Chiny sprawdzają siłę juana

Rok 2010 zakończył kolejny pięcioletni plan Chińskiej Republiki Ludowej. Jeszcze nieokrzepły gospodarczo, niedawny i jednocześnie niespełniony eksporter rewolucji kulturalnej, wywołał szok w zjednoczonej Europie, przedkładając propozycję stabilnego i długookresowego zakupu obligacji państw unijnych.
Chiny sprawdzają siłę juana

(CC BY-SA nuomi)

Wschód oczami Wschodu (2)

Środek ciężkości światowej gospodarki nieubłaganie przesuwa się na Wschód. Jak to się dzieje, że gospodarki USA i Unii Europejskiej drepczą od kilku lat w miejscu nie mogąc poradzić sobie z rozlicznymi i daleko idącymi skutkami kryzysu po upadku banku Lehman Brothers, a Daleki Wschód rozwija się w najlepsze?

Propozycja ta została poprzedzona długim okresem analiz gospodarczych prowadzonych w ramach Wydziału Kontaktów Międzynarodowych (WKM), podległego bezpośrednio Sekretarzowi Generalnemu Hu Jintao i niezależnego od Biura Politycznego KPCh organu, zajmującego w organizacji administracji publicznej miejsce równorzędne z Centralną Komisja Wojskową działającą pod przewodnictwem Hu.

WKM jest typową dla rządów niektórych krajów dalekowschodnich (Japonia, Tajwan, Korea Południowa) formą „rządu za parawanem” jak mówią Japończycy lub rządu „o podwójnym dnie”. Premierzy i gabinety wspomnianych krajów, a w Chińskiej Republice Ludowej Biuro Polityczne KPCh oraz licząca zwyczajowo ponad 12 wicepremierów i 50 ministrów Rada Państwa pod przewodnictwem Wen Jiabao, stanowią niewątpliwie tylko jedno ze źródeł siły napędowej państwa.

Z pewnością nie jest to źródło jedyne i główne. Poza nim są i inne, takie jak: zgromadzenie narodowe, administracja a także lokalni wielcy przedsiębiorcy związani wielowymiarową siecią relacji ze swoimi administracyjno-partyjnymi opiekunami i przewodnikami. WKM jest miejscem narad kierownictwa gospodarczego i ma przywilej prezentowania gabinetowi poglądu tegoż kierownictwa. Dotyczy to takich spraw jak: zagadnienia międzynarodowe, gospodarka międzynarodowa, współpraca gospodarcza, handel zagraniczny, finanse i ustawodawstwo. Nad zagadnieniami tymi pracuje nieprzerwanie, przez 24 godziny na dobę, armia doskonale wyedukowanych doradców, podzielonych na kilkadziesiąt wyspecjalizowanych komitetów.

Pekin oficjalnie zaoferował Europie program „długofalowego zakupu obligacji państw unijnych” lub jak nazwały to media większości krajów „ratunek dla Europy”. Zrobił to jednak na bardzo wysokim stopniu ogólności, bez podania jego wartości bezwzględnej, nie precyzując jego warunków. Zanim to uczynił, przetestował reakcję gospodarek zachodnich za pomocą mini-programu obligacyjnego, adresowanego do banków centralnych Korei Południowej i Japonii.

Jak to ładnie uzasadniono, program testowy przeprowadzony został  „w ramach zmian w strukturze państwowych rezerw dewizowych”. W istocie chodziło o zmniejszenie udziału rezerw w dolarach amerykańskich z jednoczesnym zwiększeniem roli niektórych walut azjatyckich. Chiny zwiększyły ponad dwukrotnie, do 3,99 bln wonów, w swoim portfelu wartość południowokoreańskich obligacji. Spowodowało to natychmiastowy wzrost cen tych papierów. W tym samym czasie zmniejszone zostało o 6 proc. chińskie zaangażowanie w obligacje USA, a jednocześnie 20,1 mld USD zainwestowano w dług japoński.

Pekin złożył deklaracje pomocy Europie wyjścia z kryzysu zadłużeniowego, publicznie proponując „odsiecz europejskiej walucie”. Określenie to często powtarza się w światowych masmediach. Zanim to uczynił sprawa została skonsultowana z rządami najsilniejszych gospodarek Europy, Komisją Europejską, rządami zainteresowanych państw a wreszcie z USA, największym partnerem handlowym Chin.

