Autor: Mariusz Tomczak

Dziennikarz, politolog specjalizujący się w zagadnieniach europejskich

Czy zyskamy na elektrowni jądrowej?

Dodatkowy wzrost o 0,83 proc., a być może nawet znacznie powyżej 1 proc. – w taki sposób budowa elektrowni jądrowej może wpłynąć na PKB Polski. Nie wiadomo, czy tak się stanie, ale wokół tych liczb trudno przejść obojętnie.
Czy zyskamy na elektrowni jądrowej?

(©Envato)

Na to, w jaki sposób odbierana jest energetyka jądrowa, w znacznym stopniu wpłynęły dwa wydarzenia, a mówiąc dokładniej – dwie katastrofy: w Czarnobylu w Ukrainie (1986 rok), będącej wówczas częścią Związku Radzieckiego, i japońskiej Fukushimie (2011 rok).

Skutki tej pierwszej odcisnęły trwałe piętno w świadomości społecznej. Strach przed powtórką z Czarnobyla mocno przystopował rozwój energetyki jądrowej, a po tym, co stało się w Fukushimie, ponownie zaczął narastać. Obie katastrofy miały inny przebieg i odmienne skutki, a o ich następstwach wciąż dowiadujemy się czegoś nowego. Jeszcze długo nie pozwolą one o sobie zapomnieć.

W połowie stycznia rząd Japonii poinformował o planowanym uwolnieniu ponad miliona litrów wody ze zniszczonej przez tsunami elektrowni w Fukushimie. Już za kilka miesięcy może ona trafić do Oceanu Spokojnego. Pomimo zapewnień o braku zagrożenia, pojawiły się spore obawy m.in. wśród społeczności lokalnej.

Kilkaset milionów w piach

Polska nie ma żadnej elektrowni jądrowej, ale niewiele brakowało, a moglibyśmy ją posiadać od ponad trzech dekad. Decyzja o stworzeniu jej w Żarnowcu (województwo pomorskie) została podjęta przez rząd PRL na początku lat 70. XX wieku, ale budowę pierwszych bloków rozpoczęto dopiero dekadę później.

O ostatecznym przerwaniu prac postanowiono w 1990 roku za czasów rządu Tadeusza Mazowieckiego, gdy były bardzo zaawansowane, a poniesione koszty – jak na ówczesne czasy – ogromne. Mnóstwo pieniędzy, tak bardzo potrzebnych u progu transformacji polityczno-ustrojowej, poszło do piachu – dosłownie, nie w przenośni. Fundamenty zalano wodą, a część urządzeń trafiło na złom.

Kunktatorstwo elit politycznych

Do poważnej dyskusji o budowie elektrowni jądrowej w Polsce nie wracano przez wiele lat. Z różnych stron dochodziły sygnały, że istnieje taka potrzeba, ale kolejne rządy unikały tego tematu jak ognia z uwagi na sondaże opinii publicznej. Wiele osób miało w pamięci liczne protesty, zresztą nie tylko w Żarnowcu, w tym m.in. blokadę dróg dojazdowych do elektrowni. Oddzielną kwestię stanowiły pustki w państwowej kasie. Tak wielką inwestycję trzeba przecież sfinansować – nie jest sztuką rozpocząć budowę, lecz dokończyć ją w terminie.

Sprawa klimatyczna – obowiązki Zachodu, powrót do energii atomowej

W rachubach polityków z pewnością pojawiał się fakt, że walka o władzę trwa tu i teraz, kolejne wybory są tuż-tuż, a korzyści z obecności elektrowni jądrowej będą odczuwalne dopiero w przyszłości, gdy mogą wylądować na politycznej emeryturze. Niechęć do zmierzenia się z tym wyzwaniem fatalnie świadczy o wielu kluczowych decydentach III RP. Być może kiedyś powstanie poważna analiza, ile na tym straciliśmy. To jednak historia, a co czeka nas w przyszłości?

Dyskusja dopiero się rozpoczyna

Rząd Mateusza Morawieckiego rozważa powstanie w Polsce trzech elektrowni jądrowych. Pierwszą wybudują Amerykanie – prawdopodobnie jeszcze w tym roku zostanie podjęta decyzja o wyborze modelu jej finansowania.

Wśród naszych ekspertów od dawna trwa dyskusja o kosztach i korzyściach związanych z budową elektrowni atomowej. W wielu mediach to temat obecny od stosunkowo niedawna, na ogół o charakterze ciekawostkowym, ale z upływem czasu będzie przybywało kolejnych faktów oraz nowych liczb, a w konsekwencji – znacznie bardziej pogłębionych treści na ten temat.

