(©Envato)
Powierzchnia położonej na Półwyspie Bałkańskim Bośni i Hercegowiny (51,2 tys. km2) zbliżona jest do obszaru zajmowanego przez województwa mazowieckie i małopolskie, a populacja (ok. 3,2 mln osób) jest nieco mniejsza od liczby mieszkańców Małopolski. Dominują Boszniacy (ok. 50 proc.), Serbowie (ok. 31 proc.) i Chorwaci (ok. 15 proc.).
Największym partnerem handlowym Bośni i Hercegowiny jest Unia Europejska. W 2022 r. bezpośrednie inwestycje zagraniczne UE w tym kraju wyniosły 5,3 mld euro, a wartość handlu towarami – prawie 15,1 mld euro. Niewiele, ale przecież nie mówimy o potędze gospodarczej. Nierozwiązanym problemem jest niska – nawet na tle Bałkanów Zachodnich – konkurencyjność i dość duża rola sektora nieformalnego.
Pomoc przedakcesyjna
Od dawna UE jest największym darczyńcą Bośni i Hercegowiny. Już kilkanaście lat temu popłynęły do niej środki finansowe za pośrednictwem Instrumentu Pomocy Przedakcesyjnej (IPA). Celem było wspieranie rozwoju społeczno-gospodarczego i pomoc w przeprowadzeniu reform.
Starania tego państwa na drodze do Unii wspomagano także w ramach IPA II, a obecnie istnieje możliwość pozyskiwania środków z IPA III. W latach 2021–2023 ten bałkański kraj otrzymał ponad 256 mln euro, z czego kilkadziesiąt milionów euro przeznaczono na wsparcie rodzin oraz małych i średnich przedsiębiorstw w obliczu skokowego wzrostu cen energii.
Pieniądze w zamian za reformy
Uzupełnieniem pomocy udzielonej w ramach IPA jest niedawno przyjęty „Instrument wsparcia reform i wzrostu gospodarczego na Bałkanach Zachodnich”, który ma przynosić korzyści bezpośrednio wpływające na życie obywateli i funkcjonowanie przedsiębiorstw w państwach regionu jeszcze przed przystąpieniem do UE. Całkowita kwota wsparcia w latach 2024–2027 obejmie 2 mld euro dotacji i 4 mld euro pożyczek udzielanych na preferencyjnych warunkach. Wszystko to w zamian za kontynuowanie reform. Część środków z pewnością trafi do Bośni i Hercegowiny.
Kilka lat temu Komisja Europejska (KE) przyjęła „Plan gospodarczy i inwestycyjny dla Bałkanów Zachodnich” z myślą o integracji gospodarczej i infrastrukturalnej państw tego regionu z Unią. Do listopada 2023 r. to federacyjne państwo otrzymało 3 mld euro, w tym 934 mln euro w formie dotacji. Środki pomagają m.in. w budowie niektórych odcinków autostrad, modernizacji elektrowni wodnej i usprawnieniu systemu dystrybucji wody.
Zobacz również:
Serbia: między Brukselą, Moskwą i Pekinem
W latach 1999–2023, za pośrednictwem Europejskiego Banku Inwestycyjnego, Unia udzieliła Bośni i Hercegowinie pożyczek o łącznej wartości 3,2 mld euro. „Wspieranie konwergencji społeczno-gospodarczej partnerów z Bałkanów Zachodnich to najlepszy sposób na szybkie zbliżenie do UE” – mówi Olivér Várhelyi, komisarz do spraw sąsiedztwa i rozszerzenia.
Rada Europejska mówi „tak”
„Wasze miejsce jest w naszej europejskiej rodzinie. Dzisiejsza decyzja jest kluczowym krokiem w drodze do UE” – napisał 21 marca 2024 r. w mediach społecznościowych Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, czyli instytucji wskazującej Unii priorytety i kierunek działań politycznych.
Na odbywającym się wówczas szczycie w Brukseli Rada zdecydowała o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Bośnią i Hercegowiną. Podstawą do podjęcia tej decyzji była zgoda ze strony KE. „W nieco ponad rok osiągnięto większy postęp niż przez ponad dekadę” – mówiła kilkanaście dni wcześniej przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen, gdy poinformowała, że zaleci Radzie Europejskiej otwarcie negocjacji.
Przemawiając w Parlamencie Europejskim podkreśliła, że Bośnia i Hercegowina w pełni się dostosowała do unijnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz przyjęła ważne przepisy dotyczące m.in. zapobiegania konfliktom interesów, przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy i finansowania terroryzmu. Osiągnęła także gotowość do rozpoczęcia rozmów z Europejską Agencją Straży Granicznej i Przybrzeżnej, szerzej znaną jako Frontex, która wspiera państwa w zarządzaniu granicami zewnętrznymi UE i walce z przestępczością transgraniczną. „Aby przystąpić do Unii konieczne są dalsze postępy” – zastrzegła szefowa KE.
