Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Dopiero czas pokaże, czy nowe chińskie reformy okażą się historyczne

Posiedzenie Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin odbywało się za zamkniętymi drzwiami. Zapowiadano je, jako największe wydarzenie polityczne tego roku, a po zakończeniu, w różnych doniesieniach najczęściej określano jako „historyczne”. Łatwo, bo potrzeba sporo czasu żeby to zweryfikować.
Dopiero czas pokaże, czy nowe chińskie reformy okażą się historyczne

PAP

Ostatnie plenum miało w pierwszej kolejności nadać nowy impuls chińskim reformom gospodarczym, o których coraz częściej mówiło się, że ugrzęzły i nie przystają do wyzwań stojących przed krajem. Porównywano je do tego sprzed 20 lat, gdy ustanawiano ramy dla gospodarki rynkowej a nawet przywoływano plenum z końca 1978 r., kiedy zdecydowano o rozpoczęciu reform i otwarcia na świat, czyniących z Chin drugą gospodarkę globu.

>>zobacz film: Chiny zmieniają strategię rozwoju

Do tego sami chińscy przywódcy rozbudzali duże oczekiwania zapowiadając podjęcie „bezprecedensowych, szeroko zakrojonych i zdecydowanych reform” mających przyczynić się do „gruntownych zmian społecznych i gospodarczych”.

Wang Huaichao, prof. Centralnej Szkoły Partyjnej, stwierdził, że na obecnym etapie, spory wokół chińskich reform skupiają się na metodach wprowadzania.

Wielkie spotkanie chińskiej partii poprzedziły dobre dane na temat chińskiej gospodarki. PKB zbliżył się do 8 proc. (jeszcze niedawno obawiano się, że będzie tylko 6 proc.). Znamienne, iż te korzystne wieści niektórzy chińscy komentatorzy ekonomiczni odebrali, jako zły sygnał. Andy Xie na łamach opiniotwórczego, liberalnego tygodnika ekonomicznego „Caixin” stwierdził, że ostatnie ożywienie wzrostu „nie jest dobrą wiadomością dla Chin”, ponieważ tylko „opóźni nieuniknioną restrukturyzację gospodarczą i zwiększa jej ostateczny koszt”. Dodał, że gospodarkę Chin restrukturyzacja i tak nie ominie, tyle, że albo zrobi to rząd, albo wymusi ją rynek, bo innego wyboru nie ma. Im stanie się to później, tym proces ten może przebiegać bardziej chaotycznie – ostrzegał.

Utrzymanie kursu na dalsze reformy, oficjalnie nie jest w Chinach w żaden sposób podważane, ale różnie się te reformy interpretuje i co innego ma na myśli. Określa się to tutaj, jako „chodzenie na dwóch nogach”. Jedną stanowi pogłębianie rynkowych reform, drugą jednoczesne zwalczanie heretyckich – z punktu widzenia rządzących krajem – poglądów i blokowanie śmielszych zmian politycznych. Dopiero co zakończone plenum ten właśnie kurs potwierdziło.

Stephen S. Roach z Uniwersytetu Yale, były prezes Morgan Stanley Asia, w artykule, który ukazał się w Global Times i był szeroko cytowany przez inne tutejsze media zarzucił chińskim władzom, że w zapowiedziach przełomowych reform brakuje konkretów, na których pojawienie się liczył.

Komentatorzy popierający nurt zachowawczy, nadal bardzo silny w KPCh, wzywają cały czas do rozwagi, przypominając, że wśród nowej elity jest wielu ludzi młodych, niepamiętających już czasów chaosu „rewolucji kulturalnej”. W tym kontekście, jako przestrogę, przytaczano przykład reform Gorbaczowa w ZSRR, które zdaniem autorów okazały się porażką przypieczętowującą upadek rosyjskich komunistów.

