Autor: Piotr Rosik

Dziennikarz analizujący rynki finansowe, zwłaszcza rynek kapitałowy.

Jak naprawić Indie?

„Prawdziwa demokracja, wysoka świadomość obywatelska i troska o dobro wspólne to podstawa do zrównoważonego rozwoju Indii” – przekonuje znany ekonomista Ashoka Mody na kartach książki „India is Broken”.
Jak naprawić Indie?

Przez dekady rywalizacja Chin i Indii była określana jako wyścig autorytarnego zająca i demokratycznego żółwia. Kto go wygrywa? Wielu miało nadzieję, że z czasem na prowadzenie wyjdzie kraj ze stolicą w Bombaju. Jednak nie ma wątpliwości, że obecnie na czele jest Państwo Środka i ma dużą przewagę, a wszystko przez wewnętrzne słabości Indii – twierdzi ekonomista Ashoka Mody w książce “India Is Broken: A People Betrayed, Independence to Today” („Popsute Indie: zdradzony naród, od niepodległości do dziś”, Stanford University Press, 2023).

Przypomnijmy, że Ashoka Mody to historyk ekonomii pochodzenia indyjskiego, wykładający na Princeton School of Public and International Affairs. Przez wiele lat pracował w Banku Światowym oraz w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Ma na swoim koncie głośną książkę „Eurotragedia. Dramat w dziewięciu aktach”.

Rozwiane nadzieje

Książka “India is Broken” to chronologicznie ułożona, nieco niegrzeczna i odrobinę prowokacyjna relacja o tym, jak kraj – kojarzony głównie ze słoniami, fakirami, podziałami kastowymi i mocno przyprawioną ziołami kuchnią – narodził się niejako na nowo w 1947 roku, powolnie się rozwijał, budząc wielkie nadzieje, aż doszedł do dramatycznych załamań gospodarczych, społecznych i politycznych. Z wielkich nadziei zostało niewiele, Indie są wewnętrznie uszkodzone, chwieje się ich gospodarka, różne siły podmywają podstawy demokracji – alarmuje Mody.

Ekonomista wskazuje, że w roku 1947 Indie były projektowane w duchu jedności narodowej i świeckiej demokracji. W 40 lat udało się osiągać nierównomierny, ale wymierny postęp, i dzięki temu ubóstwo zmniejszyło się znacznie.

Ekonomista wskazuje, że w roku 1947 Indie były projektowane w duchu jedności narodowej i świeckiej demokracji. W 40 lat udało się osiągać nierównomierny, ale wymierny postęp, i dzięki temu ubóstwo zmniejszyło się znacznie. Dziś jednak po dobrych nastrojach – których symboliczny szczyt miał chyba miejsce w 2004 roku, gdy amerykański polityk John Kerry, odwiedzając Bangalore, mówił amerykańskim dziennikarzom, że „tutaj internet jest lepszy, niż w wielu miastach USA” – nie ma ani śladu, przekonuje Mody. Jego zdaniem, usługi publiczne w Indiach – ochrona zdrowia, edukacja, sądownictwo, a nawet wodociągi – są w fatalnym stanie.

Indie (na razie) nie aspirują do bycia potęgą w światowym handlu

Co ważne, Mody podważa dominujące narracje historyczne. Twierdzi, że kolejni przywódcy indyjscy po uzyskaniu niepodległości, począwszy od pierwszego premiera Jawaharlala Nehru, nie zdołali stawić czoła prawdziwym i palącym problemom gospodarczym Indii, szukając łatwych rozwiązań lub zamiatając, to co się dało, pod dywan. „W miarę jak rosła powszechna frustracja, a korupcja w polityce stawała się wszechobecna, wzrost gospodarczy Indii coraz bardziej opierał się na nieuregulowanym sektorze finansowym i niszczącym środowisko naturalne budownictwie. Normy życia obywatelskiego i odpowiedzialności publicznej za dobro wspólne podupadały” – przekonuje Mody.

Ashoka Mody identyfikuje etapy ewolucji Indii i kluczowe wydarzenia. Tutaj wymienić można dewaluację waluty w 1966 roku, wysiłki Rajiva Gandhiego w połowie lat 80. mające na celu rozluźnienie biurokratycznych kajdan oraz reformy gospodarcze z 1991 roku. To wszystko okazało się z perspektywy czasu tylko taktycznymi półśrodkami, które jednak nie sprostały przeciwnościom losu, dając krótkotrwałe zyski.

