Debata w USA: ideologia, półprawdy i start-up Romneya

We wtorkowy wieczór Amerykanie oglądali najbardziej brutalną ze wszystkich prezydenckich debat, jakie kiedykolwiek miały  miejsce – stwierdził w The Wall Street Journal Karl Rove, spin doktor George’a W. Busha. Właściwie Rove pomylił się w jednym – nie tylko Amerykanie przyglądali się bitwie Baracka Obamy z Mittem Romneyem na 22 dni przed wyborami prezydenckimi.
Debata w USA: ideologia, półprawdy i start-up Romneya

Mitt Romney (CC-BY-SA-Gage-Skidmore)

Debata miała miejsce na nowojorskim Hofstra University. Prowadziła ją szefowa reporterów politycznych CNN, Candy Crowley (zlinczowana później wirtualnie przez twittowców republikańskich za rzekome wysługiwanie się Obamie). W zainscenizowanym studio zgromadziło się 82 wyborców, reprezentujących różne pochodzenie, statusy społeczne i poglądy, wybranych przez Instytut Gallupa. Mogli oni zadawać pytania, które następnie rozszerzała lub kontynuowała Crowley. Zarówno Obama jak i Romney mieli po 2 minuty na odpowiedź i 2 minuty na polemikę po odpowiedzi rywala.

Przerywać sobie, wchodzić w słowo i polemizować jeden na jednego zaczęli już po trzecim pytaniu. Zanim rozpoczął się – najgorętszy zdaniem komentatorów – spór o to, jak prezydent określał zabójstwo czterech Amerykanów w Libii, na szczęście kandydaci zdążyli już porozmawiać trochę o gospodarce. Może zresztą szczęścia było w tym niewiele. Jak zauważyli między innymi blogerzy (np. Free Exchange – blog tygodnika The Economist czy noblista Paul Krugman), kandydaci raczej trwali w swoich narracjach, niż odpowiadali na pytania.

Najciekawsze były pytania o powstawanie nowych miejsc pracy i bezrobocie (pytanie zadane przez Jeremy’ego, 20-letniego ucznia college’u), cen benzyny i kwestii odpowiedzialności za nie członków rządu (pytanie zadane przez pana Phillipa) oraz planów reform podatkowych (pytanie od pani Mary, przedstawicielki klasy średniej, matki uczących się dzieci).

Wielkie blogi w trakcie debaty i tuż po prowadziły sondaże (np. na lewicowym Huffington Post Obama wygrywa 46,38 proc. głosów w stosunku do 34,27 proc. Romneya), portale newsowe i telewizje zastanawiały się, ile głosów sondażowych przybędzie kandydującym po programie (np. CBS przytaczał badania Instytutu Gallupa, według którego, gdyby ankietowani mieli głosować 16 października, 51 proc. z nich poparłoby Romneya, a 45 proc. Obamę). Tymczasem ci, którzy zajmują się gospodarką, przystąpili do analizy treści samej debaty.

FINANCIAL TIMES: Gospodarkę i podatki wygrał Romney

I tak, dziennik Financial Times w wydaniu z 18 października podzielił debatę na pięć dużych obszarów (big issues): Gospodarka, Podatki, Styl, Imigracja, Libia. Globalnie wygrał Obama, ale w istotnych dla czytelników Obserwatora Finansowego kwestiach (Gospodarka oraz Podatki), FT orzekł zdecydowane zwycięstwo Obamy. „Mitt Romney był najsilniejszy w gospodarce – co nie zaskakuje – która po czterech latach powolnego odzyskiwania wzrostu daje mniejsze zarobki tym szczęśliwym Amerykanom, którym udało się zachować miejsca pracy”, pisze dziennik finansowy.

Gazeta przyznała, że Obama także był niezły, ale jedynie w atakowaniu Romneya. Zbyt słaby natomiast był w nakreślaniu swoich planów działania. Rzeczywiście łatwo było zaobserwować to między innymi przy pytaniu o ceny paliwa. Mitt Romney przypomniał, że w momencie, gdy Obama obejmował urząd, kosztowała ona 1,86 dol. za galon, a dziś trzeba za niego zapłacić aż 4 dolary. Zarówno na pytanie, jak zamierza sprawić żeby cena benzyny spadła oraz czy jego urzędnicy odpowiadają za cenę, czy też nie, Obama nie odpowiedział. A w każdym razie nie wprost. Zamiast tego kreślił swoją wizję inwestowania w „czystą energię” – wodę, słońce itd. I tłumaczył, że jego celem jest, aby jak najwięcej energii produkować w samych Stanach Zjednoczonych.

