Getty Images
Big Techy, czyli wielkie firmy technologiczne wydają na badania i rozwój (R&D) ogromne kwoty. Wydatki pięciu największych – Amazon, Alphabet (Google), Meta, Apple i Microsoft – w 2023 r. wyniosły niemal 230 mld dol. Dla porównania inwestycje R&D w całej amerykańskiej gospodarce w 2022 r. opiewały na 680 mld dol., co równało się 3,5 proc. wartości PKB. Najwięcej na innowacje przeznaczył Amazon – ponad 85 mld dol., co stanowiło 30 proc. zysków brutto giganta, w przypadku Meta było to 34 proc. (39 mld), a Google – 25 proc., czyli 46 mld dol.
Inwestowanie w startupy
Dojrzałe, duże firmy technologiczne aktywnie też inwestują w startupy rozwijające innowacyjne cyfrowe rozwiązania. Wehikułem, który to umożliwia są korporacyjne fundusze venture capital (CVC). W 2021 r. przedsięwzięcia te były rekordowe i opiewały na świecie na łączną kwotę ponad 174 mld dol., później w 2022 r. było to 102 mld dol., a w 2023 r. – tylko 55 mld dol., co wynika z danych firmy analitycznej CB Insights. W ostatnich latach udział CVC w transakcjach venture capital dotyczył co piątej transakcji na tym rynku i miał tendencję wzrostową. W 2023 r. CVC uczestniczyły łącznie w ponad 2100 transakcjach VC na świecie. Ich ostatecznym krokiem może być całkowite przejęcie startupów.
Zobacz również:
Europa za mało innowacyjna
Jak podaje serwis Statista w 2023 r. Apple przejął w samym tylko sektorze sztucznej inteligencji 32 młode firmy technologiczne, Google – 21, Meta i Microsoft – po 18, a Amazon – „tylko” dziesięć. W ten sposób liderzy technologiczni są w stanie kontrolować rozwój innowacji, które mogłyby stać się dla nich potencjalnym zagrożeniem. Dla przykładu, DeepMind, jeden z pierwszych kluczowych startupów AI, został przejęty przez Google, a OpenAI, powstały pierwotnie jako organizacja non-profit, pozyskał 13 mld dol. od Microsoftu. Anthropic, startup założony przez inżynierów OpenAI, którzy zaczęli obawiać się wpływu Microsoftu, pozyskał 4 mld dol. od Amazon i 2 mld dol. od Google. W ten sposób dochodzi do oligopolizacji rynku w zakresie rozwoju wielkich modeli językowych (LLM), które są podstawą generatywnej sztucznej inteligencji. Startupom i mniejszym graczom pozostaje nisza w postaci małych modeli językowych (SLM), które wykorzystują mniejszą liczbę danych i mocy obliczeniowych i mają ograniczony zakres zastosowań (np. analiza dokumentów), co przekłada się na znacznie mniejszą skalę działań i przychodów.
Startupy bardziej innowacyjne
W krótkim okresie, partnerstwa między startupami AI a Big Techami dają tym pierwszym dostęp do ogromnych środków i mocy obliczeniowych, co umożliwia szybki stabilny rozwój. W długim okresie mogą jednak zostać całkowicie wchłonięte przez korporacyjne molochy, których technologiom mogą zagrażać. A to hamuje postęp technologiczny w całej gospodarce. Wynika to z faktu, że osiadłe, dojrzałe firmy mają mniejszą skłonność do innowacji niż startupy, których rozwiązania i oparte na nich produkty mogłyby kanibalizować istniejącą ofertę Big Techów. Te skupiają się raczej na jej ulepszaniu a nie wprowadzaniu przełomowych rozwiązań podważających wielkoskalowe i dochodowe modele biznesowe. W ten sposób – jak napisali autorzy pracy Coopting Destruction – giganci technologiczni nauczyli się powstrzymywać kreatywną destrukcję. Inwestując w startupy opracowujące przełomowe technologie, otrzymują wiedzę na temat zagrożeń konkurencyjnych i możliwość wpływania na kierunek rozwoju startupów. W skrajnym przypadku mogą wygasić prace innowacyjne, a przejęte talenty wykorzystać dla własnych potrzeb biznesowych.
Opisaną sytuację obrazuje przypadek firm Nuance Communications i Scan Soft, które w 2005 r. połączyły siły w celu opracowania asystenta rozpoznawania mowy. Do 2014 r. sprzedaż firm dynamicznie rosła w tempie 27 proc. średniorocznie. Wejście na rynek firm Apple (Siri) i Amazon (Alexa), które wykorzystały technologię Nuance i zbudowały skalę działania, zmarginalizowało jednak pionierów rynku. Big Techy skutecznie wykorzystały pulę talentów Nuance, wciągając do swoich szeregów najlepszych z nich. Amazon ma teraz ponad 10 000 inżynierów pracujących nad produktami Alexa, ponad 10 razy więcej niż liczba głównych pracowników ds. badań i rozwoju, jaką Nuance miał w szczytowym okresie.
