Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Chiny pomogą Europie, gdy ona sama znajdzie dla siebie rozwiązania

Tuż przed piątą już podróżą kanclerz Angeli Merkel w Chinach największy tutejszy producent ciężkiego sprzętu budowlanego, firma Sany, kupił za 324 mln euro 90 proc. udziałów w niemieckiej spółce z tej samej branży Putzmeister. Nie był to przypadek.
Chiny pomogą Europie, gdy ona sama znajdzie dla siebie rozwiązania

Angela Merkel (CC By-NC-SA IG BC)

Putzmeister zatrudnia 3 tysiące pracowników i sprzedaje rocznie sprzęt wartości 570 mln euro. Zakup tej firmy przez Sany (jest ona obecna także w Polsce) to jedna z większych chińsko-niemieckich transakcji tego typu. Po tej fuzji powstanie w tej dziedzinie gigant na skalę światową.

Warto dodać, że właścicielem i twórcą potęgi Sany, która „urosła” dzięki chińskiemu boomowi budowlanemu, jest 58 letni Liang Wengen, najbogatszy Chińczyk, którego majątek wynosi, według magazynu Forbes, 9,3 mld dolarów. Liang Wengen jeszcze w tym roku zostać członkiem Komitetu Centralnego KPCh. Będzie pierwszym całkowicie prywatnym biznesmenem zasiadają we władzach rządzącej Chinami partii komunistycznej, co jest znakiem czasu i symbolem tutejszych przemian. Nie znaczy to, że wśród chińskich komunistów nie ma ludzi majętnych. Dotychczas jednak byli oni przeważnie szefami firm, w których państwo miało decydujący lub znaczący udział.

Także chińska firma komputerowa Lenovo, która stała się graczem na skalę światową, zapowiedziała właśnie duże zakupy na rynku niemieckim pozwalające jej na 14-procentowy wzrost udziałów na tamtejszym rynku PC. Słowem, grunt pod kolejną wizytę niemieckiej kanclerz w Chinach był dobrze przygotowany.

Niemcy to największy partner handlowy Chin w UE i czwarty na świecie – po Stanach Zjednoczonych, Japonii i Korei Południowej. W zeszłym roku handel niemiecko-chiński przekroczył 169 mld dolarów. Niemiecka obecność w Państwie Środka widoczna jest dosłownie na każdym kroku. Już na pokładzie samolotów Lufthansy do Pekinu większość pasażerów stanowią, oprócz turystów, niemieccy inżynierowie i biznesmeni, którzy już w trakcie lotu przy włączonych laptopach potrafią przez niemal całą drogę dyskutować o swych niemiecko-chińskich projektach. Na ulicach chińskich miast wprost uderza liczba niemieckich samochodów takich koncernów jak: VW-Audi, BMW czy Daimler AG (Mercedes). Zdecydowana większość chińskich urzędników od średniego szczebla w górę korzysta przeważnie ze służbowych limuzyn Audi A6 L, wytwarzanych w Szanghaju.

Przykłady obecności gospodarczej Niemiec w Państwie Środka zauważyć można więc tu wszędzie, jednak niemiecka kanclerz, jak by to nie zabrzmiało, przyleciała do Pekinu także jako reprezentant interesów całej Europy, zwłaszcza państw strefy euro, choć oficjalnego mandatu do tego nie miała. Wiadomo jednak jakie finansowe kłopoty trapią Europę i jak bardzo potrzebne są jej pieniądze, które, kto jak kto, ale Chińczycy mają.

Wielu europejskich polityków nadal nie ma przekonania do chińskich inwestycji w Europie, ale Merkel oświadczyła w wywiadzie, który ukazał się jeszcze przed jej wizytą w chińskim liberalnym tygodniku Southern Weekend, że oba kraje „powinny rozwijać możliwości inwestycyjne, zwłaszcza w dziedzinie high-tech”. Bardzo mile „połechtało” to chińskie władze, które właśnie do najnowszych światowych technologii chcą uzyskać zdecydowanie szerszy aniżeli dotąd dostęp. Mają wprawdzie na to środki, lecz nie mają, mówiąc ogólnie, politycznego przyzwolenia, zwłaszcza ze strony Stanów Zjednoczonych. Jednak jeśli przyleciało się do Pekinu, apelując o wsparcie dla euro, trzeba także było coś zaoferować w zamian.

Chiński premier Wen Jiabao „zrewanżował się” mówiąc, iż jego kraj nie wykupi Europy, bo nie ma ani takiego zamiaru ani takich możliwości. Te słowa światowe agencje podchwyciły najbardziej, bowiem resztę stanowiły raczej ogólniki. Szef chińskiego rządu dodał jednak, że chińskie inwestycje w państwach europejskich dopiero raczkują, czym dał wyraźnie do zrozumienia, że Chiny oczekują ich zwiększenia.

Dodajmy, że na każdym kroku podczas swego pobytu w Państwie Środka, Angela Merkel broniła idei wspólnej waluty europejskiej. Tłumaczyła podczas wystąpienia w Chińskiej Akademii Nauk Społecznych, że potrzeba więcej czasu aby rozwiązać kryzys zadłużenia w Europie, bowiem poszczególne rządy muszą przeforsować u siebie przepisy dotyczące równoważenia budżetów i nakładania sankcji na państwa, które naruszą zasady deficytu.

