Polska gospodarka w drugim kwartale rosła w tempie 4,3 proc. w skali roku. To dobry wynik. Niestety nie ma gwarancji, że uda się go jeszcze powtórzyć w tym roku. Konsumpcja prywatna już lekko przyhamowała, a optymizm inwestycyjny może być nie do utrzymania w warunkach coraz większej niepewności w gospodarce światowej.
(CC BY-NC s_falkow)
Inwestycje przyspieszyły. Na długo?
Polska gospodarka w drugim kwartale rosła w tempie 4,3 proc. w skali roku. To dobry wynik. Niestety nie ma gwarancji, że uda się go jeszcze powtórzyć w tym roku. Konsumpcja prywatna już lekko przyhamowała, a optymizm inwestycyjny może być nie do utrzymania w warunkach coraz większej niepewności w gospodarce światowej.
Według danych GUS z wtorku dynamika PKB była nieznacznie wyższa od tzw. konsensusu rynkowego, zgodnie z którym wzrost gospodarczy w II kwartale miał wynieść około 4,2 proc.
Na uwagę zasługuje przyspieszenie inwestycji – ich dynamika wyniosła 7,8 proc. rdr. Jeszcze w poprzednim kwartale było to 6 proc. rdr. Ten wzrost dotyczy jednak okresu, gdy turbulencje na rynkach finansowych nie były tak duże, jak obecnie, a przedsiębiorcy mogli zakładać utrzymanie wysokiego tempa wzrostu zamówień z zagranicy – zwłaszcza z Niemiec. Mieli do tego podstawy, bo polski eksport w II kwartale miał się naprawdę dobrze. Świadczy o tym niezły – bo neutralny – wpływ na wzrost tzw. eksportu netto. Jeszcze w pierwszym kwartale ujemna różnica między wartością importu a eksportu ściągała dynamikę PKB w dół (o około 0,1 pkt proc.).
Swoje negatywne piętno na wzroście PKB odcisnęła za to wysoka inflacja. To prawdopodobnie ona jest odpowiedzialna za spadek tempa wzrostu konsumpcji prywatnej do 3,5 proc. rdr z 3,9 proc. w I kwartale.
Grzegorz Maliszewski, Bank Millennium
Sama dynamika PKB jest solidna, również dane odsezonowane pokazują stabilny wzrost. Jednak niepokoi wyraźne wyhamowanie konsumpcji indywidualnej. Pewnie w części spowodowane jest to wysokimi cenami – inflacja zmniejszyła siłę nabywczą dochodów rozporządzalnych gospodarstw domowych. Konsumpcja lekko przyhamowała w czasie, gdy sytuacja na rynku pracy zaczynała się poprawiać. To źle wróży jej dynamice teraz, gdy na rynku pracy jest zastój, a w gospodarce mamy coraz więcej niepewności.
To samo dotyczy perspektyw dla inwestycji – w drugim kwartale wzrosły one o 7,8 proc. rdr, ale trudno oczekiwać, by firmy nadal zwiększały moce wytwórcze, gdy w otoczeniu zewnętrznym nie dzieje się najlepiej. Na uwagę zwraca też duży udział we wzroście PKB zwiększania stanu zapasów. To produkcja, która nie została sprzedana. W sumie więc dane o wzroście gospodarczym w II kwartale są dobre, ale perspektywy na przyszłość dużo słabsze. Na to wskazuje choćby pogorszenie w ostatnich miesiącach koniunktury u naszych głównych partnerów handlowych. Jest szansa, żeby w tym roku wzrost PKB wynosił powyżej 4 proc., ale dużo większym ryzykiem obarczone są prognozy na przyszły rok. Wcześniej sądziliśmy, że 4-proc. dynamika jest do utrzymania, teraz zaczęliśmy rewizję tych prognoz w dół. Dane, które napłynęły w ostatnim czasie nie pozostawiają wątpliwości, ze perspektywy na 2012 są wyraźnie słabsze
Piotr Bielski, BZ WBK
Spowolnienie tempa wzrostu konsumpcji prywatnej jest o tyle zaskakujące, że nie widać go było w bieżących danych o sprzedaży detalicznej z poszczególnych miesięcy. Tymczasem niższy wzrost konsumpcji można stosunkowo łatwo wytłumaczyć. Przede wszystkim tym, że obniżyła się realnie dynamika dochodów gospodarstw domowych, bo przyspieszyła inflacja, a wzrost tak ważnych dochodów jak świadczenia społeczne mocno wyhamował. Indeksacja świadczeń w marcu tego roku była przecież robiona na podstawie stosunkowo niskiego wskaźnika z 2010 roku. Z drugiej strony wzrost konsumpcji prywatnej o 3,5 proc. to nie jest żadne załamanie. Dramatu więc nie ma.
