Autor: Jacek Ramotowski

Dziennikarz zajmujący się rynkami finansowymi, zwłaszcza systemem bankowym.

Brazylia namawia świat do wiary w cud gospodarczy

Po kilku latach przerwanej tylko na chwilę prosperity, jaką Brazylia zawdzięcza globalnej koniunkturze na wschodzących rynkach, ale także silnemu zaangażowaniu państwa w procesy ekonomiczne, druga na świecie wschodząca gospodarka stanęła na rozdrożu. Wzrost PKB jest słaby od kilku kwartałów, a na dodatek głowę zaczyna podnosić hydra inflacji.
Brazylia namawia świat do wiary w cud gospodarczy

Ojcem brazylijskiego „cudu” gospodarczego był Luiz Inácio Lula da Silva. (CC By World Economic Forum)

Ostatnia dekada w gospodarce Brazylii to znakomity materiał do dyskusji na temat, czy państwo powinno mniej, czy bardziej wspierać gospodarkę i czy w długim okresie to jej pomaga, czy też szkodzi. Czy silny sektor państwowy może wymusić konkurencyjność na sektorze prywatnym, angażować go do efektywnej i rentownej kooperacji, stwarzać lepsze warunki dla biznesu, przejmując część ryzyka, czy też, wypierając go z najbardziej dochodowych segmentów, skłania do gry w spekulacyjnych niszach, co grozi pompowaniem baniek. I w końcu – może najbardziej istotne – czy walka z biedą i wykluczeniem prowadzona przez państwo może przynieść długofalowe efekty, nie sprowadzające się tylko do doraźnych zasiłków.

Od 2004 roku gospodarka Brazylii nie rosła wolniej niż o 3 proc. rocznie poza kryzysowym rokiem 2009, kiedy PKB skurczył się o 0,3 proc. I dopiero w 2011 roku dynamika spadła poniżej tego poziomu, mimo że prognozowano nieprzerwany boom. Nawet Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) zakładał, że wzrost w 2011 roku solidnie przekroczy 4 proc.

Władze Brazylii też liczyły na odbicie, gospodarka rosła bowiem w 2004, 2007, 2008 i w 2010 roku szybciej, niż o 5 proc. rocznie. Rekordowy był 2010 rok, kiedy PKB wzrósł o 7,5 proc., najwięcej od ponad ćwierć wieku, i – ważony siłą nabywczą – okazał się większy niż w Wielkiej Brytanii. To zdawało się potwierdzać sukces polityki polegającej na stałym stymulowaniu gospodarki przez państwo.

(infografika: Darek Gąszczyk/CC by markhillary)

(infografika: Darek Gąszczyk/CC by markhillary)

Nawrócony marksista

Ojcem tej polityki i brazylijskiego „cudu” gospodarczego był Luiz Inácio Lula da Silva. Został wybrany na prezydenta w październiku 2002 roku, zaledwie w kilka miesięcy po zaprzestaniu przez sąsiednią Argentynę spłaty zagranicznego zadłużenia. Rynki finansowe były przerażone. Oczekiwały, że ten robotnik (od 14 roku życia), do niedawna związkowiec, kolega ortodoksyjnych marksistów, przyjaciel trockistów, pchnie jednego z największych dłużników świata na drogę bankructwa.

Nic z tego. Jego rząd (w Brazylii jak w USA prezydent jest także szefem rządu), wbrew rewolucyjnym hasłom, podtrzymał wszystkie zobowiązania finansowe poprzedników, odnowił porozumienie z MFW, a w 2005 roku, na dwa lata przed terminem, spłacił kroplówkę płynnościową, jaką dostał od Funduszu.

Zgodnie z niezmienioną ustawą z 2000 roku, dyscyplinującą finanse publiczne, rząd Luli uzyskiwał w latach 2003–2004 nadwyżkę pierwotną w budżecie centralnym, a dług kraju dostał w 2008 roku rating inwestycyjny. Brazylia wkrótce stała się wierzycielem netto, a w drugiej połowie 2011 roku agencje ratingowe podniosły kolejny raz ocenę wiarygodności kredytowej jej zadłużenia zagranicznego: Moody’s do Baa2 z perspektywą pozytywną, a Standard and Poor’s i Fitch do BBB z perspektywą stabilną. Dług zagraniczny Brazylii wynosił na koniec zeszłego roku 400 mld dolarów przy rezerwach banku centralnego 371 mld dolarów, a cały dług publiczny stanowi 54 proc. PKB.

Zero głodu

Równocześnie rząd Luli rozpoczął programy socjalne, których skala wciąż rosła. Program Bolsa Familia polegał na pomocy biednym w ten sposób, że rodziny dostawały kartę z kwotą pieniędzy, która była uruchamiana pod warunkiem posłania dzieci do szkoły i objęcia ich programem szczepień. Chodziło o zmniejszenie ubóstwa, zapewnienie minimalnego poziomu dochodów, ale też przecięcie międzypokoleniowego transferu nędzy i wykluczenia. I jak mówił w „Polityce” doradca byłego prezydenta Ladislau Dowbor – to nie miało być rozdawnictwo, tylko projekt włączenia milionów ludzi do systemu gospodarczego i do udziału w rynku.

