Autor: Mariusz Tomczak

Dziennikarz, politolog specjalizujący się w zagadnieniach europejskich

Jak pokolenie Z wpłynie na rynek pracy?

Ciągle są online. Sprawnie poruszają się w mediach społecznościowych. Chętnie pobierają aplikacje internetowe. Nie chcą harować od świtu do nocy. Przełożonych nie traktują jak autorytetów. Prawdopodobnie będą mało lojalnymi pracownikami.
Jak pokolenie Z wpłynie na rynek pracy?

(©Envato)

Na rynku pracy są obecni głównie przedstawiciele czterech generacji: boomersów oraz pokoleń określanych literami X, Y i Z (czasami wyróżnia się ich więcej, ale nie wdawajmy się w takie niuanse, by nie komplikować). Te określenia na dobre przeniknęły i do tekstów publicystycznych, i do języka nauki.

Oczywiście jeszcze starsze osoby (urodzone w latach 1928–1945), należące do cichego pokolenia, są aktywne zawodowo, ale z uwagi na to, że pracują tylko nieliczni, pomińmy ich w dalszych rozważaniach.

Cztery generacje

Pokolenie baby boomers, czyli boomersi, to osoby urodzone w czasie dwóch pierwszych dekad po zakończeniu II wojny światowej (zwykle wskazuje się lata 1946–1964). Uwielbiają spędzać czas w gronie rodzinnym. Są pracowite. Wierzą, że sukcesy w życiu zawodowym czy pozycja w firmie powinny wynikać z ciężkiej, wieloletniej pracy i posiadanego doświadczenia. Stawiają na komunikację twarzą w twarz.

Pokolenie X (symbol X oznacza niewiadomą) to na ogół dzieci boomersów. Przyszli na świat w latach 1965–1979 (choć w niektórych publikacjach podaje się trochę inny okres). Do wypełniania obowiązków zawodowych podchodzą podobnie jak ich rodzice – są lojalnymi pracownikami, ale nie przywiązują się aż tak mocno do miejsca pracy jak oni. Obsługi komputera uczyli się w dorosłym życiu.

Osoby z pokolenia Y, zwane igrekami lub milenialsami, urodziły się w latach 80. i 90. XX w. Są uznawane za bardziej skłonne do zmian niż poprzednie generacje. Dużo bardziej przemawia do nich koncepcja work-life balance. Nie tylko oswoili, lecz także zaakceptowali technologie cyfrowe, które chętnie wykorzystują zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.

Zetki, zoomerzy – tak mówi się o pokoleniu Z. To dzieci e-rewolucji urodzone w 1996 r. lub później. Nie znają świata bez internetu. Chętnie korzystają z nowinek technologicznych. Stereotypowo przyjmuje się, że wolą spędzać czas ze smartfonem w ręku niż w realu. W stopniu znacznie większym od rodziców czy dziadków zwracają uwagę na potrzebę zachowania równowagi między pracą i życiem prywatnym.

Bagaż odmiennych doświadczeń

Czasy się zmieniają. Kolejne generacje były świadkami różnych wydarzeń politycznych, które wpłynęły na ich dzieciństwo i dorosłość niezależnie od tego, czy interesowały się polityką, czy nie. Doświadczały również odmiennego kontekstu ekonomicznego.

Niektórzy na własnej skórze odczuli konsekwencje wiecznych niedostatków i niedoborów, a inni aż po samą szyję zanurzyli się w gospodarce nadmiaru. Jedni marzyli o założeniu własnej firmy, a drudzy z dnia na dzień mogą rzucić etat i stać się przedsiębiorcami. Część nie mogła wyjechać do innego kraju choćby w celu turystycznym, a inni nie potrzebują paszportu, by tego samego dnia przekroczyć granice kilku państw lub nazajutrz wyjechać służbowo za granicę.