Ciekawą za to sytuację mamy w inwestycjach. Ich dynamika zbliżona do 8 proc. rdr pokazuje, że wciąż są realizowane inwestycje publiczne, ale w coraz większym stopniu dołączają do nich również prywatne. Mieliśmy wcześniej wskazówki, że tak jest choćby z danych o dynamice kredytów. Wynika z nich, że popyt na kredyt ze strony firm ożywił się. Firmy zaczęły się bardziej interesować rozpoczynaniem projektów inwestycyjnych. Problem jednak w tym, że od II kwartału pojawiło się dużo znaków zapytania co do perspektyw gospodarki, więc ten optymizm prawdopodobnie już znacznie się osłabił. Zapewne nie jest tak, że inwestycje gwałtownie spadną – bo te procesy charakteryzują się pewną inercją – ale duża niepewność dotycząca spowolnienia za granicą może powodować, że nowe projekty inwestycyjne będą raczej odwlekane. Te 7,8 proc. to chyba lokalny szczyt. Konsumpcja prywatna też pewnie też nie będzie tak mocna jak do tej pory. To wszystko będzie negatywnie wpływać na wzrost PKB w kolejnych kwartałach. W tym roku powinniśmy utrzymać około 4-proc. wzrost gospodarczy. W przyszłym raczej będzie to bliżej 3 proc.
Marcin Mróz, BNP Paribas Fortis
Trzeba bardzo ostrożnie kreować prognozy na kolejne kwartały na podstawie tego, co we wtorek opublikował GUS. W sumie to dane historyczne. To, na co warto zwrócić uwagę to neutralny wpływ na wzrost PKB salda obrotów z zagranicą. Może to napawać optymizmem dlatego, że wskazuje na stosunkowo dużą odporność polskiego sektora przedsiębiorstw na zawirowania za granicą. Zapewne w kolejnych kwartałach ten wpływ obrotów handlowych będzie już wyraźnie ujemny, niemiej jednak trzeba mieć nadzieję, że polska gospodarka utrzyma swoją konkurencyjność choćby dzięki osłabieniu złotego.
Dane o PKB w II kwartale w sumie nie zmieniają scenariusza na cały 2011 rok. Już wcześniej wiedzieliśmy, ze pierwsza połowa roku wypadła nieźle, ale drugie półrocze przyniesie nam spowolnienie. Potwierdzają to już dane miesięczne. W III kwartale wzrost będzie zapewne już poniżej 4 proc., w całym roku będzie oscylował wokół tej dynamiki.
Co do perspektyw na przyszły rok, to mamy poważne ryzyko głębszego spowolnienia. W scenariuszu utrzymywania się turbulencji na rynkach finansowych wzrost gospodarczy na tzw. rynkach bazowych może być mniejszy – a to rykoszetem uderzy w polską gospodarkę. Jednym z kanałów transmisji będzie oczywiście spadek eksportu. Ale dodatkowo może to mieć też wpływ psychologiczny – w warunkach niepewności, przy braku stabilności finansowej, przedsiębiorstwa będą ograniczały inwestycje, a skłonność do zatrudniania też będzie niewielka. To może przełożyć się na spadek tempa inwestycji i ograniczyć wzrost konsumpcji.
Według danych GUS z wtorku dynamika PKB była nieznacznie wyższa od tzw. konsensusu rynkowego, zgodnie z którym wzrost gospodarczy w II kwartale miał wynieść około 4,2 proc.
Na uwagę zasługuje przyspieszenie inwestycji – ich dynamika wyniosła 7,8 proc. rdr. Jeszcze w poprzednim kwartale było to 6 proc. rdr. Ten wzrost dotyczy jednak okresu, gdy turbulencje na rynkach finansowych nie były tak duże, jak obecnie, a przedsiębiorcy mogli zakładać utrzymanie wysokiego tempa wzrostu zamówień z zagranicy – zwłaszcza z Niemiec. Mieli do tego podstawy, bo polski eksport w II kwartale miał się naprawdę dobrze. Świadczy o tym niezły – bo neutralny – wpływ na wzrost tzw. eksportu netto. Jeszcze w pierwszym kwartale ujemna różnica między wartością importu a eksportu ściągała dynamikę PKB w dół (o około 0,1 pkt proc.).
