Towary z Chin, które trafiają do Polski przez port w Hamburgu Niemcy traktują jak własny eksport. (CC By-SA RicLaf's photostream)
W NBP trwają prace nad weryfikacją wszystkich hipotez wyjaśniających wysokie saldo błędów i opuszczeń. Warto już jednak w tej chwili naświetlić kwestie ewentualnego niedoszacowania importu. Hipoteza ta jest oparta na dwóch przesłankach. Pierwsza to obserwacja, że saldo błędów i opuszczeń zaczęło narastać od 2004 roku. A więc od momentu przystąpienia do Unii Europejskiej.
Jest to ważne z punktu widzenia statystyki, jako że od tego momentu dane o międzynarodowych obrotach towarowych są zbierane w systemie Intrastat. W systemie tym są wprowadzone progi sprawozdawcze i nie każda transakcje jest w nim rejestrowana. W poszczególnych krajach progi te mają różne wysokości, co także może wpływać na występowanie asymetrii pomiędzy poszczególnymi statystykami. Takie podejście z pewnością wpływa na jakość zbieranych danych.
Drugą przesłanką jest porównanie danych lustrzanych, w szczególności z największym partnerem handlowym Polski, czyli z Niemcami. Porównywany jest niemiecki eksport do Polski (dane według statystyki niemieckiej) z polskim importem z Niemiec (dane statystyki polskiej). Występowanie różnic w danych lustrzanych nie jest zjawiskiem charakterystycznym tylko dla Polski, ale jest obserwowane pomiędzy wszystkimi krajami Unii Europejskiej. Powszechnie zakłada się, że eksport w tych porównaniach jest wielkością bardziej wiarygodną, gdyż populacja eksporterów jest bardziej skoncentrowana (jest ich po prostu mniej) niż importerów. Zatem łatwiej jest zebrać kompletną informację o eksporcie niż o imporcie.
Kluczową, dotychczas niepodniesioną kwestią, jest struktura geograficzna w imporcie. Dane o imporcie są klasyfikowane według dwóch struktur geograficznych – według kraju pochodzenia towaru i według kraju wymiany. Import ogółem do Polski według tych dwóch klasyfikacji jest sobie równy, a różni się tylko podziałem na poszczególne kraje. Dane o eksporcie mają natomiast tylko jedną strukturę.
Bardziej popularnym podziałem importu jest definicja podziału geograficznego według kraju pochodzenia towarów. Pokazuje on kraj, w którym zaimportowany towar został wytworzony. Dane według tej definicji są powszechnie dostępne w bazach danych statystycznych. Także według tej klasyfikacji GUS omawia wyniki handlu zagranicznego, które publikuje co miesiąc. W przypadku próby porównania danych lustrzanych należy jednak korzystać z klasyfikacji importu według krajów wymiany towarów (można ją w uproszczeniu utożsamiać z krajem handlu). Dane te są przekazywane przez GUS do Eurostatu, gdzie są publicznie dostępne na stronach internetowych. GUS udostępnia je także w rocznikach statystycznych Handel zagraniczny.
Dobrym przykładem obrazującym tę różnicę w klasyfikacjach geograficznych jest import do Polski sprzętu elektronicznego z krajów Dalekiego Wschodu (występuje tutaj tzw. „efekt Rotterdamu”). Jest on najczęściej transportowany do Europy drogą morską. Zakładając, że towary te został przywiezione np. do portu w Hamburgu, tutaj oclone (a pamiętać trzeba, ze stawki celne są jednakowe w krajach Unii Europejskiej; przedsiębiorstwo wybiera kraj odprawy z punktu widzenia swojej wygody i szybkości obsługi.) i następnie transportem samochodowym przewiezione do Polski.
W statystykach handlu zagranicznego w Europie zarejestrowane zostaną następujące transakcje:
– import towarów z Chin do Niemiec (statystyka niemiecka),
– eksport towarów z Niemiec do Polski (statystyka niemiecka),
– import towarów z Niemiec do Polski – klasyfikacja według kraju wymiany (statystyka polska) oraz jednocześnie ten sam import jest sprawozdawany według kraju pochodzenia jako Daleki Wschód (np. Chiny).
Takie zapisy w statystykach zostaną zarejestrowane nawet w przypadku, gdy cała transakcja jest przeprowadzona wyłącznie przez przedsiębiorstwo polskie i firmę z Dalekiego Wschodu bez pośrednika w Niemczech.
Podsumowując jeżeli rozważamy transakcje tego typu to w polskim imporcie według kraju pochodzenia zobaczymy kraje Dalekiego Wschodu, ale stosując definicję kraju wymiany będzie to import z Niemiec. Ponieważ w statystyce niemieckiej zawsze będzie zarejestrowany eksport do Polski to dla porównania danych należy stosować definicję geograficzną według kraju wymiany.
Wyk. 1. Porównanie polskiego importu z Niemiec (wg. kraju wymiany), a eksportu Niemiec do Polski (statystyka niemiecka) – mln EUR
źródło: Eurostat
Porównując polski import z Niemiec według definicji kraju wymiany z niemieckim importem z Polski można zaobserwować dużą zbieżność danych (wykres 1). W 2010 roku eksport z Niemiec do Polski wyniósł 38 mld euro (statystyka niemiecka), według danych GUS import z Niemiec do Polski według kraju wymiany wyniósł 36,5 mld euro, różnica wynosi zatem tylko 1.5 mld euro. Na podstawie tego porównania nie można twierdzić, że jakość polskich danych o imporcie uległa dużemu pogorszeniu i że jest to powód występowania dużego salda błędów i opuszczeń.
Wyk. 2. Porównanie polskiego importu z Niemiec (wg. kraju pochodzenia) a eksportu Niemiec do Polski (statystyka niemiecka) – mln EUR
źródło: Eurostat
Ekonomiści do porównań danych powszechnie stosowali strukturę geograficzną według kraju pochodzenia (wykres 2). Stosując tę klasyfikację polski import z Niemiec w 2010 r. wyniósł tylko 27 mld euro. Różnica w porównaniu do danych niemieckich wynosi zatem aż 11 mld euro. Na podstawie tego porównania można wysnuć błędny wniosek o zaniżonym polskim imporcie z Niemiec, gdyż część towarów (np., z Dalekiego Wschodu jak w przykładzie powyżej), która jest ujmowana jako eksport z Niemiec do Polski (dane niemieckie), jest klasyfikowana w polskiej statystyce według kraju pochodzenia towaru (Daleki Wschód).