Okładka książki
Kapitalizm żywi się krytyką, potrafi wykorzystać na swoją korzyść głosy kontestatorskie. Dzięki temu trwa przez wieki. Taką śmiałą tezę stawiają Luc Boltanski, Eve Chiapello w książce „Nowy duch kapitalizmu” (Oficyna Naukowa, 2022), która z dość dużym opóźnieniem dotarła na polski rynek wydawniczy.
Pierwsze francuskojęzyczne wydanie omawianej książki miało miejsce już niemal ćwierć wieku temu, w 1999 roku. Boltanski to wiekowy już francuski socjolog, ukształtowany intelektualnie w czasach rewolty roku 1968. Chiapello jest młodsza, też jest socjologiem, dziś wykłada na paryskiej EHESS – École des hautes études en sciences sociales.
Oczywiście, gdy patrzymy na sam tytuł, to w oczy rzuca się nawiązanie do klasycznej pozycji „Etyka protestancka a duch kapitalizmu” Maxa Webera. Jednakże niewiele z Webera biorą dla siebie Boltanski i Chiapello. Biorą pod lupę powody angażowania się jednostek w działalność kapitalistyczną, jednak nie zajmują się w ogóle powiązaniami religii z życiem gospodarczym. Punktem wspólnym z podejściem weberowskim może być co najwyżej prezentowanie odmian ducha kapitalizmu.
Trzy wcielenia kapitalizmu
Luc Boltanski oraz Eve Chiapello twierdzą, że dotychczas mieliśmy trzy wcielenia kapitalizmu. Pierwsze to był kapitalizm mieszczański, bazujący na rodzinnym biznesie. Cechował go paternalizm, buntowali się wobec jego zasad ówcześni wolnomyśliciele. Od mniej więcej połowy XX wieku zmienił się on w kapitalizm menedżerski, w którym dominował wielki przemysł produkujący na gigantyczną, masową skalę. Aż w końcu pojawiło się trzecie wcielenie, ten tytułowy nowy duch kapitalizmu.
Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/nie-pozwolmy-dobremu-kryzysowi-sie-zmarnowac/
Według autorów „Nowego ducha kapitalizmu”, to trzecie wcielenie jest trudniejsze do krytykowania, niż dwa poprzednie. Nasycone jest ono bowiem szczytnymi ideami, takimi jak kreatywność czy emancypacja jednostki. To trzecie wcielenie kapitalizmu obiecuje, że w zamian za ciężką pracę i ryzyko można wyswobodzić się od czego tylko się chce: od rodziny, kościołów, a nawet państw.
To trzecie wcielenie narodziło się w latach 80-tych XX wieku. W sferze dyskursu społecznego kapitalizm ten promuje takie hasła, jak: „aktywność”, „projekt”, „adaptacja”, „elastyczność”, „sieciowość”, „kreatywność”, „zatrudnialność” czy „mobilność”. W realnej sferze, ten nowy kapitalizm wymusza inicjatywę, żąda brania ryzyka na siebie przez jednostki, forsuje pracę w małych zespołach lub na własną rękę, preferuje techniki psychologicznego wywierania wpływu na ludzi. A jego niezbywalną cechą są dynamiczne zmiany w zakresie stosowanych technologii oraz narzędzi pracy.
Rzeczywiście, ten nowy duch kapitalizmu, jeśli ktoś nim na wskroś przesiąknie, daje wielką szansę na specyficznie rozumianą wolność. Problem w tym, że za to uwolnienie trzeba zapłacić. Ceną jest nie tylko wysiłek, czas i zdrowie, ale też rezygnacja z wielu praw społecznych i socjalnych, wywalczonych przez ruchy robotnicze w czasie trwania dwóch poprzednich wcieleń kapitalizmu.
Krytyka jako pożywka
Podstawowa teza omawianej książki dotyczy dialektycznego oddziaływania na siebie kultury kapitalizmu i wymierzonych w nią głosów krytycznych. Dokładnie rzecz biorąc, w wyniku dialektycznej relacji między kapitalizmem (teza) a dążącymi do podważenia jego zasadności stanowiskami krytycznymi (antyteza) mają miejsce zmiany w zakresie kultury gospodarowania. Kapitalizm ma wedle autorów omawianej książki zdolność do przyswajania części nieprzychylnych mu głosów i następnie przekształcania się w nową postać (synteza), którą trudniej skrytykować.
