©Getty Images
Przez stulecia świat znajdował się na podobnym (bardzo niskim) poziomie rozwoju. Przez znaczną część naszej ery większym dobrobytem cieszyli się jednak Azjaci. W pewnym momencie zaczęło się to zmieniać. Na przestrzeni lat 1500–1800 to Europa (zwłaszcza ta zachodnia) stała się najbogatszym kontynentem.
Przewaga Europy Zachodniej zwiększyła się wskutek industrializacji. Ten rozpoczęty w 2 połowie XVIII w. w Wielkiej Brytanii proces przekształcania się społeczeństwa tradycyjnego w przemysłowe stopniowo rozlewał się na inne kraje Europy. Najpierw zachodniej i dopiero potem wschodniej. I tak nastała era zwana przez historyków gospodarczych „Wielką Dywergencją”. Era zwiększenia przewagi Europy Zachodniej (i Zachodu w ogóle) nad resztą świata.
Historyczne sukcesy Europy Zachodniej
Jeszcze w 1820 r. całkowity PKB Chin był większy od PKB Europy Zachodniej, która jednak już do 1900 r. zyskała 3-krotną przewagę nad Państwem Środka. A w 1978 r. – 5-krotną.
Historycy gospodarki nie są zgodni w kwestii głównych przyczyn wielkiej dywergencji. Dla przykładu, Brytyjczyk David Landes zwracał uwagę na znaczenie geografii. Podkreślał, że umiarkowany klimat ułatwiał pracę (w przeciwieństwie do np. afrykańskiego upału). Z kolei liczne lasy, góry i rzeki utrudniały podbój. Sprzyjały też poszatkowaniu mapy politycznej na wiele państw czy księstw. Zmuszało to do owocnej konkurencji politycznej i gospodarczej.
Zdaniem autora „Bogactwa i nędzy narodów” pozytywny wpływ na rozwój gospodarczy miało także chrześcijaństwo z jego szacunkiem dla własności prywatnej i pracy fizycznej. Szczególnie protestantyzm z jego naciskiem na edukację, w tym piśmienność konieczną do samodzielnej lektury Biblii. Na rolę pewnych odłamów protestantyzmu wskazywał także Max Weber. Zdaniem XIX-wiecznego klasyka socjologii, praca i oszczędność pozwalały zachować spokój płynący z przekonania o dostąpieniu zbawienia. Z kolei amerykański teolog Michael Novak wskazywał na rolę Kościoła katolickiego z jego naciskiem na kreatywność i godność ludzką.
Zobacz również:
Anatomia transatlantyckiego spowolnienia produktywności
Nie bez znaczenia dla rozwoju gospodarczego miał takż duch otwarcia, charakterystyczny dla europejskiej wczesnej nowożytności (Wielkie Odkrycia Geograficzne). A także idee oświeceniowe, w tym racjonalizm pozwalający na rozwój nauki.
Co ciekawe, gdy około 1500 r. Europejczycy otwierali się na świat i rozpoczynali erę wielkich odkryć, Chiny – wręcz przeciwnie – zamknęły się na świat. U progu XVI w. cesarz Państwa Środka zdecydował się spalić okręty z dumnej floty dynastii Ming. W pewnym okresie tyrańscy władcy Chin prześladowali poddanych nawet za samo zainteresowanie podróżami morskimi. Tymczasem w Europie rozpoczęła się rewolucja naukowa, za której symboliczny początek można uznać dzieło Mikołaja Kopernika „O obrocie sfer niebieskich” z 1543 r. To wszystko przyczyniło się do późniejszej przewagi gospodarczej Europy nad Chinami i resztą świata.
Inne wyjaśnienia przewagi Europy Zachodniej są paradoksalne. Dla przykładu, historyk gospodarki Gregory Clark zauważa w książce „Pożegnanie z jałmużną”, że czarna śmierć wywarła nieoczekiwanie pozytywny długofalowy wpływ na gospodarkę Europy Zachodniej, zwiększając poziom zarobków i sprzyjając docenieniu roli kapitału ludzkiego. Inni z kolei badacze dziejów zwracają uwagę na korzyści czerpane przez europejskie imperia z niewolnictwa i wyzysku mieszkańców innych kontynentów oraz znajdujących się na nich zasobów.
Bez względu jednak na to, które czynniki okazały się decydujące, to w erze nowożytnej, a zwłaszcza w XIX w. doszło do uzyskania globalnej przewagi gospodarczej przez Europę Zachodnią.
Gospodarka Europy Zachodniej w XX wieku
Z kolei już XX w. oznacza wyjście Stanów Zjednoczonych na pozycję globalnego lidera gospodarczego. Jak zauważa Nicholas Crafts w publikacji naukowej „Fifty Years of Economic Growth In Western Europe: No Longer Catching Up But Falling Behind?” (Stanford Institute for Economic Policy Research) tuż po zakończeniu II wojny światowej produktywność rosła szybciej w Stanach Zjednoczonych niż w Europie Zachodniej.
