(©Envato)
Na to, w jaki sposób odbierana jest energetyka jądrowa, w znacznym stopniu wpłynęły dwa wydarzenia, a mówiąc dokładniej – dwie katastrofy: w Czarnobylu w Ukrainie (1986 rok), będącej wówczas częścią Związku Radzieckiego, i japońskiej Fukushimie (2011 rok).
Skutki tej pierwszej odcisnęły trwałe piętno w świadomości społecznej. Strach przed powtórką z Czarnobyla mocno przystopował rozwój energetyki jądrowej, a po tym, co stało się w Fukushimie, ponownie zaczął narastać. Obie katastrofy miały inny przebieg i odmienne skutki, a o ich następstwach wciąż dowiadujemy się czegoś nowego. Jeszcze długo nie pozwolą one o sobie zapomnieć.
W połowie stycznia rząd Japonii poinformował o planowanym uwolnieniu ponad miliona litrów wody ze zniszczonej przez tsunami elektrowni w Fukushimie. Już za kilka miesięcy może ona trafić do Oceanu Spokojnego. Pomimo zapewnień o braku zagrożenia, pojawiły się spore obawy m.in. wśród społeczności lokalnej.
Kilkaset milionów w piach
Polska nie ma żadnej elektrowni jądrowej, ale niewiele brakowało, a moglibyśmy ją posiadać od ponad trzech dekad. Decyzja o stworzeniu jej w Żarnowcu (województwo pomorskie) została podjęta przez rząd PRL na początku lat 70. XX wieku, ale budowę pierwszych bloków rozpoczęto dopiero dekadę później.
O ostatecznym przerwaniu prac postanowiono w 1990 roku za czasów rządu Tadeusza Mazowieckiego, gdy były bardzo zaawansowane, a poniesione koszty – jak na ówczesne czasy – ogromne. Mnóstwo pieniędzy, tak bardzo potrzebnych u progu transformacji polityczno-ustrojowej, poszło do piachu – dosłownie, nie w przenośni. Fundamenty zalano wodą, a część urządzeń trafiło na złom.
Kunktatorstwo elit politycznych
Do poważnej dyskusji o budowie elektrowni jądrowej w Polsce nie wracano przez wiele lat. Z różnych stron dochodziły sygnały, że istnieje taka potrzeba, ale kolejne rządy unikały tego tematu jak ognia z uwagi na sondaże opinii publicznej. Wiele osób miało w pamięci liczne protesty, zresztą nie tylko w Żarnowcu, w tym m.in. blokadę dróg dojazdowych do elektrowni. Oddzielną kwestię stanowiły pustki w państwowej kasie. Tak wielką inwestycję trzeba przecież sfinansować – nie jest sztuką rozpocząć budowę, lecz dokończyć ją w terminie.
Sprawa klimatyczna – obowiązki Zachodu, powrót do energii atomowej
W rachubach polityków z pewnością pojawiał się fakt, że walka o władzę trwa tu i teraz, kolejne wybory są tuż-tuż, a korzyści z obecności elektrowni jądrowej będą odczuwalne dopiero w przyszłości, gdy mogą wylądować na politycznej emeryturze. Niechęć do zmierzenia się z tym wyzwaniem fatalnie świadczy o wielu kluczowych decydentach III RP. Być może kiedyś powstanie poważna analiza, ile na tym straciliśmy. To jednak historia, a co czeka nas w przyszłości?
Dyskusja dopiero się rozpoczyna
Rząd Mateusza Morawieckiego rozważa powstanie w Polsce trzech elektrowni jądrowych. Pierwszą wybudują Amerykanie – prawdopodobnie jeszcze w tym roku zostanie podjęta decyzja o wyborze modelu jej finansowania.
Wśród naszych ekspertów od dawna trwa dyskusja o kosztach i korzyściach związanych z budową elektrowni atomowej. W wielu mediach to temat obecny od stosunkowo niedawna, na ogół o charakterze ciekawostkowym, ale z upływem czasu będzie przybywało kolejnych faktów oraz nowych liczb, a w konsekwencji – znacznie bardziej pogłębionych treści na ten temat.