Nielojalny jak zoomer

Część ekspertów przewiduje, że przedstawiciele pokolenia Z, którzy od kilku lat wkraczają na rynek pracy, w ciągu swojego życia kilkanaście razy zmienią miejsce zatrudnienia. Jeśli te prognozy się sprawdzą, to będzie wielka zmiana w porównaniu z poprzednimi generacjami.

Millennialsi oraz generacja Z na zakupach w czasie pandemii COVID-19

Rodzice i dziadkowie zoomerów wiązali się z zakładem pracy na jedną czy dwie dekady, a nierzadko jeszcze dłużej. Oczywiście nie zawsze wynikało to z ich wyboru. W krajach takich jak Polska przez kilka dekad sprzyjały temu realia życia społeczno-gospodarczego.

Dla zarządzających firmami duża rotacja pracowników oznacza dodatkowe koszty wynikające m.in. z konieczności wdrożenia nowych osób do wykonywania obowiązków. Jeśli pokolenie Z będzie chętnie szukało wyzwań u wielu pracodawców, nie pozostanie to bez wpływu na działania działów HR. Można się spodziewać, że pojawią się różne zachęty do zatrzymania zatrudnionych w firmie, a w kulturze organizacyjnej dokonają się zmiany oczekiwane przez najmłodsze pokolenie.

Pracować, żeby żyć, a nie odwrotnie

Zetki nie chcą, by praca wypełniała im cały dzień. Oczekują równowagi między wykonywaniem obowiązków zawodowych a życiem prywatnym. Wysokość wynagrodzenia nie jest dla nich bez znaczenia, ale z licznych badań wynika, że potrzebują czasu dla siebie i swoich najbliższych, a także na rozwijanie pasji oraz zainteresowań. I głośno o tym mówią.

Nie chcą tyrać. Nie chcą harować. Mówią, że pracują, żeby żyć, a nie odwrotnie. Nie są pokoleniem pracoholików, które bez mrugnięcia okiem zostaje w pracy po godzinach. To oczywiście nie znaczy, że wśród przedstawicieli tej generacji nie znajdą się takie osoby, ale to nie stanie się normą.

Zetki niechętnie będą ulegać namowom swoich szefów do brania nadgodzin. Nie zawsze skusi ich dodatkowe wynagrodzenie. Jeśli twardo postawią granice, mogą być postrzegane jako osoby mniej pracowite, mało ambitne, a wręcz leniwe. Wydaje się, że debata o skróceniu tygodnia pracy tocząca się m.in. w naszym kraju padnie na podatny grunt wśród przedstawicieli tego pokolenia.

Generacja multitasking

Zoomerzy są uznawani za generację multitasking, bo potrafią jednocześnie wykonywać różne zadania. Z wielozadaniowością oswoili się jako nastolatkowie, gdy w trakcie odrabiania zadań domowych słuchali muzyki lub oglądali seriale i czatowali ze znajomymi z klasy, a od czasu do czasu jeszcze reagowali na zawołania rodziców dobiegające z innego pokoju.

Na niektórych stanowiskach i w wybranych branżach multizadaniowość to niezwykle cenna oraz pożądana umiejętność – pod tym względem mogą górować nad osobami o znacznie dłuższym stażu pracy. Ale może mieć to również inne oblicze.

Czasami nadmiar bodźców sprzyja zaburzeniom koncentracji, co z kolei może prowadzić do problemów z pogłębioną analizą. Nie wiadomo, czy najmłodsi pracownicy, którym stereotypowo przypisuje się brak umiejętności skupienia się na jednym zadaniu, na tym polu nie polegną w starciu z osobami bardziej analogowymi.

Nie czytają, lecz skanują

Od dawna pojawia się lament, że młodzi ludzie czytają tylko początek artykułu lub jego nagłówek i rzadko docierają do końca, tekst raczej skanują wzrokiem, zamiast przeczytać w całości i ze zrozumieniem, i są pokoleniem obrazkowym, do którego przemawiają memy, a nie kilkunastostronicowe raporty.

