Rosja, jako spadkobierca ZSRR, jest uważana za mocarstwo. Jej przywódca zapraszany (był przed zajęciem Krymu) na spotkania grupy G-8. Potencjał gospodarki o populacji prawie 147 mln obywateli, mierzony wielkością PKB nie pozwala jednak zaliczyć Rosji do ekonomicznych potęg.
Choć według medialnych przekazów ze spotkań liderów często wygląda to inaczej, Rosja jest dla poszczególnych krajów Unii Europejskiej drugorzędnym partnerem handlowym. W 2017 roku Niemcy wyeksportowały do Rosji towary za 25,8 mld euro (do Polski za 59,5 mld euro), zaimportowały za 31,5 mld euro (z Polski za 51,0 mld euro). Dla Francji Rosja jest dopiero piętnastym odbiorcą eksportu, Polska dziesiątym. Dla Włoch rynek rosyjski znajduje się dopiero na 13 miejscu eksportowanych towarów, Polska na miejscu 9. Rosja zajmuje 27 miejsce jako odbiorca brytyjskiego eksportu i 24 jako dostawca towarów do Wielkiej Brytanii (Polska odpowiednio miejsce 22 i 13). Nawet dla Węgier, utrzymujących doskonałe relacje z krajem Putina Rosja jest dopiero 17 odbiorcą eksportu i 10 dostawcą importowanych towarów – Polska odpowiednio ma miejsce 8 i 3.
Paradoksalnie, dla Polski, której relacje z Rosją są od lat napięte, nasz wschodni sąsiad jest ważniejszym partnerem niż dla większości państw Europy Zachodniej. Rosja jest siódmym odbiorcą polskich towarów i trzecim dostawcą towarów importowanych. Oczywiście ze względu na surowce energetyczne – ropę naftową, jej przetwory i gaz.
Rosja rocznie sprzedaje za granicę około 260 mln ton ropy i podobną wielkość produktów ropopochodnych. Ok. 37 mln ton sprzedawanych jest do Holandii, 28 mln ton do Niemiec, 20 mln ton do Polski.
W 2017 roku Gazprom sprzedał za granicę 242 mld m3 gazu, z czego 192,2 mld m3 do krajów europejskich, w tym do krajów UE 158,38 m3 (10 głównych odbiorców: Niemcy, Włochy, Wlk. Brytania, Francja Polska, Austria, Czechy, Węgry, Holandia, Słowacja). Rynek UE stanowi więc 2/3 eksportu rosyjskiego gazu i Rosja ma niewielkie możliwości na szybkie uniezależnienie się od sprzedaży do krajów UE.
Rosja inwestuje w Europie
Według Centralnego Banku Rosji w 2017 roku inwestycje bezpośrednie w Rosji wyniosły 27,9 mld dolarów, z czego krajów UE 14,2 mld dolarów.
Łącznie zrealizowane dotąd rosyjskie bezpośrednie inwestycje zagraniczne (BIZ) wyniosły 48 mld dolarów (na koniec 2017 r.), a łączna wartość zagranicznych inwestycji Rosji – 382,3 mld dolarów. Największym odbiorcą inwestycji rosyjskich (stock) w końcu 2017 roku był Cypr, na który przypadało aż 46 proc. zainwestowanego za granicą rosyjskiego kapitału.
Część kapitału jest w rajach podatkowych. Z krajów UE, poza Cyprem największymi odbiorcami kapitału rosyjskiego są: Holandia, Austria, Wielka Brytania, Niemcy. W Polsce według danych Centralnego Banku Rosji kapitał rosyjski zainwestował dotychczas nieco ponad pół miliarda dolarów, z czego niespełna 100 mln w roku 2017.
Rosyjski kapitał inwestuje głównie w sektor energetyczny. W Polsce Gazprom, za pośrednictwem spółki zależnej jest właścicielem 50 proc. odcinka gazociągu jamalskiego. Swoje stacje paliwowe ma Łukoil, największa rosyjska niepaństwowa korporacja.
Rządy Europy Zachodniej na ogół nie zgłaszają zastrzeżeń wobec przejmowania przez rosyjskie korporacje miejscowych rafinerii i elementów infrastruktury gazowej i naftowej. W styczniu 2017 r. Rosneft, (50 proc. jego akcji należy do państwa rosyjskiego, 19,75 proc. do BP, a udziały ma także szwajcarska firma Glencore), przejął kontrolę nad rafinerią ropy naftowej w niemieckim Schwedt i mniejszościowe udziały w dwóch innych rafineriach w południowych Niemczech. Rosneft jest obok Gazpromu największym inwestorem rosyjskim w Niemczech, gdzie istnieje w sumie 1770 firm z kapitałem rosyjskim.
