Autor: Mirosław Ciesielski

Wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów

Europa musi być bardziej konkurencyjna

Europa, a przede wszystkim Unia Europejska od dawna coraz bardziej odstaje od swoich globalnych konkurentów, czyli głównie USA i Chin. Dotyczy to szczególnie obszaru kluczowych technologii. Dodatkowo wzrost cen energii i zmiany w łańcuchach dostaw powodują, że kontynuacja dotychczasowego modelu rozwoju, ale także zielona transformacja stają się poważnym wyzwaniem.
Europa musi być bardziej konkurencyjna

Getty Images

Praktycznie od końca kryzysu finansowego, a więc od 2010 r. gospodarki Unii, a przede wszystkim Niemiec, Francji, Włoch i Hiszpanii rosną wolniej niż USA i znacznie wolniej niż Chin. Tak też było w 2023 r. Według danych Komisji Europejskiej PKB UE wzrósł zaledwie o 0,5 proc., USA – o 2,5 proc., a CHRL – o 5,2 proc. To sprawia, że gospodarka Unii relatywnie się kurczy. Jej wartość wyrażona w dolarach stanowi około 65 proc. wielkości gospodarki USA. To wyraźnie mniej niż dekadę temu, gdy wskaźnik ten wynosił 91 proc. Produkt krajowy brutto na mieszkańca USA jest ponad dwukrotnie większy niż w Unii Europejskiej, a różnica rośnie. Europa, ma więc coraz mniejszy udział w globalnym PKB. Dziś to 18 proc, czyli aż o 7 punktów proc. mniej niż w 1995 r. To samo dotyczy produkcji przemysłowej – spadek z 27 proc. do 16 proc. Europa pozostaje w tyle, biorąc pod uwagę wiele innych kluczowych parametrów ekonomicznych, stając się mniej atrakcyjna dla zagranicznych inwestorów.

Mało inwestycji i innowacji

W ostatnich latach wartość zagranicznych inwestycji bezpośrednich w UE wyraźnie spada, gdy tymczasem w USA zauważalnie rośnie. I tak w pierwszych trzech kwartałach 2023 r. do Europy napłynęło 90 mld dol. bezpośrednich inwestycji zagranicznych, podczas gdy Stany Zjednoczone przyciągnęły 300 mld dol. Zwiększyło to długotrwałą historyczną lukę do jednego pkt proc. PKB – wskazuje analiza McKinsey. Nakłady inwestycyjne dużych europejskich przedsiębiorstw w latach 2015–2022 nieznacznie spadły po uwzględnieniu inflacji, podczas gdy inwestycje ich amerykańskich odpowiedników wzrosły o 30 proc., głównie w sektorze technologii. Pod koniec tego okresu inwestycje dużych amerykańskich korporacji były już o 60 proc. wyższe niż ich europejskich odpowiedników.

Zobacz również:
Niemcy na mieliźnie

Europa od lat przegrywa ze światowymi konkurentami na polu innowacji, nie mając odpowiedników gigantów technologicznych na rodzimym rynku, takich jak amerykańskie Apple, Google, Amazon czy chińskich, m.in. Alibaba i Tencent. Choć w 2023 r. w pierwszej dziesiątce najbardziej innowacyjnych krajów świata znalazło się aż pięć państw UE, były to mniejsze gospodarki (Szwecja, Finlandia, Niderlandy i Dania), a Niemcy zajęły ósme miejsce. To za mało, aby przeciwstawić się światowym hegemonom, takim jak USA (3. miejsce) i Chiny (12. miejsce). Tym bardziej, że dystans konkurentów od Europy od lat się zmniejsza. Najbardziej widoczne jest to w odniesieniu do Chin, które jeszcze w 2011 r. zajmowały 29. miejsce. Swoją lokatę regularnie poprawiają Indie, które w 2023 r. awansowały na 40. miejsce z 62. miejsca dwanaście lat wcześniej. Z najnowszego wydania europejskiej tablicy  wyników innowacyjności widać również, że różnica w innowacyjności między UE a innymi krajami OECD, takimi jak Korea Południowa czy Kanada także rośnie na ich rzecz. To w istotnej części skutek wysokości nakładów na badania i rozwój (R&D). W USA wydatki te w stosunku do PKB od dekad przewyższają wydatki europejskie. W 2010 r. Stany Zjednoczone wydały 2,7 proc., gdy w przypadku UE było to tylko 2 proc. W 2022 r. dystans ten także się zwiększył. Według danych Eurostatu nakłady na R&D równe były 3,5 proc. PKB w USA, gdy w krajach UE 2,3 proc. Wyższe też były w Chinach (2,4 proc.), Japonii (3,3 proc.) i Korei Południowej (5 proc.), która od lat jest rekordzistą na omawianym polu.