Jak wynika z badań publikowanych przez amerykańskie Narodowe Biuro Badań Ekonomicznych (NBER) znaczenie startupów w procesach innowacyjnych rośnie względem ugruntowanych firm technologicznych. Dla przykładu, w latach 2001–2019 licencje patentowe przyznane przez 25 najlepszych uniwersytetów badawczych w USA, które trafiły do startupów, wzrosły z 19 do 27 proc., podczas gdy dotacje na innowacje dla dużych firm spadły o około dziesięć punktów procentowych. Naukowcy pragnący skomercjalizować swoje badania mogą uznać przedsiębiorczość oferowaną przez startupy za atrakcyjniejszą niż partnerstwo z uznanymi firmami. Startupy, które stały za innowacyjnymi szczepionkami na COVID-19 – BioNTech i Moderna – były pionierami komercyjnego wykorzystania technologii mRNA. Zostały one założone przez naukowców, których praca naukowa pozwoliła ocenić jej potencjał terapeutyczny i rynkowy, gdy duże firmy farmaceutyczne uważały mRNA za ryzykowną i niesprawdzoną technologię.
Zobacz również:
Struktura rynku w czasach finansów cyfrowych: rola efektów sieciowych
Warto też zauważyć, że według danych NBER patenty przyznane startupom są cytowane o około 20 proc. częściej w ciągu pierwszych pięciu lat obowiązywania patentu niż patenty przyznane uniwersytetom lub ugruntowanym firmom. Ta różnica rośnie z czasem. Pomiędzy 11 a 15 rokiem po opatentowaniu patenty startupów generują prawie dwa razy więcej cytowań niż te przyznane firmom obecnym na rynku i instytucjom akademickim. Patenty startupów dotyczą również w około 40 proc. kreatywniejszych rozwiązań i są oryginalniejsze niż te będące w posiadaniu uniwersytetów i dużych firm technologicznych.
Wyższe nakłady – mniej innowacji
Paradoks innowacji w dobie dominacji wielkich firm technologicznych polega jednak na tym, iż mimo wzrastających szybko nakładów na badania i rozwój, produktywność w gospodarce nie rośnie. Jak podkreśla Ufuk Akcigit w publikacji Międzynarodowego Funduszu Walutowego jej wzrost w gospodarce USA w latach 1960–1985 wynosił 1,3 proc. średniorocznie przy nakładach R&D w wysokości 2,2 proc. PKB. Obecnie to o ponad jedną trzecią więcej, a liczba zatrudnionych w sektorach innowacyjnych generujących patenty w ciągu dwóch dekad wzrosła o połowę. Mimo to dynamika produktywności wyraźnie spadła. Wynika to ze słabszego tempa wprowadzania innowacji w firmach, które bardziej skupiają się na obronie swojej pozycji rynkowej. Nie zawsze chodzi jednak o utrudnianie i kontrolę rozwoju startupów. Czasem wystarczy budowa wpływów. W niektórych krajach jak Włochy, utrwalanie pozycji dużych graczy związane jest z zatrudnianiem polityków. To bardziej może się opłacać niż uzyskiwanie patentów, których liczba w takich przypadkach wyraźnie spada. Zjawisko takie bywa nazywane paradoksem przywództwa.
Skutkiem dominacji dużych graczy technologicznych jest też kumulacja i przejmowanie zasobów, przede wszystkim w postaci talentów, jak w przypadku Nuance. Na początku XXI w. około 48 proc. amerykańskich wynalazców pracowało dla dużych firm, funkcjonujących ponad 20 lat i zatrudniających ponad tysiąc pracowników. W 2015 r. wskaźnik ten wynosił już 58 proc., a obecnie może być jeszcze wyższy. Kolejny paradoks innowacji polega na tym, że utalentowani specjaliści pozyskiwani za wyższe uposażenia z mniejszych innowacyjnych firm czy startupów przestają być jednak tak kreatywni jak wcześniej, być może również dlatego, że powierzany im zakres zadań to utrudnia. Jak wyjaśnia Ufuk Akcigit może to być celowa polityka dużych firm chcących zneutralizować potencjalne zagrożenia konkurencyjne. Chodzi o przejęcie obiecujących talentów od rywali, ale także uniemożliwienie im dokonania przełomowych innowacji gdzie indziej. Widać więc, że automatyczne zwiększanie wydatków na badania nie musi prowadzić do wzrostu gospodarczego i wyższej dynamiki produktywności. W pewnym sensie, także społecznym, to stracone inwestycje.