Szansa i wyzwanie
Realizacja programu polskiej energetyki jądrowej to wielka szansa dla polskiego przemysłu na zawarcie długoterminowych kontraktów, a dla krajowej gospodarki na stworzenie dodatkowych miejsc pracy. To także okazja na rozwój technologiczny i naukowy wybranych jej gałęzi.
Realizacja programu polskiej energetyki jądrowej to wielka szansa dla polskiego przemysłu na zawarcie długoterminowych kontraktów, a dla krajowej gospodarki na stworzenie dodatkowych miejsc pracy.
Skutki wynikające z zainwestowania sporych pieniędzy w energetykę jądrową mogą być rozmaite, wpływając m.in. na Produkt Krajowy Brutto, eksport i import, zatrudnienie czy konsumpcję. Skala tego wpływu zależy od wielu czynników, w tym m.in. rozmiarów całego przedsięwzięcia, czasu jego realizacji, sposobu sfinansowania czy stopnia zaangażowania krajowych przedsiębiorców.
Pojawiają się pierwsze prognozy, choć trzeba pamiętać, że wszelkie przewidywania są obarczone ryzykiem błędu i nie inaczej jest z tymi dotyczącymi budowy elektrowni jądrowej. Z historii znane są wieloletnie opóźnienia w ich realizacji, którym – jak nietrudno się domyślić – towarzyszył znaczący wzrost kosztów końcowych. Trzeba zrobić wszystko, aby tego uniknąć.
Szlak jest podobno przetarty
Na opłacalność każdej inwestycji wpływa wiele czynników. W przypadku tak ogromnego i kosztownego przedsięwzięcia jak zbudowanie od podstaw elektrowni jądrowej, należy twardo walczyć o jak największy udział polskich firm. Z pewnością nie wszystko da się wyprodukować i kupić w Polsce, ale wiele prac można wykonać własnymi siłami lub przynajmniej przy współudziale krajowych producentów i podwykonawców.
Resort klimatu i środowiska wskazuje, że kilkadziesiąt polskich przedsiębiorstw posiada doświadczenie nabyte w ostatnich latach przy realizacji zleceń dla zagranicznych elektrowni jądrowych, a kilkaset kolejnych ma kompetencje z branż pokrewnych, które „przy określonych działaniach dostosowawczych” można by wykorzystać. Nasze firmy z sukcesem dostarczały komponenty wymagające specjalistycznej wiedzy i doświadczenia do podmiotów zlokalizowanych w Europie i na innych kontynentach.
70 procent? Czy to możliwe?
W „Polityce Energetycznej Polski do 2040 r.”, jednym z dokumentów wyznaczających strategiczne kierunki tego sektora, który został przygotowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska i niecałe dwa lata temu zatwierdzony przez Radę Ministrów, założono, że nawet 70 proc. wartości budowy elektrowni jądrowej mogłyby zrealizować polskie przedsiębiorstwa, współpracując z rodzimymi ośrodkami naukowo-badawczymi.
Ten scenariusz wydaje się optymistyczny, ale warto dokładać wszelkich starań, aby się spełnił. Z kolei przedstawiciele amerykańskiego koncernu Westinghouse, który ma wybudować pierwszą polską elektrownię jądrową, szacują, że polski wkład w budowę reaktorów może znacząco przekroczyć 50 proc.
Jak będzie naprawdę, nie wiadomo. Wiele zależy od zdolności naszego przemysłu do spełnienia wysokich wymagań w zakresie bezpieczeństwa i jakości. W konkurowaniu z podmiotami zagranicznymi nie bez znaczenia są ograniczone możliwości kapitałowe.
W związku z tym, że inwestycja w energetykę jądrową zostanie oparta m.in. o nasze podatki, warto dopingować władze do stworzenia warunków sprzyjających polskim przedsiębiorcom, a ich szefów zachęcać do przygotowania się do uczestnictwa w przyszłych przetargach.