Przewaga konkurencyjna jeśli chodzi o innowacje jest obecnie wynikiem rozwoju i stosowania dziesięciu pionierskich, kluczowych technologii. Badania firmy McKinsey wykazały, że Europa przoduje tylko w dwóch z nich (materiały nowej generacji i czyste technologie), pozostając w tyle w takich obszarach, jak sztuczna inteligencja (AI) i komputery kwantowe. W 2022 r. Europa zainwestowała jedynie 1,7 mld dol. w sztuczną inteligencję, w porównaniu z 23 mld dol. po stronie USA (inwestycje venture i private equity). Według stanu na koniec listopada 2023 r. w Stanach Zjednoczonych powstało 35 firm zajmujących się generatywną sztuczną inteligencją , ale tylko trzy w Europie. Stary Kontynent od lat przegrywa także z Ameryką jeśli chodzi o liczbę patentów w obszarze technologii informatyczno-komunikacyjnych (ICT). Na bardzo wysokim poziomie jest też liczba składanych wniosków patentowych w Chinach, ale najszybciej w 2022 r., bo o prawie 32 proc. rosła ona w Indiach.

Zobacz również:
Europa szuka drogi do suwerenności technologicznej

Sytuacja ta, przynajmniej w części, związana jest ze słabym przyciąganiem talentów do firm technologicznych na naszym kontynencie. W corocznym rankingu konkurencji o talenty, przygotowywanym przez uznaną szkołę biznesu INSEAD, w pierwszej dziesiątce nie znalazła się żadna duża gospodarka UE. Ulokowane zostały natomiast Dania, Finlandia, Niderlandy i Szwecja. Stany Zjednoczone zajęły trzecie miejsce po Szwajcarii i Singapurze, a Niemcy – 14. miejsce. Prawie połowa europejskich firm technologicznych zgłasza braki pracowników z wykształceniem inżynieryjno-technicznym (STEM). W 2021 r. w Unii liczba absolwentów kierunków STEM na tysiąc mieszkańców była o około 20 proc. mniejsza niż w USA i o 45 proc. mniejsza niż w Korei Południowej. Niekorzystne trendy demograficzne będą tylko tę sytuację pogłębiać, bo odsetek ludności w wieku produkcyjnym ma spadać praktycznie we wszystkich krajach UE. Już w połowie 2023 r. poziom wolnych miejsc pracy osiągnął najwyższy historycznie poziom 3 proc. Być może automatyzacja i zastosowania sztucznej inteligencji zmniejszą dolegliwość tego zjawiska.

Droga energia i mniej konkurencyjny przemysł

Europejskie gospodarki od dekad są silnie uzależnione od importu nośników energii i surowców przemysłowych. W 2021 r. Europa importowała 55 proc. potrzebnej energii, a dla porównania Chiny – 25 proc., podczas gdy Stany Zjednoczone były eksporterem netto energii. Ceny energii przemysłowej i gazu podwoiły się między pierwszą połową 2020 r. a drugą połową 2022 r., ponieważ po inwazji Rosji na Ukrainę Europa starała się zastąpić import rosyjskiego gazu, łącząc wyższą efektywność energetyczną z importem skroplonego gazu ziemnego. Jak wskazuje jednak analiza Jacques Delors Centre, mimo że cena tego paliwa w UE spadnie w ciągu najbliższych kilku lat, to w dłuższej perspektywie nadal pozostanie prawie dwukrotnie wyższa niż w USA. Według danych Statista w połowie 2023 r. cena jednej kilowatogodziny energii wynosiła w Niemczech 0,4 dol., w Japonii – 0,23 dol., w USA – 0,17 dol., a w Chinach – 8 centów! We Francji, dysponującej największym udziałem energii atomowej w miksie energetycznym, cena 1 kWh to – 26 centów. Luka kosztowa osłabiająca konkurencyjność państw Unii ma się utrzymywać w czasie całego okresu przejścia na czystą energię, a nawet po jej zakończeniu w 2050 r., gdyż Europa ma niższy potencjał w zakresie energii odnawialnej i będzie miała wyższe jej koszty niż USA i Chiny, które dodatkowo dysponują większą powierzchnią nasłonecznienia. Pomocne byłyby źródła energii oparte na atomie, jednak w części krajów UE, przede wszystkim w Niemczech, występuje silny sprzeciw przed jej rozwojem. Sytuacja ta staje się coraz trudniejszą jeśli chodzi o kontynuację dotychczasowej polityki przemysłowej w Niemczech i w innych krajach UE.

