Getty Images
Prezydentura Trumpa może zaszkodzić europejskim gospodarkom. Zapowiadane wprowadzenie ceł na poziomie 10 proc. na towary importowane z Europy ograniczy zakres współpracy handlowej, gdyż ten eksport może się stać nieopłacalny. Polityka Trumpa, nastawiona na ochronę amerykańskiego przemysłu, ograniczy dostęp europejskich firm do kluczowych segmentów amerykańskiego rynku, w tym zaawansowanych technologii i energetyki. Możliwe są także działania odwetowe ze strony Unii Europejskiej, co dodatkowo zaostrzy konflikt handlowy i zwiększy napięcia w relacjach transatlantyckich. Podobnie jak w 2018 r., gdy UE odpowiedziała na taryfy na stal i aluminium, które wzrosły wtedy odpowiednio do 10 proc. i 25 proc.
Straty dla gospodarki europejskiej
Wprowadzenie ceł odwetowych na amerykańskie towary może się stać narzędziem obrony interesów europejskich. W 2018 r. UE broniła swoich przedsięwzięć, podejmując działania także w ramach WTO, co pokazuje, że teraz również może odwołać się do multilateralnych instytucji w celu ochrony międzynarodowego systemu handlowego. Praktyka pokazuje jednak, że takie działania nie przynoszą pożądanych efektów ze względu na amerykańską dominację w takich instytucjach. Obecnie szacunki wskazują, że podobne działania rządu USA mogą kosztować gospodarki UE nawet 130 mld euro rocznie w bezpośrednich stratach eksportowych. Większość ekonomistów wskazuje, że najbardziej zagrożone są Niemcy, a szczególnie ich sektor motoryzacyjny – eksport samochodów z UE do USA wynosi rocznie 88 mld euro i odpowiada za 17,5 proc. całkowitego eksportu unijnego do Stanów Zjednoczonych. Ośrodki analityczne podkreślają, że potencjalne cła przyczynią się do mniejszego wzrostu gospodarczego, szczególnie w Niemczech. Najbardziej pesymistyczny jest Grantham Research Institute, który zakłada spadek o 0,3 pkt proc.
Wprowadzenie szeroko zakrojonych ceł wpłynie na przepływ kluczowych surowców i komponentów, szczególnie w takich sektorach, jak motoryzacja i przemysł chemiczny (które odpowiadają za 69 proc. całego eksportu do USA). W 2023 r. eksport z krajów UE do Stanów Zjednoczonych wynosił około 350 mld euro, czyli prawie o 100 mld euro więcej niż przed pandemią COVID-19. W 2018 r., w wyniku nałożonych przez Trumpa ceł, koszty produkcji w Europie wzrosły o 8 proc., co zmusiło firmy do reorganizacji łańcuchów dostaw. Tym razem skutki mogą być jeszcze bardziej dotkliwe, ponieważ półprzewodniki i surowce krytyczne, które już teraz znajdują się pod presją rynkową, stanowią fundament zielonej transformacji i cyfryzacji gospodarki. Europejskie firmy będą musiały dostosować swoje strategie produkcyjne, aby uniknąć rosnących kosztów związanych z importem z USA lub państw trzecich, które także mogą zostać objęte nowymi restrykcjami handlowymi.
Zobacz również:
Prezydentura „Trump 2.0” będzie okresem dużej niepewności
Zmiana polityki UE wobec Chin
W warunkach niskich przewag konkurencyjnych zmianie ulegnie również polityka unijna wobec Chin. Unia Europejska zmaga się z istotnymi wyzwaniami konkurencyjnymi, w tym dużym deficytem handlowym z Chinami, który w 2023 r. wyniósł 395 mld euro. Brak przewag w kluczowych sektorach, takich jak energia odnawialna, półprzewodniki czy zaawansowane technologie, stawia Europę w trudnej pozycji. Koszty energii dla przemysłu w UE są ponad dwukrotnie wyższe niż w USA, co dodatkowo pogłębia konkurencyjne nierówności. Średnia cena energii elektrycznej w 2023 r. dla przemysłu w UE wynosiła 150 euro/MWh, podczas gdy w USA było to około 80 euro/MWh. Takie różnice znacząco utrudniają europejskim firmom konkurowanie na globalnym rynku.
Brak konkurencyjności UE zmusza do natychmiastowego zmniejszenia zależności technologicznej i surowcowej od Chin. Sektor półprzewodników jest szczególnie narażony na zakłócenia, ponieważ Europa kontroluje zaledwie 10 proc. światowej produkcji, podczas gdy Chiny dominują również na rynku surowców krytycznych, takich jak metale ziem rzadkich, które są kluczowe dla produkcji półprzewodników. W odpowiedzi UE uruchomiła inicjatywę European Chips Act, która zakłada inwestycję 43 mld euro w rozwój europejskiego przemysłu półprzewodników, aby zwiększyć udział w globalnej produkcji do 20 proc. do 2030 r. Dodatkowo w sektorze fotowoltaiki, gdzie Chiny kontrolują ponad 80 proc. globalnej produkcji, UE w ramach programu RePowerEU planuje przeznaczyć 20 mld euro na rozwój lokalnych źródeł energii oraz produkcji paneli słonecznych. Te działania mają w perspektywie zmniejszyć strategiczne uzależnienie od chińskich dostawców. Będą one wówczas sprzężone z ograniczeniem handlu z Chinami, co może być bolesne dla europejskich gospodarek.