Rosneft ma udziały w niemieckiej rafinerii w Ingolstadt i w Karlsruhe. Rosneft i Gazprom odpowiadają za ponad połowę wszystkich rosyjskich inwestycji w Niemczech, ale jest tam w sumie 1770 firm powiązanych kapitałowo z Rosją. W samej Bawarii działa przeszło 300 firm z rosyjskim kapitałem.
W październiku 2014 roku, a więc już po wprowadzeniu sankcji przeciwko Rosji, Gazprom sfinalizował przejęcie największego magazynu gazu w Europie Zachodniej, znajdującego się w Rehden w Dolnej Saksonii. Kupił je od Wintershall Holding, spółki zależnej od koncernu BASF. W zamian BASF uzyskał 25,01 procent udziałów w projekcie wydobycia ropy, gazu i kondensatu z pola Urengoyskoye w Zachodniej Syberii. Gazprom ma udziały (w niektórych wypadkach 100-proc.) w kilkudziesięciu spółkach w krajach Unii Europejskiej, w tym 11 w Holandii, 10 w Niemczech, 9 na Cyprze, 7 w Austrii, 6 na Węgrzech, 6 w Wielkiej Brytanii, 2 we Włoszech.
Niemiecki rząd zatwierdził też w 2014 roku sprzedaż niemieckiej grupy energetycznej DEA rosyjskiemu oligarsze Michaiłowi Fridmanowi. DEA była własnością RWE. Posiada magazyny gazu w południowych Niemczech. Transakcja warta była wiele miliardów euro, ale nie pojawiła się w statystykach dotyczących rosyjskich inwestycji, ponieważ oficjalnym nabywcą była firma LetterOne z siedzibą w Luksemburgu.
Rosyjski kapitał inwestuje też w Niemczech w branży informatycznej – np. w Kaspersky Lab.
Zestrzelenie malezyjskiego samolotu nad Ukrainą w marcu 2014 roku, w którym większość pasażerów stanowili obywatele holenderscy spowodowało zaognienie stosunków Rosji z Holandią. Ale Holandia jest obok Niemiec najważniejszym partnerem handlowym i inwestycyjnym firm rosyjskich i incydent z samolotem tego nie zmienił. Łukoil posiada 50 proc. udziałów w Zeeland Refinery (drugie 50 proc. posiada francuski Total). Gazprom zawarł szereg umów partnerskich z holenderskimi spółkami zarówno w zakresie produkcji, jak i wysyłki gazu ziemnego, mimo że Holandia sama jest dużym producentem gazu.
W państwach Unii Europejskiej działają banki z rosyjskim kapitałem, w tym największy pod względem kapitalizacji bank na naszym kontynencie Sberbank. Sberbank Europe AG z siedzibą w Wiedniu działa w Chorwacji, Czechach, Niemczech, Węgrzech w Słowenii i krajach byłej Jugosławii, nienależących do UE.
Kto zarobi na Nord Stream 2
Gazprom jest 100-procentowym właścicielem spółki projektowej Nord Stream 2 AG, mającej siedzibę w Zug w Szwajcarii. 24 kwietnia 2017 roku Nord Stream 2 AG podpisał umowy z pięcioma zachodnioeuropejskimi przedsiębiorstwami energetycznymi: Engie, OMV, Shell, Uniper i Wintershall w sprawie finansowania budowy podmorskiego gazociągu. Engie – to firma francuska, OMV – austriacka, Royal Dutch Shell – brytyjsko-holenderska, Uniper i Wintershall – niemieckie. To firmy prywatne, notowane na giełdach, ale w Engie rząd francuski ma ponad 24 proc. akcji, w OMV ponad 30 proc. akcji ma państwowa instytucja ÖBIB. Wintershall jest w 100 procentach własnością chemicznego giganta BASF. W pozostałych udział państwa jest niewielki lub zerowy, ale są na tyle znaczącymi korporacjami, że strategiczne decyzje inwestycyjne konsultują z rządem. Francja, Holandia i Niemcy poparły sankcje przeciwko Rosji, ale nie tylko nie powstrzymały korporacji od angażowania się w projekt Nord Stream 2, ale poparły go.