Zależność od importu i dotacji

Dodatkowo europejska transformacja energetyczna jest mocno uzależniona od importowanych surowców. Tylko 2 proc. światowego wydobycia i przetwarzania dziesięciu krytycznych minerałów ma miejsce na Starym Kontynencie. Tymczasem Komisja Europejska przewiduje, że do 2050 r. zapotrzebowanie Europy na pierwiastki ziem rzadkich i lit, mających kluczowe znaczenie dla energii wiatrowej i pojazdów elektrycznych, wzrośnie od pięciu do 12 razy w przypadku pierwiastków ziem rzadkich i prawie 60 razy w przypadku litu. Jeszcze trzy lata temu UE pozyskiwała prawie wszystkie pierwiastki ziem rzadkich z Chin, a ponad 70 proc. popytu na lit zaspokajało Chile. Prawie rok temu KE przyjęła rozporządzenia związane z dywersyfikacją źródeł pochodzenia surowców krytycznych i ich przetwarzania, uruchamiając ich wydobycia w UE i stosując recykling. To z pewnością zwiększy odporność na zakłócenia w łańcuchach dostaw, ale uzyskanie docelowych poziomów wymaga czasu i dużych inwestycji.

Czynnikiem utrudniającym europejską konkurencyjność przemysłową jest amerykańska ustawa o zwalczaniu inflacji (IRA). W jej ramach na dekarbonizację gospodarki ma być przeznaczonych z funduszy federalnych blisko 370 mld dol. w ciągu 10 lat, jednak całościowa wartość inwestycji w zieloną gospodarkę wraz z wykorzystaniem funduszy prywatnych szacowana jest nawet na 1,2 bln dol. To znacznie wyższe środki niż dostępne w Europie choćby w ramach inicjatyw Next Generation UE (NGEU – unijny fundusz odbudowy) i Green Deal Industrial Plan (Europejski Zielony Ład). IRA znacznie obniża koszty produkcji różnorodnych komponentów niezbędnych do wytwarzania zielonej energii. I tak koszt modułów słonecznych produkowanych w USA może spaść nawet o 60 proc., co uczyni je najtańszymi na świecie, na co wskazuje Jacques Delors Centre. W przypadku akumulatorów do pojazdów elektrycznych koszty produkcji w USA i Europie do niedawna były podobne, jednak dzięki środkom z IRA docelowo spadną o prawie jedną trzecią, co stwarza ryzyko dla przemysłu motoryzacyjnego w UE. IRA zapewnia także hojne dotacje na wodór (do 3 dol./kg), co obniży ceny do poziomu znacznie niższego niż w UE, która planuje wspierać subsydiami (łącznie 0,8 mld euro) producentów w ramach nowego procesu aukcyjnego zielonego wodoru do pułapu cenowego 4,5 euro za kilogram.

Zobacz również:
Napięcia w globalnych łańcuchach dostaw, inflacja a implikacje dla polityki pieniężnej

Jak widać różnice w dotowaniu firm w USA i UE są wyraźne i dotyczą także producentów paneli fotowoltaicznych. Przykładowo ich fabryka 3Sun otrzymuje fundusze UE w wysokości 188 mln euro, lecz gdyby znajdowała się w USA, mogłaby otrzymać aż 1,26 mld dol. dotacji IRA. Sytuacja ta rodzi obawy o exodus europejskich producentów do Stanów Zjednoczonych, choć na razie nie zaobserwowano go na dużą skalę. Dlatego unijne dotacje dla kluczowych sektorów UE rosną. Według danych „Financial Times” w latach 2015–2021 wyniosły one 335 mld euro, a w okresie od marca 2022 r. do sierpnia 2023 r. osiągnęły już 733 mld dol. McKinsey wskazuje, że to niewiele w porównaniu z subsydiami dla przemysłu w Chinach, które szacowane są ze względu na małą transparentność tego zjawiska na poziomie od 2 do 5 proc. PKB, gdy w UE to tylko jeden procent.

