Autor: Bogdan Góralczyk

Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, politolog, dyplomata, znawca Azji.

Chiny precyzyjnie zaplanowane

Niedawny szczyt Jedwabnego Szlaku w Pekinie kolejny raz zwrócił uwagę na nowy globalny potencjał Chin. Coraz bardziej uświadamiamy sobie chińską potęgę gospodarczą i finansową, a władze chińskie już szykują nowe wyzwanie innowacyjno-technologiczne.
Chiny precyzyjnie zaplanowane

Robotyka to jedna z priorytetowych chińskich dziedzin. (CC By NC kuba)

Dokładnie przed dwoma laty, w maju 2015 roku, po ponad dwóch latach prac blisko 200 ekspertów, władze chińskie przyjęły dziesięcioletnią strategię nazwaną Made in China 2025. Zakłada ona wyprowadzenie kraju na wiodące pozycje pod względem technologicznym. Poniekąd jest to odpowiednik niemieckiej strategii Przemysł 4.0, ale chodzi o nieco więcej, bo zawiera nie tylko nową politykę przemysłową.

Nowa rewolucja przemysłowa

Właśnie minęły dwa lata od implementacji tego projektu. Warto wnikliwiej spojrzeć na to, jak jest wprowadzany, bo może wpłynąć nie tylko na chińską, ale również na naszą rzeczywistość.

Zgodnie z nazwą głównym celem tej strategii jest zmiana priorytetów: zamiast dotychczasowego „zmontowano w Chinach” ma być „zbudowano w Chinach” – i to na podstawie własnych patentów, wynalazków i pomysłów, a nie tylko tych sprowadzonych z zewnątrz i umiejętnie u siebie zaadoptowanych. Po to właśnie są tworzone nowe Centra Innowacji Przemysłowej (ma ich powstać 15 do 2020 roku i aż 40 do 2025 roku).

Przewiduje się też zwiększenie komponentów krajowych w produkcji do 40 proc. do roku 2020 i nawet 70 do roku 2025. Innymi słowy, forsowani i wspomagani będą wszyscy ci, którzy stawiają na innowację i mogą wylegitymować się nowymi rozwiązaniami lub patentami. Przewiduje się również zaostrzenie przepisów dotyczących praw własności, także dla małych i średnich przedsiębiorstw, które dotychczas zbyt często zajmowały się kopiowaniem lub jedynie udoskonalaniem pomysłów przejętych od innych, głównie za granicą. Ma być więc nie tylko nowocześniej, ale też zgodnie z obowiązującymi na świecie prawidłami i przepisami, co po dziesięcioleciach nieco innych doświadczeń nie będzie wcale łatwe do przeprowadzenia.

W zapisach strategii mówi się dużo o produkcji krajowej, a zdecydowanie mniej o działalności transnarodowych korporacji – i współpracy z nimi na terenie Chin, podczas gdy dotąd były one ważnym nośnikiem innowacyjności w Państwie Środka. Na razie stawia się wyraźnie na swoje, a relacje ze światem zewnętrznym są w dokumentach niedopracowane i jakby odsunięte na bok. Wielu ekspertów, np. Scott Kennedy, wicedyrektor ośrodka badań nad Chinami w cenionym amerykańskim Centrum Badań Strategicznych i Międzynarodowych, tu właśnie doszukuje się głównej słabości tej strategii (w czym nie jest odosobniony), przy czym wyraźnie podkreśla jej wagę i znaczenie dla Chin i dla świata.

Izba Handlowa UE w marcu dała wyraz zaniepokojeniu, czy przypadkiem nowa strategia chińska nie da specjalnych forów własnym producentom, a tych pochodzących z zewnątrz będzie sekowała, chociażby przez – praktykowane często – ograniczenia do własnego rynku. W krytycznej ocenie izby „projekt 2025 jest w rzeczywistości zakrojonym na wielką skalę planem substytucji, zmierzającym do nacjonalizacji kluczowych gałęzi przemysłowych, a przynajmniej poważnego ograniczenia w nich pozycji obcego biznesu”.