Niewykorzystany potencjał generacji Z w bankowości internetowej

Pokolenie Z jest przyzwyczajone do krótkich form. Tylko że nie wszystko da się opisać na jednej kartce. Nie każdą myśl można zawrzeć w 280 znakach, tak jak wymusza Twitter. Jedno zdanie może być błyskotliwe i szybko zyska tysiąc „lajków”, ale czy ukaże cały kontekst?

Promotorzy informatyzacji

W niektórych krajach tylko nieliczni przedstawiciele pokolenia Z nie mają dostępu do komputera czy smartfonu. Urządzenia te stały się względnie tanie, a internet przestał być luksusem, dlatego też wielu – niezależnie do statusu materialnego swoich rodziców – spotyka się w tych samych serwisach społecznościowych oraz odwiedza podobne portale i serwisy internetowe. Inne niż 50- czy 60-latkowie.

Jako pracownicy staną się promotorami szeroko rozumianej informatyzacji, digitalizacji i wykorzystywania nowych technologii w jeszcze większym stopniu niż dotychczas.

Jako pracownicy staną się promotorami szeroko rozumianej informatyzacji, digitalizacji i wykorzystywania nowych technologii w jeszcze większym stopniu niż dotychczas. Będą to uzasadniać względami praktycznymi, troską o ochronę środowiska oraz rosnącymi cenami papieru i druku.

Można się spodziewać, że dzięki osobom z pokolenia Z wiele grubych teczek i segregatorów, obecnie przechowywanych na zakurzonych półkach, zostanie zastąpionych plikami i folderami dostępnymi w chmurze. W wielu firmach zmniejszy się liczba regałów, ale wzrosną wydatki związane z usługami IT.

Zamknięci w bańce informacyjnej

Przedstawiciele pokolenia Z są nastawieni na szybkie wyszukiwanie informacji. Kiedy pojawia się jakaś wątpliwość, od razu chcą znaleźć odpowiedź, oczywiście za pośrednictwem sieci. Zapytani o kryteria, na podstawie których otrzymują wyniki w wyszukiwarce internetowej, zgadują – podobnie jak ich rodzice – że to prawdopodobnie najczęściej odwiedzane strony lub artykuły o największej liczbie polubień. Świadomość, że odpowiadają za to algorytmy, które de facto zamykają internautę w bańce informacyjnej, niestety nie jest zbyt powszechna.

Podejmowanie decyzji, także w pracy, opartych na wiedzy dostępnej w internecie, niesie negatywne konsekwencje – użytkownik nie zawsze dociera do informacji przedstawiających odmienny punkt widzenia, a przez to może dokonać złego wyboru. Wydaje się, że umiejętność odróżniania wartościowych treści od nierzetelnych, nieobiektywnych i reklamowych, a także prawdziwych informacji od fake newsów wśród młodego pokolenia nie jest na wysokim poziomie, choć zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób może to być opinia krzywdząca.

Oczywiście starsi mają ten sam problem, ale to zetki są znacznie bardziej przywiązane do portali i serwisów internetowych, w których plotki i półprawdy rozchodzą się z tą samą szybkością co fakty. Z tym że łatwiej docierają one do innych użytkowników, bo są częściej klikane, udostępniane, lajkowane i komentowane.

Podejmowanie decyzji, także w pracy, opartych na wiedzy dostępnej w internecie, niesie negatywne konsekwencje – użytkownik nie zawsze dociera do informacji przedstawiających odmienny punkt widzenia, a przez to może dokonać złego wyboru.

Broda nie czyni filozofem

Zoomerzy nie zawsze uznają zwierzchników za autorytety. Uważają, że wieloletni staż pracy nie czyni kogoś ekspertem, a kiedy słyszą o relacji mistrz–uczeń, tak charakterystycznej dla pewnych profesji, reagują śmiechem, mówiąc, że mamy XXI wiek.

Tymczasem ich dużo starsi szefowie często chcą być postrzegani jako mentorzy. Młodym ludziom niełatwo przyjąć taką perspektywę, wiedząc, że starsze pokolenie czasami podchodzi do nowoczesnych technologii jak pies do jeża, ma kłopoty w obsłudze wielu – jak im się wydaje – prostych i intuicyjnych aplikacji, a w portalach społecznościowych – z ich punktu widzenia – kreuje obciachowy wizerunek.