Zastanawiają się więc głównie na tym, jak obecny system „socjalizmu o chińskiej specyfice” uczynić jeszcze skuteczniejszym zamiast reformować go zbyt głęboko.

Dziennik Ludowy, oficjalny organ KPCh, przypomina, że „zachodnie teorie społeczne”, czy to neoliberalizm, czy demokratyczny socjalizm nie nadają się do „zaspokojenia podstawowych interesów narodu chińskiego” i „nie są mądrymi wskazówkami dla dzisiejszych Chin”.

Dla niektórych obserwatorów chińskiej sceny, zwłaszcza tych kibicujących reformatorom – częstotliwość tychże, jak to określali „propagandowych salw” stanowiło dowód, że chińscy komuniści znaleźli się w ideologicznej defensywie, bowiem coraz trudniej jest im bronić niepodważalnych dotąd dogmatów marksizmu.

Jednak, o czym mówi się w Chinach ostatnio otwarcie w blogosferze, nie o marksizm tu chodzi, ale o ekonomiczne interesy części partyjnych notabli i powiązanych z nimi grup interesów, których zmiany polegające na głębszym urynkowieniu gospodarki pozbawiają wpływów i pieniędzy.

Profesor administracji publicznej z Chińskiej Akademii Zarządzania Zhu Lijia powiedział wprost, że sukces reform przyjętych na plenum zależeć będzie od tego, jak reformatorzy poradzą sobie w walce z grupami interesu, które „w obecnym systemie korzystają z przywilejów”.

Przyjęte do realizacji wytyczne

Nowe reformy mają nadal zostać utrzymane w nurcie „socjalizmu o chińskich cechach”. Relacja rząd – rynek ma być „właściwie uregulowana”, ale to rynek odgrywać ma teraz rolę decydującą w alokacji zasobów, choć państwo pozostanie ostoją gospodarki.

Uczestnicy spotkania powołali grupę roboczą (będzie to rodzaj think tanku), pracującą nad głębokimi i już szczegółowymi reformami przygotowanymi przez ekspertów i naukowców. Ranga grupy ds. głębokich reform ma być wysoka. Gremium to ma się zająć również, jak to nazwano „modernizacją systemu zarządzania” krajem.

Prof. Wang Yukai z Chińskiej Akademii Zarządzania zwrócił przy tej okazji uwagę, iż właśnie reforma administracji będzie „ważnym elementem w kolejnej rundzie reformy Chin”. Dodał, iż ma to skutkować mniejszą aniżeli dotąd ingerencją państwa w rynek.

Słowo „rynek” wymieniono 22 razy w komunikacie wydanym na koniec plenum. Chiny mają też zasadniczo zmienić model rozwoju gospodarki i oprzeć go w dużym stopniu o innowacje. Równoważeniu gospodarki sprzyjać będzie reforma fiskalna i podatkowa oraz stworzenie jednolitego rynku ziemi w miastach i na wsi (rolnicy będą mieli więcej niż dotąd praw własności). Kontynuowana będzie również budowa trwałego systemu zabezpieczenia społecznego.

Rezultaty anonsowanych na plenum zmian mają zostać osiągnięte do 2020 roku. Dopiero wtedy można będzie ocenić z jakim skutkiem zostały przeprowadzone  reformy. Trzeba mieć jednak świadomość faktu, że jeśli nawet na najwyższych szczeblach chińskich władz zapadły decyzje sprzyjające reformom, to obstrukcja na szczeblu lokalnym i ze strony niechętnych im środowisk może je skutecznie powstrzymać.

Będzie to test siły politycznej i realnych wpływów dla obecnej ekipy rządzącej – czy jest na tyle skonsolidowana, by móc przeforsować własną wizję rozwoju Chin.

Zmiany w Chinach będą wymagać silnej ręki, co z kolei stoi w sprzeczności z oczekiwaniami politycznej liberalizacji. Na nią się więc szybko nie zanosi.

OF

PAP

Otwarta licencja


Tagi