Duzi dojrzali gracze cyfrowi mogą jeszcze w inny sposób negatywnie oddziaływać na funkcjonowanie startupów. Zagrożenie lub perspektywa ich przejęcia przez Big Techy może odstraszać potencjalnych inwestorów i klientów, co prowadzi do spadku ich wycen, tworząc wokół nich swoistą strefę śmierci, czyli tzw. kill zone. Autorzy pracy pod właśnie takim tytułem udowadniają, że nie jest to tylko teoretyczna możliwość.
Opracowali oni model wskazujący, w którym momencie przejęcie potencjalnego konkurenta może zniechęcić do przyszłych innowacji na rynku. Kluczem jest adopcja technologii przez entuzjastów poszukujących innowacji rynkowych. Jeśli zatem grupa nazywana „techies” uzna, że technologia startupu może zostać zmarginalizowana przez większych graczy, to nie będą z niej korzystać ani jej rekomendować, bo prawdopodobieństwo wdrożenia nowego standardu na rynku jest niskie. To także może zniechęcać założycieli startupów do kontynuowania projektów i skłaniać do ich zbycia po cenie niższej od pierwotnej wartości.
Zobacz również:
Rola banków centralnych w cyfrowej transformacji rynków finansowych
Sytuacja ta nie wyklucza jednak, że przejęcia mogą być korzystne dla rynku i dotyczących ich firm, szczególnie jeśli mają charakter komplementarny, a nie konkurencyjny. Pozwalają większej firmie skorzystać z ekonomii skali lub efektów sieciowych, a startupom dotrzeć do znacznie większej liczby klientów w szybszy sposób z tańszym produktem wyższej jakości. Ponadto perspektywa zakupu przez większą firmę może motywować założycieli i inwestorów venture capital do inwestowania w innowacyjną firmę.
Próby regulacji
Praktyki zawłaszczania rynku przez Big Techy poprzez przejmowanie startupów coraz częściej stają się obiektem dochodzeń antymonopolowych. Dla przykładu, w marcu 2024 r. Komisja Europejska nałożyła na Apple karę pieniężną w wysokości 1,84 mld euro za nadużywanie dominującej pozycji na rynku dystrybucji aplikacji do strumieniowego przesyłania muzyki użytkownikom iPhone’a i iPada poprzez ograniczenie deweloperom aplikacji możliwości informowania użytkowników o alternatywnych i tańszych usługach subskrypcji muzyki dostępnych poza aplikacją. To powodowało zarówno szkody pieniężne w postaci wyższej ceny subskrypcji muzyki, jak i niepieniężne (pogorszenie doświadczeń użytkownika) dla użytkowników iPhone’a i iPada. Z kolei amerykański Departament Sprawiedliwości ogłosił w sierpniu 2024 r., że rozważa możliwość podziału Google, po tym jak sędzia federalny orzekł, że gigant technologiczny zmonopolizował rynek wyszukiwarek internetowych. To sprawa podobna do antymonopolowego pozwu wobec Microsoft w 1998 r., w którym stwierdzono, że gigant z Redmond zmonopolizował systemy operacyjne komputerów.
Pojawiają się też inne propozycje ograniczające aktywność antykonkurencyjną Big Techów. Autorzy Coopting Disruption postulują:
- ustanowienie prawa zabraniającego dyrektorom lub członkom zarządu dużych firm technologicznych umieszczanie swoich pracowników w zarządach startupów;
- penalizację dominujących na rynku firm, które dyskryminują w dostępie do swoich danych lub sieci podmioty uznane za potencjalnych konkurentów (a dostęp, jak to uczynił Amazon, w przypadku chmury obliczeniowej zapewnia większą dyfuzję technologii);
- zawarcie w ustawie dot. sztucznej inteligencji, zasad, które przeciwdziałałyby dominacji globalnych podmiotów cyfrowych;
- przyjęcie listy przełomowych technologii odnośnie do których przejmowanie startupów przez wielkie firmy technologiczne znalazłoby się pod kontrolą.
Wdrożenie tych postulatów, po objęciu rządów przez nową administrację w USA, może być jednak trudniejsze niż do tej pory. Poza tym może się okazać, że ochrona startupów przed przejęciem zniechęci podmioty VC do inwestowania w nie i w ten sposób utrudni albo uniemożliwi ich rozwój, ograniczając podaż różnorodnych projektów innowacyjnych. Dodatkowo, jeśli duzi gracze będą mieli trudność w przejęciu obiecujących startupów mogą próbować skopiować ich rozwiązania, a to w erze cyfrowej jest znacznie łatwiejsze, a potem skalować je znacznie szybciej niż ich twórcy dzięki dysponowaniu olbrzymią ilością danych.
Do ostrożności w zakresie kontrolowania fuzji dużych firm ze startupami wzywa także Komisja Europejska, wskazując na ich synergie i znaczenie dla konsumentów, co jednak nie może prowadzić do oligopolizacji rynku.
Jak widać na razie brak idealnych, systemowych rozwiązań, które ograniczałyby zapędy Big Techów, jednocześnie nie hamując rozwoju innowacji.