To oznacza, że kapitalizm żywi się w pewnym sensie krytyką. Głosy kontestatorskie mu służą, potrafi je wykorzystać na swoją korzyść. Kapitalizm przechodzi przemiany, bo zmienia się jego duch, który potrafi dostosować się do nowych okoliczności właśnie pod wpływem m.in. głosów krytycznych.
Boltanski i Chiapello przypominają, że ostatni punkt kulminacyjny starcia kapitalizmu z falą krytyczną miał miejsce na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. To wtedy widać było protesty przeciw tradycyjnym podziałom społecznym, klasowym, rasowym i seksualnym. To wtedy protestowano masowo przeciw wojnie i pojawiły się wielkie ruchy antysystemowe, kontrkulturowe oraz – oczywiście – antykapitalistyczne. Wtedy walczono o większą autonomię pracy, większą wolność twórczą i elastyczność czasu pracy.
Zobacz również:
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/jestesmy-w-trakcie-przesilenia-cywilizacyjnego/
Cóż się stało? Kapitalizm zdołał większość tych postulatów zrealizować. Zgasił rewolucyjny impet zmianami na wielką skalę – rozwinął metody koordynacji działań zbiorowych, dał wielkie możliwości kreacji i samorealizacji jednostkom. Przecież od kilku dekad kultura przedsiębiorczości daje realne szanse na tzw. rozwój osobisty, wywyższa ludzi aktywnych i kreatywnych. Promuje innowacyjne projekty, daje szansę na realizację pasji. Współczesne firmy podkreślają na każdym kroku, że najcenniejszym kapitałem są ludzie.
Efekt? Od lat 80-tych XX wieku opór przeciw kapitalizmowi zaczął słabnąć. Nowy duch kapitalizmu spodobał się niemal wszystkim. Pracownik zmienił się w twórcę dążącego do samorealizacji. W związku z tym, znaczenie związków zawodowych zaczęło słabnąć.
Zablokowane przejście
Autorzy „Nowego ducha kapitalizmu” zwracają uwagę, że wszelka krytyka rośnie stopniowo, rozwija się etapami. Początkowe oburzenie przeradza się w bardziej rozbudowaną formę, a następnie w walkę. Według socjologów, obecnie trzecie wcielenie kapitalizmu skutecznie blokuje przejście z fazy oburzenia do kolejnej. Coś w tym jest, bo chociażby w Polsce krytyka kapitalizmu praktycznie w sferze publicznej nie istnieje, trzeba jej szukać na niszowych portalach internetowych.
Dzieje się tak dlatego, że kapitalizm odpowiada na potrzeby egoistów i nie nosi już znamion jakiegoś rodzaju kajdan nałożonych na autonomię i kreację. Duch kapitalizmu doskonale dopasował się do wizji życia, jaka jest w głowach współczesnych indywidualistów. Nawet jeśli nie zależy im zbytnio na pieniądzach, daje im on coś o wiele ważniejszego i cenniejszego: wizję wolności, kreacji i samorealizacji. Coach zastąpił menedżera. Zamiast odbijania karty przed wejściem, mamy modę na work-life balance, której kapitalizm pomaga, a nie się przeciwstawia.
Luc Boltanski oraz Eve Chiapello stworzyli dzieło monumentalne, przytłaczające, ciężkie w odbiorze. Jest to socjologiczno-ekonomiczny nieprzystępny traktat, wyczerpująco łączący wątki analityczne z historycznymi uogólnieniami oraz nowe obszary badawcze z kategoriami pojęciowymi znanymi z klasycznej ekonomii i socjologii.
Czy warto „Nowego ducha kapitalizmu” przeczytać? W dobie dyskusji na temat społecznej odpowiedzialności biznesu, konsekwencji zmian klimatu oraz konieczności sponsorowania przez biznes i państwa tzw. zielonej ekonomii, a także wciąż dynamicznego rozwoju nowoczesnych technologii – jak najbardziej. Ale nie jest to zadanie łatwe i zajmie sporo czasu.