Ostatnim akordem tej precyzyjnie przygotowanej międzynarodowej akcji były rozmowy dwustronne USA-ChRL w ramach strategicznego i ekonomicznego dialogu w Pekinie. W czasie rozmów tych jako tematy główne miały dominować:

– zagadnienia dotyczące kursu juana, sztucznie zdaniem Waszyngtonu zaniżanego przez Pekin, a w efekcie nieuczciwie wspomagającego działalność gospodarczą lokalnych inwestorów, przez co destruktywnie wpływającego na relacje ChRL – USA;

– problem „rosnącego poziomu wprowadzanych ukradkiem działań protekcjonistycznych skierowanych przeciw zagranicznym przedsiębiorcom w  Chinach”;

– a także rozpoczęcie przez chińskie ustawodawstwo procesu ustanowienia prawa mającego na celu ochronę wartości intelektualnych.

Jak się jednak okazało, rozmów nie zdominował temat aprecjacji juana. Oficjalnie, jest on tak bardzo istotny dla amerykańskiej administracji, że Timothy Geithner, minister skarbu, był skłonny w kwietniu 2010 roku rozpocząć działania mające na celu uznanie ChRL za „kraj manipulujący kursami walut”, co pozwoliłoby nałożyć drastyczne sankcje celne na towary importowane z Chin. Rozpoczęte przez Geithnera działania miały na celu jedynie danie sygnału przed rozpoczęciem dwustronnych rozmów w Pekinie, iż USA zdają sobie sprawę, że Chiny sztucznie utrzymując kurs swojej waluty zaniżają jej wartość. Chiny uzyskują w konsekwencji dwa cele jednocześnie: intensyfikację eksportu swoich towarów i powiększenie deficytu handlowego USA, co z kolei jest wystarczającym powodem, aby wpisać Chiny na listę państw manipulatorów swoją walutą.

Majowe rozmowy w Wielkiej Hali Ludowej zdominowały dwa pozostałe tematy, czemu wyraz dał w wypowiedzi dla Reutera po zakończeniu rozmów Ron Kirk, negocjator amerykańskiego ministerstwa handlu. Ron Kirk podkreślił, że dla USA zniesienie chińskich działań protekcjonistycznych oraz likwidacja kradzieży wartości intelektualnych „mają jeszcze większe znaczenie od jakichkolwiek osiągnięć związanych z kursem wymiany”.

Warto tu podkreślić, iż przewartościowanie omawianych zagadnień z kursu walut na rzecz regulacji dotyczących dyskryminacji przedsiębiorstw zagranicznych, było zgodne ze stanowiskiem UE. Dał temu wyraz w swojej kwietniowej wypowiedzi Joerg Wuttke, ustępujący przewodniczący Europejskiej Izby Handlowej.

Ta nieoczekiwana zmiana wagi tematów rozmów związana jest z jeszcze dwoma, nie ujawnianymi na zewnątrz zagadnieniami: pozyskaniem zgody Pekinu na wprowadzenie sankcji przeciw Teheranowi (chodzi o niekontrolowany program nuklearny Iranu) oraz zmiany struktury rezerw.

Hillary Clinton oraz Timothy Geithner uzyskali w rozmowach z Hu i wicepremierem Wang, zgodę na aprecjację juana, a także obietnicę zastanowienia się administracji chińskiej nad formą zniesienia dyskryminacji wobec zagranicznych przedsiębiorstw (przede wszystkim amerykańskich i z amerykańskim wkładem finansowym). Korzyścią dla USA może też być ewentualna zmiana stanowiska ChRL w spawie sankcji przeciw Iranowi. Jest to efektem konsensusu osiągniętego dzięki zgodzie na dywersyfikację chińskich rezerw walutowych.

Hu Jintao zgodził się na wzmocnienie kursu renminbi, ale jak natychmiast zauważyli to analitycy, bez jakiegokolwiek słowa na temat harmonogramu i skali tych zmian.

