Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Chiny bardziej za Rosją niż za Ukrainą

Chińskie władze w związku z tym, co dzieje się na Ukrainie są w małym kłopocie. Jeszcze niedawno przyjmowano w Pekinie z honorami prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, by kilka tygodni później Chińczycy dowiedzieli się, że był on skorumpowanym złodziejem. To pewien dyskomfort dla tutejszych władz, które same ostatnio wypowiedziały wojnę korupcji i zbytkowi wśród swych elit.

Tylko porównanie wymiany handlowej Chin z Ukrainą (ok 11 mld dol.) i Chin z Rosją (ok. 87 mld dol.) nie pozostawia wątpliwości, kto dla Pekinu waży więcej w relacjach gospodarczych. Chiny, jednak bardzo liczyły na Ukrainę, np. na długoterminową, 50-letnią dzierżawę ukraińskich gruntów rolnych (mowa, aż o 3 mln ha), bo same posiadają niewiele ziem uprawnych i bezpieczeństwo żywnościowe jest dla nich bardzo ważne. Ukraina z kolei liczyła na nowe chińskie kredyty i inwestycje. Teraz wiele z tych planów stoi pod znakiem zapytania lub zostało zawieszonych.

Generalnie jednak i z Rosją i z Ukrainą Chińczycy w sprawach gospodarczych dogadywali się dobrze, a z tym drugim krajem, w ostatnim czasie coraz lepiej (w 2012 r. Państwo Środka stało się dla Ukrainy drugim partnerem gospodarczym).

Odnosząc się do rosyjskiej aneksji Krymu rzecznik chińskiego MSZ Qin Gang powiedział, że Chiny „szanują niepodległość, suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy”. To oficjalne stanowisko Pekinu, ale o jakimkolwiek włączeniu się do chóru potępiającego Rosję nie ma tu mowy. Jak zwykle w podobnych wypadkach, kiedy Chiny nie są bezpośrednio zaangażowane w konflikt, wysyłają seriami apele o „zachowanie powściągliwości i rozwiązanie kryzysu drogą polityczną i dyplomatyczną”.

Dla Chin sytuacja na Krymie i jego secesja pod egidą Moskwy jest niezręczna, ponieważ same mają one problemy z separatyzmem w Tybecie, a ostatnio – zwłaszcza – w Xinjiangu. Dochodzi do tego także sprawa Tajwanu. Cytowana przez amerykański Christian Science Monitor ekspertka ds. Azji w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych Bonnie Glaser uważa, że dla Pekinu „pomysł, iż część Chin może zdecydować, czy chce secesji wydaje się niebezpieczny”.

Oficjalne chińskie media wyraźnie jednak wskazują, że to poparcie Rosji, a nie Ukrainy bardziej leży w interesie ChRL. Wprawdzie kłóci się to z oficjalnym stanowiskiem władz, ale w ten sposób mogą one przekazać, co myślą (teraz) naprawdę i czego oficjalnie nie mogą powiedzieć, bo im nie wypada (nieingerencja w sprawy innych państw, to jedna z pięciu zasad chińskiej dyplomacji).

Takie stanowisko przedstawia np. gazeta Huanqiu Shibao (Global Times), która pisze, iż „Rosja – kraj wielkich i bogatych zasobów naturalnych – nie jest bardzo uzależniona od handlu zagranicznego”, dlatego może liczyć na własne siły – jednak – „pełna izolacja od krajów zachodnich może się okazać (dla Rosji – red.) bardzo nieprzyjemna”.

Huanqiu Shibao powołuje się na „chińską opinię publiczną”, która – jak twierdzi gazeta – w większości stoi po stronie Rosji, bo uważa, że jej działania to „reakcja na długotrwałą presję strategiczną z Zachodu” zaś „Ukraina od dawna jest areną walki między Zachodem a Rosją”. Pisze, że od zatrzymania postępu krajów zachodnich na wschód nie tylko zależy los samej Rosji, ale „bezpośrednio wiąże się to z najważniejszymi strategicznymi interesami Chin”. Na koniec uspokaja jednak, że nie należy się obawiać, iż poparcie Chin dla Rosji odbije się niekorzystnie na chińskich stosunkach z Ukrainą.

Z kolei internetowy portal ChinaFile specjalizujący się w sprawach azjatyckich zamieszcza opinie na ten temat prof. Aleksandra V. Pantsova z Capital University Columbus w stanie Ohio, autora wielu prac o historii Chin oraz Aleksandra Łukina eksperta stosunków rosyjsko-chińskich w MGIMO i wiceprezesa ds. badań i współpracy międzynarodowej Akademii Dyplomatycznej przy MSZ Rosji. Mamy, więc tu, niejako w chińskim kontekście zderzenie zachodniego i rosyjskiego propaństwowego punktu widzenia na wydarzenia na Ukrainie.

