Brexit, czyli wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, o czym obywatele tego państwa mogą zdecydować w referendum 23 czerwca, nie musi być katastrofą, jeśli przebiegnie aksamitnie. Tak czy inaczej stracą na nim wszyscy, a najwięcej – Brytyjczycy – ocenia agencja ratigowa Fitch.
Infografika: OF/LR
Agencja w raporcie „Leave or Remain: Hipotetical Brexit Scenarios” przeanalizowała cztery scenariusze rozwoju wydarzeń po 23 czerwca. Pierwszy jest taki, że Brytyjczycy powiedzą Unii „tak”. To jest scenariusz bazowy, pomimo „bardzo niepewnego” wyniku referendum.
Drugim scenariuszem jest wyjście, ale mogą wystąpić tu trzy warianty, w zależności od tego, jak będzie przebiegał rozwód. Może być on aksamitny, z warunkami korzystnymi dla obu stron, może być nerwowy i spowodować duże perturbacje, a może też skończyć się ogłoszeniem niepodległości przez Szkocję, która jednak pozostanie w Unii.
W scenariuszu bazowym, czyli pozostania Wielkiej Brytanii w Unii, też nie wszystko jest jasne i oczywiste, bowiem wynegocjowane przez tamtejszy rząd warunki dalszej ścieżki integracji – bądź jak kto woli – separacji wewnątrz Unii, będą się dopiero ucierać. Niemniej rynek brytyjski będzie korzystał z dalszego napływu imigrantów z Unii (netto ok. 170 tys. osób rocznie), choć oczywiście będzie to powodowało napięcia społeczne, ale przyciągało inwestycje. Relatywnie największe korzyści odniosą brytyjskie banki oraz handel detaliczny, bowiem funt powinien się wzmocnić, podobnie jak zaufanie konsumentów.
Aksamitny Brexit nastąpiłby wtedy, gdyby Brytyjczycy powiedzieli Unii „nie”, ale podjęli szybko z Unią negocjacje umów handlowych i uzyskali status podobny do tego, jaki mają kraje Europejskiego Obszaru Gospodarczego nie należące do UE, ale korzystające z dostępu do wspólnego rynku. Fitch przewiduje, że negocjacje potrwałyby dwa lata, po czym Wielka Brytania wyszłaby już z Unii. Jest jeszcze jeden warunek – zachowanie spójności regulacji. Gdyby Wielka Brytania poszła tu inną drogą niż Unia, rynki stopniowo by się separowały.
Gdyby negocjacje te przebiegały szybko i sprawnie, szok na rynku długu i walut byłby umiarkowany i raczej krótkoterminowy. Funt straciłby ok. 15 proc. do dolara i euro, ale w miarę jak warunki wyjścia okazałyby się korzystne, odzyskiwałby swoją pozycję. Przejściowo Wielka Brytania straciłaby na atrakcyjności dla inwestycji zagranicznych.
Znacznie gorzej byłoby, gdyby negocjacje umów się przeciągały, stawały się nerwowe, a przy okazji inne państwa Unii wykorzystywałyby Brexit do ugrania swoich narodowych interesów. Niekorzystne warunki wyjścia mogłyby zaszkodzić jakości aktywów brytyjskich banków, źródłom ich finansowania oraz ich rentowności. Gdyby nie doszło do zawarcia kompleksowych umów handlowych, nastąpiłaby erozja handlu.
Funt do dolara i euro osłabłby o 30 proc., gdyby w ciągu pół roku od referendum negocjacje nowego układu tkwiły w martwym punkcie. Oczekiwane spadki cen nieruchomości spowodowałyby psucie się kredytów mieszkaniowych i na nieruchomości komercyjne. Korporacyjne kredyty też by się psuły, choć w rozmaitym stopniu w różnych sektorach.
Eksporterzy na przykład skorzystaliby z osłabienia funta, ale firmy zadłużone w walutach obcych mogłyby mieć problemy z obsługą długu. Generalnie odporność brytyjskich firm na zawirowania w dostępie do finansowania zmniejszyłaby się, a w sektorze detalicznym doszłoby zapewne do licznych bankructw. Słowem, zyski ze wzrostu konkurencyjności eksportu byłyby dla całej gospodarki mniejsze niż straty spowodowane zahamowaniem importu.
