Gospodarcze rykoszety wojny w Ukrainie

Kirgistan, Tadżykistan i Mołdawia wpadną w tym roku w recesję, a wszystkie inne kraje naszego regionu, nie tylko w bliskiej odległości od wojny, silnie odczują gospodarcze konsekwencje napaści Rosji na Ukrainę. Ekonomiczne zależności nie ograniczają się do paliw i zbóż.

Jeszcze w styczniu 2022 r. Bank Światowy przewidywał, że gospodarki naszego regionu osiągną średnio 3 proc. tempo wzrostu gospodarczego. Do owego „naszego” regionu dość zawiła kategoryzacja tej organizacji zalicza 23 kraje Europy Środkowej (w tym Polskę i Węgry) oraz Wschodniej (m.in. Rumunię i Bułgarię), Bałkanów (m.in. Serbię), liczne kraje wchodzące niegdyś w skład ZSRR. Oprócz Rosji, Ukrainy i Białorusi znajdują się w tej grupie także państwa położone za Kaukazem i w centralnej Azji, ale bez Turkmenistanu (być może dlatego, że brakuje stamtąd danych), a nawet Turcja.

Wojna w Ukrainie i ekonomia

Gdyby nie brak w tym gronie państw bałtyckich można byłoby powiedzieć, że wszystkie te kraje łączą słabo zawoalowane rosyjskie pretensje, czy eufemistycznie określając – oczekiwania, rodem z czasów nie tylko ZSRR, ale jeszcze wcześniejszej imperialnej Rosji. Łączą je także znaczące gospodarcze współzależności, które nie ograniczają się jedynie do rosyjskich dostaw surowców energetycznych, częściowo jedynie hamowanych z powodu słabo szczelnego embarga na ich kupno z powodu napaści Rosji na Ukrainę.

Rosja, a w mniejszym stopniu także Ukraina, jest dla tak zakreślonego „naszego” regionu znaczącym uczestnikiem łańcuchów dostaw łączących kolejne fazy biznesowej aktywności począwszy od wydobycia kopalin po zakupy dokonywane przez detalicznych konsumentów. Duży jest zwłaszcza udział Rosji w produkcji i eksporcie rozmaitych półproduktów mineralnych, metalowych i chemicznych, bez których trudno szybko się obyć dalszym producentom w innych krajach. Rosja jest też, czy raczej była dotychczas, poważnym źródłem wpływów walutowych i kapitału dla uzależnionych przez nią pod względem finansowym i gospodarczym krajów centralnej Azji.

Zwraca na to uwagę raport Europe and Central Asia Economic Update, Spring 2022: War in the Region wydany tuż przed wiosennym szczytem Banku Światowego i MFW. Według najnowszych ocen ekspertów Banku Światowego gospodarki 23 krajów naszego regionu skurczą się w tym roku o 4,1 proc. Jeszcze w styczniu spodziewany był ich wzrost o 3,1 proc.

W stracie tej największy udział ma spodziewany ponad 45 proc. ubytek PKB w przypadku zaatakowanej i niszczonej przez rosyjskie wojska Ukrainy. Straty te przypuszczalnie będą jednak większe. W opinii Polskiego Instytutu Ekonomicznego prognoza ta jest zachowawcza. Z powodu trwającej wciąż wojny jej gospodarcze skutki – o czym pisaliśmy już w Obserwatorze Finansowym – są nadal trudne do policzenia.

Raport Banku Światowego – przy wszystkich zastrzeżeniach – pozostaje jednak nadal najświeższym punktem odniesienia w ocenach skutków gospodarczych wojny za naszą wschodnią granicą. Wedle niego drugą w kolejności jeśli chodzi o ujemne skutki jest sama gospodarka rosyjska. Zamiast oczekiwanego jeszcze w styczniu skromnego wzrostu PKB Rosji o 2,4 proc., spodziewać się należy spadku o 11,2 proc. Wojna w regionie boleśnie dotknie także gospodarkę Białorusi, która skurczy się w tym roku o 6,5 proc. Recesja i tak nie ominęłaby białoruskiej gospodarki, ale wedle wcześniejszych ocen miała ona być znacznie płytsza. Bank Światowy przewidywał trzy miesiące temu, że wyniesie ona jedynie 2,8 proc.

Rosji trudno będzie ochronić swoją gospodarkę

Ujemne ekonomiczne skutki wojny silnie dotkną i innych bliższych oraz dalszych sąsiadów Rosji i Ukrainy. To konsekwencja rozlicznych gospodarczych więzi w naszym regionie. Ich wyrazem są wyniki i geografia handlu zagranicznego, a także przepływu kapitału. Z danych Banku Światowego wynika, że najsilniej od importu z Rosji uzależniona jest gospodarka Białorusi. 54,5 proc. importu do tego kraju trafia tam z Rosji. W pierwszej dziesiątce najbardziej uzależnionych od importu z Rosji gospodarek jest także Kazachstan, Armenia, Kirgistan i Mongolia. Białoruś, Armenia i Kirgistan, a także Gruzja należą też do krajów, których eksport w dużej mierze także trafia do Rosji.

