George Soros (CC By World Economic Forum)
Co jeszcze gorsze, te rozbieżności co do posunięć politycznych w mniejszym czy większym stopniu rozgrywane są zgodnie z granicami narodowymi. Centrum konserwatyzmu budżetowego stanowią Niemcy, podczas gdy kraje anglosaskie nadal ciążą ku Johnowi Maynardowi Keynesowi. Ten podział ogromnie komplikuje wszystkie działania, gdyż korekta nierównowagi globalnej, która przecież nadal tkwi i źródeł kryzysu —wymaga ścisłej współpracy międzynarodowej.
Euro otaczają tak silne wątpliwości, dotyczące zadłużenia państw, iż niektórzy kwestionują samą możliwość przetrwania wspólnej waluty. Euro jednak od samego pojawienia się było walutą niekompletną. Traktat z Maastricht ustanowił unię walutową bez unii politycznej — i wspólny bank centralny, ale bez wspólnego budżetu. Jej twórcy mieli świadomość tego defektu, inne jednak jej braki stały się widoczne dopiero po krachu z 2008 r.
Euro zbudowane zostało na założeniu, że rynki same korygują swoje odchylenia i że przypadki nierównowagi narastają jedynie w sektorze publicznym. Tymczasem tak się złożyło, że niektóre z napędzających obecny kryzys największych elementów nierównowagi powstały w sektorze prywatnym — i że wprowadzenie euro było za to pośrednio odpowiedzialne.
Chodzi zwłaszcza o to, że dług państwowy w strefie euro skazany był na brak ryzyka: banki musiały tworzyć minimalne jedynie rezerwy na będące w ich posiadaniu obligacje krajów członkowskich, które Europejski Bank Centralny przyjmował do dyskontu na jednakowych warunkach. Kraje członkowskie strefy euro mogły pożyczać praktycznie po tej samej stopie, co Niemcy, a banki cieszyły się, że mogą zarobić dodatkowe parę groszy za pchanie do swoich bilansów długu rządowego słabszych gospodarek tego regionu. Banki europejskie mają na przykład papiery dłużne Hiszpanii na ponad 1 bln euro: ponad połowa tej kwoty przypada na banki niemieckie i francuskie.
Zamiast więc przewidzianej w Traktacie z Maastricht konwergencji mieliśmy zdecydowane zmniejszenie różnic w oprocentowaniu obligacji, które napędzało rozbieżności wyników gospodarczych. Kraje takie jak Hiszpania, Grecja i Irlandia wytworzyły „bańki” na rynku nieruchomości, rosły szybciej niż inne i pojawił się w nich deficyt w handlu z resztą strefy euro, podczas gdy przygniecione kosztami zjednoczenia Niemcy zapanowały nad kosztami, stały się bardziej konkurencyjne i uzyskały chroniczną wręcz nadwyżkę handlową.
Proces zbieżności stóp procentowych załamał się w momencie, gdy nowo wybrany rząd w Grecji ujawnił, że nagromadzony przez poprzednie rządy deficyt był o wiele większy niż podawano. Europejskie władze reagowały na to powoli, ponieważ kraje członkowskie miały w tej sprawie diametralnie odmienne poglądy.
Niemcy, które wciąż mają w pamięci galopującą inflację z lat 20. XX wieku oraz jej przerażające konsekwencje polityczne, nieugięcie sprzeciwiały się jakiejkolwiek akcji ratunkowej. Co więcej, zbiegło się to z cyklem wyborczym, który jeszcze bardziej usztywnił ich stanowisko. Niemieccy przywódcy nalegali więc na ustanowienie karnych odsetek za zapewnienie pomocy, a kryzys się zaostrzał — koszty operacji ratunkowej ciągle rosły.
Tak naprawdę niezdolność członków strefy euro do skutecznego druku własnego pieniądza degraduje je do pozycji krajów słabiej rozwiniętych, które muszą pożyczać w obcych walutach i narażają się tym samym na stosowny wzrost premii za ryzyko. Władze strefy euro, nie widząc rozwiązania problemu, starały się go od siebie osunąć — co zwykle skutkuje, bo każdy problem łatwiej rozwiązać wtedy, gdy rynki się uspokoją. W tym jednak przypadku kryzys wciąż się nasilał, a rządy straciły orientację w momencie, gdy niemiecki Trybunał Konstytucyjny wykluczył możliwość udzielania dodatkowych gwarancji —poza Europejskim Funduszem Stabilizacji Finansowej— bez zgody Bundestagu.
Podczas szczytu Unii Europejskiej w Brukseli 9 grudnia kraje strefy euro zgodziły się na ustanowienie ściślejszej unii budżetowej. Ta decyzja jednak już w chwili jej podejmowania nie wystarczała do zapanowania nad kryzysem finansowym.
Wprowadzone przez EBC posunięcia ulżyły bankom w problemach z płynnością, nic jednak nie zrobiono w celu zmniejszenia dużych premii za ryzyko w przypadku obligacji rządowych. Ponieważ wysokość tych premii jest w sposób oczywisty wzajemnie powiązana z niedostatkami kapitałowymi banków, połowiczne rozwiązanie tu nie wystarczy. Dopóki dług państwowy pozostałych krajów strefy euro nie zostanie skutecznie „odgrodzony”, dopóty niewypłacalność Grecji będzie mogła spowodować całkowite załamanie globalnego systemu finansowego.
Nawet jeśli wykluczyć możliwość ziszczenia się tego koszmarnego scenariusza w 2012 roku, to i tak unijny szczyt zasiał ziarna przyszłych konfliktów — a to wskutek wyłonienia się „Europy dwóch prędkości” oraz błędnej doktryny ekonomicznej, jaka przyświeca proponowanemu paktowi budżetowemu strefy euro. Ta nakazująca oszczędności w okresie rosnącego bezrobocia doktryna grozi wepchnięciem strefy euro w zaklętą, deflacyjną spiralę zadłużenia, z której trudno będzie się wydostać.
George Soros jest jednym z najbardziej znanych inwestorów na świecie, przewodniczącym Soros Fund Management oraz Open Society Institute.
© Project Syndicate, 2011
www.project-syndicate.org