Szansa i wyzwanie

Realizacja programu polskiej energetyki jądrowej to wielka szansa dla polskiego przemysłu na zawarcie długoterminowych kontraktów, a dla krajowej gospodarki na stworzenie dodatkowych miejsc pracy. To także okazja na rozwój technologiczny i naukowy wybranych jej gałęzi.

Realizacja programu polskiej energetyki jądrowej to wielka szansa dla polskiego przemysłu na zawarcie długoterminowych kontraktów, a dla krajowej gospodarki na stworzenie dodatkowych miejsc pracy.

Skutki wynikające z zainwestowania sporych pieniędzy w energetykę jądrową mogą być rozmaite, wpływając m.in. na Produkt Krajowy Brutto, eksport i import, zatrudnienie czy konsumpcję. Skala tego wpływu zależy od wielu czynników, w tym m.in. rozmiarów całego przedsięwzięcia, czasu jego realizacji, sposobu sfinansowania czy stopnia zaangażowania krajowych przedsiębiorców.

Pojawiają się pierwsze prognozy, choć trzeba pamiętać, że wszelkie przewidywania są obarczone ryzykiem błędu i nie inaczej jest z tymi dotyczącymi budowy elektrowni jądrowej. Z historii znane są wieloletnie opóźnienia w ich realizacji, którym – jak nietrudno się domyślić – towarzyszył znaczący wzrost kosztów końcowych. Trzeba zrobić wszystko, aby tego uniknąć.

Szlak jest podobno przetarty

Na opłacalność każdej inwestycji wpływa wiele czynników. W przypadku tak ogromnego i kosztownego przedsięwzięcia jak zbudowanie od podstaw elektrowni jądrowej, należy twardo walczyć o jak największy udział polskich firm. Z pewnością nie wszystko da się wyprodukować i kupić w Polsce, ale wiele prac można wykonać własnymi siłami lub przynajmniej przy współudziale krajowych producentów i podwykonawców.

Resort klimatu i środowiska wskazuje, że kilkadziesiąt polskich przedsiębiorstw posiada doświadczenie nabyte w ostatnich latach przy realizacji zleceń dla zagranicznych elektrowni jądrowych, a kilkaset kolejnych ma kompetencje z branż pokrewnych, które „przy określonych działaniach dostosowawczych” można by wykorzystać. Nasze firmy z sukcesem dostarczały komponenty wymagające specjalistycznej wiedzy i doświadczenia do podmiotów zlokalizowanych w Europie i na innych kontynentach.

70 procent? Czy to możliwe?

W „Polityce Energetycznej Polski do 2040 r.”, jednym z dokumentów wyznaczających strategiczne kierunki tego sektora, który został przygotowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska i niecałe dwa lata temu zatwierdzony przez Radę Ministrów, założono, że nawet 70 proc. wartości budowy elektrowni jądrowej mogłyby zrealizować polskie przedsiębiorstwa, współpracując z rodzimymi ośrodkami naukowo-badawczymi.

Ten scenariusz wydaje się optymistyczny, ale warto dokładać wszelkich starań, aby się spełnił. Z kolei przedstawiciele amerykańskiego koncernu Westinghouse, który ma wybudować pierwszą polską elektrownię jądrową, szacują, że polski wkład w budowę reaktorów może znacząco przekroczyć 50 proc.

Atom daje tanią energię i niskie emisje

Jak będzie naprawdę, nie wiadomo. Wiele zależy od zdolności naszego przemysłu do spełnienia wysokich wymagań w zakresie bezpieczeństwa i jakości. W konkurowaniu z podmiotami zagranicznymi nie bez znaczenia są ograniczone możliwości kapitałowe.

W związku z tym, że inwestycja w energetykę jądrową zostanie oparta m.in. o nasze podatki, warto dopingować władze do stworzenia warunków sprzyjających polskim przedsiębiorcom, a ich szefów zachęcać do przygotowania się do uczestnictwa w przyszłych przetargach.

Możliwy wzrost PKB

Kilka miesięcy temu pod auspicjami Polskiego Instytutu Ekonomicznego ukazał się kilkudziesięciostronicowy raport pt. „Ekonomiczne aspekty inwestycji jądrowych w Polsce – wpływ na biznes, rynek pracy i społeczności lokalne” autorstwa Adama Juszczaka. Dokument nie odbił się szerokim echem w debacie publicznej, a szkoda, bo w dość zwięzłej formie przybliża spodziewane korzyści dla naszej gospodarki.