Bardzo różny jest charakter i struktura regionalnych związków gospodarczych. Kluczową w nich rolę ma eksport rosyjskiej ropy i gazu ziemnego. Innym surowcowym towarem eksportowym i importowym w regionie są metale – miedź oraz aluminium – i wykonane z nich półprodukty. Podobnie jest z wyrobami chemicznymi. Kazachstan jest np. największym importerem rosyjskich produktów i półproduktów wielkiej chemii. Aż 40 proc. jej wartości to nawozy sztuczne, których eksport w większości trafia tam, gdzie trafiały one za czasów ZSRR, a później do krajów Wspólnoty Niepodległych Państw. Trwałość tych dawnych więzi powoduje, że dwie trzecie nawozów importowanych przez Białoruś, Mołdawię, a także przez Mongolię pochodzi wciąż z Rosji.

Handel z Rosją ma kluczowe znaczenie dla wielu sąsiadujących z nią krajów nie tylko w przypadku surowców. Dla Gruzji, Mołdawii, Uzbekistanu, czy Tadżykistanu Rosja jest istotnym rynkiem zbytu eksportowanej żywności, napojów, wyrobów przemysłu lekkiego. Eksport ten obecnie maleje. Jego wartość uzależniona jest od siły nabywczej konsumentów rosyjskich, a ta maleje.

Handel z Rosją ma kluczowe znaczenie dla wielu sąsiadujących z nią krajów nie tylko w przypadku surowców.

Innym istotnym źródłem wzrostu gospodarczego w takich krajach jak Tadżykistan, czy Kirgistan są przepływy finansowe z Rosji wynikające z zatrudniania tam, głównie na budowach, taniej siły roboczej z krajów centralnej Azji. Bank Światowy ocenia, że indywidualne przelewy z Rosji tworzyły dotychczas aż 10 proc. ich PKB. W przypadku Tadżykistanu i Kirgistanu udział ten sięgał nawet 30 proc. PKB.

Niebagatelnym źródłem wzrostu gospodarczego była dotychczas także turystyka. W naszym regionie największym tego beneficjentem (a obecnie „stratnym”) będzie Turcja. Prawdopodobnie z tego właśnie powodu, aby zmniejszyć spodziewane straty wynikające z ubytku turystów z Rosji, a także Ukrainy, Turcja zapowiada zniesienie obowiązku posiadania paszportów przez turystów m.in. z Polski.

Wpływ konfliktów geopolitycznych na handel i wzrost gospodarczy

Biorąc pod uwagę te i wiele dalszych uwarunkowań (m.in. skutki wzrostu inflacji, zadłużenia wewnętrznego i zagranicznego) eksperci Banku Światowego spodziewają się, że trzem gospodarkom naszego regionu – Kirgistanu, Tadżykistanu i Mołdawii – nie uda się w tym roku uniknąć recesji. Ocena ta bazuje na ekonometrycznych założeniach wypracowanych przez Uniwersytet w Oxfordzie (Global Econometric Model). Polska gospodarka, wedle tych założeń, zwolni tempo rozwoju do 3,9 proc., wobec 4,8 proc. spodziewanych jeszcze w styczniu 2022 r. Najwyższym tempem rozwoju będą mogły w tym roku cieszyć się Węgry (4,2 proc.), gdzie też jednak nastąpi osłabienie wzrostu w porównaniu z wcześniejszymi prognozami.

Trudno w obecnym czasie o bardziej długoterminowe prognozy, ale wedle ocen Banku Światowego w przyszłym roku gospodarka naszego, obejmującego 23 kraje regionu, może wzrosnąć o 2,5 proc. Prognoza dotycząca Polski mówi o 3,6 proc. tempie wzrostu w 2023 r., co jest nieco nawet optymistyczniejszym spojrzeniem niż jeszcze kilka miesięcy temu. W styczniu Bank Światowy zakładał przyszłoroczny wzrost polskiej gospodarki o 3,4 proc.

Building Ukraine forward better, czyli jak skutecznie pomóc w odbudowie Ukrainy?

Jest jednak jeszcze znacznie bardziej pesymistyczny scenariusz – przedłużającego się okresu wojny. Zgodnie z nim PKB Ukrainy zmaleje w tym roku nie „tylko” o 45,1 proc., ale aż o 75 proc. Gospodarka kraju agresora – Rosji zmaleje w takiej sytuacji w tym roku nie o 11,2 proc., ale o ponad jedną piątą.

Zgodnie z tym znacznie gorszym scenariuszem gospodarki naszego regionu skurczą się w tym roku o 8,7 proc. W 2023 r. – mała nuta optymizmu – ponownie zaczną się rozwijać, osiągając 2,1 proc. tempo wzrostu gospodarczego.

>>> Bank Światowy o skutkach gospodarczych wojny w Ukrainie dla naszego regionu

Otwarta licencja


Tagi