Autor: Adam Kaliński

Dziennikarz specjalizujący się w tematach dotyczących Chin.

Jak prywatyzować chińskie giganty

Reforma wielkich państwowych przedsiębiorstw wychodzi w Chinach poza trwające od dłuższego czasu teoretyczne rozważania – twierdzi „China Economic Review”. Dyskutuje się o modelu ewentualnej prywatyzacji, pomijając oczywiście, że bez zmian politycznych skończy się na uwłaszczeniu urzędników na państwowym majątku.
Jak prywatyzować chińskie giganty

Chiny (CC By NC ND edmundek)

„China Economic Review” podkreśla, że w ciągu ostatnich 30 lat państwowe firmy (SOE) wniosły ogromny wkład we wzrost i rozwój kraju, ale teraz znalazły się w odwrocie. Ich udział w gospodarce zmniejszył się do około 5 proc. z 37 proc. w 1998 r. Pod względem aktywów nadal jest wysoki, choć systematycznie maleje – z 68 proc. w 2010 r. do 44 proc. w 2013 r.

– Odwrót od dominacji sektorów państwowych został w Chinach przyhamowany, zwłaszcza po kryzysie finansowym w 2008 r., jednak koszty kontynuowania tego modelu są zbyt duże ze względu na błędną alokację zasobów, słabość finansową, problemy ze środowiskiem oraz rosnący nadmiar mocy produkcyjnych w kapitałochłonnych branżach – zauważa Sun Lijian, wicedyrektor Instytutu Ekonomii Uniwersytetu Fudan, który ocenia, że zwłaszcza ten ostatni element „wpływa bezpośrednio na wyniki produkcji i z makroekonomicznego punktu widzenia powoduje obniżenie tempa wzrostu”. Twierdzi, że nadmiar możliwości produkcyjnych powinien zostać rozwiązany „na zasadzie naturalnego doboru”, czyli przez rynek. Pomocne mają być w tym zmiany strukturalne w chińskiej gospodarce, zwłaszcza w SOE.

Choć z psychologicznego punktu widzenia reformie nie sprzyja obecne spowolnienie wzrostu PKB Chin (7,4 proc. r./r. w II kwartale 2014 r.), to postanowiono już jej nie odkładać, ponieważ we wdrażanym obecnie planie dającym zielone światło rynkowi reforma SOE jest uważana za kluczową.

Chiński model, czyli jak zawsze

Co więc czeka dotąd hojnie wspierane przez rząd firmy? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bowiem koncepcji dotyczących przyszłości tego sektora jest kilka, a dyskusja na ten temat trochę przypomina polską debatę z lat 90. XX w. Niewykluczone, że pragmatyczni Chińczycy sięgną również do naszych doświadczeń. Droga od centralnego planowania do rynku w byłych państwach socjalistycznych po transformacji ustrojowej jest tu od lat dokładnie analizowana, choć debata na ten temat toczy się przede wszystkim w wąskim gronie specjalistów.

Pod uwagę, brane są różne modele, np. polegający na rozproszeniu własności m.in. poprzez giełdę (angloamerykański), ale słychać opinie, że Chiny nie są jeszcze instytucjonalnie i prawnie przygotowane (system prawa spółek, prawo upadłościowe) do jego wdrożenia. Ostrzega się także przed modelem japońskim, w którym akcje państwowych firm – pierwotnie przeznaczone dla pracowników – zostały stopniowo przejęte przez wielkie banki i instytucje finansowe.

Chiny rozważają przedłużenie nadzoru nad państwowymi firmami przez rząd przy jednoczesnym zwiększaniu udziału własności pracowniczej i wzmocnieniu reprezentacji załóg w zarządach spółek na wzór Niemiec czy Austrii.

Dochodzi do tego coraz większy w Chinach opór grup uprzywilejowanych wobec budowania instytucji gospodarki rynkowej i restrukturyzacji SOE. Słychać głosy, że wycofanie się państwa – choćby tylko częściowe – ze zmonopolizowanych dotąd branż, np. energetyki, telekomunikacji czy kolei, bardzo je osłabi. Przedsiębiorstwom tym rząd zalecił jednak prywatyzowanie swoich podmiotów zależnych, co SOE robią z oporami.