Władze chińskie nie oglądają się jednak na innych i nie zważają na krytykę. Jak stwierdził w lutym premier Li Keqiang, obecnie na rzecz tej strategii działa aż 20 departamentów w podległej mu Radzie Państwowej, czyli rządzie. Nie wyklucza się, że wkrótce – być może po zaplanowanym na listopad tego roku XIX zjeździe KPCh – powstanie, chińskim zwyczajem, mała wiodąca grupa złożona z wysoko postawionych polityków i wybitnych ekspertów, zajmująca się wyłącznie tym zagadnieniem. Tym bardziej że w marcu w ostatnim dorocznym raporcie o stanie państwa premier Li  porównał tę strategię do nowej rewolucji przemysłowej.

Ambitne plany, pierwsze sukcesy

Co obejmie ta strategia? Większych tajemnic nie ma. Dziedziny szczególnego zainteresowania są w niej otwarcie wymienione i obejmują dziesięć priorytetowych obszarów:

  • wysoko zaawansowane technologie informatyczne,
  • roboty przemysłowe i ich komputerowe oporządzenie,
  • kosmonautyka i aeronautyka,
  • nowoczesny transport kolejowy,
  • sprzęt marynistyczny, technologiczne statki morskie i wysokie technologie w gospodarce morskiej,
  • pojazdy na alternatywnych źródłach energii i oszczędzające energię,
  • nowe technologie w rolnictwie,
  • energetyka,
  • ziemie rzadkie i nowe materiały,
  • bioprodukcja i medycyna.

W lutym dodano do tego 11 szczegółowych wytycznych sporządzonych przez ekspertów Rady Państwowej, które zaczynają się od pierwszej, najistotniejszej, ale zarazem najtrudniejszej do wprowadzenia w życie – przejścia z ilości do jakości. Kolejne mówią o stałym podnoszeniu standardów, produkcji odpowiadającej potrzebom rynku, przechodzeniu od tradycyjnego przemysłu do nasyconego technologiami, (a konkretnie wskazuje się na rozwój big data, internetu, technologii 3D, a nawet sztucznej inteligencji).

Zadbano też o odpowiednie przepisy zapewniające finansowanie nowych inwestycji i ambitnych planów. Jak wynika z wnikliwej analizy banku Mizuho, dzieje się tak przez utworzenie specjalnych funduszy rządowych, ulgi podatkowe i ułatwienia dla kooperacji wielkich konglomeratów państwowych z sektorem prywatnym oraz MŚP. Oprócz tego ogromne środki przeznaczono na specjalistyczne szkolenia oraz rozwój zasobów ludzkich (włączając w to specjalne wyjazdy stypendialne i staże w najlepszych uczelniach, ośrodkach badawczych i przemysłowych na świecie). Tego już doświadczamy także i my, bo studenci chińscy wydają się być teraz dosłownie wszędzie.

Jak widać, w rzeczywistości chodzi o innowacyjność całej gospodarki, a nie tylko niewielu wybranych dziedzin. Tym samym trzeba nie tylko poszukiwać nowych technologii za pomocą fuzji i przejęć za granicą (w tym w Europie), ale nade wszystko – zmieniać metody kształcenia, jak też nakłady na badania i rozwój. Te ostatnie – jak wykazują statystki – wyraźnie następuje. Według danych chińskich środki na te cele (B&R) wzrosły od 1 proc. w roku 2005 do blisko 3 proc. PKB obecnie i stale rosną (dane międzynarodowe mówią o wydatkach rzędu 2,1-2,2 proc. PKB, które wciąż wskazują na wysoką dynamikę wzrostu). .