„Nord Stream 2 to najkrótsza droga dla gazu dostarczanego do Europy Środkowej” – powiedział w marcu Joachim Pfeiffer, polityk CDU specjalizujący się w sprawach energetycznych. Pfeiffer jest członkiem nieformalnej niemiecko-rosyjskiej grupy roboczej ds. współpracy energetycznej, do której należą parlamentarzyści obu krajów i przedstawiciele biznesu. „Uważamy, że to nie jest projekt polityczny, tylko prywatny, finansowany wyłącznie ze środków prywatnych, a nie publicznych. Zwiększy konkurencję i bezpieczeństwo dostaw”.
Gazprom twierdzi, że w budowę zaangażowanych będzie 200 firm w 17 europejskich krajach, tworząc 1000 dodatkowych miejsc pracy. Rury składowane są w Niemczech, Finlandii i Szwecji. Ten ostatni kraj nie poparł projektu, ale się też nie sprzeciwił, wydając pozytywną opinię o wpływie inwestycji na środowisko.
Całkowity koszt inwestycji szacowany jest na 9,5 mld euro, europejskie korporacje dostarczą po 950 mln euro każda.
Całe ryzyko, związane z opłacalnością przedsięwzięcia, spoczywać będzie na stronie rosyjskiej. Jeżeli inwestycja się nie zwróci (np. z powodu niższych od planowanych dostaw gazu i niższych cen surowca), straty obciążą Gazprom, a nie inwestorów finansowych.
Budowa gazociągu rozpoczęła się 3 maja w miejscowości Lubmin na niemieckim wybrzeżu Morza Bałtyckiego, a według harmonogramu zostanie ukończona w roku 2020. Rura będzie przebiegać po dnie Bałtyku, równolegle do uruchomionego w 2011 roku gazociągu Nord Stream. Dwunitkowy gazociąg będzie miał przepustowość 55 mld m3 rocznie, co oznacza, że będzie nim można przesłać do Europy Zachodniej 1/3 eksportowanego tam gazu. Ponieważ wydobycie gazu w UE będzie w najbliższych latach się obniżać z przyczyn naturalnych, najwięksi importerzy, w tym Niemcy, Włosi, Austriacy i Francuzi nie chcą słyszeć o zastosowaniu sankcji wobec Nord Stream.
W maju Stany Zjednoczone ostrzegły, że amerykańskie sankcje mogą objąć firmy finansujące i realizujące projekt Nord Stream 2. Europejskie firmy uważają, że jest to element gry Amerykanów, którzy sami chcą stać się znaczącym eksporterem gazu na rynek europejski.
Wpływy Rosji większe niż handel
Wpływy Rosji w wielu krajach UE są znacznie większe niż wynikałoby z obrotów handlowych. Rosja jest wciąż mocarstwem militarnym, ma rozbudowaną służbę dyplomatyczną i wywiadowczą. Istnieje podejrzenie, że wywiera wpływ na wyniki wyborów w wielu krajach.
Najbardziej znanym europejskim lobbystą interesów rosyjskich jest były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder. W 2005 roku w ostatnich tygodniach urzędowania podpisał z Rosją umowę o budowie Gazociągu Północnego pod dnem Bałtyku, omijającego Polskę, Ukrainę i kraje bałtyckie. Wkrótce po opuszczeniu urzędu były kanclerz objął stanowisko w radzie nadzorczej kontrolowanego przez Rosjan konsorcjum Nord Stream, budującego gazociąg. W 2017 roku został szefem rady dyrektorów Rosnieftu.
W 2011 roku uruchomiony został gazociąg OPAL, którego udziałowcami są dwa niemieckie koncerny: Wingas (80 proc.) i E.ON Ruhrgas (20 proc.). Stanowi on wschodnią odnogę przedłużenia lądowego gazociągu Nord Stream. OPAL został wyłączony spod regulacji niemieckich i unijnych, dotyczących konkurencji na rynku gazu. Jest użytkowany przede wszystkim przez Gazprom, który kontroluje spółkę Wingas.
Stosunki Rosji i z Włochami były bliskie już w czasach ZSSR, a także w okresie rządów Berlusconiego. Rzym był zwolennikiem utworzenia Rady NATO-Rosja, opowiadał się za włączeniem Rosji do programu Partnerstwa Wschodniego Unii Europejskiej i sprzeciwiał się zaostrzeniu sankcji wobec Rosji w następstwie rosyjskich działań wojskowych na Ukrainie i w Syrii.