Chińskie władze starają się, przynajmniej na początku, ograniczyć skutki tych zmian, które mogą uderzyć w podstawy siły dużych firm, a tym samym ograniczyć ekonomiczną i polityczną pozycję funkcjonariuszy partyjnych. Ci obawiają się utraty wpływów i władzy, które zapewnia im kontrolowanie państwowych gigantów, z czego czerpią profity. Również w sposób półlegalny.

Jak zwykle tu bywa, poszukiwaniu ścieżek prywatyzacji państwowych molochów towarzyszą zapewnienia, że Chiny ostatecznie wybiorą własną drogę uwzględniającą kontekst społeczny i kulturowy oraz wkład SOE w gospodarkę. Nie ma, więc mowy o potępieniu ich w czambuł i wszystko odbywa się w ramach niepodważalnej doktryny „socjalizmu o chińskiej specyfice”, która w świecie zachodnim określana jest raczej jako „kapitalizm o chińskiej specyfice”.

W tutejszych mediach państwowych nie brakuje ostatnio opinii, że SOE pozostają kręgosłupem chińskiej gospodarki, choć należy je szybciej reformować, by poprawiły konkurencyjność, efektywność i sposób zarządzania. Podkreśla się, że łączne zyski państwowych przedsiębiorstw wzrosły w pierwszej połowie tego roku prawie o 7 proc. (r./r.) zaś tempo tego wzrostu było wyższe niż przed rokiem, mimo, że gospodarka Chin zwolniła.

Częściowa prywatyzacja

W całej debacie wybija się, a właściwie jest forsowany przez władze, nurt świadczący o tym, że w Chinach szykowana jest tzw. prywatyzacja mieszana, ponieważ, jak zauważa ekonomistka Wang Tao z UBS AG, „ideologia uniemożliwia prywatyzację na pełną skalę”.

Jej opinię przytacza wiele chińskich mediów, a za angielskojęzycznym „China Daily” szeroko ją nagłośniono. Wang Tao twierdzi, że reforma SOE w Chinach to klucz do zmian w skali makro i mikro oraz stabilności finansowej, lecz prywatyzacja na ogromną skalę nie jest konieczna. Zmiany powinny jej zdaniem iść w kierunku reformy zarządzania, przestawienia państwowych firm na działania rynkowe, niezależności operacyjnej, wprowadzenia systemu motywacyjnego wiążącego wynagrodzenia z wynikami firmy oraz ograniczenia wsparcia z budżetu. Sądzi ona, że pomoże to poprawić wydajność SOE bez konieczności ich prywatyzacji na szeroką skalę. Własność mieszana ma w istocie oznaczać częściową prywatyzację, która może „przybierać różne formy, w tym IPO (wprowadzenie akcji spółek na giełdę – przyp. red.) oraz sprzedaż części aktywów osobom prywatnym, aby zwiększyć prywatną własność spółki”.

„China Business News” uważa, że państwowe firmy utrudniają prawidłowy rozwój rynku, a ich monopol w niektórych dziedzinach „udaremnia rozwój przedsiębiorstw prywatnych”. Postuluje, by „uczynić państwowe firmy bardziej transparentnymi dla społeczeństwa”. „Transformacja strukturalna gospodarki chińskiej rozpaczliwie potrzebuje pozytywnych skutków” – podkreśla CBN.

W całej debacie pomija się – ze względów dość oczywistych – sprawę zmian politycznych w Chinach, bez których, nawet częściowa prywatyzacja SOE może skutkować największym w świecie uwłaszczeniem nomenklatury na państwowym majątku, co i tak od lat ma już tutaj miejsce. Teraz, proces ten może przyśpieszyć jeszcze bardziej, bo na zmiany polityczne się nie zanosi.

 

Chiny (CC By NC ND edmundek)

Otwarta licencja


Tagi