Niekorzystna dla Europy jest jej relatywnie większa otwartość na handel z państwami spoza Unii. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego UE jest o 30 proc. i 70 proc. bardziej otwarta niż odpowiednio Stany Zjednoczone i Chiny oraz ma odpowiednio o 30 proc. i 20 proc. mniej ograniczeń handlowych. Pekin natomiast wprowadza coraz więcej restrykcji związanych z eksportem metali ziem rzadkich, a przykład z grudnia 2023 r. dotyczy grafitu, którego 80 proc. dostaw na świecie pochodzi właśnie z Państwa Środka. Niekorzystnie wygląda też kwestia łańcuchu wartości półprzewodników. Stany Zjednoczone mają kontrolę nad 35 proc. tego łańcucha, gdy tymczasem Europa tylko 10 proc. W celu wsparcia europejskiej konkurencyjności technologicznej w połowie 2023 r. Komisja Europejska wyszła z inicjatywą STEP (Strategic Technologies for Europe Platform). Jej zadaniem jest dodatkowe wzmocnienie istniejących już instrumentów pomocy finansowej na tworzenie i rozwój inwestycji. STEP ma także pozwolić na finansowania w docelowej wysokości 160 mld euro tych obszarów, które mogą stanowić o przewadze technologicznej Europy i przyczynią się do rozwoju inwestycji na terenie europejskiego Jednolitego Rynku.

Dalsza integracja?

W 2023 r. minęło 30 lat jego funkcjonowania. Ułatwił on prowadzenie handlu i poprawił życie obywateli, przynosząc namacalne korzyści ekonomiczne i społeczne. Ale nie jest on wciąż do końca jednolity, a w porównaniu z USA i Chinami pozostaje fragmentaryczny. Skala ma bowiem coraz większe znaczenie. Istnieje na nim nadal wiele barier wynikających choćby z różnic w krajowych jurysdykcjach utrudniających działanie i podnoszących koszty przedsiębiorstw. Droga do unifikacji prawnej w kluczowych obszarach wydaje się jednak daleka. Sytuacja taka dotyczy na przykład rynku pracy w kontekście uznawania kwalifikacji zawodowych pracowników, co jest kluczem do większej integracji rynku pracy UE. Dotychczas tzw. europejską kartę zawodową wprowadzono zaledwie w odniesieniu do sześciu grup profesjonalistów (w tym m.in. pielęgniarek).

Parlament Europejski ocenia, że wdrożenie zintegrowanego jednolitego rynku UE mogłoby do 2032 r. zwiększyć wartość sprzedaży produktów i usług o 2,8 bln euro, czyli 59 tys. euro na obywatela UE. Kwota ta obejmuje 644 mld euro rocznie ze wzmocnionego jednolitego rynku, 440 mld euro z zielonej transformacji, 384 mld euro ze wsparcia transformacji cyfrowej, 321 mld euro z ukończonej unii gospodarczej i walutowej oraz 170 mld euro w wyniku współpracy międzynarodowej, działań zewnętrznych oraz globalnego zarządzania. Koszty utrzymywania obecnego rynku w stanie fragmentacji w tym samym okresie szacuje się natomiast na 2 bln euro. W UE niektóre państwa, głównie z powodów pozaekonomicznych, nie popierają jednak dalszej integracji.

Komisja Europejska trzy lata temu powołała Grupę Zadaniową ds. Egzekwowania Zasad Jednolitego Rynku (SMET). Aby wspierać na nim konkurencyjność Komisja zaproponowała państwom członkowskim współpracę w dziewięciu współzależnych obszarach. Należą do nich między innymi:

  • wsparcie i pogłębianie integracji usług;
  • zwiększenie inwestycji i dostępu do kapitału prywatnego poprzez pogłębienie unii rynków kapitałowych i dokończenie unii bankowej, a także rozwój unijnych ram regulacyjnych w zakresie podatków i usług finansowych dla firm;
  • inwestycje publiczne i infrastruktura poprzez reformę europejskich ram zarządzania gospodarczego;
  • ułatwienia dla rozwoju odnawialnych źródeł energii, cyfryzacji systemów energetycznych i obiektów magazynowania energii;
  • dążenie do wdrażania gospodarki o obiegu zamkniętym;
  • rozpowszechnianie korzystania z narzędzi cyfrowych w całej gospodarce, wspieranie kluczowych technologii cyfrowych (np. SI, komputery kwantowe).