Romney skontrował go ostro, że wydobycie ropy i gazu na państwowych terenach w USA spadło w ubiegłym roku kolejno o 14 i 9 procent z powodu odebranych przedsiębiorcom przez administrację Obamy zezwoleń i licencji. Obama nie chciał odpowiedzieć na pytanie, ile zezwoleń i licencji odebrał rzeczywiście i kandydaci zajęli się ideologiczną kłótnią (mimo licznych przytyków do osobistego majątku Romneya oraz wielokrotnego wykazywania mu kłamstwa FT ostatecznie to styl Obamy uznał za lepszy podczas debaty – być może z powodu  jego archaicznego podejścia do kwestii równości płac kobiet i mężczyzn w dalszym ciągu dyskusji).

Zwycięstwo Romneya w kwestii planów podatkowych FT podsumował w sposób następujący: „Można się z nim zgadzać lub nie, ale Romney wyartykułował szczegółowy plan działań dotyczący podatków i budżetu. Obama obiecał podnieść podatki najbogatszym i zmniejszać deficyt w zrównoważony sposób, ale w tym co mówił, był niedookreślony”. Z reklam wyborczych przygotowanych przez sztab Obamy, które możemy oglądać w kampanii, dowiadujemy się, że Romney „tak naprawdę” nie chce przyznać, ile straci na jego planach reformy podatkowej rodzina z klasy średniej. Spin doktorzy Obamy wyliczają, że będzie to średnio 2000 dolarów. „How much would you pay? Romney just won’t say”, mówi hasło reklamówki.

Romney podczas debaty powiedział natomiast, że „według ostatnich analiz” to za administracji Obamy – z powodu narastającego długu i rządowych wydatków – obciążenie podatkowe Amerykanów z klasy średniej wzrośnie rocznie o 4000 dolarów. I wymienił swój pomysł na podatki: uproszczenie kodu podatkowego (progów), obniżenie stawek, zwolnienie od podatków oszczędności iż zysków kapitałowych, itd. Prezydent powtórzył plan dociążenia podatkowego najbogatszych 2 procent Amerykanów i przypomniał odpowiedź Romneya z poprzedniej debaty wyborczej w Denver. Zapytany, czy to jest fair, iż zarabiając 20 milionów dolarów rocznie płaci mniejszą stawkę podatkową niż pielęgniarka czy kierowca autobusu, Romney miał wówczas odpowiedzieć, że owszem, uważa to za uczciwe.

HUFFINGTON POST: Także gospodarcze zwycięstwo Romneya

Nawet autorzy Huffington Post, tacy jak Howard Fineman, sekundujący Barackowi Obamie, przyznali zwycięstwo w sporze o gospodarką Romneyowi. O polityce Obamy w tej dziedzinie, zdaniem Finemana, świadczy fakt, iż gospodarka jest dziś bardzo słaba:

What the Obama campaign does not have on its side is the economy, which is still weak and which, today, women know as much, if not more, about than men do. Female voters have as dim a view as men of job prospects and the country’s overall direction.

Pisząc to Fineman powtarza zresztą argument samego Romneya z wtorkowej debaty. „Gdyby polityka energetyczna prezydenta była skuteczna, cena benzyny by spadła”, powiedział w Hofstra University.

FREE EXCHANGE (The Economist): Postawa obu zadziwia!

Płytkość wtorkowej debaty wytknął natomiast politykom bloger Free Exchange The Econmist. W poście pt. „The environment and China, from last night’s debate”. Na początek zarzucił i Romneyowi i Obamie krótkowzroczność (choć może pierwszemu w poglądach a drugiemu jedynie w artykulacji). Zacytował dwie wypowiedzi polityków z debaty, które świadczą o tym, że są oni wielkimi akuszerami gospodarki opartej na węglu i tradycyjnych surowcach i skwitował to wielkim zdziwieniem:

This attitude by both candidates strikes me as strange. The air, water, soil and indigenous life on this planet are an incredible free gift. We did nothing to create or earn this natural endowment yet it provides us with everything we need to thrive.

