Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Czego oczekują Chiny w zamian za większą pomoc Europie

Chiny chcą szybszego uznania swej gospodarki przez UE za w pełni rynkową. To bardzo wzmocniłoby ich pozycję we wszelkiego typu sporach handlowych i zabezpieczyło ekonomiczne interesy. Prof. Men Jin, ekspert od stosunków chińsko-unijnych, uważa, że to główny rezultat rozmów na szczycie z UE.
Czego oczekują Chiny w zamian za większą pomoc Europie

Jose Manuel Barroso, szef Komisji Europejskiej, z premierem Chin Wenem Jiabao (Fot. Komisja Europejska)

Zakończył się szczyt Chiny – Unia Europejska. Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej i Jose Manuelem Barroso, szef Komisji Europejskiej, spotkali się z chińskimi liderami – prezydentem Hu Jintao i premierem Wen Jiabao.  Chiny jasno określiły swoje potrzeby – czego chcą za pomoc finansową dla tonącej Europy. Choć terminy żadne nie padają, to deklaracje, iż uznanie chińskiej gospodarki za wolnorynkową ma nastąpić „szybko i kompleksowo” brzmią jednoznaczne.

Dotąd ponad 80 państw na świecie uznało gospodarkę Chin za rynkową. Jednak UE, Stany Zjednoczone i inne kraje rozwinięte, nie zdecydowały się na ten krok. Ma to nastąpić automatycznie w 2016 roku, ale dla Chin liczy się teraz każdy rok, głównie ze względu na słabnące tempo wzrostu ich gospodarki. Zhou Shijan, ekspert z Uniwersytetu Tsinghua, wprost powiedział China Daily, że europejski kryzys zadłużenia może pomóc Chinom spełnić wcześniej życzenie uznania ich gospodarki za rynkową.

Co jeszcze usłyszeli Chińczycy w czasie szczytu? Już wkrótce powstać ma grupa robocza, która zajmie się ustaleniem reguł w sprawie handlu zaawansowanymi technologiami między Unią a Chinami. Na tym także Pekinowi bardzo zależy, bowiem choć ma pieniądze, to na skutek zagranicznego embarga (w różnych formach) nie ma dostępu do najnowszych technologii, które pchnęłyby szybciej gospodarkę na nowe jakościowo tory. Musi więc uciekać się do różnych, nie zawsze uczciwych metod, co psuje Chinom reputację na świecie. Samo tylko przejmowanie podupadających firm, typu wykupienie Volvo, choć spektakularne, sprawy nie załatwia, bo akurat branża motoryzacyjna i podobne, nie są już w awangardzie przemian technologicznych na świecie.

Komentatorzy poza Chinami, choć dostrzegli determinację stron podczas szczytu Chiny-UE, jednak nie kryją sceptycyzmu, studząc tym samym oczekiwania. Europejskie analizy podkreślają raczej, iż oświadczenie opublikowane po zakończeniu rozmów ma charakter ogólnikowy i nikogo, tak naprawdę, do niczego konkretnego nie zobowiązuje. Jednak w tym wypadku, opinie chińskich ekspertów bardziej oddają intencje władz w Pekinie. Nie oznacza to, że ewentualne europejskie wahania i wątpliwości oraz przedłużanie się wypracowania przez UE wspólnego stanowiska w tej sprawie, nie spowoduje wycofania się Chin z tego co obecnie tak dobitnie zadeklarowały.

Wszystko bowiem co obiecali europejscy przywódcy, to odpowiedź na jednoznaczną i „stanowczą” wg słów chińskiego premiera Wen Jiabao deklarację, iż Pekin mocniej zaangażuje się w rozwiązanie kryzysu zadłużenia w strefie euro bo wierzy w europejską gospodarkę oraz w jej walutę. Oczywiście Wen dodał przy okazji, że ma nadzieję na wzmocnienie przez Unię swej polityki finansowej, ale już w trakcie szczytu, prezes chińskiego banku centralnego Zhou Xiaochuan zapowiedział wykupienie kolejnych europejskich obligacji, co odebrano jako potwierdzenie wiary w Europę.