Co ma do tego Ukraina?
Wniosek o członkostwo złożony przez władze w Sarajewie w 2016 r. przez kilka lat leżał w unijnej poczekalni. I nie wiadomo, czy nie byłoby tak do dziś, gdyby nie inwazja Rosji na Ukrainę. Po jej rozpoczęciu w Brukseli spierano się o to, co powinno być ważniejsze: czy merytokracja i ścisłe trzymanie się zasad przez potencjalnych kandydatów, czy bezpieczeństwo i potrzeby geopolityczne? Już kilka miesięcy później, w grudniu 2022 r., Bośnia i Hercegowina uzyskała status państwa kandydującego.
Zobacz również:
Rozszerzenie Unii Europejskiej: kto następny?
„Samo otwarcie negocjacji nie zwiastuje szybkiego przystąpienia BiH do UE, tym bardziej że spośród wszystkich kandydatów jest ona najsłabiej do tego przygotowana” – napisała Paulina Wankiewicz, analityczka ds. Bałkanów Zachodnich z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW). I dodała, że dla elit politycznych „pozytywnym impulsem” do wdrażania reform może okazać się proces akcesyjny Ukrainy. „Ze względu na skomplikowaną sytuację wewnętrzną w kraju istnieje jednak ryzyko, że rządzącym nie uda się utrzymać dotychczasowej korzystnej dynamiki. Ponadto postęp BiH na europejskiej ścieżce będzie zależał od zaangażowania samej Unii” – podkreśliła analityczka.
Unijna misja wojskowa
W czasie wojny w Bośni i Hercegowinie w latach 1992–1995 zginęło ok. 100 tys. osób. W jej trakcie dochodziło do czystek etnicznych (najbardziej znana jest masakra ok. 8 tys. mężczyzn i chłopców w Srebrenicy). Wojnę zakończyło podpisanie układu w amerykańskim Dayton pod koniec 1995 r., na mocy którego powstało państwo federacyjne składające się z Federacji Bośni i Hercegowiny, Republiki Serbskiej (nie mylić z Republiką Serbii, która jest oddzielnym państwem ze stolicą w Belgradzie) oraz autonomicznego Dystryktu Brczko. Do dziś odbija się to czkawką.
Z jednej strony krwawy konflikt w Europie został zażegnany, ale nie zniknęły przyczyny jego wybuchu. O tym, że sytuacja wewnętrzna jest niestabilna najlepiej świadczy obecność żołnierzy, także polskich, w ramach operacji EUFOR Althea prowadzonej przez UE od 2004 r. Chodzi m.in. o zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego. Już wkrótce do Bośni i Hercegowiny mogą trafić siły rezerwowe NATO, aby pomóc w zachowaniu stabilności i utrzymaniu pokoju, bo od pewnego czasu z tamtej części świata dochodzą niepokojące sygnały.
Dlaczego gospodarka cierpi?
Mimo że od podpisania układu w Dayton upłynęły prawie trzy dekady, między dwiema częściami tego samego państwa, tj. Federacją Bośni i Hercegowiny oraz Republiką Serbską, panuje nieufność, która nierzadko przeradza się w jawną wrogość. Wzajemne waśnie utrudniają rozwój gospodarczy i rzutują na sytuację polityczną, co stanowi wielkie wyzwanie na drodze do członkostwa w UE.
Tym bardziej, że o tym, kto może sprawować władzę i objąć ważne stanowisko w administracji, a kto nie, często decyduje pochodzenie etniczne. Dla przykładu, członkami trzyosobowego Prezydium Bośni i Hercegowiny, czyli kolegialnego organu pełniącego funkcję głowy państwa, mogą być tylko przedstawiciele Boszniaków, Serbów i Chorwatów.
„Podziały etniczne i system parytetów wpływają też negatywnie na wymiar sprawiedliwości – prowadzenie postępowań (szczególnie w sprawie korupcji, nepotyzmu czy nieprawidłowości) przedstawia się jako instrumentalne ataki mające na celu osłabienie pozycji poszczególnych narodów” – wyjaśniła Marta Szpala, analityczka OSW ds. Bałkanów Zachodnich i polityki rozszerzenia UE i NATO. Zwróciła również uwagę, że konsensus wypracowany w Dayton doprowadził do powstania „etnicznych układów klientelistycznych”, co negatywnie oddziałuje m.in. na gospodarkę.
Prezydent z sankcjami USA
Liczne wypowiedzi przywódcy bośniackich Serbów Milorada Dodika unaoczniają, jak bardzo skomplikowana jest sytuacja polityczna w regionie. W marcu 2024 r. stwierdził, że jeśli ktoś oczekuje stabilności na Bałkanach to musi wspierać proces pokojowego rozpadu Bośni i Hercegowiny. Pod koniec 2023 r. oświadczył, że jeśli najbliższe wybory prezydenckie w USA wygra Donald Trump to Republika Serbska ogłosi niepodległość, a kilka miesięcy wcześniej napisał w mediach społecznościowych, iż Bośnia i Hercegowina powinna raczej ubiegać się o członkostwo w BRICS niż w UE.