Czym dotychczas Chiny mogą się pochwalić? Fakty mówią o mocnym postępie. Według danych tamtejszego ministerstwa przemysłu i technologii informatycznych w roku 2016 kraj wyprodukował 72 400 robotów przemysłowych – o 43,3 proc. więcej niż w roku poprzednim. Wysoko ocenia się ekspansję firmy Huawei na rynkach światowych. 139 mln smartfonów sprzedanych za granicą w ubiegłym roku daje już tej firmie 9,5-proc. udział w globalnej produkcji w tej dziedzinie. Według danych ulokowanego w Manili Azjatyckiego Banku Rozwoju chiński eksport towarów wysokich technologii wzrósł z 9,4 proc. ogółu w roku 2000 do 43,7 w roku 2014 i 48,5 w roku 2015. Chińskie media w ostatnim roku wielokrotnie podkreślały, że produkty chińskiej masowej technologii użytkowej pobiły konkurentów z Japonii i Korei Płd.

W 2015 roku Chiny mogły pochwalić się produkcją aż 90 proc. telefonów komórkowych, 80 proc. komputerów i 60 proc. telewizorów na świecie. Tyle tylko, że zdaniem fachowców daleko nie wszystkie z nich spełniały światowe kryteria. Władze chińskie zdają sobie z tego doskonale sprawę. Dlatego wyszły z nową strategią.

Już jest się czym pochwalić, a prawdziwa ekspansja – jeśli wierzyć chińskim zamiarom – dopiero nadchodzi. Jak wynika ze wspomnianego raportu banku Mizuho, po 2010 roku tempo wzrostu przemysłu wysokich technologii wyniosło 15,8 proc. rocznie, a sprawujący nad strategią Made in China 2025 wyjątkową pieczę premier Li Keqiang daje do zrozumienia, że należy spodziewać się jeszcze większego przyspieszenia.

Dużo chęci, mało inżynierów

Jak ocenia w specjalnym studium na ten temat z listopada ubiegłego roku specjalizujący się w Chinach i wysoko ceniony niemiecki think-tank Mercatur, strategia Made in China 2025 będzie miała ogromny wpływ na sytuację wewnętrzną w Chinach, jak też na rynkach międzynarodowych. Zarówno niemieccy, jak i inni fachowcy spodziewają się, że w ramach tej strategii Chiny będą miały przynajmniej pojedyncze ośrodki zdolne konkurować w poszczególnych branżach z najlepszymi w świecie. Pytanie tylko (na które na razie nikt nie zna odpowiedzi), jak daleko i jak szeroko pójdą w swych peregrynacjach. Ograniczą się tylko do wybranych ośrodków, jak zakłada obecna strategia, czy też zdecydują się na głęboką modernizację i innowacyjność w całej gospodarce. To na razie nie jest jeszcze jasne.

Formalnie strategia mówi o całym przemyśle wytwórczym, a więc również o bardziej tradycyjnych dziedzinach przemysłu, a nie tylko wysokich technologiach. Jednak dotychczasowa implementacja i szczegółowe zapisy wskazują bardziej na coś w rodzaju projektów pilotażowych w starannie dobranych dziedzinach (pierwsze 50 zainicjowano już w 2015 roku; łącznie stref wysokich technologii otwarto do końca 2016 roku aż 156), które jak można przypuszczać, dopiero potem będą poszerzane.

Poniekąd wynika to z bodaj największej bariery, jaką władze chińskie napotykają w implementacji tej strategii. Jest nią brak wystarczającej liczby fachowców – techników i inżynierów, doświadczonych, ale też otwartych na eksperymenty praktyków, zdolnych do podjęcia nowych zadań i wyzwań. Stąd tak wysoki nacisk i ogromne środki na szkolenia, staże i rozwój kapitału ludzkiego. Ambicje i plany są, mapa drogowa jest narysowana, ale ciągle brakuje ludzi.

Chiny szykują światu kolejne wyzwanie – i dobrze o tym wiedzieć, a jeszcze lepiej być na nie odpowiednio przygotowanym. Trzeba bowiem przyznać rację autorom z Mercatur, gdy piszą: „Ta strategia gwałtownie zwiększy globalną konkurencyjność kluczowych chińskich firm, selektywnie celujących w najbardziej newralgiczne dziedziny przemysłowe przyszłości”. Na to też musimy być przygotowani.

Robotyka to jedna z priorytetowych chińskich dziedzin. (CC By NC kuba)

Otwarta licencja


Tagi