierze zależy od reakcji konsumentów, ale społeczny klimat jest coraz lepszy.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Raporty
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (09–13.05.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce

Najwyższy czas na pożegnanie biopaliw

Kategoria: Analizy
Zamarł lub kuleje eksport zbóż z Ukrainy i Rosji. Grozi to głodem w wielu ubogich państwach świata. Obecny niedobór zbóż na świecie jest w sporej mierze sztuczny i "do zasypania" ziarnem.
Najwyższy czas na pożegnanie biopaliw