Jak wskazuje Mody, w pewnym momencie przywódcy Indii nie mieli dobrego pomysłu na rozwój, więc pozwolili na spustoszenie środowiska naturalnego: niszczenie lasów i przekształcanie ważnych rzek w cuchnące ścieki. Impet reform z 1991 roku starczył na mniej więcej 10 lat, i potem Indie weszły na ścieżkę wzrostu napędzanego usługami finansowymi oraz konsumpcjonizmem klasy średniej, który spowodował gwałtowny wzrost budownictwa. „Błyszczące wielopiętrowe budynki mieszkalne i centra handlowe powstały na nieczynnych terenach przemysłowych i obrzeżach tętniących życiem miast. Pojawiły się marzenia o budowie supermocarstwa branży usługowej, ale ten miraż prysł wraz z globalnym krachem finansowym w 2008 r., a następnie upadkiem w 2018 r. dużego schematu Ponziego. Chodzi o Infrastructure Leasing and Financial Services, jeden z największych banków w Indiach” – wskazuje Mody.

Gospodarka indyjska w drodze na podium

A potem była już równia pochyła – jak czytamy w „India is Broken”. Kadencja Narendry Modiego rozpoczęła się od rewizji statystyk rachunków narodowych. W listopadzie 2016 r. ogłosił on demonetyzację rupii. Bezrobocie gwałtownie wzrosło. Reforma podatku od wartości dodanej, wymagająca skomplikowanej papierkowej roboty od milionów indyjskich przedsiębiorstw, w niczym nie pomogła. Ujawnił się fatalny stan bilansów indyjskich banków. A potem przyszła pandemia, która mocno uszkodziła gospodarkę Indii…

Brak miejsc pracy

Zdaniem autora „India is Broken”, w Indiach brakuje przede wszystkim dobrych miejsc pracy. „Brak miejsc pracy osłabia demokrację. A jeśli ona upadnie, to tworzenie dobrych miejsc pracy stanie się jeszcze trudniejsze. To swego rodzaju indyjski paragraf 22” – uważa Mody.

Mody przekonuje, że jedną z największych wad Indii jest właśnie niezdolność do nadążania za zapotrzebowaniem ludności na miejsca pracy.

Mody przekonuje, że jedną z największych wad Indii jest właśnie niezdolność do nadążania za zapotrzebowaniem ludności na miejsca pracy. W Chinach to się udało, tymczasem Indie stoją przed palącą potrzebą stworzenia 200 milionów (sic!) miejsc pracy w ciągu najbliższej dekady, aby zatrudnić wszystkich Hindusów w wieku produkcyjnym. A to oczywiściej jest potrzebne nie tylko z powodów ekonomicznych, ale też politycznych i kulturowych – przekonuje Mody.

Tymczasem zadanie to jest niemalże niemożliwe do realizacji, biorąc pod uwagę historię rozwoju gospodarczego Indii, z jej naciskiem na przemysł ciężki i skandalicznym zaniedbaniem produkcji zorientowanej na eksport. To właśnie dzięki produkcji na eksport Chiny, Korea Południowa i Tajwan wyciągnęły się same z „bagna za włosy”, do poziomu dobrobytu materialnego, który znacznie przewyższa poziom Indii – twierdzi Mody.

W starzejącym się świecie dywidenda demograficzna Indii jest przedstawiana przez rząd premiera Narendry Modiego jako atut. W końcu 52 proc. populacji jest w wieku poniżej 30 lat. Jednak ta dywidenda nie jest wykorzystywana właściwie, zapada się niejako pod własnym ciężarem, a nacjonalistyczne rządy Modiego stygmatyzują muzułmańską część społeczeństwa, wskazuje Ashoka Mody.

Wewnętrzne pęknięcia

Początkiem rozpadu jedności narodowej Indii – wskazuje Mody – był wyrok Sądu Najwyższego Indii z 1985 roku w sprawie Shah Bano, 73-letniej muzułmanki, z którą mąż rozwiódł się w tradycyjny islamski sposób: mówiąc trzy razy „rozwodzę się z tobą”, po czym odmówił płacenia jej alimentów. Sąd świecki unieważnił prawo szariatu, które do tamtej pory regulowało życie indyjskich muzułmanów w sprawach małżeńskich. Uznał, że pani Shah Bano ma prawo do takich samych alimentów, jak każdy niemuzułmański obywatel Indii. Muzułmańscy duchowni i przywódcy społeczności indyjskich muzułmanów byli wściekli. Premier Rajiv Gandhi – liberalny, kosmopolityczny, wykształcony w Cambridge i ożeniony z Włoszką – w obliczu głośnych protestów indyjskich imamów poparł uchwalenie ustawy, która przywróciła prymat szariatu w muzułmańskich sprawach osobistych. To z kolei rozwścieczyło Hindusów, którzy coraz liczniej zaczęli opowiadać się za Hindutvą – ideologią wzywającą do prymatu hinduizmu w rządzeniu Indiami.

Ashoka Mody twierdzi, że Indie nie są już jednością, ale też są popsute moralnie. I wiąże się to – jak przekonuje ekonomista – z ubóstwem, którego nie zwalczono. I coś w tym jest, bo niedawno głośno było o tym, że władze stanu Assam rozpoczęły krucjatę przeciwko mężczyznom, którzy wchodzą w związki małżeńskie z nieletnimi dziewczynkami. Tyle tylko, że ten stan ma jedne z najwyższych w Indiach wskaźników śmiertelności matek i analfabetyzmu, i tego rodzaju małżeństwa to w pewnym sensie strategia przetrwania dla pozbawionych de facto wyjścia dziewczynek. Tak więc obietnica pierwszego premiera Indii Jawaharlala Nehru dotycząca „otarcia łzy z każdego oka” nie została spełniona i ma dalekosiężne konsekwencje.