Administracja amerykańska, zdając sobie sprawę z wagi partnerstwa handlowego Chin i zacieśniającego się pola ekonomicznego manewru oraz możliwości politycznego nacisku, wyraźnie jednak tonuje swoje stanowisko w sprawie upłynnienia kursu chińskiej waluty. Postępuje więc inaczej niż władze Brazylii, Indii, Japonii, Korei Południowej, Australii i Afryki Południowej, które coraz mocniej podnoszą głos sprzeciwu. Naciski Banku Światowego są tu bez znaczenia. Pekin już wie, że na międzynarodowej arenie gry – czy jak niektórzy wolą, cichej wojny gospodarczej lub walutowej – uczestniczyć może na własnych warunkach.

Nie bez znaczenia jest fakt, że chiński bank centralny miał już w tym czasie przygotowany plan uwolnienia miejscowej waluty, polegający na pilotażowej wymianie juana na malezyjskiego ringgita i południowokoreańskiego wona oraz rubla.

Zdaniem większości analityków rynków finansowych, był to pierwszy krok do osiągnięcia dalekosiężnego celu pekińskiej administracji jakim jest uzyskanie dla juana statusu waluty międzynarodowej i ograniczenia dominującej roli amerykańskiego dolara na globalnym rynku. Istotna w tej grze jest nagłośniona wypowiedź premiera Wen Jiabao, w marcu ubiegłego roku, że Pekin wyraża obawy i głęboki niepokój w sprawie lokat w obligacje dominowane w walucie amerykańskiej.

W tym samym miesiącu grupa kierowanych przez senatora Schumera kongresmenów naciska na prezydenta Obamę do zajęcia zdecydowanego stanowiska w sprawie uwolnienia kursu juana.

Administracja amerykańska pozyskuje wsparcie MFW i poprzez prezydenta USA wyraża negatywne stanowisko na temat gospodarek o „dużych nadwyżkach zewnętrznych, ale uzależnionych od eksportu”, co dotyczy tak samo Chin jak i Niemiec. Ich nadwyżka na rachunku bieżącym jest o połowę mniejsza od chińskiej i zdecydowanie mniejsza w relacji do PKB – (odpowiednio ok. 300 mld USD do ok. 140 mld USD).

Jeszcze 16 czerwca prezydent Obama grzmi o tym jak „ważne jest dla globalnej gospodarki ustalanie kursów walutowych przez rynek”, ale trzy dni później Narodowy Bank Chin oznajmia „bardziej elastyczne podejście do kursu juana na bazie koszyka walut oraz podaży i popytu”.

W Chinach nie istniał dotychczas rynek walutowy, a centralny bank ustalał każdego dnia kurs USD na niezmiennym od dwu lat poziomie 6,83 juanów. Jeszcze nie zakończył się szok na światowych rynkach finansowych po tym oświadczeniu, gdy 21 dnia szóstego miesiąca Roku Tygrysa, juan dostaje polityczne przyzwolenie na umocnienie się o 0,4 proc. Ten nadzwyczaj podniecający światowe rynki walutowe początek aprecjacji został stłumiony już 23 dnia tego samego miesiąca, przy pomocy przyjacielskiego gestu podania pomocnej dłoni „niewidzialnej ręce rynku”, a inaczej mówiąc żądaniu Narodowego Banku Chin interwencyjnego zakupu USD przez banki krajowe, co skutkuje natychmiastowym obniżeniem i ustaleniem centralnego kursu na poziomie 6,81 juana za 1 dolara.

Dla świata był to czytelny sygnał, że w rezultacie presji USA, UE, a także Indii, Brazylii, Afryki Południowej i innych rozwijających się gospodarek, wartość juana będzie wprawdzie oparta na koszyku walut, a nie tylko na amerykańskim dolarze, ale nie będzie to kurs w pełni płynny, a jedynie „płynnie sterowany”. Na światowych rynkach finansowych zawrzało. Zdawałoby się rozwiązany już problem „manipulowania kursem” powrócił nagle jak bumerang.

Nie było to jednak zaskoczeniem dla banków centralnych ani USA, ani Europy.

Tam doskonale zdawano sobie sprawę z niepodważalnego faktu, że w gospodarce centralno-politycznej, w warunkach kontroli przepływów kapitałowych, reglamentowania kredytu na inwestycje (w większości skierowanych na eksport i dla wielkich państwowych przedsiębiorstw), obliczanie kursu równowagi pieniądza napotyka na wysoki stopień trudności. Przy jednoczesnym braku wolnej wymiany juana na międzynarodowym rynku jest to właściwie niemożliwe.