Bankowość w sieci czyli internetowe zwyczaje pokolenia Millenialsów

Część zoomerów za autorytety uznaje gwiazdy YouTube’a i Instagrama, a nawet jeśli tak nie uważa, to dużo o nich wie. Niektórzy są ich rówieśnikami, a mimo to mają droższe samochody niż dyrektorzy czy prezesi, górujący nad zetkami w hierarchii służbowej, i kilka razy w roku jeżdżą w egzotyczne miejsca, co przecież słono kosztuje.

Przedstawiciele pokolenia Z zdają sobie sprawę, że celebryci i influencerzy odnieśli sukces finansowy szybko i – jak mówią – „bez napinki” (czyli spokojnie, na luzie), choć nie zawsze mieli najlepsze wyniki w nauce. Ba, nie wszyscy nawet ukończyli studia. I młodzi ludzie dobrze o tym wiedzą.

Więcej innowacji i aplikacji?

Jeszcze niedawno internet traktowali jak plac zabaw, później jako miejsce rozrywki, a teraz korzystają z niego w celach służbowych. Kolejni przedstawiciele pokolenia Z pojawiają się w firmach i instytucjach czy też decydują się na założenie działalności gospodarczej. Dziś są szeregowymi pracownikami, ale z biegiem lat niektórzy zaczną odgrywać kluczowe role w największych korporacjach.

Różnią się od milenialsów i pokolenia X, a jeszcze bardziej od boomersów, których ubywa, ponieważ sukcesywnie odchodzą na emeryturę. Z każdym kolejnym rokiem zoomerzy będą coraz bardziej dostrzegani i coraz ważniejsi na rynku pracy, więc z pewnością go zmienią.

Na bardziej cyfrowy i mobilny? Na bardziej innowacyjny? Ze wszechobecnymi aplikacjami, które usprawnią wykonywanie obowiązków? A może – z uwagi na to, że nie wyobrażają sobie, by praca całkowicie zdominowała ich życie – na mniej produktywny, ale sprzyjający rozwojowi pozazawodowemu i temu, by cieszyć się każdym dniem? Warto do tych pytań powrócić za dekadę, bo na razie pokolenie Z to zagadka.

(©Envato)

Tagi


Artykuły powiązane

Przyszłość rynku pracy – technologie a prekariat

Kategoria: Zewnętrzni eksperci
O rynku pracy i jego przyszłości, o wpływie nowoczesnych technologii i prekariacie mówi dla „Obserwatora Finansowego” prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.
Przyszłość rynku pracy – technologie a prekariat

Niełatwy dylemat demograficzny Chin

Kategoria: Trendy gospodarcze
Długoterminowe prognozy demograficzne są obarczone wysokim stopniem niepewności. Jednak Pekin poważnie traktuje spadek ludności i różnymi sposobami próbuje złagodzić problem. Niestety dotychczasowe działania władz nie przynoszą efektów.
Niełatwy dylemat demograficzny Chin

Finfluencing a rozwój kompetencji finansowych, czyli o (nie)bezpieczeństwie finansów w mediach społecznościowych

Kategoria: Analizy
Postępująca cyfryzacja usług finansowych daje ich odbiorcom szanse na większe włączenie finansowe, zapewnia wygodne, szybkie, bezpieczne i terminowe transakcje oraz dostęp do bardziej spersonalizowanych usług finansowych. Choć korzyści z rozwoju cyfrowych technologii z tego zakresu wydają się dziś niemal bezdyskusyjne, to niewłaściwe korzystanie z nieznanych produktów, zwłaszcza przez nieświadomych ryzyka młodych konsumentów, może być zagrożeniem dla ich bezpieczeństwa finansowego.
Finfluencing a rozwój kompetencji finansowych, czyli o (nie)bezpieczeństwie finansów w mediach społecznościowych