„W przypadku Polski analiza oparta na modelu PL-ATOM zakładającym budowę dwóch bloków jądrowych o łącznej mocy 3 GW i koszcie 15 mld USD wykazała możliwy wzrost PKB o 0,83 proc.” – czytamy w raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego, którego autor powołuje się na szacunki Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

„Zakładając rozszerzenie analizy do sześciu bloków pozytywny wpływ na wzrost gospodarczy mógłby więc znacząco przekroczyć 1 proc. PKB. Najwyższy możliwy wzrost PKB występuje w przypadku finansowania całości projektu z pieniędzy publicznych, najniższy zaś przy założeniu, że całość inwestycji powstałaby ze środków prywatnych” – wskazano w dokumencie.

Atom vs węgiel i gaz

Postawienie na energetykę jądrową przynosi większe korzyści gospodarce niż zainwestowanie w węgiel i gaz. Budowa „atomówki” generuje o jedną trzecią większą wartość dodaną niż elektrowni węglowej o identycznej mocy, a w odniesieniu do elektrowni gazowej aż o 285 proc. – wynika z analiz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

Budowa „atomówki” generuje o jedną trzecią większą wartość dodaną niż elektrowni węglowej o identycznej mocy, a w odniesieniu do elektrowni gazowej aż o 285 proc. – wynika z analiz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

Mówiąc o kosztach budowy elektrowni jądrowej warto pamiętać, że wprawdzie są one znacznie wyższe niż w przypadku bloków węglowych, ale te pierwsze mają niższe koszty paliwa i nie są obciążone opłatami za uprawnienia za emisję dwutlenku węgla, co obecnie stanowi wielką bolączkę, także w Polsce.

„Uproszczone obliczenia kosztów stałych i zmiennych w przeliczeniu na kWh w cyklu życia elektrowni jądrowej są znacząco niższe niż w przypadku nowych bloków węglowych. Dla bloków jądrowych wynoszą od 12 do 17,5 groszy za kWh, a dla bloków węglowych 50 groszy za kWh. Dominującą większość kosztów w przypadku energetyki węglowej stanowią koszty paliwa i uprawnień do emisji CO2, które są narażone na wysoką zmienność cen. Dla porównania przy obecnych cenach paliwa jądrowego jego udział w finalnym koszcie energii elektrycznej to jedynie ok. 2,5 grosza” – czytamy we wspomnianym raporcie Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Koreańczykom się opłaciło

Z analiz Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej wynika, że w 2005 roku sektor energetyki jądrowej stanowił 1,3 proc. PKB Korei Południowej. Dzięki niemu duże korzyści odniosły tamtejsze firmy z sektora produkcji maszyn i urządzeń oraz metali i elektroniki, a także świadczące usługi finansowe. Eksploatacja elektrowni jądrowych oddziałuje na ponad 80 proc. pozostałych działów koreańskiej gospodarki.

W tym kraju energetyka jądrowa odpowiada za stworzenie bezpośrednio kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy. Dodatkowy atut to stabilność sektora elektroenergetycznego i utrzymanie w ryzach cen energii – jedno i drugie samo w sobie stanowi dużą korzyść, a po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w wielu krajach odgrywa jeszcze większą rolę. W latach 1981-2011 w Korei Południowej, dzięki wysokiemu udziałowi energetyki jądrowej w produkcji energii elektrycznej, jej ceny rosły w znacznie wolniejszym tempie niż ceny usług i towarów.

(©Envato)

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Nie ma alternatywy dla atomu

Kategoria: Trendy gospodarcze
Wobec kryzysu energetycznego wzrosło zainteresowanie energetyką jądrową. Niektóre kraje posiadające elektrownie atomowe zapowiedziały przedłużenie eksploatacji pracujących reaktorów, inne przygotowują się do budowy kolejnych elektrowni. Realnych kształtów nabiera „Program polskiej energetyki jądrowej”, zakładający budowę reaktorów jądrowych o łącznej mocy od 6 do 9 GWe.
Nie ma alternatywy dla atomu

Atom daje tanią energię i niskie emisje

Kategoria: Ekologia
Uranu wystarczy na co najmniej 200 lat, a może nawet na dziesiątki tysięcy lat – mówi dr inż. Andrzej Strupczewski, profesor Narodowego Centrum Badań Jądrowych.
Atom daje tanią energię i niskie emisje

Atomowa deska ratunku

Kategoria: Analizy
Awaria w japońskiej elektrowni Fukushima w 2011 r. podważyła zaufanie do energetyki jądrowej. Świat zaczął intensywniej szukać alternatywnych możliwości wytwarzania bezemisyjnego i taniego prądu. Oczywistym wyborem są odnawialne źródła energii (OZE), jednak wiadomo, że nie są one w stanie zastąpić konwencjonalnych siłowni. Technologia jądrowa stwarza za to coraz większe możliwości.
Atomowa deska ratunku