Prof. Pantsov uważa, że Chiny nie mogą poprzeć Ukrainy choćby dlatego, że nie zgadzają się z zachodnim postrzeganiem demokracji politycznej i społecznej. Do tego niedawne wydarzenia na Placu Niepodleglości w Kijowie „wyraźnie przypominają te z 1989 r. na placu Tiananmen w Pekinie”. Chiny nie mogą jednak zaakceptować rosyjskiej inwazji na Krymie, która narusza jawnie suwerenność innego kraju, ale sankcje Zachodu wobec Rosji budzą negatywne reakcje Pekinu, bo – jak twierdzi prof. Pantsov – kojarzą się one z tymi, które demokratyczny świat nałożył na Chiny po masakrze na Tiananmen. Przytacza stanowisko MSZ Chin w tej sprawie, który sprzeciwia się „łatwemu wykorzystywaniu sankcji w stosunkach międzynarodowych”. A. Pantsov zauważa na koniec z przekąsem, iż byłby rad gdyby dowiedział się, że Chiny krytykują Putina jako agresora, lecz nie sądzi, by do tego doszło.

Łukin ripostuje, że Chiny w odniesieniu do kryzysu na Ukrainie widzą, iz „został zaprojektowany przez Zachód mający dominację nad światem”. Twierdzi, że „w zwalczaniu tej tendencji Rosja jest według Chin cennym sprzymierzeńcem” i dodaje: „Pekin jest szczęśliwy, że ktoś był na tyle odważny i zdecydowany, by podjąć skuteczne środki przeciw zachodniemu hegemonizmowi”. Łukin tłumaczy, że sytuacja jest dla Chin wygodna, bo Rosja je, niejako, wyręczyła.

Uważa, że ukraiński kryzys nie pogorszy stosunków chińsko-amerykańskich, ale odwróci uwagę Amerykanów od rosnących wpływów Chin w Azji Wschodniej. Chińskie władze – twierdzi dalej Łukin – widzą obecną sytuację na Ukrainie jako „bałagan” i uważają, że przyczynił się do tego Zachód, który sponsoruje podważanie stabilnych reżimów autorytarnych na świecie, które „w ocenie Pekinu mogą skutecznie zapewnić rozwój gospodarczy i rosnącą współpracę z Chinami”. Chiny boją się też tego, mówi Łukin, że taktyka „kolorowych rewolucji” może być wykorzystana przez Zachód również w Chinach. Zgadza się jednak z Pantsovem, iż w sprawie Krymu Chiny – ze względu na własne problemy separatystyczne – nie zaakceptują „podważania integralności terytorialnej istniejących państw”.

W Chińskich mediach pojawia się coraz więcej komentarzy na temat tego, co dzieje się na Krymie. Opinie takich ekspertów, jak: Feng Yujun, szef Instytutu Studiów Rosyjskich w Chinach, Sun Zhuangzhi, Wu Enyuan czy Zhang Yunling z Chińskiej Akademia Nauk Społecznych w większości są utrzymane w bardzo powściągliwym tonie. Wyraźnie jednak korelują one rosyjską argumentacją w tej sprawie i podkreślają „głębokie powiązania historyczne Krymu z Rosją” (Wu Enyuan). Mowa jest też o „zatroskaniu” rozwojem wydarzeń. Jeśli formułowane są już jakieś nieśmiałe rady, to takie, jak Zhanga Yunlinga, że „Chiny powinny spróbować mediacji, w celu uniknięcia konfliktów regionalnych”.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Ukraina - handel w cieniu wojny

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jednym z najważniejszych celów ukraińskiej polityki handlowej było uniezależnienie się od Rosji. Zadanie to zakończyło się sukcesem. Rosja utraciła praktycznie możliwość wykorzystywania handlu przeciwko Ukrainie.
Ukraina - handel w cieniu wojny

Mrożenie relacji z Rosją a polski eksport

Kategoria: Trendy gospodarcze
Rosja nie jest kluczowym rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, jednak inwazja Rosji w Ukrainie może prowadzić do potencjalnych ograniczeń polskiego eksportu wynikających z prawdopodobnych zaburzeń w globalnych sieciach podażowych.
Mrożenie relacji z Rosją a polski eksport

Ukraina walczy o eksport zbóż

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jeżeli kraj eksportował co roku 50 mln ton pszenicy i kukurydzy, czy 15 mln ton wyrobów stalowych, a nagle może wywozić ułamek tego wolumenu, to ma wielki problem gospodarczy. Przeżywa go Ukraina, walcząca z agresorem.
Ukraina walczy o eksport zbóż