Włoska korporacja Eni ma 50 proc. udziałów w podmorskim gazociągu Blue Stream, łączącym Rosję z Turcją przez Morze Czarne. Około 30 proc. gazu ziemnego Eni pochodzi z Rosji. Ponadto Eni jest partnerem Rosneftu w realizacji dwóch projektów poszukiwawczych na rosyjskich odcinkach Morza Barentsa i na Morzu Czarnym. Włoska firma SAIP jest dostawcą do Rosji urządzeń, wykorzystywanych do wydobywania ropy i gazu.
Bankowa grupa Intesa Sanpaolo jest obecna w Rosji od 40 lat. W 1989 roku zakładała razem z udziałowcami rosyjskimi Międzynarodowy Bank Moskiewski. Była jednym z głównych organizatorów finansowania projektu Blue Stream w 2000 roku. W 2003 roku otworzyła ZAO Banca Intesa – pierwszy zarejestrowany w Rosji bank, w pełni należący do Włoch.
Bliskie stosunki Moskwa nawiązała z włoskimi partiami eurosceptycznymi, które utworzyły przed miesiącem rząd – z Ruchem Pięciu Gwiazd (MS 5) i z Ligą. MS 5 wzywa do redukcji wydatków na obronę narodową i jest niechętny wobec NATO, co jest zgodne z interesem Rosji.
We Francji, w ubiegłorocznych wyborach, Rosja sponsorowała Front Narodowy. Sprzyjające Rosji stanowisko zajmował także kandydat prawicy François Fillon, który uważany był za faworyta, ale ostatecznie wybory przegrał. W wywiadzie prasowym mówił: „Rosja to ogromny kraj, którego nie możemy traktować impertynencko. Pogląd, że możemy złamać Rosję nakładając sankcje gospodarcze jest naiwny, nasze stosunki z Rosją powinny zostać odbudowane”. Prezydent Macron nie uchodzi za przyjaciela Putina, ale w maju chętnie wziął udział w Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Sankt Petersburgu (SPIEF).
„Francja chce zostać największym inwestorem bezpośrednim w Rosji”, mówił podczas forum francuski prezydent i dodał: „Francuskie przedsiębiorstwa zatrudniają obecnie 170 tys. rosyjskich obywateli. W ciągu ostatnich 10 lat żadne francuskie przedsiębiorstwo nie wycofało się z rosyjskiego rynku”.
Francja zachęcała Rosję do zaangażowania się w walkę przeciwko państwu islamskiemu w Syrii, gdzie sama zresztą jest zaangażowana. Innym wspólnym dla obu państw problemem jest utrzymanie porozumienia nuklearnego z Iranem, a tym samym dopuszczenie irańskiej ropy na rynki światowe. Wśród korporacji francuskich, robiących interesy z Rosją – oprócz wymienionych już Total i Engie są m.in.: Électricité de France, współpracująca z rosyjskim AvtoVAZem i grupa bankowa Société Générale, do której należy w Rosji Rosbank.
Tradycyjnie przyjazne, między innymi z powodu wyznawania tej samej religii, są stosunki Rosji z Grecją. W maju 2016 roku prezydent Putin odbył pielgrzymkę na „świętą górę” Athos i podczas potkania z premierem Alexisem Tsiprasem stwierdził, że przyjazne stosunki z Grecją są dla Rosji strategicznym wyborem.
W Grecji inwestuje Ivan Savvidis, urodzony w Gruzji rosyjski Grek, jeden z najbogatszych ludzi Rosji, biznesmen związany z Putinem i członek rosyjskiej Dumy. Otwarcie popiera Nową Demokrację, obecnie partię opozycyjną wobec rządu Tsiprasa. Savvidis kupił drużynę piłkarską PAOK Thessaloniki, firmę produkującą papierosy SEKAP i najsłynniejszy w Salonikach hotel Grand Pallas. Zainwestował też w telewizję i gazety.
Trzy rosyjskie firmy, w tym Gazprom, kupiły duże pakiety w greckich spółkach gazowych DEPA i DESFA.
Na Węgrzech rząd Victora Orbana utrzymuje specjalne stosunki z Rosją, która udzieliła pożyczki w wysokości 10 mld euro na rozbudowę elektrowni jądrowej w Paksu. Elektrownia położona 100 km na południe od Budapesztu, została zbudowana w latach 80. z wykorzystaniem reaktorów produkcji radzieckiej. Jej cztery pracujące reaktory zapewniają około 40 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną kraju.