Free Exchange wskazał, że im bardziej zanieczyszczone zostanie środowisko, tym więcej w przyszłości poświęcić trzeba będzie środków, żeby je rewitalizować. Powołał się zarazem na wypowiedź szefa Banku Anglii, Andrew Haldane’a, według której ludzie są słabi w szacowaniu dużych kosztów (lub zysków) odroczonych w czasie i podał badania, wg których zarządzający zwykle decydują się na mniejsze krótkofalowe zyski niż większe długofalowe.

Oddając Obamie, że uwzględnia on w swoim planie regulacje dot. środowiska, Free Exchange wyraził zdumienie, że Obama nie powołał się na długofalowe koszty skażenia, a ograniczył argumenty do stwierdzenia, że inwestycje w środowisko wykreują nowe miejsca pracy.

Kolejna kwestia poruszona przez Free Exchange to Chiny i manipulowanie walutą. Bloger zacytował słowa Mitta Romneya:

We’re going to have to make sure that as we trade with other nations that they play by the rulet. And China hasn’t. One of the reasons – or one of the ways they don’t play by the rules is artificially holding down the value of their currency.

Romney zarzucił Obamie, że jego administracja miała prawo do określenia Chin “manipulantem walutowym”, ale nie skorzystała z tej szansy. Free Exchange wyraził natomiast zdziwienie, że Obama nie odpowiedział na tę uwagę Romneya. Zdaniem blogera, manipulowanie walutą jest poważnym problemem światowej gospodarki, która zaburza globalny handel i przepływy kapitałowe. Powołał się w tej sprawie na Josepha Gagnona z Instytutu Petersona, który pisze:

Taking into account the total amount of currency manipulation in US dollars and applying the estimated effect on the current account described above suggests that the current account of the United States may have been pushed down by about 4 percent of GDP. This negative external demand shock is roughly equal to the estimated US output gap (IMF World Economic Outlook, April 2012). In other words, currency manipulation is responsible for millions of lost jobs in the United States. It also is responsible for a large number of lost jobs in the euro area.

Debatę w obu tych aspektach Free Exchange spointował:

Perhaps the real moral of the story is that no candida te can afford to be intellectually honest on the campaign trail.

PAUL KRUGMAN (The Conscience of a liberal/ New York Times blog): Urzekła mnie historia Romneya

Noblista Paul Krugman, który jako jedyny noblista niemal na żywo komentował na swoim blogu debatę, swój najbliższy kwestiom ekonomicznym wpis poświęcił profilowi biznesowemu Mitta Romneya. Wyraźnie rozśmieszyły go padające podczas debaty odwołania republikańskiego kandydata do własnej historii przedstawionej jako historia drobnego przedsiębiorcy. W poście z 17 października pt. “Small-Time Mitt” Krugman śmieje się ze słów Romneya:

So, I was amazed to hear Mitt Romney describing himself as having “come through small business”, as if his private equity firm were just like a mom-and-pop store or something. But Digby informs us that he made similar claims in his convention speech, making Bain sound like a scrappy little start-up. And it’s true it had only 10 people at first — that, and $37 million, yes, $37 million, in seed money.

I wytyka mu, że przedsiębiorstwo Romneya – Bain – było start-upem z kapitałem początkowym w wysokości, bagatela, 37 milionów dolarów, zasilonym w dużej mierze przez firmy paliwowe z Panamy.  Hey, doesn’t this sound like just your usual small-business success story?- pisze Krugman.

Debatę można obejrzeć tutaj

Przed wyborami, które odbędą się 6 listopada, planowana jest jeszcze jedna debata.

Sondaże Instytutu Gallupa śledzić można na bieżąco tutaj

Opracowała Katarzyna Kozłowska

Mitt Romney (CC-BY-SA-Gage-Skidmore)

Tagi


Artykuły powiązane

Tydzień w gospodarce

Kategoria: Trendy gospodarcze
Przegląd wydarzeń gospodarczych ubiegłego tygodnia (30.05–03.06.2022) – źródło: dignitynews.eu
Tydzień w gospodarce