Zobacz również:
Nowa strategia dla europejskiego sektora obronnego

Propozycje Komisji dotyczą także wspierania badań i rozwoju poprzez zachęty podatkowe, partnerstwa publiczno-prywatne oraz projekty na dużą skalę, mające na celu zmniejszenie ryzyka inwestycji w innowacje, szczególnie w kluczowych obszarach czystej technologii, technologii cyfrowej i biotechnologii, wreszcie dążenie do uznawania umiejętności zawodowych z naciskiem na współpracę naukowców, a także wspólne projekty badawcze w ramach UE. W grudniu 2023 r. Rada Europejska uzgodniła rekomendacje służące przyciąganiu i kreowaniu innowacji oraz utrzymaniu talentów na terenie UE. Pozostaje jednak pytanie, jakie odzwierciedlenie znajdą one w ustawodawstwie i czy będzie ono wspólne dla wszystkich członków UE?

Przyszłość dla Unii

Wyzwaniem dla Europy jest wdrożenie wspólnej odpowiedzi na zmieniające się globalne trendy i otoczenie polityczno-gospodarcze. Model funkcjonowania Unii, który zapewniał wzrost i dobrobyt obywateli, przestaje przystawać do rzeczywistości. Mario Draghi, były prezes Europejskiego Banku Centralnego, ujmuje to dość dosadnie, twierdząc, że „strategia europejska oparta na szerokim poleganiu na USA w zakresie obronności, Chinach w zakresie handlu i Rosji w zakresie energii przestała działać”. Draghi został poproszony o przygotowanie dla KE raportu, który odpowiadałby na pytanie, jak UE może stawić czoła erozji swojej globalnej konkurencyjności, szczególnie w porównaniu z USA i Chinami? Z kolei inny były premier Włoch Enrico Letta ma za zadanie opracować przekrojową analizę jednolitego rynku europejskiego.

Według brytyjskiego „Financial Times” kluczowym pytaniem dla Europy będzie więc nie to, w jaki sposób poszczególne kraje dostosują swoje obecne modele operacyjne, ale to, czy ich odpowiedzi będą miały charakter zbiorowy czy narodowy?

Getty Images

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Utrzymanie odporności i odnowy w Europie: fakty kształtujące przyszłość

Kategoria: Trendy gospodarcze
W tym artykule dowodzimy, że przyszłość gospodarcza Europy zależy od jej zdolności do konkurowania na poziomie międzynarodowym na gruncie innowacji, szczególnie w dziedzinie strategicznych technologii związanych z transformacją klimatyczną.
Utrzymanie odporności i odnowy w Europie: fakty kształtujące przyszłość

Chiny coraz mocniejsze w technologiach

Kategoria: Trendy gospodarcze
Chiny nie są już największą montownią świata, z tanią siłą roboczą, czy producentem tanich produktów codziennego użytku. Kraj stał się eksporterem technologii. Mimo wojny handlowej i nałożonych ograniczeń, Chiny coraz śmielszymi krokami wchodzą ze swoimi rozwiązaniami w świat zachodni. Na milion mieszkańców w 2020 r. przypadało tam 1585 badaczy. Jest to trzykrotny wzrost w czasie zaledwie jednej dekady. Chiny inwestują w technologię, a ta zapewnia im coraz większą dominację na świecie.
Chiny coraz mocniejsze w technologiach

Chińskie inwestycje bezpośrednie w Unii Europejskiej

Kategoria: Trendy gospodarcze
Jesteśmy świadkami dużych zmian w inwestycjach chińskich przedsiębiorstw na rynku europejskim, nie tylko w ich skali, ale przede wszystkim w strukturze. Prowadzenie działalności gospodarczej na rynku europejskim stało się dla chińskich inwestorów trudniejsze, ale rynek ten jest dla nich wciąż atrakcyjny i perspektywiczny.
Chińskie inwestycje bezpośrednie w Unii Europejskiej