Możliwy wzrost PKB
Kilka miesięcy temu pod auspicjami Polskiego Instytutu Ekonomicznego ukazał się kilkudziesięciostronicowy raport pt. „Ekonomiczne aspekty inwestycji jądrowych w Polsce – wpływ na biznes, rynek pracy i społeczności lokalne” autorstwa Adama Juszczaka. Dokument nie odbił się szerokim echem w debacie publicznej, a szkoda, bo w dość zwięzłej formie przybliża spodziewane korzyści dla naszej gospodarki.
„W przypadku Polski analiza oparta na modelu PL-ATOM zakładającym budowę dwóch bloków jądrowych o łącznej mocy 3 GW i koszcie 15 mld USD wykazała możliwy wzrost PKB o 0,83 proc.” – czytamy w raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego, którego autor powołuje się na szacunki Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
„Zakładając rozszerzenie analizy do sześciu bloków pozytywny wpływ na wzrost gospodarczy mógłby więc znacząco przekroczyć 1 proc. PKB. Najwyższy możliwy wzrost PKB występuje w przypadku finansowania całości projektu z pieniędzy publicznych, najniższy zaś przy założeniu, że całość inwestycji powstałaby ze środków prywatnych” – wskazano w dokumencie.
Atom vs węgiel i gaz
Postawienie na energetykę jądrową przynosi większe korzyści gospodarce niż zainwestowanie w węgiel i gaz. Budowa „atomówki” generuje o jedną trzecią większą wartość dodaną niż elektrowni węglowej o identycznej mocy, a w odniesieniu do elektrowni gazowej aż o 285 proc. – wynika z analiz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Budowa „atomówki” generuje o jedną trzecią większą wartość dodaną niż elektrowni węglowej o identycznej mocy, a w odniesieniu do elektrowni gazowej aż o 285 proc. – wynika z analiz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.
Mówiąc o kosztach budowy elektrowni jądrowej warto pamiętać, że wprawdzie są one znacznie wyższe niż w przypadku bloków węglowych, ale te pierwsze mają niższe koszty paliwa i nie są obciążone opłatami za uprawnienia za emisję dwutlenku węgla, co obecnie stanowi wielką bolączkę, także w Polsce.
„Uproszczone obliczenia kosztów stałych i zmiennych w przeliczeniu na kWh w cyklu życia elektrowni jądrowej są znacząco niższe niż w przypadku nowych bloków węglowych. Dla bloków jądrowych wynoszą od 12 do 17,5 groszy za kWh, a dla bloków węglowych 50 groszy za kWh. Dominującą większość kosztów w przypadku energetyki węglowej stanowią koszty paliwa i uprawnień do emisji CO2, które są narażone na wysoką zmienność cen. Dla porównania przy obecnych cenach paliwa jądrowego jego udział w finalnym koszcie energii elektrycznej to jedynie ok. 2,5 grosza” – czytamy we wspomnianym raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Koreańczykom się opłaciło
Z analiz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej wynika, że w 2005 roku sektor energetyki jądrowej stanowił 1,3 proc. PKB Korei Południowej. Dzięki niemu duże korzyści odniosły tamtejsze firmy z sektora produkcji maszyn i urządzeń oraz metali i elektroniki, a także świadczące usługi finansowe. Eksploatacja elektrowni jądrowych oddziałuje na ponad 80 proc. pozostałych działów koreańskiej gospodarki.
W tym kraju energetyka jądrowa odpowiada za stworzenie bezpośrednio kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy. Dodatkowy atut to stabilność sektora elektroenergetycznego i utrzymanie w ryzach cen energii – jedno i drugie samo w sobie stanowi dużą korzyść, a po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w wielu krajach odgrywa jeszcze większą rolę. W latach 1981-2011 w Korei Południowej, dzięki wysokiemu udziałowi energetyki jądrowej w produkcji energii elektrycznej, jej ceny rosły w znacznie wolniejszym tempie niż ceny usług i towarów.