Wszystko to mogłoby doprowadzić wyspiarski kraj do recesji. Stopy procentowe na Wyspach podlegałyby ciągłym zawirowaniom, a gospodarstwa domowe popadałyby w zadłużenie. Pojawiłaby się spora presja inflacyjna. Wielka Brytania nie dopuściłaby do napływu imigrantów, co pogorszyłoby perspektywy dla inwestycji.
Agencja Fitch uważa, że secesja Szkocji miałaby prawdopodobnie jeszcze silniej negatywny wpływ na Wielką Brytanię niż wyjście tejże z Unii. Na ryzyka związane z negocjacjami nowego układu z Unią nakładają się te dotyczące ułożenia relacji obu państw. Niewiadome są nawet podstawowe kwestie: czy Szkocja pozostałaby przy funcie i jaki byłby podział długu publicznego, a także dalej idące konsekwencje dla bilansu handlowego i międzynarodowej pozycji inwestycyjnej. Szkocja wytwarza 8,4 proc. PKB Wielkiej Brytanii.
Kto na Brexicie straci prócz Brytyjczyków? Cała Europa – pisze agencja w raporcie „Brexit Would Raise Downside Risks to EU Sovereigns”. Najwięcej gospodarki najbardziej eksponowane na rynku brytyjskim, a więc Irlandia, Malta, Belgia, Holandia, Cypr i Luksemburg, których eksport do Wielkiej Brytanii przekracza 8 proc. ich PKB.
Polska eksportuje do Wielkiej Brytanii towary o wartości 3 proc. naszego PKB, a usługi mają wartość śladową. W sumie jest to 7 proc. całego naszego eksportu. Polska nie należy więc do państw, które byłyby najbardziej zagrożone osłabieniem funta i Brexitem. Poza tym złoty od początku tego roku umocnił się do funta najmniej spośród wszystkich unijnych walut.
Jedyna korzyść, jaką może przynieść Brexit innym państwom Unii, wynika z faktu, że do Wielkiej Brytanii płynie 33 proc. wewnątrzunijnych inwestycji zagranicznych (w więc np. francuskich w Niemczech itp.). Jeśli napływ na Wyspy się zmniejszy, to inni mogą dostać część tego kawałka tortu.
Choć Brexit byłby precedensem, Fitch nie spodziewa się, że znalazłby on szybko naśladowców. Mimo to w średnim terminie precedens ten pociągnie za sobą nowe zagrożenia. Może spowodować, że antyunijna frazeologia populistycznych partii politycznych będzie trafiać na jeszcze bardziej podatny grunt. Może zniechęcić przywódców Unii do realizacji polityki, która przynosiłaby długoterminowe korzyści, ale była niepopularna. Może spowodować w wielu państwach wzrost protekcjonizmu, wskutek czego cała europejska gospodarka będzie stopniowo tracić.
Negocjacje warunków wyjścia Wielkiej Brytanii mogą wyczerpać energię Unii oraz otworzyć nowe fronty wewnętrznego sporu. Ofiarą zawirowań rynkowych w pierwszej kolejności padłby dług krajów peryferyjnych i tych pozostających poza strefą euro oraz ich lokalne waluty. Agencja wątpi, żeby po Brexicie znalazł się potencjał polityczny do pogłębienia integracji Unii czy nawet samej strefy euro.
Brexit nie musi być katastrofą, ale przy splocie różnych ryzyk może stać się jej zapowiedzią.
Po brexicie zmalało znaczenie rynku brytyjskiego w polskim eksporcie towarów. Udało nam się jednak utrzymać udział w imporcie Wielkiej Brytanii, a i eksporterzy wielu produktów umocnili swoją pozycję.
Przykład Niemiec pokazuje, że OZE musi być rozwijane z zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego i akceptacji społecznej dla transformacji energetycznej.
Coraz więcej państw wspiera zieloną transformację, jednak to legislacja amerykańska stała się w tym zakresie przełomem. Mimo to wartość wsparcia na świecie dla ekologicznych technologii jest ciągle znacznie niższa niż kwoty przeznaczane na subsydiowanie paliw kopalnych.
Po kilkuset latach przewodnictwa w świecie Europa straciła prymat. Najpierw w gospodarce i nauce na rzecz USA, teraz ustępuje też Chinom. Jednak ciągle nadaje ton w tzw. wysokiej kulturze oraz w zacięciu socjalnym i biurokratycznym. Odnosi się ponadto wrażenie, że teraz najbardziej lubi perorować.