Zobacz również:
Ukraina w drodze do Unii Europejskiej
Na te wypowiedzi można by spuścić zasłonę milczenia, gdyby nie fakt, że ich autorem jest obecny prezydent Republiki Serbskiej (jednej z dwóch części składowych federacji), który sprawował urząd głowy państwa już w latach 2010–2018. Dodik to były członek Prezydium Bośni i Hercegowiny (2018–2022) i były premier Republiki Serbskiej (2006–2010). Kilka lat temu został wpisany na amerykańską listę sankcyjną w związku z podejmowaniem działań naruszających ustalenia z Dayton.
0,11 proc. eksportu
Choć polskie władze popierają rozszerzenie UE o Bośnię i Hercegowinę, to w naszej debacie publicznej mało mówi się na ten temat. Wynika to w dużej mierze z jej niewielkiego znaczenia na arenie międzynarodowej. Potwierdzają to dane statystyczne – handel z tym państwem stanowi zaledwie 0,11 proc. polskiego eksportu i 0,04 proc. polskiego importu.
W 2023 r. wzajemne obroty osiągnęły wartość 522,1 mln euro, a wymiana towarowa nieznacznie spadła. W polskim eksporcie (380,5 mln euro) dominowały maszyny i urządzenia mechaniczne i elektryczne, tworzywa sztuczne i wytwarzane z nich artykuły, meble, odzież i dodatki konfekcyjne oraz pojazdy nieszynowe, a także części do nich. W imporcie (141,6 mln euro) przeważały chemikalia nieorganiczne, związki metali szlachetnych, aluminium i artykuły wytworzone z aluminium, meble, kotły, maszyny i urządzenia mechaniczne, obuwie, a także tworzywa sztuczne i wyprodukowane z nich artykuły.
Niewykorzystany potencjał
Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) podkreśla, że nie dość, że polskie produkty cieszą się zainteresowaniem i dobrą opinią na Bałkanach, to przede wszystkim są konkurencyjne cenowo wobec swoich odpowiedników z zachodniej Europy. To otwiera szansę dla naszych przedsiębiorstw w obliczu planowanego powiększenia jednolitego rynku wewnętrznego. Lista towarów o najwyższym potencjale eksportowym jest dość zróżnicowana. Obejmuje m.in. pojazdy nieszynowe i części do nich, tworzywa sztuczne, kotły, maszyny i urządzenia mechaniczne oraz elektryczne, miedź, papier, żeliwo, a także stal. Wymienić należy również produkty mleczarskie, jaja i miód.
W trakcie przyszłych negocjacji Polska będzie zwracać uwagę m.in. na przyspieszenie konwergencji Bośni i Hercegowiny. „Postępujący proces integracji gospodarczej regionu z UE może zaowocować pojawieniem się nowych możliwości inwestycyjnych i handlowych, szczególnie że w państwach Bałkanów Zachodnich cenione są polskie doświadczenia w zakresie realizacji projektów unijnych, transformacji i modernizacji gospodarki oraz dostosowania jej do warunków obowiązujących w UE” – poinformowało MRiT.
Szansa dla polskich firm
Kluczową kwestią dla Bośni i Hercegowiny i innych krajów Bałkanów Zachodnich będzie monitorowanie wdrażania rozmaitych zobowiązań, zwłaszcza w obszarze transformacji energetycznej. „Państwa bałkańskie stoją przed dużymi wyzwaniami w sektorze energii ze względu na przestarzałą infrastrukturę, szczególnie w dziedzinie produkcji, a jednocześnie brakuje strategii zrównoważonego rozwoju tego sektora w regionie” – wskazuje ministerstwo. I dodaje, że Polska mogłaby zaangażować się m.in. w promowanie czystych technologii węglowych na Bałkanach.
Obiecującym obszarem współpracy są projekty związane z poprawą efektywności energetycznej, np. w budownictwie, co zresztą stanowi jeden z priorytetów Unii. „Szansą dla polskich podmiotów jest ograniczona dostępność w państwach bałkańskich tanich i zarazem zaawansowanych technologicznie rozwiązań w zakresie zwiększania efektywności energetycznej, wprowadzania zielonych technologii czy rozwiązań cyfrowych w bankowości i administracji” – ocenił resort.
Polska powinna być przygotowana na możliwe rozszerzenie Unii o Bośnię i Hercegowinę i inne państwa Bałkanów Zachodnich, a nasi przedsiębiorcy muszą z wyprzedzeniem podjąć pewne działania, ponieważ różne firmy będą chciały wykorzystać okazję do wejścia na nowy rynek i zawarcia umów z kontrahentami z Sarajewa, Banja Luki czy Tuzli.