Stary kontynent nie dawał za wygraną. I już od początku lat 50. do połowy lat 90. XX w. to właśnie ten region charakteryzował się większą produktywnością niż USA. Szczególnie szybki wzrost Europy Zachodniej odnotowano podczas europejskiej złotej ery (lata 1950–1973). W większości państw europejskich PKB rósł wtedy o 4 proc. rocznie. Jedno z klasycznych wyjaśnień tego faktu zaproponował Moses Abramovitz w swej publikacji z 1986 r. Twierdził on, że Europejczycy skorzystali na powieleniu amerykańskiego wzorca rozwoju.
Innym wyjaśnieniem powojennego europejskiego „cudu gospodarczego” jest zakończenie II wojny światowej, uwolnienie siły roboczej, wcześniej zajętej rolnictwem i odbudowa krajów z ruin. Dużą rolę odegrało też sprzyjające rozwojowi gospodarczemu środowisko systemu monetarnego Bretton Woods. W efekcie do połowy lat 90. XX w. Europa Zachodnia przegoniła gospodarkę amerykańską pod względem realnego PKB za przepracowaną godzinę.
Zobacz również:
Globalny wyścig regulacyjny w zakresie AI
Od 1995 r. to jednak Stany Zjednoczone doświadczyły znacznego wzrostu produktywności, Europa Zachodnia zaś spowolniła. W dużej mierze był to efekt rozwoju amerykańskich technologii informacyjnych i komunikacyjnych. Ekonomista powiedziałby, że w Stanach Zjednoczonych przestał obowiązywać „paradoks Solowa”, zgodnie z którym rozwój technologii informacyjno-komunikacyjnych nie idzie (od razu) w parze z proporcjonalnym przyspieszeniem rozwoju gospodarczego.
Na wzrost produktywności w Stanach Zjednoczonych niemały wpływ miały też niskie ceny dostępnego w tym kraju sprzętu informatycznego. Już bowiem w połowie lat 90. XX w. sprzęt informatyczny (ang. equipment) był w USA tańszy niż w Europie. Konkurencyjności Europy Zachodniej nie pomagały także przerost regulacji, wysokie podatki i nadmierna ochrona pracowników tradycyjnych branż przed zwolnieniem.
Jak zauważa Nicholas Crafts, Europa historycznie potrafi ,,nadganiać” Stany Zjednoczone. Owo ,,nadganianie” nie jest bynajmniej gwarantowane. W latach 60. i 70. XX w. podatki i regulacje w Europie Zachodniej nie odstawały znacząco od tych amerykańskich, co ułatwiało sprawny rozwój. Obecnie nadmiar regulacji w Europie Zachodniej powoduje spowolnienie gospodarcze.
PKB per capita – w Europie Zachodniej niższe niż w USA
Z kolei klasyczne PKB per capita (uwzgledniające parytet siły nabywczej) Europy Zachodniej w 1980 r. wynosiło 88 proc. tego w relacji do amerykańskiego. Z kolei w 2004 r. – już tylko 80 proc. Od tej pory pozostaje jednak na podobnym poziomie względem amerykańskiego –jak zauważa analityk Zsolt Darvas na łamach think tanku Bruegel (październik 2023).
Co gorsza, dane Komisji Europejskiej dotyczące wzrostu PKB w ostatnich latach nie napawają optymizmem na szybkie nadgonienie USA przez Zachodnią Europę w tym aspekcie.
W strefie euro (pokrywającej się z Europą Zachodnią) PKB w 2023 r. rosło symbolicznie. Według danych Komisji Europejskiej – 0,4 proc. Z kolei w 2022 r. dynamika PKB wyniosła 3,4 proc. i był to lepszy wynik niż w USA. Również pandemiczne załamanie gospodarcze w strefie euro było jednak znacznie głębsze niż w Stanach Zjednoczonych i już w 2023 r. USA odzyskały przewagę pod względem tempa wzrostu gospodarczego.
Amerykanie jedzą lepiej
Innym ciekawym miernikiem dobrobytu jest poziom konsumpcji. Pokazuje on, w jakim stopniu rozwój gospodarczy przekłada się na korzyść jednostek. Pod tym względem gospodarka UE27 (której istotną część stanowią oczywiście interesujące nas kraje Europy Zachodniej) wypada dość marnie w porównaniu z amerykańską. Jak zauważa Darvas w 1995 r. konsumpcja per capita w UE wynosiła jedynie 51 proc. amerykańskiej. Do 2019 r. doszła natomiast do pułapu 58 proc. Po niewielkim spadku podczas pandemii powróciła do tego poziomu w 2022 r.
Jedną z przyczyn niższego poziomu konsumpcji jest znaczna kapitałochłonność. Oznacza ona, że utrzymanie zysku z kapitału wymaga większych inwestycji. Mniej zaś pozostaje na codzienne wydatki i przyjemności.