Jest w marksizmie coś takiego, co sprawia, że wciąż pociąga on wielu ludzi. Wierzą oni, że nauki Marksa są wciąż aktualne, a odwoływanie się do jego myśli, i co więcej, wdrażanie ich w życie, przynieść może znaczne społeczne pożytki.
Kłopot z polityką pieniężną polega na tym, że czasami tworzy się ją zbyt szybko. Uzgadnianie polityki fiskalnej trwa znacznie dłużej – mówi profesor Iain Begg, z London School of Economics and Political Science.
Sytuacja gospodarcza u progu 2024 r. nadal jest bardzo niepewna. Powrót do celu inflacyjnego wciąż jest odległy – stanie się to najpewniej w 2025 lub w 2026 r. Równocześnie dynamika wzrostu gospodarczego w Polsce wciąż będzie wyższa niż w państwach zachodniej Europy.
Nie powinniśmy wpadać w histerię, że wszystko, co jest związane ze sztuczną inteligencją, jest złe, bo przekreślimy swoją przyszłość – uważa dr hab. Adrian Horzyk, profesor AGH w Krakowie.
Niemiecka gospodarka przeżywa kryzys, co odzwierciedla zapaść w sektorze motoryzacyjnym. Problemy w tej branży wynikają z konkurencji ze strony chińskich i amerykańskich producentów. Obecnie państwa te prowadzą w wyścigu technologicznym w produkcji samochodów elektrycznych. Przyspieszenie inwestycji jest kluczowe dla Niemiec, aby włączyć się w rywalizację.
„Nie ulega wątpliwości, że próba postawienia Prezesa NBP przed Trybunałem Stanu ma charakter polityczny i narusza niezależność banku centralnego” – napisał w odpowiedzi na pytania ankiety „Obserwatora Finansowego” jeden z ekonomistów. Opinię co do naruszenia niezależności banku centralnego podziela prawie 73 proc. ankietowanych ekspertów. Zapytaliśmy też o potencjalne skutki takiego posunięcia dla polskiej gospodarki.
Wysoki koszt pieniądza, utrzymywany przez długi czas, obniża rentowność inwestycji wiatrowych i może oddalać w czasie odejście od eksploatacji węglowodorów. Wydatki na odnawialne źródła energii są bowiem prawie w całości pokrywane „z góry”, co sprawia, że sektor jest bardzo wrażliwy na zmiany kosztów finansowania.
Portal ekonomiczny NBP „Obserwator Finansowy” ponownie znalazł się w czołówce najbardziej opiniotwórczych mediów w kategorii „Media ekonomiczne i biznesowe”, wyprzedzając m.in. „Parkiet”. Wzrost cytowalności treści publikowanych na łamach serwisu wzrósł w kwietniu w odniesieniu do marca 2023 r. o 37 proc.
Jednym ze skutków rosyjskiej inwazji na Ukrainę będzie degradacja rosyjskiej gospodarki, nie tylko w wyniku zastosowania sankcji przez kraje zachodnie, ale z przyczyn wewnętrznych – prowadzenia wyniszczającej polityki demograficznej. Obecne władze Federacji Rosyjskiej w sposób ekstensywny, podobnie jak w okresie ZSRR, zarządzają nie tylko surowcami, ale również własnym społeczeństwem.
Dostępny jest już pierwszy tegoroczny numer „Obserwatora Finansowego” – magazynu o gospodarce, ekonomii i finansach wydawanego przez Narodowy Bank Polski. W nowej szacie graficznej zadebiutował na rynku jako kwartalnik.
Sytuacja gospodarcza w Polsce na tle innych krajów przedstawia się korzystnie. Warto zauważyć, że w szybkim tempie nadrabiamy dystans dzielący Polskę od poziomu życia w wybranych państwach europejskich. W ciągu ostatnich czterech lat dynamika wzrostu PKB plasowała Polskę powyżej innych krajów europejskich, zarówno strefy euro, w tym Niemiec i Francji, jak i krajów Unii Europejskiej z własną walutą, np. Czech.
Chiny wcześnie rozeznały potencjał elektromobilności i zainwestowały ogromne środki w budowę konkurencyjnego ekosystemu pojazdów elektrycznych. Wyrosły na lidera światowego rynku, zagrażając pozycji europejskich producentów uznanych marek.