W ramach programu Fome Zero (Zero głodu) np. na obszarach półpustynnych budowano zbiorniki do gromadzenia deszczówki, niewielkie elektrownie, doprowadzono sieć elektryczną do najbiedniejszych okolic, a na obszarach nieobjętych elektryfikacją ubogim gospodarstwom dostarczano butle z gazem, uczono rolników bardziej wydajnych metod uprawy ziemi.

Program Bolsa Familia wprowadzany był przy pomocy analitycznej, doradczej i technicznej Banku Światowego, który skredytował go kwotą ponad 0,5 mld dolarów. W końcu 2005 roku tak został podsumowany w komunikacie tej instytucji: „Sztandarowy program społeczny Brazylii, Bolsa Familia, jest jednym z największych tego typu na świecie. Dwa lata po wprowadzeniu spowodował poprawę warunków życia 8 mln ubogich rodzin, a rząd ma nadzieję na objęcie jego zasięgiem ok. 11,2 mln rodzin do roku 2006”. W 2011 roku skorzystały już z niego 22 mln rodzin.

Nie tylko soja

Ale Brazylii sprzyjała przede wszystkim wyjątkowa koniunktura na rynkach towarowych. Na eksportowaną przez nią żywność, głównie mięso i soję oraz minerały, był olbrzymi popyt w Azji. Gospodarkę ciągnął eksport. Z produkcją 2,6 mln baryłek dziennie Brazylia jest 12 na świecie producentem ropy, za Kuwejtem, a przed Nigerią, wskutek czego nie odczuła tak silnie jak importerzy netto szoku spowodowanego wzrostem cen paliw.

Globalne spowolnienie, w tym także w Azji, spowodowało, że w 2012 roku  gospodarka Brazylii zaczęła jednak przygasać. PKB wzrósł zaledwie o 0,9 proc. rok do roku, co było najwolniejszym tempem wśród największych rynków wschodzących, czyli grupy BRIC, obejmującej oprócz Brazylii – Rosję, Indie i Chiny. W IV kwartale PKB wzrósł zaledwie o 0,6 proc. kwartał do kwartału, mniej od prognozowanych przez analityków 0,8 proc.

(infografika DG/CC by markhillary)

(infografika DG/CC by markhillary)

Dekoniunktura odbija się nie tylko na eksporcie. Wewnętrzne paliwo wzrostu też zaczęło się wyczerpywać. Konsumpcja gospodarstw domowych wzrosła wprawdzie w ubiegłym roku o 3,1 proc., ale w grudniu sprzedaż detaliczna nieoczekiwanie spadła. Co więcej, w gospodarce ujawniły się napięcia, których nie przewidywano wcześniej.

W drugiej połowie 2011 roku, gdy gospodarka już słabła a inflacja pozostawała pod kontrolą, Bank Centralny Brazylii rozpoczął cykl obniżek stóp procentowych w sumie o 5,25 proc. do ich aktualnej wysokości. Główna stopa SELIC (kredytu overnight) wynosi obecnie 7,25 proc. i jest najniższa w historii kraju. Ale nie był to wystarczający impuls, by wspomóc gospodarkę.

Dlaczego? Brazylia cierpi na słabą transmisję polityki pieniężnej z powodu dużej wartości złych kredytów – napisał MFW w World Economic Outlook z października 2012 r  Realny wzrost akcji kredytowej wynosił w latach 2010–2011 powyżej 15 proc. rok do roku. Pojawił się więc nawis złych kredytów, będący także efektem rządowego wsparcia dla uboższych warstw społecznych. Obniżki stop zacieśniły spready banków i obniżyły marżę odsetkową netto. Banki zabrały się więc za naprawę portfeli, zamiast rozszerzać akcję kredytową.

I tak – według danych „The Banker” – największy brazylijski bank prywatny Itau Unibanco, zwiększył podaż kredytów o 9 proc. w zeszłym roku, choć wcześniej było to 16 proc. Drugi, Banco Bradesco, zwiększył portfel kredytowy o 12 proc. wobec 14–18 proc. rocznie wcześniej. Banki zaostrzyły też warunki kredytowania. Np. w przypadku kredytów samochodowych zmniejszyły ich podaż w 2012 roku o 14,8 proc., obniżyły wysokość kredytu do 70 ze 100 proc. wartości pojazdu i skróciły okres kredytowania do 45 z 60 miesięcy.

Największy bank zagraniczny Santander (spółka zależna hiszpańskiego giganta, właściciela BZ WBK) w ostatnim kwartale zeszłego roku udzielił kredytów zaledwie o 2,2 proc. więcej, niż kwartał wcześniej.

Czy państwo pogrzebało konkurencję

Ale jest też inny powód malejącej akcji kredytowej bankowego sektora prywatnego. Państwo powierzyło należącym do niego bankom szczególną rolę w transmisji polityki gospodarczej. W 2009 roku rząd wprowadził program Minha Casa Minha Vida (Mój Dom Moje Życie), mający pomóc rodzinom z uboższych warstw i niższej klasy średniej w finansowaniu własnego mieszkania. W jego wyniku do grudnia ubiegłego roku do nowych mieszkań lub domów wprowadziło się już milion rodzin. Przed rozpoczęciem programu rynek kredytów hipotecznych właściwie nie istniał.

