Autor: Marek Pielach

Dziennikarz Obserwatora Finansowego, specjalizuje się w makroekonomii i finansach publicznych

Jackson Hole: W poszukiwaniu utraconej produktywności

Mamy coraz więcej dowodów na rosnącą koncentrację i spadającą dynamikę przemysłu w USA. To co dobre dla giełdy ogranicza jednak wzrost w całej gospodarce – wynika z prezentacji podczas sympozjum zorganizowanym przez Fed.
Jackson Hole: W poszukiwaniu utraconej produktywności

(©Envato)

„Technologia zjada świat” – to zdanie coraz częściej powtarza się w komentarzach do kolejnych rekordów indeksu Nasdaq grupującego największe amerykańskie (lecz globalne w skali działania) firmy technologiczne. Nasdaq od początku roku wzrósł ponad 33 proc. i to pięć dominujących w nim spółek spowodowało, że również cały indeks S&P 500 jest na 9 proc. plusie, licząc od początku roku, w którym był przecież koronawirusowy krach.

O długofalowych procesach, które doprowadziły do tej sytuacji można było dowiedzieć się z …Youtube’a. To tam transmitowane było doroczne sympozjum Fed, które organizuje oddział w Kansas City, i które w przedpandemicznych czasach odbywało się w Jackson Hole.

Jedną z transmisji poświęcono artykułowi „Spowolnienie dynamiki biznesowej i wzrostu produktywności w Stanach Zjednoczonych” (autorzy to Ufuk Akcigit i Sina T. Ates). Komentujący tę prezentację prof. Gauti B. Eggertsson pół żartem, pół serio zauważył, że „ogólny obraz, który z tego wynika to wielkie, leniwe, tłuste firmy narzucające duże marże i nie robiące z nimi wiele jeśli chodzi o innowacje. To hamuje wzrost i ogólnie witalność w gospodarce”.

Jednak rzeczywiście Ufuk Akcigit i Sina T. Ates próbują udowodnić, że wzrost gospodarczy w USA spowalnia przez mniejszy poziom dyfuzji wiedzy od liderów rynku do ich naśladowców, co ma swoje koszty dla całej gospodarki.

Jackson Hole: Fed modyfikuje strategię polityki pieniężnej

„Zauważamy, że patenty – zasób wiedzy – są w coraz większym stopniu gromadzone w rękach firm, które już posiadają największe zapasy patentów, zarówno poprzez produkcję nowych patentów lub zakup istniejących. Stwierdzamy, że ta koncentracja patentów jest pozytywnie kojarzona z miernikami siły rynkowej na poziomie branży. Firmy mogłyby potencjalnie wykorzystać te duże arsenały patentów do powstrzymania kolejnych konkurencyjnych wynalazków przez inne firmy” – czytamy w artykule.

Jako dowód przytoczono wiele zjawisk, ale szczególnie wybijają się dwie tendencje  – w latach 80. górne 1 proc. patentujących firm odpowiadało za 35 proc. patentów, po 2010 roku zaś za 50 proc. patentów. Jednocześnie odsetek wynalazców zatrudnionych w młodych firmach systematycznie spadał. Jeszcze w 2000 roku wynosił 15 proc., dziś poniżej 8 proc. Wynalazcy przenoszą się z mniejszych firm do wielkich, gdzie rośnie ich pensja, ale jednocześnie spada produktywność. To co jest korzystne dla nich jako jednostek, jest zarazem niekorzystne dla społeczeństwa.

Wynalazcy przenoszą się z mniejszych firm do wielkich, gdzie rośnie ich pensja, ale jednocześnie spada produktywność

Zdaniem autorów zagadka spadku produktywności ma wiele odpowiedzi jako hipotezy – od efektywnie mniejszej stopy opodatkowania, przez większe subsydia na wydatki B+R, po mniejszą siłę związków zawodowych i niemal filozoficzną konstatację, że innowacje stały się po prostu trudniejsze na tym etapie rozwoju. Niemniej najwięcej zjawisk w gospodarce wyjaśnia ta jedna hipoteza – wspomniany spadek tempa dyfuzji wiedzy od liderów do naśladowców.

Czołowe 1 proc. firm ma coraz więcej patentów, wytacza coraz więcej sporów prawnych o ich wykorzystanie i osiąga coraz wyższe marże. Nowych firm powstaje coraz mniej i start-upy coraz mniej patentują. Liczba innowatorów bowiem spada, a jeśli już jacyś są, to przenoszą się pracować do liderów, gdzie jednak ich produktywność maleje. W efekcie coraz mniej jest eksperymentów, przełomów i prawdziwie innowacyjnych produktów albo nowych branż. Duże firmy coraz więcej wydają też na przejęcia mniejszych i na korzystny dla nich lobbing regulacyjny, co konserwuje tylko stan rzeczy.

Prof. Gauti B. Eggertsson, komentujący ustalenia dwóch badaczy podczas sympozjum, zwrócił jednak uwagę, że wzrost marż może wynikać nie tylko z wymienionej wyżej narracji. Marże wahały się bowiem i przed rokiem 1980, który jest momentem początkowym omawianej analizy. Prof. Eggertsson kładzie nacisk na wyjaśnienia związane z demografią.

Polskie firmy mają dużą przestrzeń do zwiększenia marż

Owszem, wzrost w największej gospodarce na świecie spowalnia, ale wytwarzających ten wzrost ludzi też jest coraz mniej. W rozwiniętym świecie populacja już dawno nie rośnie powyżej poziomu zastępowalności. W USA kobieta rodzi średnio 1,8 dziecka; w Chinach 1,7; w Niemczech 1,6 ; we Włoszech i Hiszpanii tylko 1,3. Według wielu prognoz wkrótce na tę ścieżkę wejdzie i świat rozwijający się. Kurcząca i starzejąca się populacja ma zaś dla innowacyjności skutki i popytowe i podażowe. Te pierwsze, bo starsi ludzie wolniej adaptują się do nowych produktów, co wywołuje zmniejszoną potrzebę innowacji. Te drugie, bo starsi pracownicy coraz mniej innowacji w swoich firmach również proponują.

Czy to wszystko da się zmienić? Ufuk Akcigit i Sina T. Ates widzą cztery potencjalne rozwiązania. Po pierwsze, należy przemyśleć polityki, które powodują kreowanie rynkowych liderów (szczególnie w czasie pandemii, gdy „zwycięzca bierze wszystko” jeszcze bardziej niż zazwyczaj). Po drugie, należy egzekwować przepisy antymonopolowe. Po trzecie, przydałby się rynek wtórny dla dyfuzji technologii. Po czwarte, dynamikę biznesową może wzmacniać też zagraniczna konkurencja.

Prezentacja jest tutaj, a artykuły tutaj

(©Envato)

Tagi


Artykuły powiązane

Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19

Kategoria: Trendy gospodarcze
Pandemia przyspieszyła transformację cyfrową, która stała się integralną częścią społeczeństwa oraz przetrwania europejskich i amerykańskich firm. Unia Europejska pozostaje jednak w tyle za Stanami Zjednoczonymi pod względem cyfryzacji przedsiębiorstw.
Cyfryzacja przedsiębiorstw w czasie pandemii COVID-19