Strategia UE wobec Chin musi również uwzględniać wyzwania geopolityczne oraz możliwe konflikty w relacjach transatlantyckich. Rosnące napięcia w Cieśninie Tajwańskiej oraz rywalizacja w regionie Indo-Pacyfiku wymuszają na Europie prowadzenie bardziej niezależnej polityki zagranicznej, szczególnie w obliczu nieprzewidywalności polityki USA. W 2023 r. Ursula von der Leyen zapowiedziała wzmocnienie współpracy z partnerami z bloku zachodniego, w tym z USA, w celu przeciwdziałania chińskim wpływom w kluczowych sektorach gospodarki. Możliwy protekcjonizm i jednostronne działania administracji Trumpa mogą jednak utrudnić wspólne działania i osłabić zaufanie między tymi regionami. W takiej sytuacji UE będzie zmuszona szukać równowagi między ochroną swoich interesów a koniecznością unikania dalszej eskalacji zarówno w relacjach z Chinami, jak i Stanami Zjednoczonymi. Europa musi wypracować bardziej autonomiczne stanowisko, aby skutecznie zarządzać swoimi interesami na arenie międzynarodowej, jednocześnie starając się zachować stabilność gospodarczą w relacjach z Pekinem.
Konsekwencje dla polskiej gospodarki
Powyższe perturbacje geopolityczne są zagrożeniem, jak i szansą dla polskiej gospodarki. Bezpośredni wpływ amerykańskiego protekcjonizmu będzie jednak ograniczony ze względu na stosunkowo niewielki udział USA w polskim eksporcie, który w 2023 r. wyniósł 11 mld euro, co stanowiło około 3 proc. całkowitego eksportu kraju. Główne zagrożenia wynikają ze spowolnienia niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, który jest kluczowym odbiorcą polskich produktów. Polska dostarcza komponenty i części do pojazdów, które stanowią aż 40 proc. całkowitego eksportu kraju do Niemiec. Wartość tych dostaw w 2023 r. wyniosła 38 mld euro.
Zobacz również:
Wchodzimy w burzliwy okres dla państw UE
Potencjalne cła na niemieckie samochody eksportowane do USA mogą wywołać efekt domina w polskiej gospodarce. W przeszłości Stany Zjednoczone groziły wprowadzeniem 25 proc. ceł na europejskie pojazdy. Wtedy potencjalny spadek eksportu aut do USA był szacowany na około 6 mld euro rocznie. Polska jako kluczowy dostawca części i komponentów, odczułaby pośrednie skutki w postaci zmniejszenia zamówień od niemieckich producentów, takich jak Volkswagen czy BMW. Dla naszych poddostawców, takich jak zakłady produkujące części w województwach dolnośląskim i wielkopolskim, oznaczałoby to potencjalne straty w wysokości nawet 2 mld euro rocznie.
Polska gospodarka dysponuje znacznym potencjałem do przyciągania kolejnych inwestycji amerykańskich, szczególnie w obliczu zmian w globalnej polityce gospodarczej. Wartość inwestycji z USA w Polsce na koniec 2023 r. osiągnęła 59 mld dol., co odpowiadało około 7 proc. polskiego PKB. Kluczowe sektory przyciągające kapitał to IT, przemysł motoryzacyjny, farmacja oraz energetyka. Zgodnie z danymi BEA, w 2023 r. sektor przemysłowy przyciągnął 9,2 mld dol., co oznacza wzrost o 74 proc. w porównaniu z 2019 r. Te dynamiczne zmiany pokazują, że Polska staje się coraz bardziej atrakcyjna dla amerykańskich inwestorów, zarówno pod względem kosztów, jak i potencjału rozwoju.
Zobacz również:
Europa w światowym wyścigu AI
W najbliższych latach polska gospodarka najprawdopodobniej odczuje skutki protekcjonistycznej polityki zachodnich partnerów. Obecna sytuacja gospodarcza naszego kraju pozostaje korzystna – wskaźniki wzrostu przewyższają te obserwowane u naszych głównych partnerów handlowych. Wzrost zamożności społeczeństwa przełoży się na zwiększony import, co jednak może negatywnie wpłynąć na bilans handlowy kraju. Dodatkowo, potencjalne pogorszenie relacji między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi może odbić się na polskiej gospodarce, szczególnie poprzez zmniejszenie zapotrzebowania na produkty pośrednie wykorzystywane w produkcji dóbr końcowych eksportowanych do USA. Z drugiej strony, relacje bilateralne Polski z USA pozostają solidne, o czym świadczy rosnąca wartość amerykańskich inwestycji zagranicznych w naszym kraju. Polska, dzięki swojej unikatowej pozycji geopolitycznej, ma możliwość korzystania z relacji zarówno z UE, jak i USA. Wyzwania związane z protekcjonizmem mogą się stać impulsem do dywersyfikacji partnerów handlowych oraz rozwoju nowych sektorów strategicznych, co wzmocni długoterminową stabilność naszej gospodarki.
Sergiej Druchyn, asystent i wykładowca, Katedra Ekonomii w Akademii Leona Koźmińskiego