W Chinach, gdzie decyzje ekonomiczne – dodajmy, że poprzedzone licznymi ekspertyzami i analizami – kiedy już zapadną, są po prostu odgórnie wdrażane w życie, wyjaśnienia takie jak te czynione przez Merkel, były niezbędne. Chińczycy chcą bowiem mieć jakieś gwarancje, zanim wyłożą pieniądze, że w Europie faktycznie istnieje wola polityczna, aby zażegnać kryzys długu.

Pomimo, z trudem ukrywanej przez tutejsze oficjalne media „schadenfreude” z problemów trapiących strefę euro, Chiny wolą ze względu na własne gospodarcze interesy, mieć w Europie partnera stabilnego i przewidywalnego, który będzie gospodarczą alternatywą zwłaszcza dla Stanów Zjednoczonych i innych państw Azji. Dodajmy, że pomimo problemów, Europa to nadal największym gospodarczy partner Pekinu.

Niemiecka kanclerz usłyszała zapewnienia od premiera Wen Jiabao, że Chiny są gotowe „angażować się bardziej” w działania na rzecz rozwiązania problemu zadłużenia w Europie, jednak wprost nie padły żadne konkrety finansowe odnośnie zasilenia Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, który zastąpi Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej.

Agencja Reutera zacytowała Wena Jiabao, premiera Chin, który powiedział:

– Rozważamy czy zaangażować się w rozwiązywanie europejskich problemów poprzez Europejski Fundusz Stabilności Finansowej i Europejski Mechanizm Stabilizacyjny – powiedział premier Chin Wen Jiabao.

– Z jednej strony, Europa jest naszym największym rynkiem eksportowym. Z drugiej – z Europy importujemy najwięcej technologii. Z tej perspektywy, pomoc w stabilizacji europejskich rynków leży w naszym interesie. Musi to zrozumieć całe nasze społeczeństwo – podkreślił.

Wen Jiabao powiedział, że Chiny szukają sposobów na udzielenie Europie kolejnych pożyczek.

Tłumacząc z języka chińskiej dyplomacji znaczy to tyle, że jeszcze poczekamy z ostateczną decyzją, bo najpierw chcemy zobaczyć co sami zrobicie ze swymi  problemami. Jak to ujął szef chińskiego rządu, „wysiłki podejmowane przez państwa europejskie są kluczem do rozwiązania problemu zadłużenia”. Słowem nic nowego w porównaniu z tym co europejscy przywódcy słyszeli już w ubiegłym roku.

Wyjaśnijmy jednak, iż Chiny, ale nie tylko one, są zdezorientowane tym w jakim kierunku naprawdę zmierza Europa. Sprzeczne sygnały, które tu napływają odbierane są jako niemoc w wypracowaniu jednolitego stanowiska. W chińskiej prasie, jak i wśród tutejszych analityków, słychać opinie, których autorzy nie kryją irytacji i zdziwienia faktem, że o problemie długu politycy europejscy debatują już od roku, grożąc nawet czarnym scenariuszem, czyli upadkiem euro. Dlaczego zatem, skoro sytuacja jest tak zła, nie potrafią wypracować jednolitego stanowiska? – pytają Chińczycy. A nawet, gdy zostaje ono wynegocjowane, jak podczas ostatniego szczytu w Brukseli – to od razu jest kontestowane.

Winę za ten stan rzeczy zrzucają częściowo na polityczne ambicje europejskich przywódców. Z drugiej jednak strony nie do końca pojmują, że decyzje w Unii zapadają drogą konsensusu, długiego ustalania detali, dogadywania się i godzenia, jakże często sprzecznych interesów. Chińscy eksperci gospodarczy nie kryją jednak, że logika demokracji, na którą powołują się europejscy liderzy, jest dla nich w tym wypadku nie do końca logiczna.

Wizyta kanclerz Merkel zapewne zacieśniła jeszcze bardziej i tak świetne relacje gospodarcze między Berlinem a Pekinem, choć politycznych zgrzytów w jej trakcie nie zabrakło. Czy przekonała ona tutejsze władze do faktycznie większego zaangażowania się w pomoc Europie? Trudno jest to ocenić także z tego względu, że w tym roku na ich szczycie dojdzie do planowanej wymiany kadr. Odejdą dotychczasowy prezydent i premier kraju, czyli tzw. czwarta generacja przywódców KPCh. Dodajmy również, że wśród chińskich elit zdania na temat pomocy Europie są mocno podzielone, o czym już kiedyś pisałem. Część uważa, że Chiny czekają gospodarcze problemy i wolniejszy wzrost, więc nie ma co wyrywać się z pomocą innym.

Po niemieckiej kanclerz do Pekinu wybierają się wkrótce kolejni europejscy przywódcy, którzy też będą starali się przekonać Chiny, iż Europa prędzej czy później, ale jednak poradzi sobie z kryzysem i warto w nią wierzyć. Problem tylko, czy sami do końca wierzą w to co mówią.

Autor mieszka w Pekinie

Angela Merkel (CC By-NC-SA IG BC)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Chiny nie zastąpią Rosji handlu z Zachodem

Kategoria: Analizy
Mimo wzrostu wzajemnych obrotów handlowych, podpisywania umów na nowe projekty energetyczne i prób ograniczenia roli dolara w handlu zagranicznym Chiny jeszcze długo nie zajmą miejsca zachodnich państw w gospodarce Rosji.
Chiny nie zastąpią Rosji handlu z Zachodem