Egalitaryzm? Bardziej w Europie Zachodniej
Z drugiej strony mniejsze znaczenie społeczno-ekonomiczne Europy Zachodniej w porównaniu do Stanów Zjednoczonych nie jest bynajmniej tak jednoznaczne. Dla przykładu według najnowszych danych Banku Światowego we wszystkich krajach Europy Zachodniej wchodzących w skład UE współczynnik Giniego jest niższy niż w Stanach Zjednoczonych.
Zobacz również:
Rozmowy o konkurencyjności w Europie: produktywność, nie ochrona
Niższy „Gini” oznacza mniejszą nierówność społeczną (wartość zerowa to absolutna równość, 100 – całkowita nierówność). Według najnowszych danych w Stanach Zjednoczonych wskaźnik ten wyniósł 39,8 pkt. Dla porównania w Niemczech wynosi on 31,7, we Francji – 31,5, w Danii – 28,3, w Hiszpanii – 33,9, w Szwecji – 29,8, a Holandii – 25,7.
Niezła produktywność
Ponadto atutem Europy Zachodniej jest produktywność w przeliczeniu na godzinę pracy. Pod tym względem zachodnioeuropejskie kraje okazują się lepsze. Według danych z 2022 r. pracownicy z Luksemburga, Belgii, Danii i Irlandii są bardziej efektywni w przeliczeniu na 60 minut od amerykańskich. To samo dotyczy pracowników niemieckich (o 1 proc. lepsza produktywność w przeliczeniu na godzinę).
Mieszkańcy krajów Europy Zachodniej przepracowują zaś zazwyczaj mniej godzin rocznie niż pracownicy w Stanach Zjednoczonych (i tym bardziej niż w Europie Wschodniej, zwłaszcza w Polsce, w której pracujemy najwięcej godzin z całej Europy). Niższa liczba przepracowanych godzin w krajach Europy Zachodniej wynika z większej liczby płatnych urlopów, krótszego tygodnia pracy oraz większej popularności pracy na część etatu – zauważa Darvas. Istotne są także kwestie kulturowe, a więc po prostu niechęć zachodnich Europejczyków do spędzania wielu godzin w biurze czy fabryce.
Można argumentować, że produktywność w przeliczeniu na godzinę pracy jest więc lepszym miernikiem szerzej rozumianego dobrobytu niż sam poziom PKB. Wysoki PKB można bowiem osiągać kosztem poświęcenia czasu wolnego. Dla niektórych ten ostatni może być cenniejszy od dóbr ekonomicznych.
Innowacyjność zależy od kraju
Warto również przyjrzeć się innowacyjności. To ona bowiem zdecyduje o poziomie danego kraju w przyszłości. Pod tym względem niektóre państwa Europy Zachodniej radzą sobie przyzwoicie. Na czele rankingu Światowej Organizacji Ochrony Własności Intelektualnej (WIPO) znajduje się Szwajcaria i to już 13 rok z rzędu. W pierwszej dziesiątce plasuje się siedem krajów zachodnioeuropejskich. Oprócz Szwajcarii są to: Szwecja (2 miejsce), Wielka Brytania (4 miejsce), Finlandia (6 miejsce), Holandia (7 miejsce), Niemcy (8 miejsce) i Dania (9 miejsce).
Z drugiej strony, według alternatywnego rankingu firmy konsultingowej AIMultiple to Stany Zjednoczone są najbardziej nowatorskim krajem świata. Tam właśnie znajdują się czołowe korporacje IT i centra badawcze zajmujące się nowymi technologiami. Europie Zachodniej trudno będzie prześcignąć tę konkurencję.
Kto jest i będzie górą?
Nie pod każdym względem zatem kraje Europy Zachodniej znajdują się na gorszej pozycji w porównaniu z Amerykanami. Wprawdzie „Unia Europejska ma wiele słabych punktów w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi, w tym brak europejskich gigantów technologicznych, gorsze rankingi uniwersyteckie i ograniczoną dostępność kapitału prywatnego” – zauważa Zsolt Darvas.
Podkreśla on również, że „[…] pod względem wzrostu produkcji UE nie znajduje się znacząco w tyle za Stanami Zjednoczonymi. W rzeczywistości zbliżyła się do USA pod względem produkcji na mieszkańca, na pracownika, a zwłaszcza produkcji na przepracowaną godzinę”.
Zobacz również:
Nowe dowody na przestrzenne nierówności płacowe w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej
Gospodarcza pozycja Europy Zachodniej nie jest może więc tak dramatyczna, jak by się mogło wydawać. Niemniej z pewnością nie jest tak dobra, jak w złotych latach powojennego cudu gospodarczego. Również z przyczyn demograficznych – niskiej dzietności i starzenia się społeczeństw, na które wskazuje choćby Eurostat. Zmusza to do alokowania funduszy na świadczenia (emerytury, ochronę zdrowia), a nie na innowacyjność i rozwój.
Obecnie zachód Europy wciąż czerpie dywidendę z przeszłości. Bez znaczących reform trudno mu będzie jednak długofalowo konkurować nie tylko ze Stanami Zjednoczonymi, ale także z Chinami oraz Europą Środkową i Wschodnią.