Swoje negatywne piętno na wzroście PKB odcisnęła za to wysoka inflacja. To prawdopodobnie ona jest odpowiedzialna za spadek tempa wzrostu konsumpcji prywatnej do 3,5 proc. rdr z 3,9 proc. w I kwartale.
Grzegorz Maliszewski, Bank Millennium
Sama dynamika PKB jest solidna, również dane odsezonowane pokazują stabilny wzrost. Jednak niepokoi wyraźne wyhamowanie konsumpcji indywidualnej. Pewnie w części spowodowane jest to wysokimi cenami – inflacja zmniejszyła siłę nabywczą dochodów rozporządzalnych gospodarstw domowych. Konsumpcja lekko przyhamowała w czasie, gdy sytuacja na rynku pracy zaczynała się poprawiać. To źle wróży jej dynamice teraz, gdy na rynku pracy jest zastój, a w gospodarce mamy coraz więcej niepewności.
To samo dotyczy perspektyw dla inwestycji – w drugim kwartale wzrosły one o 7,8 proc. rdr, ale trudno oczekiwać, by firmy nadal zwiększały moce wytwórcze, gdy w otoczeniu zewnętrznym nie dzieje się najlepiej. Na uwagę zwraca też duży udział we wzroście PKB zwiększania stanu zapasów. To produkcja, która nie została sprzedana. W sumie więc dane o wzroście gospodarczym w II kwartale są dobre, ale perspektywy na przyszłość dużo słabsze. Na to wskazuje choćby pogorszenie w ostatnich miesiącach koniunktury u naszych głównych partnerów handlowych. Jest szansa, żeby w tym roku wzrost PKB wynosił powyżej 4 proc., ale dużo większym ryzykiem obarczone są prognozy na przyszły rok. Wcześniej sądziliśmy, że 4-proc. dynamika jest do utrzymania, teraz zaczęliśmy rewizję tych prognoz w dół. Dane, które napłynęły w ostatnim czasie nie pozostawiają wątpliwości, ze perspektywy na 2012 są wyraźnie słabsze
Piotr Bielski, BZ WBK
Spowolnienie tempa wzrostu konsumpcji prywatnej jest o tyle zaskakujące, że nie widać go było w bieżących danych o sprzedaży detalicznej z poszczególnych miesięcy. Tymczasem niższy wzrost konsumpcji można stosunkowo łatwo wytłumaczyć. Przede wszystkim tym, że obniżyła się realnie dynamika dochodów gospodarstw domowych, bo przyspieszyła inflacja, a wzrost tak ważnych dochodów jak świadczenia społeczne mocno wyhamował. Indeksacja świadczeń w marcu tego roku była przecież robiona na podstawie stosunkowo niskiego wskaźnika z 2010 roku. Z drugiej strony wzrost konsumpcji prywatnej o 3,5 proc. to nie jest żadne załamanie. Dramatu więc nie ma.
Ciekawą za to sytuację mamy w inwestycjach. Ich dynamika zbliżona do 8 proc. rdr pokazuje, że wciąż są realizowane inwestycje publiczne, ale w coraz większym stopniu dołączają do nich również prywatne. Mieliśmy wcześniej wskazówki, że tak jest choćby z danych o dynamice kredytów. Wynika z nich, że popyt na kredyt ze strony firm ożywił się. Firmy zaczęły się bardziej interesować rozpoczynaniem projektów inwestycyjnych. Problem jednak w tym, że od II kwartału pojawiło się dużo znaków zapytania co do perspektyw gospodarki, więc ten optymizm prawdopodobnie już znacznie się osłabił. Zapewne nie jest tak, że inwestycje gwałtownie spadną – bo te procesy charakteryzują się pewną inercją – ale duża niepewność dotycząca spowolnienia za granicą może powodować, że nowe projekty inwestycyjne będą raczej odwlekane. Te 7,8 proc. to chyba lokalny szczyt. Konsumpcja prywatna też pewnie też nie będzie tak mocna jak do tej pory. To wszystko będzie negatywnie wpływać na wzrost PKB w kolejnych kwartałach. W tym roku powinniśmy utrzymać około 4-proc. wzrost gospodarczy. W przyszłym raczej będzie to bliżej 3 proc.