Głównym operatorem programu i pożyczkodawcą jest jeden z największych państwowych banków Caixa Economica Federal. Jego rola to nie tylko udzielanie kredytów kupującym mieszkanie, ale i kredytowanie deweloperów. Bank ma także pilnować minimalnych standardów mieszkań i maksymalnych cen, jakich może żądać deweloper. Państwowy bank wziął więc w swoje zarządzanie niemal cały rynek hipoteczny w Brazylii. Płaci za to wzrostem portfela złych kredytów.

Konkurencja banków państwowych przenosi się też na inne obszary, nie związane już z państwowymi programami. Według danych „The Banker”, koszt kredytu samochodowego na koniec 2012 roku w państwowych Caixa Economica Federal i Banco do Brasil wynosił 16 proc., gdy w prywatnym Itau 18,3 proc., a w Bradesco 17,2 proc.

Kiedy z powodu kryzysu firmy popadały w kłopoty, banki państwowe im pomagały powiększając swoje nie zawsze zdrowe aktywa. I stało się tak, że w 2012 roku udział w rynku banków państwowych wzrósł do 47 proc. z 36 proc. w 2008 roku, banków prywatnych spadł z 43 do 37 proc., a zagranicznych z 21 do 17 proc. W ciągu ostatnich dwóch lat upadło siedem banków. Inne wychodzą z rynku. Według źródeł Reutersa, Citigroup chce do końca marca sprzedać dwie swoje jednostki consumer finance – Credicard i Credicard Financiamentos.

Inflacja podnosi głowę

Tymczasem, pomimo osłabienia gospodarki, z kwartału na kwartał daje znać o sobie szybszy wzrost cen. Brazylia zmagała się z wysoką inflacją właściwie w całej swej historii, a w latach 1999–2013 stopa procentowa banku centralnego wynosiła średnio 16,27 proc. W styczniu 2013 r. inflacja wzrosła do 6,15 proc. w skali roku, gdy cel inflacyjny banku centralnego to 4,5 proc. z pasmem wahań od 2,5 do 6,5 proc. Analitycy pytani przez Bloomberga przewidują, że w kwietniu podstawowa stopa SELIC wzrośnie z 7,25 do 7,5 proc. Zasygnalizował to prezes Banco Central do Brasil, Alexandre Tombini.

Może to oznaczać pogorszenia sytuacji gospodarstw domowych. Według MFW, na obsługę zadłużenia wydają one średnio 23 proc. swoich rozporządzalnych dochodów, co jest wskaźnikiem dość wysokim. Ryzyko to koncentruje się głównie w państwowych bankach. Jednak w tym samym raporcie MFW ocenia, że brazylijski system finansowy jest bardzo dochodowy, ma silną bazę kapitałową i ograniczoną ekspozycję na finansowanie zewnętrzne oraz związane z tym ryzyko kursowe.

Od początku 2011 roku prezydentem Brazylii jest spadkobierczyni polityki Luli, Delima Rousseff, za czasów junty rządzącej w latach 60. i 70. XX wieku skazana na trzy lata więzienia za napad z bronią w ręku na… bank. I właśnie na czas jej rządów przypadło spowolnienie gospodarcze. Rousseff stosuje podobne mechanizmy stymulacji: obniżki podatków od wynagrodzeń, łącznie o 23 mld dolarów rocznie, obniżki taryfy na energie elektryczną (w Brazylii należą do najwyższych na świecie), wprowadza kolejne programy dla najuboższych, takie jak Brasil Sem Miseria (Brazylia bez nędzy). Tylko to wszystko obciąża budżet, którego wpływy mogą maleć, jeśli spowolnienie nie minie.

A państwo czekają kolejne wydatki – na piłkarskie mistrzostwa świata w 2014 roku i igrzyska olimpijskie w 2016. W końcu lutego minister finansów Guido Mantega, który prognozuje, że gospodarka w tym roku wróci na ścieżkę przynajmniej 3-procentowego wzrostu, odbył turę spotkań w Nowym Jorku i Londynie, aby przyciągnąć finansowanie na zaplanowane na 235 mld dolarów inwestycje w infrastrukturę.

Jeśli zaoferował finansistom odpowiednie stopy zwrotu, Brazylię czeka kolejny impuls rozwojowy. A jeśli świat w brazylijski cud nie uwierzy? Na pewno zapłacą za to najbiedniejsi. Pod wpływem złych danych o PKB i inflacji główny indeks giełdy w Sao Paulo Bovespa stracił od początku roku do 5 marca 8,2 proc.

OF

Ojcem brazylijskiego „cudu” gospodarczego był Luiz Inácio Lula da Silva. (CC By World Economic Forum)
(infografika: Darek Gąszczyk/CC by markhillary)
Brazylia-wzrost-PKB
(infografika DG/CC by markhillary)
Brazylia---inflacja CC BY-SA

Otwarta licencja


Tagi