Islandia na drodze wzrostu gospodarczego

Islandia znowu się rozwija i wciąż nie zamierza być członkiem Unii Europejskiej. Dziś w mediach warto przeczytać także analizę skutków luzowania ilościowego w Europie, a także o tym, że lepszy Grexit niż Grexident, o korelacji religijności i PKB oraz o pracy na czarno.
Islandia na drodze wzrostu gospodarczego

makroekonomiaW ubiegłym tygodniu rząd islandzki definitywnie ogłosił, że nie zamierza ubiegać się o członkostwo w Unii Europejskiej. Także kilka dni temu misja MFW oceniła rezultaty gospodarcze Islandii. Są bardzo przyzwoite. Po ciężkich stratach w 2009 i 2010 w produkcie krajowym (w sumie spadek o ponad 10 procent) i po krachu banków, Islandia w 2011 roku weszła na ścieżkę wzrostu i w tym roku będzie pierwszym kryzysowym krajem, który  przekroczy w produkcie krajowym poziom z 2008 roku. W tym i przyszłym roku PKB ma wzrosnąć o ponad 3 procent, bezrobocie jest bardzo niskie (5 procent i spada), a budżet w ubiegłym roku miał nadwyżkę dochodów nad wydatkami. Także na stronie MFW rozmowa z szefem misji w Islandii.

mobilnaWprowadzając luzowanie ilościowe i skupując obligacje państwowe Europejski Bank Centralny spowolni reformy strukturalne w krajach strefy euro – taką opinię można dość często spotkać. Tymczasem z analizy ekonometrycznej krajów reformujących się, którą przeprowadził  Alessio Terzi z think tanku Bruegel, wynika, że niekoniecznie. Jego wnioski: kraje przeprowadzające programy uzgodnione z MFW zwiększają wysiłki w zakresie reform strukturalnych. Także kraje z wysokim bezrobociem wprowadzają więcej reform. Ale kraje rozwinięte gospodarczo wprowadzają mniej reform, kiedy znajdują się pod ciśnieniem rynków finansowych (akcja EBC to ciśnienie zmniejsza), a zależność jest statystycznie nie znacząca w krajach strefy euro. Konkluzja końcowa: nie jest prawdopodobne, by program skupu obligacji rządowych prowadzony przez EBC zahamował reformy w krajach dotkniętych kryzysem, zwłaszcza tam gdzie jest bardzo wysokie bezrobocie.

Ze strony Bruegel można też pobrać krótki, ale solidny podręcznik luzowania ilościowego EBC zawierający analizę, ile i jakich obligacji wystarczy do skupu przy przyjętych przez EBC ograniczeniach. Program ma trwać do września 2016  roku z możliwością przedłużenia. Okazuje się, że możliwość przedłużenia jest dość umowna, jeśli EBC nie zmieni zasad ograniczających skup.

prasaWłaściwie nic się nie dzieje wokół Grecji i właśnie dlatego coraz częściej wraca temat wyjścia z Eurostrefy. Lepiej przygotować się na Grexit (w miarę kontrolowane wyjście Grecji z eurostrefy) niż by dotknął nas Grexident (czyli grecki wypadek, przypadkowe wyjście Grecji) – pisze Wolfgang Munchau w poniedziałkowym komentarzu FT. Początek: „kiedy niemiecki analfabetyzm ekonomiczny spotyka się  greckim analfabetyzmem dyplomatycznym nic dobrego z tego nie może wyniknąć”. Zamiast pójścia na żywioł (cold turkey) w wymianie euro na drachmę – Munchau proponuje pic na wodę (smoke and mirrors), czyli okres przejściowy, w którym nikt nie wie do końca, czy Grecja jest w strefie, czy poza nią. Konkretnie – wprowadzenie paralelnej waluty, która byłaby środkiem wymiany, ale niekoniecznie środkiem przechowującym wartość i jednostką księgową. Munchau przywołuje także artykuł sprzed roku aktualnego greckiego ministra finansów, który pisał o możliwości emisji kryptowaluty o podobnych cechach do bitcoina.

mobilnaCiekawy wykres z bloga Paolo Manasse – religia versus PKB. Czyli ile procent osób odpowiada w badaniu opinii publicznej, że religia odgrywa bardzo istotną rolę w ich życiu  na osi pionowej, a PKB według siły nabywczej na głowę mieszkańca na osi poziomej. Im wyższy dochód tym mniej deklaracji religijności. W Polsce nieco ponad 20 procent i mieścimy się w okolicach głównej linii wykresu. Najwyższa liczba deklaracji 80 do 100 procent w biednych krajach takich jak Nigeria, Senegal, Uganda, Kenia, Pakistan i Ghana. Najniższa w najbogatszych – Niemczech, Australii, Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Chiny i Rosja to tak zwani outlayerzy – państwa relatywnie niezamożne z bardzo niską religijnością.

praca2Fragment  z jednego z ostatnich wpisów na blogu wolnorynkowego księdza i misjonarza werbisty Jacka Gniadka – dziś o zatrudnianiu na czarno: „W pierwszym tygodniu Wielkiego Postu podczas Mszy św. w Domu Świętej Marty Papież Franciszek skrytykował tych, którzy przekazują pieniądze na Kościół i jednocześnie źle traktują swych pracowników. Ku mojemu zdziwieniu, ojciec święty miał na myśli tych przedsiębiorców, którzy zatrudniają pracowników na czarno („off the books”). Zatrudnianie na czarno zostało zakwalifikowane jako poważny grzech. Nigdy wcześniej z tym się nie spotkałem”. Ksiądz Gniadek zauważa, że w przypadku pracowników zatrudnionych na czarno „nie można powiedzieć, że są eksploatowani przez pracodawcę. Ich zatrudnienie jest oparte na obustronnej wolnej umowie z przedsiębiorcą i tak długo, jak nie używa on siły, nie można mówić o wyzysku”. I konkluzja: ”Praca na czarno jest szczególnym rodzajem działalności produkcyjnej. Jest ona wyjątkowa ze względu na jej wyjątkowy ekonomicznie charakter. Pozwala ona najmniej produktywnym jednostkom znaleźć pracę i tym samy nie stają się one ciężarem dla reszty społeczeństwa, które we współczesnym państwie żyłoby na zasiłku dla bezrobotnych. Ci, którzy chcą pomóc biednym, powinni popierać legalizację pracy na czarno”. Warto przeczytać całość.

wkaznikiGdzie mieszkają superbogaci, czyli ci którzy mają powyżej 30 mln dolarów w aktywach? Według Citylab i agencji nieruchomości Knight Frank – w Londynie (4364 osoby), Tokio, Singapurze, Nowym Jorku i Hongkongu. Potem na liście jest Paryż i Frankfurt. Pekin na 9. miejscu, Istanbuł na 16., Mexico City na 18. (tam mieszka 1116 superbogatych). Z mapy wynika, że największe zagęszczenie miast z multimilionerami jest w chińskojęzycznej Azji (Chiny, Tajwan, Hongkong i Singapur) i Japonii, w zachodniej i południowej Europie, oraz na wschodnim wybrzeżu Ameryki, natomiast relatywnie niewielu mieszka na Bliskim Wschodzie, w Indiach i Moskwie. Warszawy nie ma ani na liście, ani na mapce. Setna osoba na liście Forbes ma majątek ok. 60 mln dolarów, z czego wynikałoby, że superbogatych – według definicji Citylab – jest w Polsce zaledwie  kilkuset.

makroekonomia
mobilna
prasa
mobilna
praca2
wkazniki

Tagi