Marcin Mróz, BNP Paribas Fortis
Trzeba bardzo ostrożnie kreować prognozy na kolejne kwartały na podstawie tego, co we wtorek opublikował GUS. W sumie to dane historyczne. To, na co warto zwrócić uwagę to neutralny wpływ na wzrost PKB salda obrotów z zagranicą. Może to napawać optymizmem dlatego, że wskazuje na stosunkowo dużą odporność polskiego sektora przedsiębiorstw na zawirowania za granicą. Zapewne w kolejnych kwartałach ten wpływ obrotów handlowych będzie już wyraźnie ujemny, niemiej jednak trzeba mieć nadzieję, że polska gospodarka utrzyma swoją konkurencyjność choćby dzięki osłabieniu złotego.
Dane o PKB w II kwartale w sumie nie zmieniają scenariusza na cały 2011 rok. Już wcześniej wiedzieliśmy, ze pierwsza połowa roku wypadła nieźle, ale drugie półrocze przyniesie nam spowolnienie. Potwierdzają to już dane miesięczne. W III kwartale wzrost będzie zapewne już poniżej 4 proc., w całym roku będzie oscylował wokół tej dynamiki.
Co do perspektyw na przyszły rok, to mamy poważne ryzyko głębszego spowolnienia. W scenariuszu utrzymywania się turbulencji na rynkach finansowych wzrost gospodarczy na tzw. rynkach bazowych może być mniejszy – a to rykoszetem uderzy w polską gospodarkę. Jednym z kanałów transmisji będzie oczywiście spadek eksportu. Ale dodatkowo może to mieć też wpływ psychologiczny – w warunkach niepewności, przy braku stabilności finansowej, przedsiębiorstwa będą ograniczały inwestycje, a skłonność do zatrudniania też będzie niewielka. To może przełożyć się na spadek tempa inwestycji i ograniczyć wzrost konsumpcji.
Dane Głównego Urzędu Statystycznego o PKB za IV kwartał 2023 r. pokazują stagnację w spożyciu gospodarstw domowych. Ekonomiści przewidują odwrócenie tych tendencji w bieżącym roku.
Ekonomia była zawsze nauką żywą, starającą się nadążyć za zmianami. Gdy Keynesowi zarzucono, że zmienia poglądy, dał prostą odpowiedź, zmienia, bo zmieniają się fakty. Z drugiej strony naukowe podejście popychało ekonomistów do stosowania formalizacji matematycznej. Posługiwanie się matematycznymi modelami stało się wręcz koniecznością, gdy zaczęto je łączyć z danymi statystycznymi. Ekonometria – wynalazek ekonomistów i statystyków – na trwale zapisała się w rozwoju badań ekonomicznych.
Na pisanie o tym, jak ważne jest oszczędzanie i inwestowanie zużyto morze atramentu i farby drukarskiej. O oszczędzaniu mówią dziesiątki przysłów np. „oszczędnością i pracą ludzie się bogacą”. Tak, tak „i pracą” – a może lepiej by było: „przede wszystkim pracą”? Liczni publicyści przekonują, a politycy pouczają, że Polacy muszą więcej oszczędzać, by gospodarka szybciej się rozwijała. Ale gdy się zastanowimy, co by było, gdyby tak nagle wszyscy zaoszczędzili dajmy na to 90 proc. tego co zarobili, to zauważymy, że byłoby niedobrze – katastrofa: towary leżałyby na półkach, a przedsiębiorcy by pobankrutowali – przecież tego, czego nie udało się sprzedać w kraju nie byłoby łatwo upchnąć za granicą, i tak borykającą się z nadprodukcją, szukającą po świecie rynków zbytu. Sprawy są zatem bardziej skomplikowane niż się powierzchownie wydaje.
O obronie gotówki jako ważnego środka płatniczego w obrocie gospodarczym i roli państwa w tej wojnie mówił w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym“ Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
Marketing miejsc długo uchodził za luksusowy dodatek – „ładne hasła i logotypy”. Dziś to narzędzie zniuansowanej rywalizacji o mieszkańców, inwestorów i turystów – mówi dr Jarosław Górski, adiunkt na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW.
Potrzebny jest nowy sposób myślenia o ekonomii politycznej, który odrzuca dychotomię „rynek kontra rząd”, zastępując ją wizją dotyczącą tego, w jaki sposób przedsiębiorczy liderzy mogą wykorzystać siłę rynków do osiągania celów politycznych i społecznych – przekonuje Chris Hughes w książce „Marketcrafters”.