Bez względu na to jak nazwiemy politykę sterowania kursem juana, dopóki będzie ona integralną częścią polityki strategii rozwoju Chin, dopóty nie będzie miała większego znaczenia dla zrównoważenia deficytu handlowego UE i USA z ChRL.  Nawet przy pełnym upłynnieniu i aprecjacji renminbi o kilka procent rocznie sytuacja się nie zmieni. Import surowców, niezależnie od kursów walutowych, w zdecydowanej większości nadal wyceniany jest w dolarach amerykańskich.

Dla globalnego rynku istotne znaczenie ma fakt, że problem kursu waluty chińskiej doprowadził do rozpoczęcia próby wypracowywania wspólnego stanowiska Europy, Stanów Zjednoczonych, a także kilku rozwijających się krajów, wobec polityki gospodarczej Chin. Jest to nieformalna, ale świadoma budowa platformy porozumienia kilkudziesięciu już gospodarek ukierunkowanych na ChRL. Jest to platforma porozumienia ponad podziałami politycznymi np. Japonia – USA.

Podniecenie wywołane „elastycznym podejściem Pekinu do kursu walutowego” szybko przerodziło się w zaniepokojenie, szczególnie gospodarek europejskich, po ponownym zapewnieniu przywódców ChRL o „gotowości pomocy Europie w wyjściu z kryzysu zadłużeniowego”.

Wypowiedź ta zbiegła się z się z sierpniową publikacją danych o stanie chińskiej gospodarki, z których wynikało, że nadwyżka handlowa ChRL zwiększyła się do najwyższego poziomu od 18 miesięcy. Informacja ta spowodowała natychmiastową reakcję głównych partnerów handlowych Chin i zwiększenie nacisków na rozluźnienie kursu juana, a w konsekwencji wyhamowanie gospodarki.   Zaniepokojenie to wzmogło się po wypowiedzi wiceministra handlu Hong Shan, że „Chiny są zmuszone utrzymywać stabilny kurs juana w ramach pakietu działań politycznych wspierających międzynarodowy handel, a juan powinien być częściej stosowany do intensyfikacji tego handlu”.

Był to następny wyraźny sygnał dla świata politycznego, że ChRL jest daleka od upłynniania kursu swojej waluty, a Narodowy Bank Chin będzie nadal sterował jedynie „bardziej upłynnionym” kursem i tylko w takich warunkach Chiny są gotowe do masowych zakupów obligacji nadmiernie zadłużonych państw europejskich. W fachowej codziennej prasie ekonomicznej zawrzało, zmieniły się tytuły, atmosfera  artykułów oraz sentyment wobec Chin. Zamiast dotychczasowych tytułów „Pekin idzie z odsieczą Europie”, „Chiny ożywiają popyt”, „Europejskie indeksy rosną dzięki Chinom” pojawiły się tytuły raczej niepokojące: „Chiny wykupują świat”, „Euroland w opałach”, „Brak surowców, Chiny przejmują Europę”, „Niedźwiedzia przysługa”.

Euforia przerodziła się w obawy.

Andrzej J. Sajkiewicz jest jednym z najwybitniejszych polskich znawców języków, kultury oraz gospodarek krajów dalekowschodnich. Andrzej Sajkiewicz przez wiele lat mieszkał w Japonii i w Chinach, piastując wysokie funkcje w ponadnarodowych japońskich korporacjach gospodarczych.

Kolejne odcinki cyklu „Wschód oczami Wschodu” w każdy wtorek i piątek.

(CC BY-SA nuomi)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP

Kategoria: Analizy
Na koniec 2021 r. rezerwy dewizowe NBP osiągnęły równowartość 166 mld dol., wzrastając sześciokrotnie w stosunku do poziomu z 2000 r. i niemal dwukrotnie w ciągu ostatniej dekady. W rankingu krajów dysponujących największymi rezerwami dewizowymi Polska plasuje się na wysokiej 20. pozycji.
Zarządzanie rezerwami dewizowymi NBP