Na początku 2014 roku Węgry zawarły umowę międzyrządową o rozbudowie elektrowni z państwowym koncernem rosyjskim Rosatomem. Będzie to największa inwestycja na Węgrzech po roku 1989 – jej koszt jest szacowany na 12 mld dolarów, z czego duża część ma trafić do firm węgierskich, wykonujących przy elektrowni różne prace. Dwa nowe reaktory w Paksu będą w sumie produkować więcej energii niż obecne cztery, które mają zostać wyłączone w latach 2032-2037.
Wyjątkową pozycję w rosyjskiej strategii gospodarczej zajmuje Cypr. Na tej wyspie żyje obecnie około 40 tys. osób, mających rosyjskie obywatelstwo – ogromna większość w Limassol, gdzie istnieje kilka szkół, żłobków i przedszkoli rosyjskich. W 1995 roku założony został Rosyjski Bank Komercyjny (obecnie RCB Bank). Ma siedzibę w Limassol i oddziały w innych częściach Cypru oraz w Luksemburgu. Jednym z członków zarządu jest noblista prof. Christopher Pissarides.
Prawie jedna piąta osób, zatrudnionych w firmach z rosyjskim kapitałem na Cyprze działa w sektorze finansowym. Inne dziedziny, opanowane przez kapitał rosyjski to doradztwo podatkowe, usługi korporacyjne, uroda i zdrowie, turystyka, usługi marketingowe, leasing samolotów. Wiele cypryjskich spółek z kapitałem rosyjskim inwestuje w Unii Europejskiej.
Po nałożeniu przez UE sankcji na Rosję, wielu Rosjan wyjechało z krajów unijnych, w których mieszkali. Nie dotyczy to Cypru, którego rząd, choć nie zawetował sankcji, utrzymuje doskonałe stosunki z Moskwą. W ubiegłym roku wyspę odwiedziło 3,6 mln turystów, z czego 1 mln to Rosjanie. Zgodnie z cypryjskim prawem, cudzoziemiec, który zainwestuje w nieruchomości co najmniej 2 mln euro w ciągu 6 miesięcy uzyskuje obywatelstwo Cypru. Z przepisu tego korzystają głównie Rosjanie – w ubiegłym roku kupili oni nieruchomości za 4 mld euro.
Rosjanie na Cyprze miasto Limassol nazywają Limasolgradem. Do niedawna brytyjską stolicę nazywali żartobliwie Londogradem. Wielka Brytania, szczególnie Londyn, była ulubionym miejscem inwestycji dla bogatych Rosjan. Wielka Brytania należy jednak do krajów poważnie traktujących sankcje przeciwko Rosji, zwłaszcza po morderstwie dokonanym prawdopodobnie przez służby rosyjskie na Aleksandrze Litwinience. Wzmocniła zaś swoje radykalne podejście po próbie otrucia Siergieja Skripala, byłego rosyjskiego oficera wywiadu.
Londyn zaczął uważnie weryfikować jaki kapitał i jakich ludzi wpuszcza na Wyspy. Wizy dla osób inwestujących ponad 2 mln funtów są poddawane szczególnej weryfikacji od 2015 r. Drobiazgowe sprawdzanie, czy pieniądze na inwestycje pochodzą z legalnego źródła spowodowało, że liczba podań o takie wizy spadła aż o 84 proc. W lutym tego roku weszło prawo, które pozwala żądać od cudzoziemców udokumentowania majątku „wątpliwego pochodzenia”, jeśli przekracza on 50 tys. funtów. W razie odmowy pieniądze są zatrzymywane.
Kłopoty z odnowieniem wizy ma Roman Abramowicz, jeden z najbogatszych rosyjskich oligarchów, blisko związany z Putinem. Abramowicz w 2003 roku kupił angielski klub piłkarski Chelsea i od tego czasu mieszkał w Londynie. Zainwestował w klub ponad miliard funtów, dzięki czemu Chelsea stał się jednym z najlepszych zespołów w Europie. Najbogatszy Brytyjczyk Jim Ratcliffe, właściciel petrochemicznego giganta Ineos, złożył ofertę zakupu klubu, ale jak na razie Abramowicz z niej nie skorzystał. Porzucił natomiast plany rozbudowy stadionu. Zaczął inwestować w Izraelu. W 2015 roku Abramowicz kupił w Tel Awiwie hotel Varsano w dzielnicy Neve Tzedeki przekształca go w swój izraelski dom. Izrael, którego co piąty mieszkaniec ma rosyjskie korzenie z pewnością nie przyłączy się do sankcji przeciwko Rosji.