Herman Van Rompuy bardzo wyraźnie podkreślił, a chińskie media „wyłapały”, że to właśnie UE jest czołowym partnerem Chin, czym dał do zrozumienia, że wsparcie dla niej jest opłacalne, także dla Pekinu. Dodajmy, iż od roku 2000 do 2010 wymiana handlowa między obiema stronami wzrosła z 33,9 mld dolarów do 147 mld (dane Eurostatu). Tym bardziej, mocno zaniepokoiły Chińczyków ostatnie dane na temat wzajemnych relacji gospodarczych. Tutejsze ministerstwo handlu podało właśnie, że inwestycje ze strefy euro spadły w styczniu aż o 42 proc. w porównaniu rok do roku.

Rzecznik resortu, Shen Danyang, tłumaczył ten gwałtowny spadek „rozprzestrzenianiem się kryzysu zadłużenia i oszczędnościami w regionie zmniejszającymi skłonność do inwestowania za granicą”. Rekompensują to jednak inne inwestycje, zwłaszcza amerykańskie, które do końca 2011 spadały, aby w tym wzrosnąć w styczniu o ponad 29 proc. Pokazuje to, iż na tle dźwigającej się z zapaści gospodarki Stanów Zjednoczonych, europejska najgorsze ma dopiero przed sobą.

Niestety pogarszaniu się sytuacji ekonomicznej w Europie towarzyszą, zwłaszcza w ostatnich dwóch latach, częste napięcia handlowe między Unią a Chinami – o czym przypomniał w Global Times, Tu Xinquan, zastępca dyrektora Chińskiego Instytutu Studiów WTO. Chiny nazywają to protekcjonizmem a Europa działaniem antydumpingowym mającym bronić jej rynek przed subsydiowanymi wyrobami z Państwa Środka. Właśnie toczy się dochodzenie w sprawie płytek ceramicznych importowanych z Chin. Zapowiedź obłożenia ich dodatkowym, blisko 70 proc. cłem, grozi bankructwem wielu ich chińskich producentów.

Większość z nich, wszystko bowiem co wytwarza sprzedaje do państw UE.  Z kolei przedstawiciele europejskiego przemysłu ceramicznego (Polska również liczy się w tej branży) alarmują, że chińskie, dodajmy coraz lepsze i tańsze wyroby ceramiczne, zmuszają ich do zwinięcia interesu (podobnych spraw toczy się w Unii już kilkadziesiąt). Wszystko to razem pokazuje tylko, jak trudno będzie uniknąć konfliktu interesów, zwłaszcza, że dla wielu firm ze Starego Kontynentu warunkiem przetrwania w kryzysowych czasach, jest zwiększenie sprzedaży i eksport.

Obie strony będą zapewne teraz bacznie się sobie przyglądać, jak wywiązują się ze złożonych w Pekinie deklaracji. Trzeba jednak podkreślić, że jak dotąd, podczas chińsko-europejskich rozmów na różnym szczeblu i przy różnych okazjach, a tych było ostatnio sporo, nie padła aż tak wyraźna polityczna deklaracja wyjścia sobie na przeciw w sprawach gospodarczo-finansowych. Chiny, jak wiele na to wskazuje, nie na żarty wystraszyły się europejskich problemów. Dotąd bowiem, choć często tu je komentowano, to z protekcjonalną troską i wyczuwalną nutą lekceważenia. Obietnice ewentualnej pomocy były raczej kurtuazyjne. Teraz jednak, w Chinach chyba uwierzono, że sytuacja w Europie jest rzeczywiście poważna.

Jose Manuel Barroso, szef Komisji Europejskiej, z premierem Chin Wenem Jiabao (Fot. Komisja Europejska)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Chiny nie zastąpią Rosji handlu z Zachodem

Kategoria: Analizy
Mimo wzrostu wzajemnych obrotów handlowych, podpisywania umów na nowe projekty energetyczne i prób ograniczenia roli dolara w handlu zagranicznym Chiny jeszcze długo nie zajmą miejsca zachodnich państw w gospodarce Rosji.
Chiny nie zastąpią Rosji handlu z Zachodem