Indyjski sektor bankowy

Ciekawa, ale i dość zaskakująco naiwna, jest recepta Mody’ego dla Indii. Jego zdaniem, należy z nich uczynić „prawdziwą demokrację”. Jak? „Musimy osiągnąć równowagę społeczną, uczciwość, wysoki stopień zaufania społecznego. Wtedy będzie możliwe, że Hindusi będą z pełnym zaangażowaniem realizować zadania tworzenia dóbr publicznych i świadczenia usług publicznych. Wysoka świadomość obywatelska i troska o dobro wspólne to podstawa do zrównoważonego rozwoju” – twierdzi Mody.

Zaduma i pesymizm

„India is Broken” to książka podszyta zadumą i pesymizmem. Pytanie, czy to chodzi o wiek Mody’ego, a może o incydent sprzed kilkunastu lat? Niegdyś pewien mężczyzna, którego Mody nie przyjął do pracy w MFW, zaczaił się na niego i strzelił mu z broni palnej w twarz, dokładnie w szczękę. Mody przeżył, ale długo dochodził do zdrowia. Czy to traumatyczne przeżycie i nudna emerytura w Princeton wywołują w sercu i umyśle Mody’ego taki nastrój?

Na pewno intelektualnie Mody jest nienaruszony, w pełni sprawny. Jego pióro jest może nie najwyższych lotów, ale całkiem sprawne. Książka jest też zgrabnie wypełniona danymi pod postacią grafik i wykresów, które doskonale uzupełniają słowo. Jednak „India is Broken” to jak sam Mody przyznaje – opowieść o „ciągłej erozji norm społecznych i rozkładzie odpowiedzialności politycznej”.

Niezwykle ciekawy zabieg robi Mody, kładąc dość mocny nacisk na indyjskie kino, do którego jest sporo odwołań w jego dziele. Bollywood jest znane i popularne na całym świecie, i jak to kinematografia ma w zwyczaju i charakterystyce – zarówno wpływa na kulturę, jak i sama jest jej odbiciem. Mody, wskazując na trendy w indyjskiej kinematografii, próbuje pokazać, co działo się w duszy i sercu Indii przez ostatnie dekady.

Trzeba zauważyć, że Mody w dziwny sposób rozumie socjalizm. Uważa on, tak wynika z kart jego omawianej książki, że „błędem jest utożsamianie centralnego planowania lub wielkiego rządu z socjalizmem”. Jego zdaniem, socjalizm „oznacza tworzenie równych szans dla wszystkich”, czego indyjscy decydenci nie robili, czyli Indie nigdy nie były socjalistyczne. Oj, chyba gros znawców myśli ekonomicznej nie zgodzi się z tym podejściem.

Ci, którzy w tematyce Indii siedzą, zapewne mogą sobie książkę Mody’ego darować, no chyba że potraktują jej przeczytanie jako obowiązek. Dla tych, którzy jednak o tej wielkiej gospodarce wiedzą niewiele, „India is Broken” może być ciekawym wyborem. Jest to swego rodzaju podręcznik do historii gospodarczej, politycznej, ale też i społecznej i kulturowej Indii od 1947 roku do teraz, który jednak ma specyficzny, pesymistyczny posmak.

Otwarta licencja


Tagi


Artykuły powiązane

Indie (na razie) nie aspirują do bycia potęgą w światowym handlu

Kategoria: Trendy gospodarcze
Indie chociaż dorównały Chinom pod względem liczby ludności, to ich rola w międzynarodowym handlu jest zdecydowanie mniejsza. W 2022 r. wartość indyjskiego eksportu była ośmiokrotnie mniejsza w porównaniu z chińskim eksportem.
Indie (na razie) nie aspirują do bycia potęgą w światowym handlu

Indyjski sektor bankowy

Kategoria: Analizy
W Indiach banki odgrywają bardzo ważną rolę w alokacji kapitału i we wspieraniu wzrostu gospodarczego. Ponad dwie trzecie aktywów systemu finansowego Indii stanowią właśnie aktywa banków. System finansowy zdominowany jest więc przez sektor bankowy. Rynek obligacji korporacyjnych jest niewielki.
Indyjski sektor bankowy

Indie rosną szybciej niż Chiny

Kategoria: Trendy gospodarcze
Indie Narendry Modiego są na dobrej drodze, by trwale wyprzedzić Chiny w zakresie wzrostu gospodarczego. Zanim to jednak nastąpi muszą zmierzyć się z szeregiem problemów strukturalnych.
Indie rosną szybciej niż Chiny