W połowie maja najnowsza odsłona trwającego wiele lat handlowego sporu amerykańsko-chińskiego przygasła, choć konflikt będzie się tlił. Wszystko paradoksalnie za sprawą bomby informacyjnej, którą rzucił w media społecznościowe Donald Trump. Stany Zjednoczone postanowiły nałożyć gigantyczne – na poziomie 145% – cła na towary importowane z Państwa Środka. A ponieważ akcja wywołuje reakcję, Chiny nie pozostały dłużne i podwyższyły stawki chroniące własny rynek do poziomu 125%. Brzmi jak dobry news, ale to ślepa uliczka.
Trudno znaleźć na gospodarczej mapie świata państwo, które nie miałoby jakiegoś długu. Istnieją jednak takie, które są zadłużone bardziej i takie, których dług jest mniejszy. Szczególne miejsce na tej liście zajmuje Japonia. Na czym polega fenomen Kraju Kwitnącej Wiśni, jeśli chodzi o zadłużenie i dlaczego jest to ciekawe zjawisko dla analizy ekonomicznej?
Pomimo wyzwań gospodarczych i społecznych, coraz dłuższe życie otwiera również nowe możliwości ekonomiczne, które mogą przekształcić starzenie się społeczeństw z obciążenia w źródło wzrostu i rozwoju.
Światowe bezpieczeństwo kosztuje coraz więcej, a kolejne państwa przeznaczają rekordowe kwoty na wojsko i modernizację armii. To zjawisko, które nie omija również Polski, a jego konsekwencje gospodarcze, polityczne i społeczne są ogromne. Najnowsze wydanie kwartalnika „Obserwator Finansowy” — od dziś dostępne w kioskach — rzuca światło na te tematy.
Kraj byłego bloku wschodniego, który – podobnie jak my – zaczął dynamicznie się rozwijać po upadku komunizmu to Rumunia. Dziś ma apetyt na znacznie więcej, ale czy wystarczy jej sił i ambicji, by sięgnąć po więcej?
Sztuczna inteligencja może nie tylko przejąć wiele zadań wykonywanych przez ludzi, ale też radykalnie zmienić fundamenty globalnego ładu. W optymistycznym scenariuszu oznaczać to może „w pełni zautomatyzowany luksusowy komunizm”. Jednak jeszcze bardziej prawdopodobne są mroczne wizje: podział ludzkości na kasty, neokolonializm technologiczny, ekstremalne nierówności czy cyfrowe dyktatury zarządzane przez ogólną sztuczną inteligencję. Utopia może łatwo przerodzić się w dystopię – przestrzega prof. Jakub Growiec, doradca ekonomiczny w Departamencie Analiz i Badań Ekonomicznych NBP i wykładowca SGH.
Unia Europejska jako pierwsza na świecie wdrożyła kompleksowe przepisy regulujące sztuczną inteligencję. Czy AI Act wystarczy, by zapewnić bezpieczeństwo obywatelom, a jednocześnie nie zahamować innowacji? – Na pewno to dobry krok, ale wciąż brakuje nam technologicznego przywództwa – mówi dr Michał Nowakowski, radca prawny i ekspert ds. etyki AI.
O obronie gotówki jako ważnego środka płatniczego w obrocie gospodarczym i roli państwa w tej wojnie mówił w rozmowie z „Obserwatorem Finansowym“ Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.
Polska chce zablokować umowę o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej. Powodem są głównie obawy rolników o konkurencyjność ich produktów. W jaki sposób realizacja umowy z Mercosur może wpłynąć na unijne rolnictwo i jakie mogą być też jej inne skutki?
Czy Polska rzeczywiście dokonała gospodarczego cudu? Ostatnie trzy i pół dekady pokazują, że odpowiedź może być tylko jedna – tak. Nowy numer kwartalnika „Obserwator Finansowy” to opowieść o sukcesie, który nie wydarzył się w naszej gospodarce sam, ale był efektem odwagi, determinacji i pracy całego społeczeństwa. A także o wyzwaniach, które dopiero przed nami.
Rosnące napięcia geopolityczne, demontaż globalnych łańcuchów dostaw, protekcjonizm, wojny handlowe i ekspansja sztucznej inteligencji coraz mocniej kształtują nowy, wielobiegunowy ład gospodarczy. Najnowszy numer kwartalnika Narodowego Banku Polskiego stawia pytania o przyszłość światowej gospodarki.